pyra bar


İçinde "jak" olan yorumlar
4
3.7
sophies
4
2 yıl önce
stare miasto
odkrycie przy strzeleckiej. w "pyra barze" byliśmy zaledwie dwa razy w kwietniu. już dawno zamierzaliśmy podzielić się swoimi doświadczeniami z gastronautami.
dlaczego "pyra bar"? swego czasu moja droga z pracy do domu wiodła właśnie ulicą strzelecką. ślimacząc się korkach w ciemne zimowe popołudnia jedynym jasnym punktem na trasie było frapujące logo "pyra baru". nadeszła wiosna, czas odwiedzin.
barjaksama nazwa wskazuje ma być barem i nim jest. oczekiwania każdego bar-fana "pyra bar" zaspokaja w 100%. pomysł na logo świetny, pomysł na wystrój również. menu zaskakuje bogactwem, a że nazwy wydziwione i nie-poznaniakom trzeba tłumaczyć, to dodaje raczej niż ujmuje.
jedzenie bardzo przyzwoite, barowe jednym słowem. a że czysto i schludnie, to i przyjemniej.
miejsce wyraźnie nastawione na klientelę studencką. nasze studia są już tylko odległym wspomnieniem, ale powspominać warto.
do "pyra baru" wiele razy zatem jeszcze zaglądać będziemy.
0
martyna
5
2 yıl önce
stare miasto
"no chodź na pyrę z gzikiem, jesteśmy w poznaniu, no trzeba!" no i poszliśmy do pyrabaru. po obiedzie. największy błąd życia.

zamówiłam pyrę z gzikiem, a druga połowa szare kluchy przesmażane z boczkiem, cebulą i kapustą. ja cie kręce, porcja kolosalna! stanowczo odradzam traktowania tego jako "delikatną przekąskę" po obiadku. to bar dla prawdziwych łakomczuchów!
pyra wielka. nie widziałam takiego ziemniora nigdy w życiu. z masełkiem, koperkiem, solą, chrupiącą skórką. gzik pyszny, nie za suchy, w sam raz doprawiony. niebo.
szare kluchy smakowałyjakte, które robiły nasze babcie. takie prawdziwe, oryginalne.
wszystko na 5 z plusem. plakaty z pyrami, sygnowane naczynia. mimo barowego wystroju ma swój urok.
a my na pewno wrócimy. pewnie na zapiekankę, bo obok nas jedli, a nam, mimo, że byliśmy po obiedzie i ledwo wciśniętych pyrach, język uciekał do... no właśnie ;) polecam!
0
xuzon
4
2 yıl önce
stare miasto
studencki bar. lokal to mieszanina baru mlecznego i knajpki studenckiej. wszystko utrzymane w konwencji modern prl. menu ułożone z pomysłem i dużą dozą humoru - zaspokoi zarówno tych co mają kilka minut lunchujaki tych co przyszli zaspokoić obiadowy głód.

jest to bar typu fast ziemniak - i to właśnie wielkopolskie potrawy z ziemniaków wiodą prym. ziemniaki przygotowane na ogromną masę klasycznychjaki wymyślnych sposobów czym wyróżniają się spośród innych fast foodów w poznaniu.

ceny są bardzo niskie, a dania bardzo smaczne. za każdym razemjakbędę przechadzał się półwiejską w celu zaspokojenia głodu moje nogi poniosą mnie kilka kroków w bok na ulicę strzelecką, aby posilić się pyszną pyrką.
0
klaudia
5
6 yıl önce
stare miasto
przyjemne miejsce z bardzo dobrym jedzeniem w przystępnej cenie :) porcje są duże i ciekawie przyrządzone, a lokal jest ciekawie urządzony. odwiedzę z przyjemnością drugi razjakbędę w poznaniu!
0
aeika
2
8 yıl önce
stare miasto
wielkie rozczarowanie...

jako fanka ziemniaków, z wielką przyjemnością wybrałam się do tego lokalu podczas wizyty w poznaniu. zachęciła mnie ciekawa karta i niewysokie ceny.

jadłam pyry z gzikiem i niestety nie był to dobry wybór. danie okazało się zjadliwe, ale bezpłciowe. gzik, czyli klasyczny twarożek był wielką nieapetyczną kupą sera ze śmietaną. dodatków typu czerwona cebulka czy szczypiorek było tamjakkot napłakał. twarożek nie był w ogóle posolony, ogólniejakna tak prostą potrawę, był "koncertowo schrzaniony". w życiu nie jadłam tak przeciętnego twarożku, nawet gotowe sklepowe bywają smaczniejsze.

