taj india


İçinde "bardzo" olan yorumlar
4
4.0
m
5
2 yıl önce
nowe miasto
położona nad jeziorem malta miła restauracja zbardzodobrym jedzeniem. 
potrawy z pieca tandori są tu wspaniale przypieczone i mają charakterystyczny zapach i smak. moje ulubione chlebki naan są chrupiące i delikatne. wspaniale się rozwarstwiają przy rwaniu. godna polecenia jest również jagnięcina i krewetki. 
kurczak w każdej postaci rozpływa się w ustach i jestbardzodobrze doprawiony. jedynie samosy są suche i jałowe. mimo, że ostre to nijakie. mango lassi rządzi jak nigdzie indziej.
warto posmakować tutaj orientu.
0
biczplis
3
2 yıl önce
nowe miasto
bardzo dobre jedzenie. byliśmy z żoną już dwukrotnie, za drugim razem było niestety strasznie dużo ludzi, co odbiło się na czasie oczekiwania. dlatego nie polecam w soboty. za to jedzenie jest świetne, jagnięcina rewelacyjna, zupa z soczewicy również, ekstra chlebki indyjskie. moja żona zachwycona pierożkami samosa. obsługabardzomiła i kompetentna. polecam dzwonić wcześniej i rezerwować stolik. fajne miejsce.
0
medialny
4
2 yıl önce
nowe miasto
dobra indyjska kuchnia. do tej restauracji trafiliśmy przypadkiem, chociaż wcześniej słyszałem już o niej pozytywne opinie. spędziliśmy całą rodziną parę godzin w termach maltańskich, a po wyjściu poczuliśmy tradycyjny "pobasenowy głód". rzut oka na wyszukiwarkę knajp w okolicy i już maszerowaliśmy na drugą stronę jeziora maltańskiego do taj india.
wnętrze dość sympatyczne, przyjazne dla rodzin, jest kącik dla dzieci i huśtawka. pani kelnerka wesoła, miła i kompetentna, świetnie umiała pokierować naszym zamówieniem.
na przystawkę zamówiliśmy samosa i chicken samosa - pierożki z nadzieniem warzywnym. do tego dostaliśmy tradycyjne indyjskie sosy ale... było ich mało, trzeba je było "wyskrobywać" z miseczek i nie były tak aromatyczne i smaczne jak w innych indyjskich restauracjach, które mieliśmy okazję odwiedzać... pierożki za to świetne.

danie główne dla naszej trójki to kurczak na 3 różne sposoby: w sosie pomidorowym, smażony z czosnkiem i imbirem oraz w sosie serowym. wszystkie trzy dania (a raczej sosy) miałybardzooryginalny smak, dobrze przyrządzone i podane. wino indyjskie niezbyt w naszym guście, ale miało interesujący, ostry smak - mocno wytrawne, oryginalne.

reasumując - byliśmy zadowoleni. rachunek dla trzech osób, bez szczególnego patrzenia na ceny dań - 200 złotych, czyli dość drogo, ale raz na jakiś czas warto poczuć ekskluzywne indyjskie smaki :).
0
damiandoch
3
2 yıl önce
nowe miasto
raz wystarczy. w pięknym mieście jakim niewątpliwie jest poznań bywam niestety stosunkowo rzadko, a szkoda - bo można tu znaleźć pewnie wiele miejsc, gdzie dobrze dają zjeść.
jednym z nich po przeczytaniu kilku recenzji i usłyszeniu kilku dobrych słów miało być taj india. dla osoby spoza poznania dotarcie tutaj to nie lada wyczyn. gdy już dotrzemy na maltę , czeka nas dość długi spacer. po drodze żadnej reklamy, żadnego afiszu, nic. gps pokazuje swoje, ulica wiankowa nieco zawiła, po drodze mijamy malta ski, jakieś inne restauracje w pawilonie i gdy już mamy nadzieję, że kolejną będzie taj india, okazuję się, iż to jeszcze nie tu… po przejściu kilku kilometrów i przedostaniu się na drugi brzeg malty, wreszcie udaje się nam dostać do miejsca, do którego chcieliśmy trafić.
