signature


İçinde "ale" olan yorumlar
5
4.5
pychotkamniam
5
2 yıl önce
śródmieście południowe
ciekawe miejsca ze smaczną kuchnią. za proponowane ceny szef kuchni mógłby być trochę bardziej kretywny,alewidocznie duchy po byłej amasadzie zsrr jakoś go ograniczają w inicjatywie. ogólnie polecam!
0
maksymillion
5
2 yıl önce
śródmieście południowe
poznańska jest jednym z moich ulubionych kulinarnych zagłębi warszawy. jest tam wiele świetnych lokali w bardzo niedużej odległości od siebie. do signature nie miałem okazji wcześniej się udać,alebyła na mojej liście od dłuższego czasu.

ta wizyta z pewnością mnie nie zawiodła. wystrój wnętrza jest idealnie w mój gust - nowoczesny ascetyzm przełamany nutkami antycznego przepychu. idealnie wpasowuje się w klimat hotelu. obsługujący nas kelner był przemiły i pomocny przy wyborze dań. karta jest krótka i, patrząc na historię menu, zmienia się sezonowo. pozycje są raczej nie spotkane, a jakość na najwyższym poziomie.

tatar z żubra i poliki jelenia to tylko niektóre ciekawostki z karty, które ciężko uświadczyć w innych miejscach. tatar swoją drogą był najlepszym jaki jadłem, a poliki choć nie zaskakiwały, to nadal były perfekcyjne. desery były wisienką na torcie - słodkie,aleświetnie zrównoważone kwaśnymi, czerwonymi owocami. ich rozmiar też był odpowiedni.

wrócimy tu z pewnością, ponieważ był to jeden z najlepszych posiłków, jakie mieliśmy okazję zjeść w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
0
magdalena
4
2 yıl önce
śródmieście południowe
w signature gościliśmy po części dzięki uprzejmości zomato.
wnętrze restauracji robi wrażenie. jest elegancko. niestety nikt z obsługi nie wita gości przy wejściu i nie prowadzi do po stolika. w mniej eleganckiej restauracji byłoby to może do zaakceptowania,aletutaj to był pierwszy zgrzyt. po kilku chwilach oczekiwania musieliśmy przemaszerować przez pół restauracji, do baru, gdzie wreszcie zainteresowała się nami kelnerka i wskazała zarezerwowany dla nas stolik.
na początek zamówiliśmy chłodnik ogorkowy z grzanką z rilette z żabnicy dla mnie i carpaccio wołowe dla męża. jako czekadełko dostaliśmy kromki dość przeciętnej ciabatty, oliwę i ocet balsamiczny. po chwili kelnerka przyniosła też "przedkąskę" w postaci małej kostki marynowanego złotego buraka z parmezanem.
następnie na stół wjechały przystawki. podane bardzo ładnie. mój chłodnik ogórkowy był bardzo smaczny i orzeźwiajacy. grzanka smakowała trochę jak prefabrykowana. niby była miejscami chrupiąca,alejednoczesnie sprawiała wrażenie chleba odgrzewanego w mikrofali.... rilette z żabnicy miało chyba szansę być smaczne, niestety rozsmarowano je na grzance niemal przezroczystą warstwą, więc trudno było tak naprawdę posmakować.
carpaccio wołowe bardzo dobre, pokrojone odpowiednio cieniutko, ze słuszną ilością parmezanu, kaparami, rukolą i pesto słonecznikowym. do tego dania nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń.
troć z puree z groszku i bobu ze szparagami: ryba trochę mdła, za mało słona, odpowiednio wysmażona,aleskórka nie była ani trochę chrupiąca. puree z groszku też brakowało soli, szparagi dobre i chrupiące. ładnie podane,alejeśli chodzi o smaki, to nic mnie nie zachwyciło.
tagliatelle z pieczoną kaczką smaczne,alebrakuje jakiegoś sosu. ja zjadłam tylko jeden kęs,alemąż, który miał przed sobą całe danie powiedział, że po kilku kęsach zaczyna też dokuczać jego monotonność i jednowymiarowość.
następnie przyniesiono nam kartę deserów. zdecydowaliśmy się na czekoladowy fondant z sosem miętowym. niestety czekaliśmy ponad 15 minut na przyjęcie zamówienia na deser. sala nie była zatłoczona, zajęte były może 4 stoliki. dodam, że do tego momentu byliśmy obsługiwany przez 3 kelnerów. młoda dziewczyna i chłopak, oboje bardzo sztywni i mało kontaktowi. nie lubię, żeby obsługa czaiła mi się ciągle za plecami i nadskakiwała za bardzo,alepara kelnerów z signature zdecydowanie zbyt oziębła. przy deserze pojawił się trzeci kelner, starszy. i od razu zrobiło się przyjemniej, bo był bardziej ludzki, kontaktowy i "gościnny". przyjął zamowienie na fondant. tu znów czekaliśmy ponad 15 minut na jego podanie i znowu przez innego kelnera. deser prezentował się ładnie, niestety fondant był niedopieczony. zamiast konsystencji przypominającej lawę, wylał się na talerz rzadki sos. trudno było go zjeść widelczykiem deserowym, a nie podano łyżeczek. w smaku też był raczej przeciętny.
potem poprosiliśmy o rachunek i tu konsternacja ze strony kelnera, kiedy podałam voucher od zomatu pokrywający cześć rachunku (mimo, że wspomnialam o nim przy rezerwacji). zabrał voucher i 5 minut potem pojawił się inny kelner, z zapytaniem czy płacimy kartą czy gotówką (kartą). po kilku minutach pojawiła się kelnerka z maszynką do kart. niestety do tej pory nikt nie przyniósł nam rachunku.... w końcu udało nam się go dostać i zapłacić.aletu znowu obsługa zawiodła, bo mimo oczekiwania nikt z obsługi nie przyniósł mi płaszcza, który po naszym przyjściu powieszono w szafie. więc znów wyprawa do baru w poszukiwaniu kelnera....

