pod wawelem kompania kuflowa


İçinde "ale" olan yorumlar
3
3.2
kinga
3
2 yıl önce
stare miasto
miejsce legenda? nie dla mnie. do plusów z pewnością należy wystrój, ciekawie zorganizowane usadzanie gości, miła- choć zabiegana i zarobiona po łokcie- obsługa oraz zupy. zupa z dużych liter, pyszna, sycąca, aromatyczna. warto zjeść zupę w kompanii kuflowej.

nie warto jeść za to na pewno ryby (dorada suuuchaaa, oj sucha)i bez smaku, i ryżu (suuuchy).
mięso mojego partnera akceptowalne,alebez szału.

nie warto przychodzić z dzieckiem- pomimo, że menu dla dzieci z tego co pamiętam jest,aleto nie miejsce dla nich przyjazne... i warto uważać, gdy siedzi się w środkowym rzędzie: co chwila miałam wrażenie, że dostanę w głowę jedną z wielgachnych tac.
aha- i nie wiem czy tylko nam się tak trafiło,aleczekaliśmy długo (ponad 35 minut) na jedzenie.

reasumując: dla samej zupy chyba nie warto iść. chyba, że ktoś siądzie na zewnętrznej i pić będzie cytrynówkę z widokiem na planty.
0
fancy
2
2 yıl önce
stare miasto
od wielu osób słyszałam pochlebne opinie, więc postanowiłam sama sprawdzić. niestety, zawiodłam się na całej linii. zaczynając od tego, że bardzo mało prywatności, sala jak na stołówce, a nie w restauracji. obsługa niby miła,alejakaś taka krzykliwa i mało zainteresowana. oczekiwanie na danie to około 30 min., przy czym jest raczej chłodne niż ciepłe. chyba nie znają tam czegoś takiego jak przyprawy - jedzenie zupełnie bez smaku, brak nawet soli i pieprzu w daniach. porcje owszem duże i sycące w dobrej cenie,alenie polecam. jedyny plus, który wyratował całą sytuację, to wiśniówka podawana do rachunku - delicja dla podniebienia :).
0
trzcinka
4
2 yıl önce
stare miasto
wiele razy byłam już pod wawelem, za każdym razem było przynajmniej przyzwoicie. jedzenie jest robione "po chłopsku" - dużo, prosto i raczej dla niewymagających. pyszna kaszanka, mięsa zupełnie akceptowalne, od sałatek proponuję trzymać się z daleka, przeciętne desery. jedzenie raczej dostaje się szybko, po rachunek czasem trzeba się pofatygować,alenie zdarzyło mi się żeby obsługa miała jakieś problemy emocjonalne - chyba są zbyt zajęci żeby się przejmować, bo ruch w lokalu jest zawsze spory. ceny bardzo przystępne.

mimo że to duże miejsce to wystrój jest całkiem fajny, nawet toalety są godne odwiedzenie, bo są w nich niespodzianki.
0
karolina
1
2 yıl önce
stare miasto
będąc przejazdem razem z tatą postanowiliśmy odwiedzić kraków. będąc na miejscu pomyślałam o ulubionym lokalu mojej siostry, która tu studiowała. pamiętałam ten lokal bo sama w nim kiedyś byłam. dzwoniąc do siostry usłyszałam zamówcię golonke koniecznie !

kelner miło nas obsłużył, chwaląc pyszna pieczona golonkę. byliśmy tak głodni, że duże porcje nie były nam straszne :p wizualnie wyglądała pięknie natomiast była wysuszona na wiór. najgorsza golonka i obiad jaki jadłam w życiu. zjadłam trochę bo nie jestem wybredna i narzekającaalez każdym kęsem było coraz gorzej. gdy tato dostał swoją stwierdził, że tego nie da się jeść. pierwszy raz w życiu udałam się do kelnerów i powiedziałam, że to niejadalne. przyszła miła pani, która zabrała wióry i zaproponowała gotowaną golonkę. ja się bałam, tato się zgodził ponieważ przebyliśmy długa podróż i byliśmy głodni. gdy czekaliśmy na kolejną golonke, kelner, który nas obsługiwał przyszedł i miał pretensje, że odrazu nie powiedzieliśmy, że nie smakuje. zastanowiło mnie to ponieważ nie mam rentgena w oczach, a zresztą co chciał jeszcze zrobić z niejadalnymi golonkami. hmm... odgrzać kolejny, kolejny i kolejny raz :) one i tak już się nie nadawały do niczego. kolejna golonka zjadliwa i miękkaaleniedoprawiona. kapusta zasmażana nie jak u mamy :/ sałatka ziemniaczana, która niby miała być ziemniakami z wody, była małą miseczką z pokrojonym wczorajszym ziemniaczkiem z czymś, niestety niezbyt apetyczna (cena 9 zł). rachunek otrzymaliśmy niski oczywiście nie zostały wliczone golonki. za gratisowa jadalna golonke daliśmy napiwek choć do teraz zastanawiam się dlaczego. jest jeden powód piwo, które z kufla smakuje pysznie :)

