pod wawelem kompania kuflowa


İçinde "tego" olan yorumlar
3
3.3
kinga
3
2 yıl önce
stare miasto
miejsce legenda? nie dla mnie. do plusów z pewnością należy wystrój, ciekawie zorganizowane usadzanie gości, miła- choć zabiegana i zarobiona po łokcie- obsługa oraz zupy. zupa z dużych liter, pyszna, sycąca, aromatyczna. warto zjeść zupę w kompanii kuflowej.

nie warto jeść za to na pewno ryby (dorada suuuchaaa, oj sucha)i bez smaku, i ryżu (suuuchy).
mięso mojego partnera akceptowalne, ale bez szału.

nie warto przychodzić z dzieckiem- pomimo, że menu dla dzieci ztegoco pamiętam jest, ale to nie miejsce dla nich przyjazne... i warto uważać, gdy siedzi się w środkowym rzędzie: co chwila miałam wrażenie, że dostanę w głowę jedną z wielgachnych tac.
aha- i nie wiem czy tylko nam się tak trafiło, ale czekaliśmy długo (ponad 35 minut) na jedzenie.

reasumując: dla samej zupy chyba nie warto iść. chyba, że ktoś siądzie na zewnętrznej i pić będzie cytrynówkę z widokiem na planty.
0
karolina
1
2 yıl önce
stare miasto
będąc przejazdem razem z tatą postanowiliśmy odwiedzić kraków. będąc na miejscu pomyślałam o ulubionym lokalu mojej siostry, która tu studiowała. pamiętałam ten lokal bo sama w nim kiedyś byłam. dzwoniąc do siostry usłyszałam zamówcię golonke koniecznie !

kelner miło nas obsłużył, chwaląc pyszna pieczona golonkę. byliśmy tak głodni, że duże porcje nie były nam straszne :p wizualnie wyglądała pięknie natomiast była wysuszona na wiór. najgorsza golonka i obiad jaki jadłam w życiu. zjadłam trochę bo nie jestem wybredna i narzekająca ale z każdym kęsem było coraz gorzej. gdy tato dostał swoją stwierdził, żetegonie da się jeść. pierwszy raz w życiu udałam się do kelnerów i powiedziałam, że to niejadalne. przyszła miła pani, która zabrała wióry i zaproponowała gotowaną golonkę. ja się bałam, tato się zgodził ponieważ przebyliśmy długa podróż i byliśmy głodni. gdy czekaliśmy na kolejną golonke, kelner, który nas obsługiwał przyszedł i miał pretensje, że odrazu nie powiedzieliśmy, że nie smakuje. zastanowiło mnie to ponieważ nie mam rentgena w oczach, a zresztą co chciał jeszcze zrobić z niejadalnymi golonkami. hmm... odgrzać kolejny, kolejny i kolejny raz :) one i tak już się nie nadawały do niczego. kolejna golonka zjadliwa i miękka ale niedoprawiona. kapusta zasmażana nie jak u mamy :/ sałatka ziemniaczana, która niby miała być ziemniakami z wody, była małą miseczką z pokrojonym wczorajszym ziemniaczkiem z czymś, niestety niezbyt apetyczna (cena 9 zł). rachunek otrzymaliśmy niski oczywiście nie zostały wliczone golonki. za gratisowa jadalna golonke daliśmy napiwek choć do teraz zastanawiam się dlaczego. jest jeden powód piwo, które z kufla smakuje pysznie :)