podsumowując, obsługa bardzo zawodzi, z wyjątkiem kelnera w średnim wieku, pozostała dwójka bardzo sztywna a ich minimalne zainteresowanie gośćmi odczuwa się jako wymuszone.... jedzenie nierówne, najlepsze były przystawki, dania główne raczej przeciętne, deser też. choć wszystko bardzo ładnie podane.
oczekiwałam po signature dużo więcej, zwłaszcza w kwestii obsługi.
0
monika
5
5 yıl önce
śródmieście południowe
restauracja ma bardzo zjawiskowe patio, połączone jest ono z hotelem h15. wnętrze samej restauracji jest fajnie zaaranżowane i ciekawe - świetne fotografie na sali różowej są autorstwa miltona greena, warto poczytać na ich stronie internetowej o wystroju zanim przyjdzie się do restauracji bo nagle okazuje się, że jest tam wiele smaczków o których warto wiedzieć np. odrestaurowane oswaldy, sierpy i młoty na kolumnach.... kelner powiedział nam, że w sali zielonej jest francuska, ręcznie malowana tapeta... wow, normalnie bomba! siedzisz i myślisz sobie, że to miejsce ma duszę i nareszcie ktoś zrobił coś sensownego, oryginalnego i umaił zachować historię uwzględniając trendy xxi wieku. nie jest to kolejny hipsterski bar jaki milion jest w wawie.

jedzenie: 
śniadania są smaczne i dodatkowym atutem jest to, że to tzw. śniadania hotelowe gdzie  można jeść ile się chce ;)))))))) w jednej cenie. jeszcze nie słyszałam o śniadaniach takich w warszawie w innych hotelach gdzie zwykły kowalski może sobie przyjść i tak pojeść :))))) 
za zwykłą grzankę z jajkiem sadzonym, plus napoje i jakieś dodatki płaci się 60-70 pln w knajpach. warto! 