wnętrze nie zachwyca. coś pomiędzy barem, salą ślubną z lat dziewięćdziesiątych, a hotelową restauracją skromnej kategorii. hinduski klimat gdzieś tam unosi się w powietrzu, ale raczej jest to powiew kiczu niż dobrego smaku. dobre smaki jednak chcę zawsze odkrywać na talerzu, zatem cała otaczająca mnie kompozycja pseudo indii jest kwestią drugorzędną.
przywitała nas miła pani w średnim wieku i od razu poleciła nowość restauracji. byłem i zazwyczaj w takim miejscu zawsze jestem nastawiony na danie z jagnięciną, dlatego też i tym razem chciałem spróbować jak to robią w poznaniu. za namową pani kelnerki zamówiłem nowość - pikantną jagnięcinę… z kawałkami indyka (?) pierwszy raz spotkałem się z takim zestawem, ale w sumie tym bardziej byłem ciekaw, co to będzie. na przystawkę poleciały krewetki zapiekane w mące z soczewicy na ostro. były dobrze doprawione, lecz jak na mój gust zdecydowanie za małe. rozumiem – oszczędności. danie główne dla mnie i dla moich towarzyszy wjechało na stółbardzoszybko. tradycyjnie już jako dodatek każdy z nas zamówił chleb naan w różnych odmianach. zamówiliśmy naan pomimo, że prawdopodobnie do każdego dania w tym lokalu dodawany jest ryż basmati. jak się okazało – to był dobry wybór.

może zacznę od samego ryżu. niedobry, po prostu niesmaczny, zwietrzały ? zdanie to podzieliły dodatkowo cztery osoby, zatem coś z nim naprawdę było/jest nie tak. naan także jadałem już znacznie lepszy. co do samego dania głównego, także mam pewne drobne wątpliwości, ponieważ danie to było świetnie doprawione, sos miał idealną konsystencję, natomiast co do samego mięsa mam pewne zarzuty. jeden kawałek rozpływał się w ustach, gdy kolejny to żylasty, twardy kawałek gumy, który nijak ma się do smaku pysznej, soczystej jagnięciny. białego, miękkiego mięsa indyka nie doszukałem się na talerzu, no chyba, że były to dziwnie wyglądające wiórki, które pływały w sosie. jeśli to był indyk – to ok, zastanawiam się tylko – czy ktoś to mięso mielił czy jak? w konsekwencji w połowie byłem zadowolony i z wyboru dania jak i ogólnie z obiadu. tak samo jak osoby towarzyszące, nie dam się już jednak namówić na żadne eksperymenty z dwoma gatunkami mięsa w jednym daniu, ani nie dam się już namówić na tak długi spacer wokół malty. innymi słowy – przy mojej kolejnej delegacji z pewnością wybiorę inne miejsce, gdyż to nie ma w sobie nic, co mogłoby przyciągnąć osobę z innego miasta, która do wyboru ma jakąś setkę świetnych miejsc w samym centrum miasta. dla miejscowych lokal na piwo po spacerze lub na lunch jest w sam raz. oczywiście pod warunkiem, że wiecie co zamawiacie.
ceny jak i menu (o dziwo tego specyfiku, który jadłem już tam nie ma) można sprawdzić na ich stronie internetowej.
