jeden z gorszych lokali w jakim kiedykolwiek jedliśmy.
umówiliśmy się ze znajomymi na kolację pożegnalną, wybór lokalu był ich pomysłem, twierdzili, że jest świetnie.... nie było.
ogromny tłok.... gdy już udało nam się usiąść przy stoliku czekaliśmy na kelnerkę 20 minut zanim koleżanka poszła ją zawołać bo zapomniano o naszym stoliku aby zebrać zamówienie.
zamównienie wyglądało tak:
1.carpaccio z najlepszej wołowiny z kaparami i włoskim serem
2. barszcz czerwony z kołdunami litewskimi - polecamy w chłodne dni
3. polski żurek na zakwasie z białą kiełbasą i jajkiem x2
4. sznycel olbrzym z ćwiartką cytryny z frytkami lub sałatką ziemniaczaną
5. placek po zbójnicku z najlepszą wołowiną i sosem z polskich grzybów
6. stek argentyński ze świeżej wołowiny z gilla z masłem ziołowym i frytkami
do tego kawa, dwa piwa i nestea.
nie dostaliśmy poczekajki, żadnych ogórków, niczego. a podobno podają..... sąsiednie stoliki dostawały (chociaż nie wszystkie).
czekaliśmy, długo...bardzo. goście którzy zamawiali w podobnym czasie co my dawno zjadali swoje porcje a nas kelnerki i kelnerzy unikali jak ognia.
zdenerwowana (bardzo głodna) poszłam do menadżerki i zapytałam czy możemy chociaż dostać napoje, bo siedzimy już od 50 minut i wciąż czekamy. była bardzo zaskoczona. po kilku minutach dostaliśmy napoje (piwo było wygazowane- myślę że czekało na swoją kolej na ladzie kilka chwil).
jedzenie dostaliśmy po ponad godzinie. i wszystko na raz. przystawki, zupy i dania główne. ledwo zmieściliśmy to na stole. zanim zjedliśmy zupy, główne wystygło.
carpaccio tragiczne, jeśli to jest najlepsza wołowina - ja wychodzę.
zupy przeciętne, podane w garnuszkach. barszcz był zimny z torebki, kołdunów było 5 (w menu napisane 7).
co do dań głównych to stek pyszny, ale porcja niezbyt duża, mój chłopak nie był wybitnie najedzony.
sznycel rzeczywiście olbrzym, podobno był okej (nie było zachwytu).
mój placek po węgiersku żenada .... w środku zamiast sosu był keczup, po prostu kpina za gruba forsę!!! grzyby okej, ale całość zepsuta keczupem,wstyd.
w ramach przeprosin dostaliśmy cytrynówkę... i żeby było tego mało, z 4 osób dwie były kierowcami, a sam alkohol podano w uszczerbionych kieliszkach podrzędnej jakości, nie ruszyliśmy, ja się bałam skaleczyć.
po rozmowie z kelnerką i menadżerką od rachunku odjęto nam "oszukany barszcz" oraz napoje.
pani nas przeprosiła za czekanie, okazało się że kelner o nas zapomniał i zgubił gdzieś zamówienie. atutem tego lokalu jest obsługa przez jednego kelnera posiadającego swój rewir, my byliśmy obsługiwani przez 4 osoby.mimo upustu rachunek wyniósł około 100 zł za parę, więc nie był to mały wydatek, szczególnie za tak marną jakość.
nic mnie już nie przekona do odwiedzin w tym lokalu, można w krakowie znaleźć mnóstwo lepszego jedzenia.
odradzamy z całego serca ( i żołądka).