pisze ten komentarz bo golonka dalej siedzi mi w przełyku, a siostra się załamała bo już wiemy, że nasza noga tam nie postanie. będziemy tylko wspominać stare piękne czasy :) szkoda :(
0
robinson_35
4
2 yıl önce
stare miasto
pod wawelem to miejsce specyficzne, tzn... tam się idzie biesiadować, a nie zaznawać rozkoszy podniebienia wyrafinowanymi potrawami. jeśli zatem zamierzacie biesiadować, czyli spełniać toasty, pochłaniać kolejne kufle paulanera, pośpiewać, pożartować w gronie znajomych, a przy okazji zjeść dużo, tłusto i niezdrowo, to ten lokal odpowiadategorodzaju oczekiwaniom znakomicie.
piwo serwują w litrowych kuflach, gra kapela na żywo, jedzenia jest dużo w niewygórowanej cenie i jest ono proste, ale z konkretnym smakiem (dla mnie rewelacyjna jest buła z pieczona szynką i kapusta kiszoną, z musztardą i chrzanem). dotegodomowa cytrynówka, swobodna atmosfera, widok na wawel, a w ciepłe dni ogródek na plantach...

jeśli ktoś szuka biesiadnych, rubasznych klimatów, nie dba o linię i nie chce się zrujnować... to szczerze polecam :).
0
tomit
3
2 yıl önce
stare miasto
pod wawelem bywałem już wielokrotnie - od pobytów typowo na poniedziałkowym piwie i zakąsce w postaci tatara, po pobyty z gośćmi odwiedzającymi kraków, po kolacje z dziewczyną. muszę stwierdzić, że najgorszym ogniwemtegomiejsca jest obsługa. z tak nierówną obsługą nigdzie się nie spotkałem. czasem jest bardzo dobrze, ale ostatnimi czasy coraz gorzej.
najpierw opiszę ostatni pobyt: wraz z dziewczyną i dwójką naszych gości poszliśmy na obiad pod wawelem. na początku przywitanie kelnera i stała regułka o promocjach (w tym dniu mule, które w taką pogodę miały być najlepszym rozwiązaniem dla nas). nie zamówiliśmy tego, byliśmy średnio głodni dlatego zamówiliśmy dwie szable na 4 osoby (po jednej na parę). kelner wyjątkowo był zniesmaczony tym wyborem, próbował nas od niego odwieźć sugerując, że będzie to bardzo długo trwało - 40 min. nie daliśmy się przekonać, pozostaliśmy przy swoim zamówieniu (będąc tu wielokrotnie nigdy szabla nie została mi podana po dłużej niż 15 minutach, lokal był zapełniony w połowie - jak na pod wawelem - pustki). zamówiliśmy również 4 piwa. je dostaliśmy szybko, niestety pierwszy zgrzyt - chyba w ramach zniesmaczenia naszym zamówieniem kelner nie podał standardowej przystawki w postaci ogórków i kapusty - przy stoliku obok dwie panie z zza granicy które przyszły tuż po nas i zamówiły po małym piwie i jednej kiełbasce na spółkę dostały tę zakąskę.
dania dostaliśmy tak jak przypuszczałem - po ok. 15-20 min, więc tym bardziej nie rozumiem czemu kelner straszył min. 40 minutami. do rachunku standardowa wiśniówka została już podana - tu plus jak zwykle. ogólnie lekko zniesmaczony wyszedłem z lokalu. nierówne traktowanie klientów (szczególnie młodych jak w naszym przypadku).
kilka innych pobytów to półgodzina próba doproszenia się kogokolwiek o rachunek - siedzieliśmy z dziewczyną 30 min i każdorazowe przypomnienie kończyło się tekstem - nie mój rewir, przekażę odpowiedniemu kelnerowi. a jak chciałem sam zapłacić przy kasie, to akurat kelnera z mojego rewiru nie było i dowiedziałem się, że zaraz przyjdzie do stolika - kolejne 10 min czekania...
innym razem byłem z kolegą na obiedzie i dużym piwie - na tarasie 3 większe stoliki wolne i jeden mały - niestety po sugestii, że przy tym małym może być nam za ciasno, dowiedzieliśmy się, że tamte przeznaczone są dla większej ilości osób (jednakże i tym razem klient z za granicy ma inne prawa - kilka tych większych stolików było zajętych przez pary turystów). oczywiście po zamówieniu obiadu i piwa musieliśmy usunąć wszelkie śmieci ze stołu (promocje i innetegotypu reklamy), żeby kelner mógł wszystko położyć na stole. do końca naszego pobytu zawsze jakiś większy stół był wolny...