pisze ten komentarz bo golonka dalej siedzi mi w przełyku, a siostra się załamała bo już wiemy, że nasza noga tam nie postanie. będziemy tylko wspominać stare piękne czasy :) szkoda :(
0
robinson_35
4
2 yıl önce
stare miasto
pod wawelem to miejsce specyficzne, tzn... tam się idzie biesiadować, a nie zaznawać rozkoszy podniebienia wyrafinowanymi potrawami. jeśli zatem zamierzacie biesiadować, czyli spełniać toasty, pochłaniać kolejne kufle paulanera, pośpiewać, pożartować w gronie znajomych, a przy okazji zjeść dużo, tłusto i niezdrowo, to ten lokal odpowiada tego rodzaju oczekiwaniom znakomicie.
piwo serwują w litrowych kuflach, gra kapela na żywo, jedzenia jest dużo w niewygórowanej cenie i jest ono proste,alez konkretnym smakiem (dla mnie rewelacyjna jest buła z pieczona szynką i kapusta kiszoną, z musztardą i chrzanem). do tego domowa cytrynówka, swobodna atmosfera, widok na wawel, a w ciepłe dni ogródek na plantach...

jeśli ktoś szuka biesiadnych, rubasznych klimatów, nie dba o linię i nie chce się zrujnować... to szczerze polecam :).
0
tomit
3
2 yıl önce
stare miasto
pod wawelem bywałem już wielokrotnie - od pobytów typowo na poniedziałkowym piwie i zakąsce w postaci tatara, po pobyty z gośćmi odwiedzającymi kraków, po kolacje z dziewczyną. muszę stwierdzić, że najgorszym ogniwem tego miejsca jest obsługa. z tak nierówną obsługą nigdzie się nie spotkałem. czasem jest bardzo dobrze,aleostatnimi czasy coraz gorzej.
najpierw opiszę ostatni pobyt: wraz z dziewczyną i dwójką naszych gości poszliśmy na obiad pod wawelem. na początku przywitanie kelnera i stała regułka o promocjach (w tym dniu mule, które w taką pogodę miały być najlepszym rozwiązaniem dla nas). nie zamówiliśmy tego, byliśmy średnio głodni dlatego zamówiliśmy dwie szable na 4 osoby (po jednej na parę). kelner wyjątkowo był zniesmaczony tym wyborem, próbował nas od niego odwieźć sugerując, że będzie to bardzo długo trwało - 40 min. nie daliśmy się przekonać, pozostaliśmy przy swoim zamówieniu (będąc tu wielokrotnie nigdy szabla nie została mi podana po dłużej niż 15 minutach, lokal był zapełniony w połowie - jak na pod wawelem - pustki). zamówiliśmy również 4 piwa. je dostaliśmy szybko, niestety pierwszy zgrzyt - chyba w ramach zniesmaczenia naszym zamówieniem kelner nie podał standardowej przystawki w postaci ogórków i kapusty - przy stoliku obok dwie panie z zza granicy które przyszły tuż po nas i zamówiły po małym piwie i jednej kiełbasce na spółkę dostały tę zakąskę.
dania dostaliśmy tak jak przypuszczałem - po ok. 15-20 min, więc tym bardziej nie rozumiem czemu kelner straszył min. 40 minutami. do rachunku standardowa wiśniówka została już podana - tu plus jak zwykle. ogólnie lekko zniesmaczony wyszedłem z lokalu. nierówne traktowanie klientów (szczególnie młodych jak w naszym przypadku).
kilka innych pobytów to półgodzina próba doproszenia się kogokolwiek o rachunek - siedzieliśmy z dziewczyną 30 min i każdorazowe przypomnienie kończyło się tekstem - nie mój rewir, przekażę odpowiedniemu kelnerowi. a jak chciałem sam zapłacić przy kasie, to akurat kelnera z mojego rewiru nie było i dowiedziałem się, że zaraz przyjdzie do stolika - kolejne 10 min czekania...
innym razem byłem z kolegą na obiedzie i dużym piwie - na tarasie 3 większe stoliki wolne i jeden mały - niestety po sugestii, że przy tym małym może być nam za ciasno, dowiedzieliśmy się, że tamte przeznaczone są dla większej ilości osób (jednakże i tym razem klient z za granicy ma inne prawa - kilka tych większych stolików było zajętych przez pary turystów). oczywiście po zamówieniu obiadu i piwa musieliśmy usunąć wszelkie śmieci ze stołu (promocje i inne tego typu reklamy), żeby kelner mógł wszystko położyć na stole. do końca naszego pobytu zawsze jakiś większy stół był wolny...

