"pod wawelem" pierwsze wrażenie bardzo dobre dopóki nie podeszła kelnerka...
pojechałam na weekend do krakowa z chłopakiem.
weszliśmy do lokalu i na pierwszy rzut oka rewelacja.
ale zachwyt został szybko rozwiany - dostaliśmy stolik na oszklonym tarasie, na którym było zimno i wiało od okna, zatem jest to opcja dobra tylko w lato.
następnie pojawiła się kelnerka, która nie orientowała się w niczym (np. gdy zapytałam o chrzan do żurku, zrobiła zdziwione oczy i chyba nie bardzo wiedziała o co mi chodzi i w efekcie chrzanu nie otrzymałam).
na początek zamówiliśmy zupy, dostaliśmy je dość szybko, były ciepłe i smaczne, ale...
ale jeszcze zanim zdążyliśmy zjeść chociaż połowę już dostaliśmy drugie dania, które były pięknie podane, ale zimne (nawet nie letnie jakby ostygnęły, tylko po prostu zimne, jakby cały dzień leżały na blacie).
łosoś, którego zamówiłam był strasznie suchy, a pieczone ziemniaki niedopieczone.
co do cen to szału nie robią, może byłyby nawet adekwatne co do wartości jedzenia, ale jakby to jedzenie było ciepłe i chociaż sprawiało wrażenie ciepłego.
kolejna śmieszna sytuacja to, to że można płacić kartą, ale tylko "visa" i jak się zdziwiliśmy to pani kelnerka z oburzeniem stwierdziła, ze przecież nam to na początku powiedziała, no ale z pewnością nie powiedziała, no cóż...
jedyny optymistyczny akcent był na koniec - do rachunku dostaliśmy po kieliszku bardzo dobrej wiśnióweczki, ale nawet to mnie nie przekonało żeby jeszcze kiedyś tam zaglądnąć.