0
alickowa
3
2 yıl önce
nowe miasto
smaczne jedzenie i przesympatyczna obsługa. spacerując po pięknych okolicach malty można okrutnie zgłodnieć. jako, że wcześniej już słyszałam o tej restauracji chętnie poszliśmy zasmakować orientu.
ze znalezieniem stolika nie było żadnych problemów, ale też nie można powiedzieć, że było pusto. obsługiwała nasbardzosympatyczna kelnerka, która świetnie nam doradziła. jedzenie było smaczne, zróżnicowane i na pewno warte spróbowania. zamówiliśmy parę dań tak żeby jak najwięcej skosztować. nie było do czego się przyczepić. szczerze mówiąc nie znam się na indyjskiej kuchni dlatego trudno mi ocenić czy wszystko było poprawnie przyrządzone. wiem, że na pewno wrócę żeby skosztować jeszcze tych unikalnych dań.
wystrój jest czysty, schludny i ma wiele wspólnego z orientalnymi klimatami jednak spodziewałam się czegoś więcej.
ceny są przeciętne. byliśmy w cztery osoby, każde z nas zamówiło przystawkę i danie główne oraz coś do picia. zapłaciliśmy około 180 zł.
0
marta
4
6 yıl önce
nowe miasto
byliśmy w niedzielne popołudnie, gdy lokal był pełen, ale jednak znaleziono nam miejsce - za jakąś szafą i wieszakiem :p 
obsługa sprawna, na dwie osoby - ale niekoniecznie dogadująca się ze sobą ;) wystrój - jak to w tego typu lokalach - przyciężki, nie w moim guście, ale rozumiem, choć nie lubię :p słaba wentylacja i zaduch.
obsługa doradza, sugeruje - to miłe, gdy nie do końca wiemy, co jemy ;-)
mango lassi -bardzolubię, ale to podawane u nich - specyficzne, nie do końca mi pasowało, dzieci nie chciały wypić.
jedzenie -  bardzo obfite porcje, smakowo poprawne, bez szału.
czas oczekiwania na rachunek - długawo.
0
kamil
5
7 yıl önce
nowe miasto
udaliśmy się w to miejsce z żoną po wizycie w termach maltańskich - szczerze mówiąc zupełnie przypadkiem, ponieważ nie planowaliśmy jeść w poznaniu. restauracja była blisko, oboje lubimy kuchnię z tego regionu - więc czemu by nie. co od razu sprawiło problemy to parkowanie - nie ma prawie możliwości zostawić samochód w okolicy za darmo. po kilku minutach kręcenia się jednak udało się rozwiązać ten problem. wchodzimy do restauracji - wszystkie stoliki zajęte, jednak kelnerka znalazła nam mimo wszystko jakieś miejsce z tyłu, choć tutaj znowu kolejny mankament - krzesło było rozwalone (o czym na szczęście zostałem uprzedzony). wystrój przyjemny, aczkolwiek głównie przy wejściu - później jakoś tak słabo.. menu - obszerne, jak to w większości restauracji hinduskich. samosy były w porządku, zupa pomidorowa przyprawiona mocniej wedłuż życzenia również była ciekawa. jagnięcina i kurczak też bez zarzutu. tak więc pomijając dotarcie na miejsce i parking - byłembardzozadowolony.
0
marikijka
5
8 yıl önce
nowe miasto
niebo w gębie. 
wybraliśmy się do tej restauracji w 8 osób (dorośli + dzieci). 
restauracja znajduje się na malcie, więc z okien rozlegają się piękne widoki. wystrój orientalny- masywne krzesła, stoły, słonie, dywany -bardzoładnie i gustownie.
na przystawkę zamówiliśmy samosy (pierożki smażone w głębokim tłuszczu z nadzieniem warzywnym ) 11 zł. kawałki bakłażanów zapiekane w mące z soczewicy, 11 zł. następnie zupę jarzynową - 9 żł, pikantno – kwaśną zupę z krewetkami (14 zł), chlebki naan (6,7 zł) kurczaka w sosie cebulowym (32 zł), kurczaka w pikantnym sosie pomidorowym z kokosem (29 zł), jagnięcinę w sosie śmietanowym z orzechami (37 zł).
na deser tradycjne lody z mango (16 zł).
dodatkowo różżne napoje indyjskie: salt lassi (napój ala ajran, tylko że mocno doprawiony kuminem) (7zł), mango lassi, napój z mango na słodko (9zł), indyjska lemoniada (8 zł).