i teraz sedno recenzji - ziemniaki. po prostu tragedia. dostałam na talerzu kilka młodych ziemniaków, które w towarzystwie około pół kilograma twarogu, wyglądały dość smętnie. ziemniaki były pieczone, ale chyba dzień wcześniej i podgrzane. na zewnątrz miały gumową skórkę, którą ciężko się kroiło nożem, pod tą skórką był lekko wodnisty i zimny ziemniak. całość bardzo kiepska.

nie polecam tego lokalu.
0
damian
4
8 yıl önce
stare miasto
w trakcie wizyty w poznaniu razem z partnerką odwiedziliśmy ten lokal jako taki w którym można spróbować poznańskich pyr na wiele sposobów.

po pierwsze zgodnie z nazwą jest to bar tak więc zamawia się przy ladzie po czym dostaje się ziemniaka z numerkiem bitym w niego i siada przy stoliku (jak ma się szczęście) i czeka na podanie. niestety tego dnia zanim mogliśmy zamówić skończyły się składniki do zapiekanek dość słabo. na szczęście nic innego się nie skończyło i zamówiliśmy pyrę z gzikiem oraz pieczoną pyrem z sosem mięsno-pomidorowo-paprykowymm.

pyra z gzikiem dobra, twarożek bardzo dobry w smaku kwaśnyjaktrzeba i doprawiony ogółem wrażenie pozytywne. porcja spora choć dla niektórych panów może okazać się zbyt mało syta.

pyra pieczona z sosem była ok, nie zachwyciła ale nie można jednak powiedzieć że zła ot nie wyróżniająca się. sama wielkość bardzo duża.

ogółem jedzenie oceniam umiarkowanie pozytywnie (szkoda że nie mogliśmy spróbować tych zapiekanek o których wszyscy piszą). ale patrząc na nie pod względem ceny (szczególnie z warszawskiego punktu widzenia) to jest to bardzo dobry wybór na obiad w przystępnej cenie i patrząc pod takim kątem wart jest polecenia.
0
zazarcie
4
9 yıl önce
stare miasto
atrakcja kulinarna poznania w końcu w barze króluje pyra. podawana jest na wiele sposobów. ja najczęściej wybieram dania regionalne i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. fajne nazwy dań : "szare ale jare" i "ocb" moi faworyci. każdy znajdzie dla siebie coś dobrego, są dania dla mięsożercówjaki dla wegetarian, zawsze świeże i szybciutko podane. codziennie inna zupa zupy wegetariańskie, ale nawet moje mięsożerne podniebienie są w stanie zaspokoić. próbowałam również kilku zapiekanek, ale na tle placków,czy gotowanego ziemniaka z dodatkami wypadają słabo, ale to kwestia gustu. 
obsługa miła, życzliwa.
0
lubiezjesc2
4
9 yıl önce
stare miasto
smacznie i oryginalnie. miałam okazję jeść w pyra barze jakiś czas temu - knajpkę poleciła mi przyjaciółka, która tam często jada. faktycznie lokal jest bardzo przyjemny, miła obsługa, a karta dań jest bardzo oryginalna (fajne nazwy dań). karta menu to w 99% ziemniaki:), ale jakże może być inaczej w typowym pyrowym miejscu:) jedzonko jest bardzo smaczne - ziemniaki dobrze przyrządzone, nie za twarde, nie rozgotowane, idealne. do tego dobrze przyprawione i ze świeżymi dodatkami. jadłam zboczka - czyli ziemniaki z wędzonym boczkiem i pyry z bzikiem - czyli z gzikiem (twaróg ze szczypiorem) i moje kubki smakowe były zadowolone. cenyjakna zapiekanki z ziemniaków, które drogie nie są, mogłyby być trochę niższe, ale generalnie lokal do polecenia. ja na pewno tam wrócę, by spróbować jeszcze innych dań z karty. aha, mają tam też dobry kompot.
0
demonika_
4
9 yıl önce
stare miasto
pyrnie... yyyy pysznie :).. dla smakosza pyr, pyra bar to miejsce idealne. krótko - najlepsze frytki jakie dotychczas jadłam, pyry z gzikiem smaczne, szare kluchyjaku mamy. podają też pyszny kompot, my piliśmy chyba z jabłek. wystrój bardzo przyjemny, wygodne kanapy zachęcają do pozostania dłużej, zwłaszcza w niedzielne popołudnie. obsługa bardzo sympatyczna. szkoda, że nie mają opcji zamówień na wynos.
0
emilia
2
9 yıl önce
stare miasto
mocno obniżyli loty.... niedzielna wizyta w pyra barze zakończyła się niestety sromotną klęską tamtejszych kucharzy. wobec braku koktajlu (jeszcze nie zrobiony) oraz kuraka na lazurowym (po prostu nie ma), zamówiłyśmy z mamą:

