właśnie zamówiłam dzisiaj z menu pół kaczki pieczonej, z buraczkami na ciepło i knedlem oraz szpadę wieprzową i ogólnie kiepsko. najpierw o szpadzie - mięso suche, przesolone, ziemniaki niedopieczone - raczej niedoprawione, gigantyczna kopa białej kapusty, druga mniejsza czerwonej - twardej i mało smacznej, oraz zimny rozsypany ryż - wszystko razem na drewnianej desce wraz z sosami, z których jeden to zwykły ketchup posypany pięcioma wiórkami sera zółtego - ogólnie duża porcja przeciętnego w smaku jedzenia za 29,90 zł. cena taka sama, jak w 2007 roku, cóż koszty rosną, a skoro cena się nie zmienia, no to niestety padło na jakość. to samo, a nawet gorzej, z kaczką pieczoną - kaczka jest luzowana, tylko pod skórą prawie w ogóle nie było mięsa. w menu pół kaczki to na talerzu dziwadło - dwa udka (nie każdy jak widać umie rozciąć drób wzdłuż tułowia), z tego jedno prawie bez mięsa, oraz wąski pasek piersi kaczki nakryty skórą. kaczka była gotowana i do tego nieźle rozgotowana (mięso było bez smaku - czuć było tylko jego rozgotowanie), a potem tylko opieczona i polana dużą ilością sosu żurawinowego - zapewne w celu ukrycia faktycznej ilości mięsa. do tego podano dwie duże łyżki buraczków na ciepło, które były zimne i oczywiście pół litra białej kapusty. knedel był bardzo dobrze zgrillowany i pewnie dlatego te maleńkie cztery jego kawałki dało się zebrać w połowę przeciętnego knedla. cena 29,90 zł, co byłoby ceną atrakcyjną, gdyby menu zgadzało się z faktami, a tak to zmarnowane pieniądze. zdecydowanie odradzam, choć jeśli komuś wszystko jedno co je, bo ważna jest ilość, to będzie zadowolony.
lokal z całkiem fajnym wystrojem, ale jedzenie to katastrofa - nie zależy im na klientach, bo w końcu większość klienteli to turyści, którzy są tam tylko raz. swoje uwagi zgłosiłam menadżerowi, ale jakoś nie mam przekonania, że właściciele wezmą je sobie do serca. lepiej wydać te pieniądze w innych dobrych lokalach, których jest trochę w krakowie.