nie ma co dużo się rozpisywać. wszystkie dania były smaczne, mięso delikatne,bardzodobrze doprawione. mięso było podane w osobnych miseczkach, ryż w osobnych. chlebki przepyszne, napoje również. plusem jest to, że dla dzieci są zwykłe dania typu frytki z kurczakiem (też dobre).
chociaż moim dzieciombardzosmakował ryż w warzywami (8zł). 
porcje są duże, można się najeść naprawdę nadługo:)
szkoda, że jednak nie mają jakiegoś kącika dla dzieci, mając tak dużą powierzchnię, można by było wygospodarować jakąś niewieką przestrzeń, by dzieci się nie nudziły i nie przeszkadzaly latającym kelnerkom. 
ogólniebardzoklimatyczne miejsce,bardzosmaczne dania i miła obsługa. polecam.
0
piotr
3
8 yıl önce
nowe miasto
jedzeniebardzosłabe, byliśmy tam trzykrotnie w różnych latach żeby sprawdzic czy nas języki nie mylą po przeczytaniu jakże zachęcających recenzji. jedne przeslone, inne przypalone, kolejne mdłe lub bez smaku. dalekie do jakości w innej resturacji indyjskiej na głogowskiej, od tego co można dostać w warszawie odległe międzykontynentalnie, a od tego co podają na świecie międzygalaktycznie. fakt, mieszkaliśmy 9 lat w szanghaju gdzie światowej autentycznej kuchni w bród, ale ciasnota smaków w pseudoindyjskiej nad maltą męczy, a w zestawieniu z recenzjami poraża. kto je pisze?
na koniec dodam że mimo mizeroty pójdę tam jeszcze bo nie mannad maltą dużego wyboru jak się jest tam na spacerze, ale z domu bym tam nie pojechał za dopłatą. jest tyle lepszych miejsc.
0
dzorni
5
9 yıl önce
nowe miasto
bardzo indyjsko-bardzosmacznie!. już wiele razy bywamy wraz z żoną w tej restauracji. za każdym razem smacznie, aromatycznie. wszystko schludnie podane oraz jak zawsze miła obsługa. wszystkie daniabardzoindyjskie. czuć indyjskie przyprawy, a i wspaniałe chlebki indyjskie. szczególnie polecam bhaturę- mmm coś wspaniałego. ostatnio zamówiłem kurczaka tikka masala, wspaniale przyprawione, odpowiednio ostre. ceny? no jak zawsze mogłyby być mniejsze, ale w porównaniu do jakości dań i restauracji- odpowiednie i na prawdę warto! polecam 100%.
0
dagmara
3
9 yıl önce
nowe miasto
przyjemnie i smacznie, ale.... dziś z moim ukochanym (danielem) postanowiliśmy odrobinę odetchnąć od garów i odwiedziliśmy znaną w poznaniu restaurację z kuchnią indyjską- taj india. restauracja znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie jeziora malta, na ulicy wiankowej 3.

gdy dojechaliśmy na miejsce, zauważyliśmy tłum ludzi. okazało się, że akurat dzisiaj nad maltą odbywa się bieg z przeszkodami "men expert survival race". pogoda nam dopisywała, więc zaliczyliśmy krótki spacer brzegiem jeziora.

w restauracji wszystkie stoły były zajęte, głównie przez rodziny z dziećmi. obawialiśmy się, że nie mamy szans na stolik, jednak po niespełna 15 minutach kelnerka zaprosiła nas na salę.

wystrój
wystrój restauracji był mniej więcej taki jak oczekiwałam - zastaliśmy tu wiele hinduskich dodatków, rzeźbione meble z ciemnego drewna, kolorowe poduszki, a na ścianach wiszą pozłacane obrazy. zabrakło mi jednak intymności, która kojarzy mi się z takimi miejscami. ludzie praktycznie zaglądają sobie w talerze, a zgiełk jest taki jak na stołówce. nie zraziło nas to jednak - w końcu była niedziela popołudniu, a za oknem piękna pogoda, więc mogłam się tego spodziewać. wiele do życzenia pozostawia druga sala, znajdująca się na końcu restauracji. podłoga wyściełana jest czerwoną wykładziną, a na oknach wiszą firanki i zasłonki niewiele mające wspólnego z indiami. w skali od 1 do 10, zgodnie oceniamy to wnętrze na 4 punkty.