* małą zapiekankę cukinsyn. prezentowała się bardzo ładnie w miseczce, straszliwie rozczarowała smakiem, a w zasadzie jego kompletnym brakiem. zero soli, zero jakichkolwiek przypraw, wszystko zamiast zapieczone było ugotowane (surowa cukinia puściła sok i zalała danie). całość była niejadalna, a szkoda - kompozycja dobra, wykonanie tragiczne.
* placki ziemniaczane z gulaszem czyli pyrahungry szczególnie polecone przez kelnerkę - placki cienkie i niczym nie wyróżniające się, a gulasz... to jakby podgrzana pasta pomidorowa z kartonika (oj, łatwo poznać ten smak...) z kilkoma kawałkami tłustego, najniższej jakości mięsa, które można było jedynie odsunąć z niesmakiem na bok. podobniejakcukinsyn danie cierpiące na całkowity brak przypraw.
* kompot rabarbarowo-jabłkowy - ciepły (na dworze 30 stopni, w lokalu brak klimatyzacji lub jest ona niesprawna) i zbyt słodki.

obsługa niby miła, ale apeluję do kelnerki, aby nie polecała pyryhungry wcześniej jej nie spróbowawszy. kiedyś lubiłam tu wpadać między innymi na smacznego korsarza, jednak tym razem jestem tak rozczarowana, że już nigdy w pyrabarze się nie pojawię.
0
lacocina
3
9 yıl önce
stare miasto
pyra tu, pyra tam. coś jest w powiedzeniu "poznańska pyra" :). jedną z głównych atrakcji kulinarnych tego miasta, są bowiem ziemniaki, zwane potocznie pyrami :). jednym z miejsc, w których możemy zakosztować różnych wariacji na ich temat, jest właśnie pyra bar.
pierwsze co przyciąga uwagę to wystrój wnętrza- choć jest przeciętny, to lokal jest bardzo schludny, a na ścianach wiszą ciekawe i śmieszne plakaty- oczywiście powiązane z tematem ziemniaków. dodatkowo możemy usiąść w środku lub na zewnątrz w małym ogródku.
po wybraniu stolika, zaglądamy w kartę. i tutaj pojawia się szeroki uśmiech na ustach (w niektórych przypadkach nawet tzw. "banan")- no bojaktutaj się nie ucieszyć, gdy można zjeść na przykład:
-kurczaka cukinsyna - czyli zapiekane talarki z sosem pomidorowo-śmietanowym, z cukinią, kurczakiem, czarnymi oliwkami i zapieczoną z wierzchu mozzarellą.
- brokurową - tutaj z kolei w towarzystwie ziemniaków mamy brokuła, oczywiście kurczaka, mozzarellę i sos beszamelowy.
- albo zboczka - czyli wersję z wędzonym boczkiem.
dla tych, którzy mięsa nie lubią/ nie jedzą są też wersje wegetariańskie,jakchoćby porcięta na camemberta. a ci, którzy lubią ryby też znajdą coś dla siebie- pyrania to zapiekanka ziemniaczana z kawałkami mintaja, z sosem koperkowo-cytrynowym.
porcje do wyboru mała- ok.300 g lub duża 500 g. i tutaj moja uwaga- jeśli jesteście głodni- bierzcie porcję dużą- różnica w cenie tylko 4 złote. jednak jeśli macie ochotę jeszcze czegoś spróbować- radzę wziąć porcję małą.
oprócz wspomnianych już zapiekanek możemy zamówić placki ziemniaczane- same lub z dodatkami (również typowo mięsnymi- ja polecam kuraka na lazurowym- oczywiście jeśli lubicie ser lazur; rybnymi lub całkowicie wege). a i są też placki na słodko- np. pyranek lub pyranoja:). porcje w obu przypadkach- tych na słono i na słodko- są naprawdę solidne.
jest też kącik regionalny- czyli coś, co spróbować trzeba. a więc przede wszystkim pyry z bzikiem- czyli kawał ziemniaka z gzikiem; kluski szare (ale jare,jaknapisano w menu) z duszoną kapustą i boczkiem (lub w wersji wege) no i wreszcie baby ziemniaczane (już sama nazwa zachęca do spróbowania- baba od rzeźnika lub baba z warzywniaka).