podobno są tu dania gwiazdaleich nie próbowaliśmy za to makaron z ośmiornicą pomimo, że to nie jakieś wyszukany smak, jest bardzo pyszny. mało jest miejsc gdzie zrobią dobrze ośmiornicę .... jednym takim jest warszawa wschodnia no i teraz signature :) thank you guys! uwielbiam ośmiornicę.
0
gmerk
4
7 yıl önce
śródmieście południowe
byliśmy z przyjaciółmi.
nie było zaskoczenia smakowego aczkolwiek piękne wnętrze - szczególnie patio robi duże wrażenie. i znowu, daje 4 w porównaniu do innych pretendujących do bycia ekskluzywną restauracją. tutaj ekskluzywny jest wystrój, niektóre dania i ceny. nie ma niestety zaskoczenia.

obsługa bardzo miła choć pan kelner bardzo zmienił emocje po naszej informacji zwrotnej, że "zupa" rybna mi nie smakowała...aleod początku.

poszliśmy z przyjaciółmi. bardzo ciepłe powitanie, miła rozmowa, dobra atmosfera.

zamówiliśmy zupę rybną i raki na początek. pani, której składaliśmy zamówienie wyjaśniała wszystko oprócz tego, że zupa rybna jest kremem rybnym z kilkoma ćwiarteczkami ziemniaków, paroma warzywami i kilkoma małymi kawałkami ryby.
to była najsłabsza cześć wieczora. nie jadłem tak słabej "zupy" rybnej a jadam często. mało warzyw, tylko szczątki jednego rodzaju ryby, ziemniaczki smakowały jakby były obrane wczoraj... i ten krem!!!

kelner powinien nauczyć się przyjmować informacje zwrotne. jeśli już pyta czy smakowało to niech będzie przygotowany na grzeczną przecież odpowiedź "niestety nie"

raki z mango bardzo w porządku. smakowały nam.

na drugie dorsz atlantycki gotowany. miękki, lekki bardzo dobry. smakował nam.

było bez szału. ładne miejsce, poczciwe jedzenie oprócz zupy jednak mało zaskakuje smakami. zachęcam kelnera do większej otwartości. daję 4 ponieważ atmosfera po podaniu kremu się pogorszyła a jedzenia jak na te ceny dość banalne i zwyczajne choć cena wysoka przecież.
0
omnomnolo
5
7 yıl önce
śródmieście południowe
restauracja z klasą, w której można poczuć się jak ci szczesliwcy z masterchefa albo michelin ;). obsługa uprzejma, szybka i profesjonalna. wystrój lokalu elegancki, dobry na randkę czy spotkanie biznesowe. jedzenie, które wyprobowalismy było na nierownych poziomach. sprawdzone opcje:
1. rewelacyjna zupa ogórkowa, idealnie kwaśna z dużymi czastkami warzyw.
2. ravioli z czosnkiem niedzwiedzim, gorsze jako przystawka niż zupa,alebardzo ciekawe w smaku.
3. sandacz, risotto z zielonym groszkiem, rillettes z kraba, marynowany ogórek - świetna ryba, jednak risotto mdłe. nie mogę ocenić rillettes, ponieważ ma bardzo mocno rybny smak, za którym ja nie szaleje,alemoże inni śnią o nim po nocach.
4.kurczak kukurydziany, orzechy, szpinak, kopytka, wywar z kurczaka i pancetty, gotowane rzodkiewki - kurczak trochę za bardzo wysuszony, jednak chrupiąca skórka i nadzienie pomiędzy nią a mięsem rewelacja. bardzo dobre kopytka i pozostałe dodatki.
5. sernik - pyszny, kremowy i delikatny. idealna kompozycja z truskawkami i borówkami.
6. mus czekoladowy z wiśniami i czekoladowym płatkiem - om nom nom. każdy miłośnik czekolady powinien tego spróbować.

polecam i na pewno sama wrócę :)