jedzenie
na przystawkę obowiązkowo zamówiliśmy samosy - trójkątne pierożki smażone w głębokim oleju, przeważnie z nadzieniem warzywnym. są pyszne i warte swojej ceny - niezbyt tłuste,bardzoduże i wypełnione nadzieniem po same brzegi. pierożki podawane są z trzema sosami: miętowym (delikatny, z lekko wyczuwalną miętą), słodko-kwaśnym (moim zdaniem najsmaczniejszy. czuć, że jest własnej roboty) i pikantnym (jest tak ostry, że nie byliśmy w stanie go zjeść! tylko dla odważnych ;)). w skali od 1 do 10, pierożki oceniamy na 10 punktów
następnie zamówiliśmy zupy. ja wybrałam zupę mulligatwany, czyli krem z kurczęcia po hindusku.bardzosmaczna, subtelna, kremowa, z kawałkami kurczaka. jest równieżbardzosycąca.tę zupę oceniamy na 9 punktów.
daniel zamówił zupę madras rasam, czyli pikantną indyjską zupę z soczewicy. jest smaczna, jednak jadaliśmy pikantniejsze dania (chociażby ten sos do pierożków :). zupę zgodnie oceniamy na 8 punktów.
przyszedł czas na drugie dania. ja zamówiłam butter chicken, czyli inaczej kurczaka maślanego. jest to mięso kurczaka duszone w sosie pomidorowo- jogurtowym. jedna ze sztandarowych potraw kuchni indyjskiej. niestety byłambardzorozczarowana :( sos do złudzenia przypomina pomidorowy sos do sardynek z puszki. jogurtu nie czuć wcale, a przyprawy zostały przytłoczone smakiem sosu. butter chicken z przykrością oceniamy na 3 punkty.
daniel zamówił mutton biryani, czyli ryż basmati podawany z jagnięciną, pieczarkami i groszkiem. potrawa byłabardzodobrze doprawiona i wyrazista. smakowała dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy.bardzosycąca potrawa, która po przystawce i zupie spokojnie wystarczy dla dwóch osób. jagnięcinę z ryżem oceniamy na 8 punktów.

ceny
za zamówione potrawy zapłaciliśmy kolejno:
pierożki samosa: 11 zł
zupa mulligatwany: 9 zł
zupa madras rasam: 9 zł
butter chicken z ryżem: 29 zł
mutton biryani: 32 zł

razem za obiad dla dwóch osób zapłaciliśmy 90 zł (bez napojów)
stosunek ceny do serwowanych dań oceniamy na 8 punktów.

obsługa
zaczęło siębardzodobrze: kelnerka posadziła nas przy stole, natychmiast dostaliśmy karty, a chwilę później zjawiła się druga kelnerka, aby przyjąć zamówienie. przystawkę dostaliśmy już po 10 minutach, kolejne potrawy pojawiły się na stole równieżbardzoszybko. kelnerka często podchodziła z pytaniem, czy wszystko w porządku, czy wszystko nam smakuje. obiad przebiegał sprawnie, aż do momentu... zjedliśmy ostatnią potrawę, po czym czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy... chciałabym również wspomnieć, że na samym początku zamówiliśmy mango lassi, na które mieliśmybardzoochotę, jednak nie było nam dane go spróbować. nie prosiliśmy o nie w trakcie jedzenia, bo uznaliśmy, że podają je jako deser na sam koniec. próbowaliśmy kogoś zaczepić, jednak wszyscy kelnerzy nagle zaczęli nas unikać wzrokiem, a po obsługującej nas kelnerce nie było ani śladu. po prawie pół godziny czekania nad brudnymi talerzami i bez picia, udało nam się przykuć uwagę jednej z kelnerek. poprosiliśmy rachunek i ku jej rozczarowaniu, nie mieliśmy już ochoty na mango lassi. chcieliśmy jak najszybciej wyjść. obsługę niestety musimy ocenić na 3 punkty.