lokal polecam, ale ostrzegam - zależnie od obsługi wrażenia mogą być różne...
0
smakosz_ek
5
2 yıl önce
stare miasto
kilkakrotnie miałem przyjemność gościć "pod wawelem". za każdym razem świadomie wybieram to miejsce, bo wiem czego mogę się spodziewać. ostatnia moja wizyta miała miejsce kilka miesięcy temu i jak zwykle się nie zawiodłem. miało być obficie, w miarę smacznie i niedrogo. tak też było, jak to "pod wawelem". słynna ognista szpada niewątpliwie robi wrażenie, wielkość "kotleta giganta" również, co do smaku to jest on jak dla mnie poprawny (nie zachwyca) jednak zdecydowanie jest świeżo i tutaj rzeczywiście duży plus (potwierdzone przy okazji kilku wizyt).

atmosfera bardzo luźna, dość gwarno ale nie przeszkadza to w swobodnej rozmowie, wręcz przeciwnie taki uroktegomiejsca. kilkakrotnie trafiłem na muzykę na żywo.

jak na fakt, że ruch w restauracji jest dość spory, to obsługa pozostaje miła i uśmiechnięta. będę wracać i polecać jako miejsce na spędzenie miłego wieczoru w gronie znajomych "bez krawata".
0
helterskelter
1
2 yıl önce
stare miasto
"pod wawelem" byłem ostatni raz kilka lat temu i może dlatego, że byłem tam na piwie z kolegami, moje wrażenie było lepsze. tym razem zawitałem tam na weekendowy obiad i mocno się rozczarowałem. bardzo mocno się rozczarowałem.

zacznę od jedzenia. na poczekanie przyniesiono do stołu produkty kiszone, mówiąc jak to wpływa na zdrowie i apetyt. zapytałem w jaki sposób wpływa na zdrowie i otrzymałem ciszę z niemądrym uśmiechem. z zamówionych dań - deska serów to jakaś kpina - sądziłem, że będą to jakieś lepsze sery niż podstawowe, w dodatku o mdłym smaku. najzwyklejszy smak serów i to każdego - coś jak śniadanie w hotelu o niskim standardzie. ser żółty miał wyschnięte końcówki. ser oscypkopodobny z wyglądu, w smaku jakby grillowana gouda. nieopłacalne. winogrona wydają się najbardziej ciekawymi w smaku w tym zestawie. zamówiłem też golonkę i tu kolejne rozczarowanie - ceny były niskie, acz podane za 100 gram golonki, a podano mi kilogram?. uważam, że można, a nawet powinno się wcześniej zapytać o to gościa. golonka nie była dobra, zbyt przypieczona, twarda. najlepszą częścią dania była musztarda, co słabo świadczy o kucharzach. najlepiej ogólnie prezentowało się piwo, ale nie jest zasługą kuchni.

począwszy od sprawy z golonką, obsługa cały czas dawała plamę. czekanie na kelnera czy posiłki trwało sporo - cały obiad zajął mi około dwóch godzin, z czego czekanie na kelnera z rachunkiem, jakieś dwadzieścia minut! jednak, podczas posiłku kelnerzy potrafili podejść do mnie trzy razy i pytać czy wszystko w porządku. za ostatnim razem nie wytrzymałem i powiedziałem, że nie jest w porządku, bo co chwilę się mi przerywa jedzenie i moje rozmowy. kelner nic nie odpowiedział nawet i zabrał pustą szklankę! czy naprawdę obsługa jest szkolona tylko jak pytać, a nie jak odpowiadać na pytania czy zażalenia? następnie, kolejny niesmak - płatność. chciałem zapłacić kartą jednej z korporacji na literę "m". nie można było. pytam, czemu nikt mi nie powiedział na wstępie, że nie mam takiej możliwości i znowu nic mi nie odpowiedziano! nie wiem, co ta obsługa robi tutaj, ale kompletnie nie dorasta do swoich zadań. na szczęście miałem też kartę korporacji na "v", którą tu akceptują, lecz nie poczułem się komfortowo, myśląc o tym, co by było, gdybym nie miał tej karty albo gotówki. na pewno czułbym się poniżony wobec towarzyszy przy stole i innych gości na sali, a tak nie powinno być. olbrzymi minus dla właściciela lokalu, który nie myśli o swoich klientach i ich komforcie, tylko o tym, by prowizje z użycia karty były jak najmniejsze. wstyd.