lokal polecam,aleostrzegam - zależnie od obsługi wrażenia mogą być różne...
0
smakosz_ek
5
2 yıl önce
stare miasto
kilkakrotnie miałem przyjemność gościć "pod wawelem". za każdym razem świadomie wybieram to miejsce, bo wiem czego mogę się spodziewać. ostatnia moja wizyta miała miejsce kilka miesięcy temu i jak zwykle się nie zawiodłem. miało być obficie, w miarę smacznie i niedrogo. tak też było, jak to "pod wawelem". słynna ognista szpada niewątpliwie robi wrażenie, wielkość "kotleta giganta" również, co do smaku to jest on jak dla mnie poprawny (nie zachwyca) jednak zdecydowanie jest świeżo i tutaj rzeczywiście duży plus (potwierdzone przy okazji kilku wizyt).

atmosfera bardzo luźna, dość gwarnoalenie przeszkadza to w swobodnej rozmowie, wręcz przeciwnie taki urok tego miejsca. kilkakrotnie trafiłem na muzykę na żywo.

jak na fakt, że ruch w restauracji jest dość spory, to obsługa pozostaje miła i uśmiechnięta. będę wracać i polecać jako miejsce na spędzenie miłego wieczoru w gronie znajomych "bez krawata".
0
helterskelter
1
2 yıl önce
stare miasto
"pod wawelem" byłem ostatni raz kilka lat temu i może dlatego, że byłem tam na piwie z kolegami, moje wrażenie było lepsze. tym razem zawitałem tam na weekendowy obiad i mocno się rozczarowałem. bardzo mocno się rozczarowałem.

zacznę od jedzenia. na poczekanie przyniesiono do stołu produkty kiszone, mówiąc jak to wpływa na zdrowie i apetyt. zapytałem w jaki sposób wpływa na zdrowie i otrzymałem ciszę z niemądrym uśmiechem. z zamówionych dań - deska serów to jakaś kpina - sądziłem, że będą to jakieś lepsze sery niż podstawowe, w dodatku o mdłym smaku. najzwyklejszy smak serów i to każdego - coś jak śniadanie w hotelu o niskim standardzie. ser żółty miał wyschnięte końcówki. ser oscypkopodobny z wyglądu, w smaku jakby grillowana gouda. nieopłacalne. winogrona wydają się najbardziej ciekawymi w smaku w tym zestawie. zamówiłem też golonkę i tu kolejne rozczarowanie - ceny były niskie, acz podane za 100 gram golonki, a podano mi kilogram?. uważam, że można, a nawet powinno się wcześniej zapytać o to gościa. golonka nie była dobra, zbyt przypieczona, twarda. najlepszą częścią dania była musztarda, co słabo świadczy o kucharzach. najlepiej ogólnie prezentowało się piwo,alenie jest zasługą kuchni.