podsumowanie
gdyby nie dziwne zachowanie kelnerów pod koniec naszej wizyty w taj india, prawdopodobnie wyszłabym zadowolona. pomimo tego, że mój kurczak butter chicken nie był zbyt smaczny, najadłam się pozostałymi potrawami. daniel ze swoich dań byłbardzozadowolony, ale obsługa również wyprowadziła go z równowagi. być może jeszcze tam wrócimy, ale nie zaliczamy tej restauracji do jednej z naszych ulubionych.
wystrój - 4 punkty
jedzenie - 7,5 punktów
cena - 8 punktów
obsługa - 3 punkty
całokształt oceniamy na 5,6 punktów w skali od 1 do 10.
0
jednopalnikowa
5
9 yıl önce
nowe miasto
najlepsza restauracja indyjska, w jakiej w życiu byłam!. wspaniałe, aromatyczne, obłędne jedzenie i przemiła, niesamowicie profesjonalna obsługa. nie jest tobardzotanie miejsce, ale zdecydowanie koszt jedzenia jest adekwatny do wielkości porcji oraz ich jakości (ceny drugich dań wahają się między 30, a 50 zł). to jedna z tych restauracji, która zabiera nas do kulinarnego nieba i... szybko uzależnia. byłam w niej tylko raz (pierwszy, ale na pewno nie ostatni!) i zamówiłam na przystawkę indyjskie chleby: bhaturę i naan (jedna porcja po 6 zł), a na drugie .jagnięcinę w sosie jogurtowo-szafranowym (34 zł). absolutnie wszystko było przepyszne, a moje serce podbił niesamowity sos miętowy. poza tym taj-india jest pięknie położona i mabardzoprzyjemny wystrój. a przede wszystkim już kilometr od wejścia unosi się w powietrzu ten niesamowity, zniewalający zapach przypraw i doskonałego jedzenia! gorąco polecam ;).
0
vanilia88
5
9 yıl önce
nowe miasto
iście królewska uczta . wizyta w nowym zoo nie byłaby pełna, gdyby nie była zwieńczona posiłkiem z taj india.
i tym razem nie było inaczej.
na szczęście, mimo sporego obłożenia w niedzielne popołudnie, znalazło się miejsce dla dwojga.
lokal sporych rozmiarów oferuje swoim gościom więcej miejsc w różnych kombinacjach niż większość restauracji. do tego wystrój iście jak w królewskich indiach. ale bez kiczu i tandety – zachwyca.
niemniej obsługa – miła i troskliwa od przekroczenia progu aż do wyjścia. doradzi i przeprowadzi przez zawiłości indyjskiej kuchni. bez narzucania się zadba o nasze potrzeby.
nauczeni doświadczeniem, że danie główne bywa sporych rozmiarów przekraczających możliwości jednej osoby, zdecydowaliśmy się na 2 przystawki i 1 danie główne.
pierwsza przystawka to zupa z krewetkami i kukurydzą. lekko pikantna, słodkawa dzięki kukurydzy, ale smak krewetek dobrze to przełamywał. mniam.
druga przystawka - szaszłyki z pikantnej mielonej jagnięciny z pieca tandoor okazały się wielkościowo niemalże daniem głównym. dlatego słuszna sugestia kelnerki, by podać je jednocześnie z wspólnym daniem głównym. tym razem padło na krewetki w pikantnym sosie curry – pomidorowym.
szaszłyki delikatnie za słone, ale w połączeniu z żytnim chlebkiem naan i dodatkami jakie w sobie miały wyszłobardzosmacznie.
krewetki jędrne, sos aromatyczny z wyczuwalnym smakiem i curry, i pomidora. do tego tradycyjnie ryż biały. pyszności.
do picia jak zawsze pyszne mango lassi i indyjskie piwo, które nie miało w sobie nic z indii prócz nazwy.
to był przepysznie spędzony czas. wyszliśmy pełni pozytywnego aromatu indii.
mimo iż była to nasza trzecia wizyta w taj india na pewno tu wrócimy. karta jest bogata i wiele wspaniałości jeszcze do spróbowania.
