"pod wawelem" byłem ostatni raz kilka lat temu i może dlatego, że byłem tamnapiwie z kolegami, moje wrażenie było lepsze. tym razem zawitałem tamnaweekendowy obiad i mocno się rozczarowałem. bardzo mocno się rozczarowałem.
zacznę od jedzenia.napoczekanie przyniesiono do stołu produkty kiszone, mówiąc jak to wpływanazdrowie i apetyt. zapytałem w jaki sposób wpływanazdrowie i otrzymałem ciszę z niemądrym uśmiechem. z zamówionych dań - deska serów to jakaś kpina - sądziłem, że będą to jakieś lepsze sery niż podstawowe, w dodatku o mdłym smaku. najzwyklejszy smak serów i to każdego - coś jak śniadanie w hotelu o niskim standardzie. ser żółty miał wyschnięte końcówki. ser oscypkopodobny z wyglądu, w smaku jakby grillowana gouda. nieopłacalne. winogrona wydają się najbardziej ciekawymi w smaku w tym zestawie. zamówiłem też golonkę i tu kolejne rozczarowanie - ceny były niskie, acz podane za 100 gram golonki, a podano mi kilogram?. uważam, że można, a nawet powinno się wcześniej zapytać o to gościa. golonka nie była dobra, zbyt przypieczona, twarda. najlepszą częścią dania była musztarda, co słabo świadczy o kucharzach. najlepiej ogólnie prezentowało się piwo, ale nie jest zasługą kuchni.
począwszy od sprawy z golonką, obsługa cały czas dawała plamę. czekanienakelnera czy posiłki trwało sporo - cały obiad zajął mi około dwóch godzin, z czego czekanienakelnera z rachunkiem, jakieś dwadzieścia minut! jednak, podczas posiłku kelnerzy potrafili podejść do mnie trzy razy i pytać czy wszystko w porządku. za ostatnim razem nie wytrzymałem i powiedziałem, że nie jest w porządku, bo co chwilę się mi przerywa jedzenie i moje rozmowy. kelner nic nie odpowiedział nawet i zabrał pustą szklankę! czy naprawdę obsługa jest szkolona tylko jak pytać, a nie jak odpowiadaćnapytania czy zażalenia? następnie, kolejny niesmak - płatność. chciałem zapłacić kartą jednej z korporacjinaliterę "m". nie można było. pytam, czemu nikt mi nie powiedziałnawstępie, że nie mam takiej możliwości i znowu nic mi nie odpowiedziano! nie wiem, co ta obsługa robi tutaj, ale kompletnie nie dorasta do swoich zadań.naszczęście miałem też kartę korporacjina"v", którą tu akceptują, lecz nie poczułem się komfortowo, myśląc o tym, co by było, gdybym nie miał tej karty albo gotówki.napewno czułbym się poniżony wobec towarzyszy przy stole i innych gościnasali, a tak nie powinno być. olbrzymi minus dla właściciela lokalu, który nie myśli o swoich klientach i ich komforcie, tylko o tym, by prowizje z użycia karty były jak najmniejsze. wstyd.
wystrój karczmiany. w środku gwarno tak, że nie można rozmawiać bez krzyczenia, mimo że jeszcze nie wszystkie stoliki były zajęte.
"pod wawelem" to miejscenaskraju plant, w budynku hotelu, z którego widać zamek królewski. i to tyle z uroków tego miejsca. jedzenie jest niesmaczne, źle przyrządzone, niewarte absolutnie swojej ceny. fakt, że porcje są duże, lecz więcej niedobrego jedzenia nie poprawia humoru. obsługa więcej niż fatalna - nic nie wie, nie umie udzielić odpowiedzinaniewygodne pytanie i nie informuje o niemożności płacenia niektórymi kartami płatniczymi przed posiłkiem. nie pyta też czy zamawiając golonkę nie chciałbym czasem tych 100 gram, a nie od razu całego kilograma, skoro cena za 100 gram jest w menu. zepsuty dzień, zwłaszcza że za oknem padało i to "uczta" tutaj miała być czymś słonecznym.