począwszy od sprawy z golonką, obsługa cały czas dawała plamę. czekanie na kelnera czy posiłki trwało sporo - cały obiad zajął mi około dwóch godzin, z czego czekanie na kelnera z rachunkiem, jakieś dwadzieścia minut! jednak, podczas posiłku kelnerzy potrafili podejść do mnie trzy razy i pytać czy wszystko w porządku. za ostatnim razem nie wytrzymałem i powiedziałem, że nie jest w porządku, bo co chwilę się mi przerywa jedzenie i moje rozmowy. kelner nic nie odpowiedział nawet i zabrał pustą szklankę! czy naprawdę obsługa jest szkolona tylko jak pytać, a nie jak odpowiadać na pytania czy zażalenia? następnie, kolejny niesmak - płatność. chciałem zapłacić kartą jednej z korporacji na literę "m". nie można było. pytam, czemu nikt mi nie powiedział na wstępie, że nie mam takiej możliwości i znowu nic mi nie odpowiedziano! nie wiem, co ta obsługa robi tutaj,alekompletnie nie dorasta do swoich zadań. na szczęście miałem też kartę korporacji na "v", którą tu akceptują, lecz nie poczułem się komfortowo, myśląc o tym, co by było, gdybym nie miał tej karty albo gotówki. na pewno czułbym się poniżony wobec towarzyszy przy stole i innych gości na sali, a tak nie powinno być. olbrzymi minus dla właściciela lokalu, który nie myśli o swoich klientach i ich komforcie, tylko o tym, by prowizje z użycia karty były jak najmniejsze. wstyd.

wystrój karczmiany. w środku gwarno tak, że nie można rozmawiać bez krzyczenia, mimo że jeszcze nie wszystkie stoliki były zajęte.

"pod wawelem" to miejsce na skraju plant, w budynku hotelu, z którego widać zamek królewski. i to tyle z uroków tego miejsca. jedzenie jest niesmaczne, źle przyrządzone, niewarte absolutnie swojej ceny. fakt, że porcje są duże, lecz więcej niedobrego jedzenia nie poprawia humoru. obsługa więcej niż fatalna - nic nie wie, nie umie udzielić odpowiedzi na niewygodne pytanie i nie informuje o niemożności płacenia niektórymi kartami płatniczymi przed posiłkiem. nie pyta też czy zamawiając golonkę nie chciałbym czasem tych 100 gram, a nie od razu całego kilograma, skoro cena za 100 gram jest w menu. zepsuty dzień, zwłaszcza że za oknem padało i to "uczta" tutaj miała być czymś słonecznym.
0
asiek1999
2
2 yıl önce
stare miasto
chciałam zjeść coś szybko i pewnie, że tak powiem w krakowie, a ponieważ lubię restaurację u szwejka byłam pewna, że pod wawelem tego samego właściciela będzie idealnym miejscem na obiad. niestety, już przy wejściu zaskoczyła mnie niezbyt miła obsługa, miałam wrażenie, że dużo lepiej byłabym potraktowana gdybym była "turystą zagranicznym". jeżeli chodzi o samo jedzenie, kaczka była całkiem niezła,alewybierając z menu "kaczkę z buraczkami" spodziewam się i kaczki i buraczków, a nie pół łyżki buraczków i do tego pół kilograma świeżej kapusty, której po prostu nie dało się zjeść. niestety, kelnerzy swoim zachowaniem tylko spotęgowali moją niechęć do tego miejsca. nie lubię miejsc, które nastawiają się na klienta jednorazowego, a to takim miejscem niewątpliwie jest.
0
sylwia
5
6 yıl önce
stare miasto
pod wawelem odwiedziłam po raz pierwszy jakiś miesiąc temu i byłam tam dzisiaj już czwarty raz. po każdej wizycie wychodzę szczęśliwa i najedzona, bo jedzenie jest przepyszne,alemoja recenzja skupi się tak naprawdę na atmosferze, która panuje w lokalu, bo to właśnie ona zbudowała moje podejście do tej restauracji. wyśmienite jedzenie tutaj nie jest kluczowe, jest znakomitym dodatkiem! próbowałam już wielu rzeczy, od rosołu, sznycla, placków ziemniaczanych po golonkę i krewetki - wszystko wyśmienite. do tego zimne piwo i moja ulubiona cytrynówka - szczerze polecam! wracam i będę wracać do pod wawelem ze względu na wielką gościnność i profesjonalną obsługę, która traktuje klienta wyjątkowo. 
miesiąc temu organizowałam wieczór panieński. plan był taki - zjeść porządny polski obiad, po którym żadna ilość wypitego alkoholu nie będzie straszna. wybór padł na pod wawelem - nie byłam tutaj nigdy wcześniej,alesłyszałam dobre opinie od znajomych. i to był strzał w dziesiątkę! dokonałam rezerwacji nic nie wspominając o okazji, mimo to podczas obiadu obsługa natychmiast zareagowała i poczęstowała pyszną cytrynówką. na sam koniec podano nam kieliszek wiśniówki i było naprawdę wesoło. pan grzegorz dbał o nas jak nikt inny, służył pomocą w robieniu pamiątkowych zdjęć i wprowadzał wspaniałą atmosferę - za co mu serdecznie dziękujemy! zaprosił nas następnego dnia na rosół, bo wiedział, że dobrze nam zrobi i miał rację - do tego podał zimne piwko i od razu poczułyśmy się lepiej ;) jakby tego było mało w niedzielne popołudnie grała muzyka na żywo, a więc było bardzo klimatycznie. 
jednak dzisiaj obsługa przeszła samą siebie! zarezerwowałam stolik na rodzinny obiad z okazji imienin babci. jedzenie jak zwykle palce lizać. do tego moja ukochana cytrynówka, butelka prosecco podana na koszt firmy, a na sam koniec odśpiewanie "sto lat" przez obsługę i kawał ciacha dla babci - to przeszło moje najśmielsze oczekiwania! cała rodzina wyszła zadowolona i pozytywnie nastawiona, szczególnie babcia, która nie spodziewała się takiej miłej atmosfery - będziemy długo wspominać dzisiejszy dzień. 
polecam pod wawelem każdemu na każdą okazję i bez okazji. zapewniam, że po każdej wizycie w tej restauracji wyjdziesz z uśmiechem na twarzy, dzięki ludziom, którzy tam pracują, bo to właśnie ludzie budują pod wawelem! już myślę nad tym, kiedy odwiedzę to miejsce po raz kolejny i tym razem spróbuję czegoś na słodko, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się znaleźć miejsca na deser ze względu na olbrzymie porcje dań! głodni i smutni na pewno nie wyjdziecie, polecam :)
0
pawellas
5
6 yıl önce
stare miasto
kompanię kuflową „pod wawelem” odwiedzam przy okazji, a nawet bez okazji. bywam gdy mnie najdzie ochota, aby przekąsić coś mięsnego, a także wówczas, gdy zamierzam coś uczcić z przyjaciółmi. w roku kilka razy bywam i jest to na pewno o kilka razy za mało. dziś wybraliśmy się ze szwagrem uczcić jego trzydziestkę, a także zakup nowego lexusa – niech ci się kręci po prostej, hybrydowo i jubileuszowo, szczególnie po wczorajszej wyprawie po górach i dolinach.
miejsce chyba wszystkim kustoszom doskonale znane z przestronnego lokalu, a w zasadzie z niezliczonych pomieszczeń, aczkolwiek tym razem poszliśmy na werandę – najbardziej paradne i wypasione miejsce w restauracji. wystrój w drewnie, ławy, stoły – rkaciaste czerwono-białe serwety zachęcają do tego, aby przysiąść, chociażby na chwilę. warto sobie wcześniej zarezerwować miejsce, bo uwierzcie miejsce cieszy się dużą popularnością. nie wiem czy to kwestia menu, czy też obsługi kelnerskiej. o propozycjach kulinarnych pewnie jeszcze pogadamy, natomiast już teraz mogę pochwalić kelnerów. każdy jest przypisany do stolika i od razu wiecie komu dać napiwek. na pewno czujecie się bardzo dobrze zaopiekowani.