0
michalmov1
2
10 yıl önce
nowe miasto
niemiłe zaskoczenie. do taj india zabrałem moją dziewczynę na walentynki. już od wejścia nie popisali się, bo okazało się, że nie mają mojej rezerwacji, którą robiłem miesiąc wcześniej! kelnerka powiedziała, że mają za to wolny stolik i tak usadzeni zostaliśmy vis-a-vis drzwi, czując na plecach powiew z każdego ich otwierania, co paradoksalnie mogę zaliczyć jako plus, bo w dalszej części lokalu było gorąco i czuć było zapachy z kuchni (problemy z wentylacją?). jako przystawkę zamówiliśmy domowy ser z imbirem i czosnkiem, który był wysuszony na wiór, a gdzieniegdzie nawet poprzypalany. poprosiliśmy kelnerkę o jakiś sos, mówiąc, że jedzenie jestbardzowysuszone i wtedy pani przypomniało się, że przecież miała dać nam sosy... sosy już ktoś wcześniej opisywał, więc nie będę się rozwodził. jako danie główne zamówiłem krewetki, a moja dziewczyna kurczaka, jedno i drugie miało mało wyrazisty smak, jak gdyby niedoprawione, miało być podane w szpinaku, a było podane w dziwnej papce bez smaku. ryż był w porządku, ale całość i tak smakowała jak jedzenie w barze mlecznym.
obsługa zabiegana, na przyjęcie zamówienia po podaniu menu czekaliśmy 30 minut, rozumiem, że lokal był pełen ludzi, no ale to chyba nie pierwszy taki dzień w historii tej restauracji?
wystrój dość ciekawy, choć nierównomierny. w części frontowej dość ładny, ale bez szału, w środku rewelacyjny (piękna huśtawka), a na końcu restauracji znów wyglądał jak 100-letni zaniedbany obiekt.
ceny - nie ma co ukrywać,bardzodrogo, stąd jeszcze większe moje rozgoryczenie. nie chciało mi się komentować kelnerce faktu, że za dzbanek wody skasowali nas 20 zł, bo pomyślałem sobie, że nie będę się już kłócił o głupie 10 zł, które mógłbym dać jako napiwek. samego napiwku w efekcie nie dałem, raz, ze względu na cenę wody, a dwa, że nie było za co.
jednym zdaniem - niemiłe zaskoczenie, zażenowanie i na pewno jest to miejsce, które będę obchodził szerokim łukiem i z politowaniem patrzył na pchających się do środka gości.
0
artemide
3
10 yıl önce
nowe miasto
lubię to!!!. generalnie nie byłam w lepszej indyjskiej restauracji. może nie jest rewelacyjna, ale jestbardzodobra. butter chicken ulubiony :). na pewno można tam wybrać coś dla siebie, menu przystępne, choć trochę za duże, przez co wiele rzeczy jest do siebie podobnych. obsługa ok, parę razy się nie spisali przy dużym obłożeniu (np. przystawki podane razem z daniem głównym), ale można wybaczyć. wystrój ogólny, no cóż, może być, nie razi, chociaż kolory ścian i dywan odstraszają. ceny nie najgorsze. podsumowując, nadal tam wracam, jak mam ochotę na indyjskie jedzenie, mimo paru prób knajp w ten deseń także w innych miastach, nadal na pierwszym miejscu.
0
oturum aç
hesap oluştur