0
warszawskismakosz
5
7 yıl önce
śródmieście południowe
nasza wizyta w signature związana była z 30. urodzinami mojej narzeczonej. choć na miasto wychodzimy stosunkowo często i przy takich okazjach, wyznaczamy sobie większy niż zazwyczaj budżet, tak już mam, że nie chcę wracać w te same miejsca i próbuję odkrywać nowe. nawet więc po zachwytach nad amaro, nolitą czy senses, schodzimy świadomie półkę niżej i sprawdzamy, czy warto celebrować fine dining na ul. poznańskiej.
odpowiedź brzmi: tak! signature to miejsce z elegancją i klasą, gdzie wystrój nie przytłacza, a butikowość nie peszy. obsługa się stara, jest uśmiechnięta i dostępna. w tygodniu poprzedzającym boże narodzenie lokal jest zdominowany przez firmowe wigilie i hotelowych gości.aleprzecież daty urodzin się nie wybiera. zaczynamy od aperitifu: kir royal i bellini. oba drinki smaczne, nie przesadnie słodkie, choć z drugiej strony w zrobieniu ich nie ma wielkiej filozofii. z karty win wybieramy hiszpańską riberę del duero z rocznika 2013 i zabieramy się za studiowanie menu.

karta dań jest średniej długości,alekażdy znajdzie w niej coś dla siebie. smaki są ciekawe, interesująco skomponowane, nie ma mowy o sztampie. jesteśmy głodni, więc decydujemy się na wariant: przystawka, zupa do podziału i danie główne. za namową sympatycznej blondynki decydujemy się na raki i foie gras. szyjki rakowe podane są na zimno, w opakowaniu z irańskiego kawioru, z domieszką ikry z łososia i marynowanego mango oraz orzechów, w bardzo ciekawym sosie. gęsia wątróbka jest przełamana puree z palonej chałki, piklowanym arbuzem i sosem z kurczaka. porcje w sam raz, obie pozycje bardzo przypadły nam do gustu, podobnie jak wcześniej zaserwowane amuse-bouche w postaci koziej chałwy z pieczonym burakiem. 

w przedświątecznym rozgardiaszu, w dźwięku kolęd i blasku choinki, obsłudze signature zdarza się pomylić. zamiast polecanej przez kelnerkę zupy dnia w postaci bulionu z gęsi po azjatycku dostajemy krem rybny z kawałkami pstrąga. jest pyszny, koniec końców może nawet dobrze się złożyło,alezamawialiśmy jednak coś innego. pomyłka wisiała w powietrzu przy daniu głównym, kiedy kelner spytał, czy uruchamiać już kuchnię z jesiotrem (zależało nam na odstępach między posiłkami i celebrowaniu kolacji we własnym tempie), przypomnieliśmy, że uruchamiać można,alezamówionego przez nas wcześniej jagnięcinę i jelenia. zdarza się, grunt to wybrnąć z sytuacji z uśmiechem, co w tym przypadku nie stanowiło dla kelnera problemu.

jako, że tego wieczoru mieliśmy ochotę na mięso, wybraliśmy wspomniane czerwone mięsa: jagnięcinę i jelenia. oba dania były przepyszne. comber z jelenia podany jest w towarzystwie palonych żołędzi, malutkich i zgrabnych krokietów z kaszą gryczaną i wędzoną słoniną oraz musu z kapusty. jagnięcy antrykot, różowy podobnie jak dziczyzna, otoczony jest fantastycznymi i chrupiącymi w środku pielmieni z kalafiorem, musem cebulowym i odrobiną wywaru. dania główne smakowały nam tak, jak wyglądały, czyli zdecydowanie wybornie. 