wystrój karczmiany. w środku gwarno tak, że nie można rozmawiać bez krzyczenia, mimo że jeszcze nie wszystkie stoliki były zajęte.

"pod wawelem" to miejsce na skraju plant, w budynku hotelu, z którego widać zamek królewski. i to tyle z urokówtegomiejsca. jedzenie jest niesmaczne, źle przyrządzone, niewarte absolutnie swojej ceny. fakt, że porcje są duże, lecz więcej niedobrego jedzenia nie poprawia humoru. obsługa więcej niż fatalna - nic nie wie, nie umie udzielić odpowiedzi na niewygodne pytanie i nie informuje o niemożności płacenia niektórymi kartami płatniczymi przed posiłkiem. nie pyta też czy zamawiając golonkę nie chciałbym czasem tych 100 gram, a nie od razu całego kilograma, skoro cena za 100 gram jest w menu. zepsuty dzień, zwłaszcza że za oknem padało i to "uczta" tutaj miała być czymś słonecznym.
0
asiek1999
2
2 yıl önce
stare miasto
chciałam zjeść coś szybko i pewnie, że tak powiem w krakowie, a ponieważ lubię restaurację u szwejka byłam pewna, że pod wawelemtegosamego właściciela będzie idealnym miejscem na obiad. niestety, już przy wejściu zaskoczyła mnie niezbyt miła obsługa, miałam wrażenie, że dużo lepiej byłabym potraktowana gdybym była "turystą zagranicznym". jeżeli chodzi o samo jedzenie, kaczka była całkiem niezła, ale wybierając z menu "kaczkę z buraczkami" spodziewam się i kaczki i buraczków, a nie pół łyżki buraczków i dotegopół kilograma świeżej kapusty, której po prostu nie dało się zjeść. niestety, kelnerzy swoim zachowaniem tylko spotęgowali moją niechęć dotegomiejsca. nie lubię miejsc, które nastawiają się na klienta jednorazowego, a to takim miejscem niewątpliwie jest.
0
marzena
5
4 yıl önce
stare miasto
doświadczenie w restauracji pod wawelem wczorajszego wieczoru było dla nas milsze niż siętegospodziewałyśmy. osługa jest bardzo uważna i już na starcie zostałyśmy serdecznie przywitane przez pana kierownika. pani która zbierała nasze zamówienie była sympatyczna, realizacja zamównienia przebiegała płynnie. jesteśmy zgodne, że obsługa jest na wysokim poziomie.  
miło jest usłyszeć polską muzykę, jeżeli wybiera siętegotypu restaurację.  
nasze dania: carpaccio wołowe- wyśmienite w moim ulubionym wydaniu z rukolą i parmesanem, a kaczka- krucha z sosem niesamowicie dodającym smaku temu daniu. warto zauważyć, że ceny są bardzo konkurencyjne a jakość dań wspaniała. deser był świeży i również przyjemny.  
wspaniale jest widzieć, że zarówno obsługa, zwłaszcza nasza pani keler, jak i  kierownik pan grzegorz przywiązują taką uwagę do szczegółów i dbają o to aby goście czuli się zaopiekowani. dziękujemy i do zobaczenia wkrótce.
0
gosia
1
5 yıl önce
stare miasto
ta restauracja to jedna wielka porazka, zdecydowanie nie polecam. byłam z rodzina na obiedzie w sierpniu. zależało nam zeby milo spędzić czas. zacznę odtegoże oczekiwanie na stolik trwało ponad godzinę, byla ogromna kolejka. stoliki na zewnatrz byly chyba niewidzialne dla kelnerow, gdyz wielokrotnie proszeni o obsluge, wciaz nie podchodzili. gdy w koncu dostaliśmy zaprowadzeni do stolika, byl on brudny, obrus caly popełniony, resztki jedzenia na stole. obsługiwała nas kelnerka dorota, podobno doświadczona pracownica. bylismy świadkami jak krzyczała na wspolpracowników, byla wręcz chamska. przyniosła nam pikle, a przystawkę i zupę zupełnie inni kelnerzy. pozdrawiam pana lukasza, który był przemiły i profesjonalnie obslugiwal inne stoliki. pani dorota pofatygowala soe jedynie by podac nam drugie danie. w restauracji panował chaos, wszędzie platali sie kelnerzy bliscy placzu, nie wiedzacy co ze soba zrobic- wnioskuje że przyjęci na wakacje. w sąsiednim stoliku goście nie dostali sztućców, mimo że potrawy przyszły. gdy zaczepiali kelnerów , ci ich zwyczajnie ignorowali odpowiadając słowami "zaraz "juz". ta jedna gwiazdka należy się jedynie panu łukaszowi i kucharzom, gdyż posiłki były przepyszne i dość krótki czas oczekiwania na nie, natomiast organizacja to masakra.