oferta wiadoma – polska kuchnia we wszystkich możliwych smakach. dużo, tłusto, grillowo – o to w tym wszystkim chodzi, weganom wstęp wzbroniony, choć oczywiście także w tym miejscu udam się im znaleźć coś dla siebie. z zup zazwyczaj biorę grzybową lub kwaśnicę na żeberkach,aledziś wzięliśmy rosół, a na drugie sznycel olbrzym, a do tego piwo, piweczko, piwunieczko, choć piąteczka, piątunia, piątusiunia nie było, aż minister pilchen nie wiedziałby jak zdrobnić ów smaczek pyszniuśnich daniuniek. rosół otrzymujecie w rondelku, porcja średnia,alesmak przedni. rosół dostajecie z nitkami, a w środku możecie znaleźć trochę wiórek z boczku lub kawałków piersi z kurczaka jeśli kulinarne szczęście wam sprzyja. na stołach macie różnego typu instrumenta i dodatki, aby przyprawić sobie go do smaku, ja zazwyczaj szaleją z magą. następnie przyszła kolej na sznycel gigant (ogromny w rzeczy samej) z ćwiartką cytryny i dodatkami (możecie wziąć średnie w smaku frytki i znośną sałatkę ziemniaczaną). dostajecie również ekstra ogórasy (na półsłodko, nie kwaszone) i paręnaście nitek kapusty (kwiszonej). nie ukrywam, że choć jest to danie które kilka razuy już jadłem, to zawsze jednak wspominam z sentymentem i chętnie wracam do owego smaku.