trochę z zachłanności, trochę z konieczności umieszczenia gdzieś zamówionej przeze mnie wcześniej świeczki, sięgamy do karty z deserami. naszym faworytem był mus karmelowy z lubczykiem,aleniestety nie był akurat dostępny. wybieramy więc polecaną przez obsługę tartę pralinkową z lodami truskawkowymi, która z tartą w rozumieniu cukierniczym nie ma wiele wspólnego i jest tu chyba najlepszym możliwym deserem. ganache czekoladowo-kawowy jest smaczny,aledość ciężki. lody z pieczonego białego sera w połączeniu ze sporą dawką czekolady mnie jednak trochę znokautowały.alenie byłem w nastroju do narzekania - kelner złożył życzenia od firmy, posiedzieliśmy jeszcze chwilę, obejrzałem eleganckie hotelowe patio i można było uznać wieczór za udany. rachunek był ok i nie zdemolował mojego domowego budżetu. ogólne wrażenie jest bardzo dobre - szkło, forma podania, wystrój miejsca i generalny luz nam tu pasowały.
0
patryk
5
7 yıl önce
śródmieście południowe
ekskluzywnie i dość drogo. jedzenie bardzo smaczne, podane w sposób zadowalający chyba każdego konesera dobrej kuchni. jednak nie jest to miejsce dla każdego, porcje sa typowo degustacyjne:) do restauracji jest również bezpośrednie przejście do zadaszonego patio, jak rozumiem będącego częścią składową hotelu. miejsce wręcz idealne na biznesowe wyjście czy romantyczną kolację we dwoje. ja zamówiłam cielęcinę marsala podawaną z puree ziemniaczanym, ziarnami gorczycy oraz kremowym szpinakiem. żona z kolei zamówiła antrykot jagnięcy, mus z młodej cebuli, plemieni z kalafiorem, grzybkami enoki z wywarem jagnięcym. oba główne dania rozpływały się w ustach. jako przystawkę zamówiłem carpaccio wołowe na pesto słonecznikowym, rukola i kapary - rownież bez zarzutu. najsłabszym elementem była kremowa zupa z dynii. jadłem już lepszą w barze wegetariańskim na pradze. polecam, mają również świetne desery, choć nieco szkoda, że takie małe porcje. moja tarta pralinkowa z owocami, lodani truskawkowymi była pyszna. nieco słabiej wypadł mus migdałowy, pieczone jabłko, nektarynka w karmelu pomarańczowym z sosem z wędzonej mirabelki. noalei tak urok tego miejsca pozostaje na dłużej z nami w pamięci.
0
mmmm
4
7 yıl önce
śródmieście południowe
goście z zagranicy!;) gdzie by tu ich zabrać? wertowałam ci ja przewodniki michelina, trip advosora, rekomendacje forbsa i opinie zomato. padło na restauracje signature w budynku h15 boutiqe hotel na poznańskiej. zrobiłam rezerwacje przez zomato/ nie została potwierdzona, a dodam, iż godzin do wyboru i koloru nie było, więc zadzwoniłam i okazało się że są dostępne wszystkie, a menago nie sprawdzał rezerwacji... widocznie..
wchodzimy do środka. czego tu nie ma...
znakomicie zachowane zdobienia sierpa i młota z czasów kiedy znajdowało się tu poselstwo i ambasada sowiecka, odrestaurowane krzesła oswald z lat 50, oświetlenie serga oraz oryginalne fotografie miltona green’a przedstawiające marilyn monroe, a także oszklone patio z popiersiami lenina i pięknym fortepianem. wow!
stolik wybieramy na patio. ruch minimalny/ jeden gość w środku. brawurowy kelner z wypryskami na całej twarzy ( współczuję,alenie jest to najfajniejszy widok w restauracji) zapewniający, że mówi po angielsku, przyjmuje pierwsze zamówienia. ja chcąc się upewnić, że wszystko zostało zamówione zgodnie z naszym życzeniem, upewniam się po polsku, wymieniając dania zamówione po angielsku jeszcze raz po polsku. nie ze złośliwości. trochę tego było...na to oburzony kelner: przecież ja rozumiem. wjeżdża proseco, potem czekadelko
i przystawki... zamawialiśmy przegrzebki oraz sałatkę cezar z krewetkami. wjechała sotte, bez krewetek...
po przybyciu ponownym kelnera zapytałam grzecznie gdzie są krewetki, a on że musi kuchnię zapytać..,
po kilku minutach zjawił się z talerzykiem i kilkoma krewetkami na nim z zapewnieniem że to kuchnia zapomniała... ręce mi opadły, bo tylko nas obsługiwał z notesikiem w dodatku! dania pyszne,aleco z tego? obsługa barowa... dania główne to filet z kaczki barbarie, duszony pasternak z botwiną, młode buraczki oraz nagład z musem z białych szparagów i koziego sera, biała rzodkiew. dania przepyszne, podane przepięknie. kolej na desery i wino. w zamian za pomyłkę z sałatą desery od menadżera gratis. tarta pralinkowa z owocami i lodami truskawkowymi* 1 miejsce wine&food noble night oraz bavaresse z białej czekolady. dla mnie bez szału.alemiło, że ktoś przeprosił za pomyłkę.
rachunek spory, jedzenie pyszne, obsługa taka sobie. gdyż w takich restauracjach liczysz na wow nie tylko kulinarne. i mam problem z oceną/ jedzenie i wystrój na 5,0 reszta minus 1,0
0
piotr
5
8 yıl önce
śródmieście południowe
interesujące i odważne dania, które jednocześnie są smaczne i przyprawione w zbalansowany sposób oraz porcje o rozsądnym rozmiarze pozwalającym zjeść 3 daniowy obiad i wyjść sytym,alenie przejedzonym, dowodzą pasji i profesjonalizmu osób tworzących signature.