0
sylwia
5
6 yıl önce
stare miasto
pod wawelem odwiedziłam po raz pierwszy jakiś miesiąc temu i byłam tam dzisiaj już czwarty raz. po każdej wizycie wychodzę szczęśliwa i najedzona, bo jedzenie jest przepyszne, ale moja recenzja skupi się tak naprawdę na atmosferze, która panuje w lokalu, bo to właśnie ona zbudowała moje podejście do tej restauracji. wyśmienite jedzenie tutaj nie jest kluczowe, jest znakomitym dodatkiem! próbowałam już wielu rzeczy, od rosołu, sznycla, placków ziemniaczanych po golonkę i krewetki - wszystko wyśmienite. dotegozimne piwo i moja ulubiona cytrynówka - szczerze polecam! wracam i będę wracać do pod wawelem ze względu na wielką gościnność i profesjonalną obsługę, która traktuje klienta wyjątkowo. 
miesiąc temu organizowałam wieczór panieński. plan był taki - zjeść porządny polski obiad, po którym żadna ilość wypitego alkoholu nie będzie straszna. wybór padł na pod wawelem - nie byłam tutaj nigdy wcześniej, ale słyszałam dobre opinie od znajomych. i to był strzał w dziesiątkę! dokonałam rezerwacji nic nie wspominając o okazji, mimo to podczas obiadu obsługa natychmiast zareagowała i poczęstowała pyszną cytrynówką. na sam koniec podano nam kieliszek wiśniówki i było naprawdę wesoło. pan grzegorz dbał o nas jak nikt inny, służył pomocą w robieniu pamiątkowych zdjęć i wprowadzał wspaniałą atmosferę - za co mu serdecznie dziękujemy! zaprosił nas następnego dnia na rosół, bo wiedział, że dobrze nam zrobi i miał rację - dotegopodał zimne piwko i od razu poczułyśmy się lepiej ;) jakbytegobyło mało w niedzielne popołudnie grała muzyka na żywo, a więc było bardzo klimatycznie. 
jednak dzisiaj obsługa przeszła samą siebie! zarezerwowałam stolik na rodzinny obiad z okazji imienin babci. jedzenie jak zwykle palce lizać. dotegomoja ukochana cytrynówka, butelka prosecco podana na koszt firmy, a na sam koniec odśpiewanie "sto lat" przez obsługę i kawał ciacha dla babci - to przeszło moje najśmielsze oczekiwania! cała rodzina wyszła zadowolona i pozytywnie nastawiona, szczególnie babcia, która nie spodziewała się takiej miłej atmosfery - będziemy długo wspominać dzisiejszy dzień. 
polecam pod wawelem każdemu na każdą okazję i bez okazji. zapewniam, że po każdej wizycie w tej restauracji wyjdziesz z uśmiechem na twarzy, dzięki ludziom, którzy tam pracują, bo to właśnie ludzie budują pod wawelem! już myślę nad tym, kiedy odwiedzę to miejsce po raz kolejny i tym razem spróbuję czegoś na słodko, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się znaleźć miejsca na deser ze względu na olbrzymie porcje dań! głodni i smutni na pewno nie wyjdziecie, polecam :)
0
pawellas
5
6 yıl önce
stare miasto
kompanię kuflową „pod wawelem” odwiedzam przy okazji, a nawet bez okazji. bywam gdy mnie najdzie ochota, aby przekąsić coś mięsnego, a także wówczas, gdy zamierzam coś uczcić z przyjaciółmi. w roku kilka razy bywam i jest to na pewno o kilka razy za mało. dziś wybraliśmy się ze szwagrem uczcić jego trzydziestkę, a także zakup nowego lexusa – niech ci się kręci po prostej, hybrydowo i jubileuszowo, szczególnie po wczorajszej wyprawie po górach i dolinach.
miejsce chyba wszystkim kustoszom doskonale znane z przestronnego lokalu, a w zasadzie z niezliczonych pomieszczeń, aczkolwiek tym razem poszliśmy na werandę – najbardziej paradne i wypasione miejsce w restauracji. wystrój w drewnie, ławy, stoły – rkaciaste czerwono-białe serwety zachęcają do tego, aby przysiąść, chociażby na chwilę. warto sobie wcześniej zarezerwować miejsce, bo uwierzcie miejsce cieszy się dużą popularnością. nie wiem czy to kwestia menu, czy też obsługi kelnerskiej. o propozycjach kulinarnych pewnie jeszcze pogadamy, natomiast już teraz mogę pochwalić kelnerów. każdy jest przypisany do stolika i od razu wiecie komu dać napiwek. na pewno czujecie się bardzo dobrze zaopiekowani.