a właśnie zapomniałbym, szwagier obchodził urodziny, więc dostał gratisowy deser i szóstka kelnerów odśpiewała ma „sto lat”. młodego wzięto z zaskoczenia, bo dopiero przy drugiej zwrotce zajarzył, że to o nim, a potem już przyjmował życzenia od zgromadzonych przypadkowych ludzików. deser to beza z kremem śmietankowym i owocami (trochę egzotycznych),alenie zabrakło naszej rodzimej porzeczki i babcinego agrestu. szwagier – sto lat, niech ci się darzy, niech cię nie omijają różnego rodzaju atrakcje, niech salon kruk da ci dużą zniżkę jeśli tylko na zakupy się wybierzesz (taka promocja od kruka dla kruka, a może powinienem napisać dla krukówny?). a dziś wieczorem zaszalej na mieście do samego ranka, bo noc jest długa.

kompania kuflowa wawelska ma swoją siostrę (tak się reklamują) na rynasie, a ściślej w sukiennicach, więc gdzie ci bliżej po drodze, to „w każdym bądź razie” – tak się w małopolsce mówi (nie „bądź co bądź” , nie „w każdym razie”) – zajrzyj, ot co! bo jak nie zajrzysz, to ci kufel ominie, lub smok cię pożre!
0
dorota
5
6 yıl önce
stare miasto
przyjechali my ze stolicy warszawa do prawie ze rodowitego krakowiaka. ja jedzeniowa blogerka on dizajner moiego twórstwa. krakowiak miał zabrać do dobrej knajpy w krakowie. no i zabrał nas do kompanii, myśleliśmy ze zjemy cos innego, nowego a tu rodowito z warszawy knajpa :). krakowiak nic nowego nie pokazał,aleprzyjmniej dobrze zjedliśmy i sie napilismy! na kompanię zawsze można liczyć! czy to kraków czy warszawa zawsze dobra będzie strawa!
0
arkadiusz
5
7 yıl önce
stare miasto
bardzo miła obsługa, na jedzenie trochu się czekaalewarto jeśli ktoś lubi kuchnie staropolska, wszystko co było podane było pyszne i smaczne, piwo zimne co jest na plus :) ogólnie wieczorami spory ruchaleto nie problem bo po wejściu kelnerka od razu szuka dla nas wolnych miejsc gdzie możemy usiąść :) polecam
0
joanna
5
8 yıl önce
stare miasto
jednym się spodoba, innym mniej,aleja uwielbiam to miejsce. jej klimat, który polega właśnie na głośnym gwarze i muzyce ! wieczorami restauracja często zamienia się w jedną wielką biesiadę
0
natalia
3
8 yıl önce
stare miasto
w niedzielne popołudnie restauracja zmienia się w taśmowe żywienie zbiorowe. kierownik sali wskazuje pusty stolik, po chwili przychodzi kelnerka i patrząc w sufit na wdechu,recutuje formułkę - poleca danie dnia i informuje o sposobie płatność. czeka na zamówienie, nerwowo rozglądając się do około. na pytanie na temat menu odpowiada przewracając oczami "nie wiem, nie lubię nie jadłam" ja dostaję momentalnie w takiej sytuacji szału,ponieważ pół życia spedziłam na szkoleniu młodych kelnerów i uważam że jak " nie wiesz, nie lubisz i cię to nie interesuje" to idź przedłużać umowy w orange a nie psuj swoją niechecią wizerunku restauracji... po mimo wszystko jednak nie mogę mieć do tej istoty pretensji , rozglądając się po sali można zauważyć że kelnerów jest mało, stanowczo za mało przy takim ruchu. jedzenie dostaliśmy razem z napojamialezaskakująco szybko. naszemu koledze bardzo smakowały żeberkaalemam wrażenie że to przez to że od tygodnia jest na diecie. potrawy przygotowane w takim tempie nie mogą być dobre. były przesuszone, przeciagnięte lub nasączone tłuszczem. taka wersja trochę bardziej ekskluzywnego fast food 'a. do rachunku dostaliśmy "banie wisniówki", według mnie -wstrętny sok wiśniowy z wódka marki joker alebyć może ktoś takie paskudztwo gdzieś butelkuje. ocena 2,5 za to że wiem, że bywa w tym miejscu lepiej
0
oturum aç
hesap oluştur