siekana polędwica z siemieniem lniany jest fenomenalna. przegrzebki z wariacjami ziemniaczanymi były dobre i ciekawe. z dań głównych próbowaliśmy antrykot jagnięcy z genialnym musem cebulowym i otwarte ravioli z wędzoną ricottą.
na deser próbowaliśmy wyróżnianej tarty pralinowej. była smaczna i na poziomie, choć nie powiedziałbym, że wybitna.

prezentacja potraw stała na bardzo wysokim poziomie, a każde danie było przyrządzonej i doprawione w punkt. szef kuchni jest absolutnym mistrzem w swoim fachu.
obsługa była niezwykle profesjonalna i przyjazna. kelner świetnie dobierał moment podejścia do naszego stolika. prezentował wiedzę o karcie i gastronomii w ogóle.
będę wracał. to najlepsza restauracja w jakiej byłem w warszawie. absolutne i bezapelacyjne 5/5.

3-daniowy obiad z alkoholem dla 2 osób kosztował nas ok. 300 pln.
0
grzybaka
5
8 yıl önce
śródmieście południowe
z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza restauracji w warszawie. wszystko było perfekcyjne - jedzenie, obsługa, wystrój, klimat. a przechodząc do szczegółów:
1. jedzenie
pyszne pieczywo podane na początek. amuse-bouche było rewelacyjne (halibut), już po nim wiedziałam, że przyjście tu to nie był błąd. porcje są idealnie - nie za duże,aleteż nie śmiesznie małe. po 3-daniowej kolacji byliśmy syci,alenie przeżarci, jak to się zwykle zdarza. na przystawki wybraliśmy: siekaną polędwicę zapieczoną pod siemieniem lnianym (obłędna, moje ulubione danie tego dnia) oraz przegrzebki (ciekawe i przepięknie podane). danie główne to: otwarte ravioli (pyszne, choć to z mąki i wody smakuje mi bardziej) oraz antrykot jagnięcy (mięso perfect, a mus z cebuli zaskoczył nas na plus). finiszowaliśmy słynną tartą pralinową, która była bardzo dobra,aleszczerze mówiąc spodziewałam się więcej, czytając hurraoptymistyczne opinie.
2. obsługa
trafił nam się przemiły, uśmiechnięty kelner, który z chęcią doradzał i odpowiadał na pytania. poza tym pojawiał się zawsze w idealnym momencie. nie mieliśmy wrażenia, że czekamy choć minutę zbyt długo. mieliśmy rezerwację z zomato z zaznaczoną opcją, że to ważna okazja. ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy po kieliszku prosecco gratis, a po chwili pan kelner wrócił z informacją, że namówił pianistę, żeby zagrał coś specjalnie dla mnie. no, normalnie jak na filmie... chociaż nawet bez tego byłam już kupiona.
3. wystrój
jest pięknie. szczególnie na patio. widać, że każdy szczegół jest przemyślany - od ustawienia stolików, po dekoracje kwiatowe. 