oferta wiadoma – polska kuchnia we wszystkich możliwych smakach. dużo, tłusto, grillowo – o to w tym wszystkim chodzi, weganom wstęp wzbroniony, choć oczywiście także w tym miejscu udam się im znaleźć coś dla siebie. z zup zazwyczaj biorę grzybową lub kwaśnicę na żeberkach, ale dziś wzięliśmy rosół, a na drugie sznycel olbrzym, a dotegopiwo, piweczko, piwunieczko, choć piąteczka, piątunia, piątusiunia nie było, aż minister pilchen nie wiedziałby jak zdrobnić ów smaczek pyszniuśnich daniuniek. rosół otrzymujecie w rondelku, porcja średnia, ale smak przedni. rosół dostajecie z nitkami, a w środku możecie znaleźć trochę wiórek z boczku lub kawałków piersi z kurczaka jeśli kulinarne szczęście wam sprzyja. na stołach macie różnego typu instrumenta i dodatki, aby przyprawić sobie go do smaku, ja zazwyczaj szaleją z magą. następnie przyszła kolej na sznycel gigant (ogromny w rzeczy samej) z ćwiartką cytryny i dodatkami (możecie wziąć średnie w smaku frytki i znośną sałatkę ziemniaczaną). dostajecie również ekstra ogórasy (na półsłodko, nie kwaszone) i paręnaście nitek kapusty (kwiszonej). nie ukrywam, że choć jest to danie które kilka razuy już jadłem, to zawsze jednak wspominam z sentymentem i chętnie wracam do owego smaku.

a właśnie zapomniałbym, szwagier obchodził urodziny, więc dostał gratisowy deser i szóstka kelnerów odśpiewała ma „sto lat”. młodego wzięto z zaskoczenia, bo dopiero przy drugiej zwrotce zajarzył, że to o nim, a potem już przyjmował życzenia od zgromadzonych przypadkowych ludzików. deser to beza z kremem śmietankowym i owocami (trochę egzotycznych), ale nie zabrakło naszej rodzimej porzeczki i babcinego agrestu. szwagier – sto lat, niech ci się darzy, niech cię nie omijają różnego rodzaju atrakcje, niech salon kruk da ci dużą zniżkę jeśli tylko na zakupy się wybierzesz (taka promocja od kruka dla kruka, a może powinienem napisać dla krukówny?). a dziś wieczorem zaszalej na mieście do samego ranka, bo noc jest długa.

kompania kuflowa wawelska ma swoją siostrę (tak się reklamują) na rynasie, a ściślej w sukiennicach, więc gdzie ci bliżej po drodze, to „w każdym bądź razie” – tak się w małopolsce mówi (nie „bądź co bądź” , nie „w każdym razie”) – zajrzyj, ot co! bo jak nie zajrzysz, to ci kufel ominie, lub smok cię pożre!
0
bartek
5
7 yıl önce
stare miasto
gdy odwiedzają mnie przyjaciele w krakowie, nie muszę się zastanawiać, dokąd się wybrać na obiad. byłem tam już kilkadziesiąt razy i ani raz nie mogłem złego słowa powiedzieć! porcje ogromne, jedzenie absolutnie wyśmienite, super klimat, zwłaszcza, gdy kapela/orkiestra (?) gra na żywo, zabawne wstawki w wielu miejscach w restauracji, jednym słowem-rewelacja!!! uwaga! polecam wcześniej zadzwonić i zarezerwować miejsce-pokaźna kolejka do wejścia doskonale obrazuje jakośćtegomiejsca!
0
jaiona
1
8 yıl önce
stare miasto
jeden z gorszych lokali w jakim kiedykolwiek jedliśmy.
umówiliśmy się ze znajomymi na kolację pożegnalną, wybór lokalu był ich pomysłem, twierdzili, że jest świetnie.... nie było.
ogromny tłok.... gdy już udało nam się usiąść przy stoliku czekaliśmy na kelnerkę 20 minut zanim koleżanka poszła ją zawołać bo zapomniano o naszym stoliku aby zebrać zamówienie. 
zamównienie wyglądało tak: 
1.carpaccio z najlepszej wołowiny z kaparami i włoskim serem
2. barszcz czerwony z kołdunami litewskimi - polecamy w chłodne dni
3. polski żurek na zakwasie z białą kiełbasą i jajkiem x2
4. sznycel olbrzym z ćwiartką cytryny z frytkami lub sałatką ziemniaczaną
5. placek po zbójnicku z najlepszą wołowiną i sosem z polskich grzybów
6. stek argentyński ze świeżej wołowiny z gilla z masłem ziołowym i frytkami
dotegokawa, dwa piwa i nestea.
nie dostaliśmy poczekajki, żadnych ogórków, niczego. a podobno podają..... sąsiednie stoliki dostawały (chociaż nie wszystkie).
czekaliśmy, długo...bardzo. goście którzy zamawiali w podobnym czasie co my dawno zjadali swoje porcje a nas kelnerki i kelnerzy unikali jak ognia.
zdenerwowana (bardzo głodna) poszłam do menadżerki i zapytałam czy możemy chociaż dostać napoje, bo siedzimy już od 50 minut i wciąż czekamy. była bardzo zaskoczona. po kilku minutach dostaliśmy napoje (piwo było wygazowane- myślę że czekało na swoją kolej na ladzie kilka chwil).
jedzenie dostaliśmy po ponad godzinie. i wszystko na raz. przystawki, zupy i dania główne. ledwo zmieściliśmy to na stole. zanim zjedliśmy zupy, główne wystygło.
carpaccio tragiczne, jeśli to jest najlepsza wołowina - ja wychodzę.
zupy przeciętne, podane w garnuszkach. barszcz był zimny z torebki, kołdunów było 5 (w menu napisane 7).
co do dań głównych to stek pyszny, ale porcja niezbyt duża, mój chłopak nie był wybitnie najedzony. 
sznycel rzeczywiście olbrzym, podobno był okej (nie było zachwytu).
mój placek po węgiersku żenada .... w środku zamiast sosu był keczup, po prostu kpina za gruba forsę!!! grzyby okej, ale całość zepsuta keczupem,wstyd.