nie ma co ukrywać, że restauracja jest droga. raczej na specjalne okazje, niż na codzienne wyjścia. jednak warto. za wysoką ceną idzie tu jeszcze wyższa jakość.
0
jolanta
5
8 yıl önce
śródmieście południowe
signature odwiedziłam na zaproszenie zomato. trafiliśmy na kompletnie pusty lokal, co było niezwykle przyjemnym doświadczeniem. jednak w miarę upływu czasu zaczął się on wypełniać gośćmi.

po złożeniu zamówienia, w ramach przystawki, czy też poczęstunku poroponowanego przez szefa kuchni, czyli tzw. amuse-bouche, kelner podał delikatny krem z pieczonej dyni i żel z rukoli. następnie spróbowaliśmy zupy dnia z mieloną jagnięciną na bazie warzyw. chatakterystycznego posmaku nadawał jej kumin, stosowny głównie tam, gdzie ceni się dobrze doprawione potrawy - szczególnie więc w kuchni indyjskiej,alei meksykańskiej. zupa stanowczo miała charakter tej ostatniej.

zdecydowaliśmy się również na makaron - tagliatelle z pieczoną kaczką i tostowaną szałwią. makaron mógłby być nieco mniej al dente. za to szałwia była dla mnie strzałem w 10. zresztą włosi chętnie mieszają ją z makaronem. dla mojego partnera okazała się jednak zbyt inwazyjna. roślina była ususzona, co na pewno zintensyfikowało jej aromat. noale- co kto lubi... niestety na deser po prostu nie starczyło nam miejsca.

uznanie należy się fantastycznej, profesjonalnej obsłudze, to również dzięki niej kolację zaliczam do bardzo udanych i na pewno jeszcze tu wrócę.

na koniec muszę wspomnieć o walorach architektonicznych samego obiektu. otóż signature należąca do cieszącego się uznaniem hotelu h15, zajmuje przestrzeń kamienicy wzniesionej w 1892 roku. przed wojną była to siedziba radzieckiej ambasady, a w czasie ii wojny światowej obiekt zajęli niemcy, co uchroniło budowlę przed zniszczeniem. oryginalną dekoracją kamienicy jest płaskorzeźba na fasadzie przedstawiająca godło związku radzieckiego (w czasie wojny skuto z niego płaskorzeźbę sierpa i młota oraz gwiazdy).