w ramach przeprosin dostaliśmy cytrynówkę... i żeby byłotegomało, z 4 osób dwie były kierowcami, a sam alkohol podano w uszczerbionych kieliszkach podrzędnej jakości, nie ruszyliśmy, ja się bałam skaleczyć.

po rozmowie z kelnerką i menadżerką od rachunku odjęto nam "oszukany barszcz" oraz napoje. 
pani nas przeprosiła za czekanie, okazało się że kelner o nas zapomniał i zgubił gdzieś zamówienie. atutemtegolokalu jest obsługa przez jednego kelnera posiadającego swój rewir, my byliśmy obsługiwani przez 4 osoby.mimo upustu  rachunek wyniósł około 100 zł za parę, więc nie był to mały wydatek, szczególnie za tak marną jakość.
nic mnie już nie przekona do odwiedzin w tym lokalu, można w krakowie znaleźć mnóstwo lepszego jedzenia.
odradzamy z całego serca ( i żołądka).
0
pawelmichalski
2
9 yıl önce
stare miasto
chyba miałem pecha, gdyż wchodząc do restauracji minąłem ok.80 osób wychodzących, a nieopodal zaparkowane dwa autokary. w restauracji zamieszanie, brudne stoły, głośno, ale obsługa zaprowadziła nas do wolnego stolika. mieliśmy obawy czy na pewno zostać i niestety nie pomyliliśmy się, to co dostaliśmy na talerzu wyglądało jak "mamałyga" lub zimne resztki po wychodzących gościach. szczerze powiedziawszy nie mogłem uwierzyć własnym oczom: sałata, kawałki mięsa, ryż i majonez wymieszane razem. obsługa chyba zauważyła nasze rozczarowanie i na pocieszenie przyniosła po kieliszku wiśniówki (niestety, ale to nie pomogło). szkoda,nie polecę nikomutegomiejsca!
0
rududu
2
9 yıl önce
stare miasto
pod wawelem było miejscem, do którego zawsze ciągnęły tłumy. duże porcje, przystępne ceny, miła (nieco nachalna) obsługa i weekendowa muzyka na żywo. bywanie tam stało się dla wielu obowiązkowym punktem programu pobytu w krakowie. ale... no właśnie. spore tłumy klientów, którzy kłębią się wzdłuż szatni chyba mocno rozleniwiły właścicieli... na początek pan kelner: nieco naburmuszony, odmawia stałą formułkę nie zwracając uwagi na to, że próbujemy zamówić coś co nie jest promocją dnia. na stole brak soli, zamówiony tatar podany bez kultowych topinek, które ostatecznie dostajemy po zapłaceniu rachunku i dawno skończonej konsumpcji tatara. czy to deser? dotegozamawiamy sałatkę, która poza liśćmi sałaty i skrojonymi wielkimi plastrami sera i szynki nie posiada żadnych dodatków. na koniec tradycyjna naleweczka, którą ktoś chyba zamienił na pozbawiony procentów soczek. wracamy do pana kelnera: jest niemiły, myli się w zamówieniach, świeże dania ustawia tak by zmieściły się przy zużytych talerzach... na koniec kultowy znak rozpoznawczytegolokalu, czyli dowcipy puszczane w toalecie. no niestety... i tu niemiłe zaskoczenie, w toalecie cisza jak makiem zasiał! reasumując: czasy gdy bywaliśmy tam przy każdej okazji dawno minęły. restauracja stawia na ilość nie jakość, braktegoco przyciągało. szkoda czasu!
0
oturum aç
hesap oluştur