we wnętrzu na główny plan wysuwają się kolumny, pilastry i zdobienia na suficie. wystrój prawdopodobnie miał nawiązywać do galerii sztuki. restauracja dumnie chwali się odrestaurowanymi krzesłami oswald z lat 50., oświetleniem serga oraz oryginalnymi fotografiami miltona green'a przedstawiającymi marilyn monroe.
0
missy
4
8 yıl önce
śródmieście południowe
dawno nie miałam tak mieszanych uczuć co do restauracji. niby wszystko pięknie i w punkt,alejednak klimat jest dość ...dziwny. jak tu już ktoś wspomniał - lokal świeci pustkami. wybrałam się tam w sobotę w porze obiadowej (ok.13.30-15.30) i z moją przyjaciółką byłyśmy jedynymi gośćmi. ucieszyłam się więc, że zostałyśmy usadzone dość daleko od baru, od obsługi, gdyż w innym wypadku pewnie nie czułybyśmy się zbyt swobodnie, rozmawiając na dość prywatne tematy;) pani, która nas obsługiwała była niestety trochę za bardzo narzucająca się. nie wiem czy to kwestia tego, że nie było innych gości, czy polityka tego lokalu,alemiałam wrażenie, że przy stoliku była co po 10 min. plus całe składanie zamówienia było dość dziwne, kelnerka - niby żartem - bardzo mocno nalegała, żebyśmy wybrały różne dania, bo mają nowe karty i chce poznać naszą opinię. rozumiem tę sugestię, jednak wymiana zdań trwała za długo, czułyśmy konieczność tłumaczenia się, więc jakoś niefortunnie to wypadło. na dokładkę od razu usłyszałyśmy, że "nie wypuści nas bez deseru". tego dnia obiad zaczęłyśmy od deseru właśnie,alegdzie indziej - (targi warszawski smak słodki w znajomi znajomych), więc absolutnie nie miałyśmy na kolejną słodycz ochoty, o czym od razu poinformowałyśmy. i znów rozgorzała dyskusja;) mimo naszego stanowczego podziękowania, na koniec dostałyśmy kartę z deserami. nie rozumiem takiego zachowania i byłoby super gdyby obsługa trochę wyluzowała i dała gościom jeść w spokoju;)a jedzenie jest pyszne!!! dawno nie jadłam takich pychot. barszcz  - pełen smaku i bardzo elegancko podany. naprawdę ciężko mi było uwierzyć, że konsumuję naszą polską, pospolitą zupę;) na drugie tagiatelle z kaczką i parmezanem - niebo w gębie. pełne smaku, a porcja bardzo porządna. miłym dodatkiem było też czekadełko - świeże piczywo z nieco zbyt twardym masłem;) i bonusowa przystawka na pobudzenie apetytu - ser w winnym sosie. malutekie,aleurocze i znów bardzo ciekawe pod względem smaku. ślinianki uruchamiają się do pracy na wspomnienie tej wizyty:) warto dodać, że wystrój jest bardzo przyjemny. czuć ,że to miejsce "upper class",alejako że jestem kinomaniakiem, to czarno-białe, klimatyczne zdjęcia gwiazd kina, dodawały temu wszystkiemu luzu.jedzenie jest na piątkę,aleza dość inwazyjną obsługę i nieco zbyt kameralny klimat (puchy na sali!) odejmuję punkt. myślę jednak, że miejsce ma duży potencjał i życzę im jak najlepiej. jak się rozkręci, to chętnie zabiorę tam rodzinkę na jakąś rocznicową kolację, bo będę pewna,że wyjdziemy zadowoleni.
0
tonika
5
8 yıl önce
śródmieście południowe
dzięki uprzejmości zomato jakiś czas temu odwiedziłam restauracje signature. jest to bardzo ładne i eleganckie miejsce. obsługa była wyjatkowo miła i służyła pomocą przy wybieraniu dań. potrawy są tu ślicznie podawane i smakują równie dobrze jak wyglądają. osławiona tarta pralinkowa jest wspaniała w smakualeamatorzy deserów nie powinni się nastawiać, że otrzymają dużą porcję.
0
ольга
4
8 yıl önce
śródmieście południowe
signature odwiedzilam w porze lanczu z kuzynką pam marcisz - wypróbowałyśmy więc prawie każdą lanczową opcję. wszystko było poprawne - smaczne,alenie zachwycające. pierwsze danie to sałatka z buraka z orzechami - to chyba najmocniejsza pozycja tej oferty,alenie była niczym czego nie potrafiłybyśmy powtórzyć w domu. druga opcja to zupa z jagnięcina, fasola i kolendra - wydawać by sie mogło ze bedzie intensywna w smaku, a była "po prostu". ot, gulaszowa, rozgrzewająca, w sam raz na jesienny posiłek. drugie danie to miętus, delikatny, może trochę za bardzo i kotleciki z indyka podane na risotto. całkiem smaczne, trochę przypominające obiad u babci, a podane jak w wykwintnej restauracji.

nasze serca zostało skradzione przez desery - jabłkowe placuszki z waniliowym sosem i wybór domowych lodów. były naprawdę warte grzechu.

samo wnętrze restauracji jest bardzo przyjemne.
w związku z wczesną porą zdecydowałyśmy sie na stolik na patio - to najjaśniejsze miejsce w signature.

obsługa była bardzo miła, zachęcała do powrotu i sprawdzenia stałego menu które podobno jest w fazie zmian. nie wiemy czy skorzystamy, bo ceny są jednak dość wysokie, a wcale nie mamy pewności czy to idealne miejsce na wyjątkowe okazje.

mysle ze faktycznie ocena mogłaby sie zmienić gdybyśmy korzystały z "normalnego" menu,aletym razem oceniam menu lanczowe. poprawne,alenie nadzwyczaj zachwycające.
0
oturum aç
hesap oluştur