w ofercie jest i coś dla dzieci,są też i sałatki oraz zupa dnia. no i codziennie inny frykas na słodko:).
jest więc w czym wybierać i szkoda tylko, że nie da się spróbować wszystkiego na raz :).
co do samych dań- miałam przyjemność spróbować zapiekankę cukinsyna, brokurową, kuraka na lazurowym oraz pyry z bzikiem.
zacznę od końca- gzik to potrawa typowo wielkopolska- twaróg ze śmietaną, szczypiorkiem lub cebulą podawany z ziemniakiem w mundurkach- danie to jest dobre, ale specyficzne. nie każdemu może się spodobać takie połączenie- to kwestia gustu moim zdaniem.
placki ziemniaczane były super- nie twarde, nie "miętkie"- takie w sam raz, a w towarzystwie z filetem z kurczaka i serem lazur były pyszne.
jeśli zaś chodzi o zapiekanki- no tutaj jest trochę gorzej jednak. bo chociaż nazwy są cudowne, to jednak czegoś brakuje. mianowicie soli!! ja rozumiem, nie każdy lubi, ale jedząc tą zapiekankę (cukinsyna i próbując zapiekankę koleżanki- brokurową) wiem jedno- ziemniaki były nie słone... przez co moim zdaniem danie wiele straciło, bo było trochę mdłe. ale oczywiście można sobie samemu dosolić, więc całkiem źle nie jest.
ogólnie moje wrażenia są pozytywne i na pewno jeszcze tam wrócę, kiedy będę w poznaniu. bo można się dobrze najeść i nie wyjść z całkiem pustymi kieszeniami (chociaż zważywszy na to, że ziemniaki są tanie- dania mógłby być o te kilka złotówek tańsze).
obsługa miła, chociaż kolejka trochę duża. no i na danie trzeba trochę poczekać, ale taka informacja jest też zawarta w samym menu.
0
jula1990
3
9 yıl önce
stare miasto
trochę za wysokie ceny biorąc pod uwagę używane produkty. ogólnie spoko - jest całkiem smacznie, obsługa miła, wystrój nawet ciekawy. jedynym mankamentem są moim zdaniem ceny. porcja pieczonych ziemniaków (2 duże ziemniaki + sos - majonez, boczek, ogórek konserwowy) to bodajże 13 zł. myślę, żejakna taki zestaw marża narzucona zbyt duża. cena zużytych produktów to jakieś 4 zł + "robocizna" (której umówmy się, też nie za wiele) razem mogą kosztować ok. 6, 7 zł. gdyby to samo danie sprzedawać już chociażby za 10 zł, wrażenie byłoby dużo lepsze (niby tylko 3 zł różnicy, ale wiadomo 3 zł tu, 3 zł tam :)). to samo tyczy się cen zapiekanek. no ale wiadomo - markę sobie już trochę wyrobili, więc i ceny wyższe (zdaje mi się, że kiedyś było taniej). mimo to raz na jakiś czasjaknajbardziej można się tam wybrać, bo miejsce jest całkiem przyjemne.
0
mamiszonek
4
10 yıl önce
stare miasto
pyroszał!. kiedy przeczytaliśmy w necie, że w poznaniu jednak lubią ziemniaki (oops, przepraszam... pyry), stwierdziliśmy jednoznacznie że musimy tego spróbować. i tak pewnego chłodnego, marcowego popołudnia zawitaliśmy we trójkę do tego skromnego, acz bardzo ciekawego baru. nazywanie tego restauracją byłoby nie na miejscu, bo to zupełnie nie te klimaty. to jest i będzie mały bar (z samoobsługą i odnoszeniem zużytych naczyń na tackę koło kuchni), chociaż ma swój niepowtarzalny urok (jak chociażby te żyrandole z durszlaków, których byłam bardzo ciekawa).
do rzeczy, czyli do jedzenia. na początek była zupa dnia, w tym wypadku krem groszkowy. absolutnie poprawna smakowo, a w przypadku tak delikatnych warzywjakgroszek niełatwo nie popsuć wrażenia nadmiarem przypraw. wszyscy stwierdzili, że jest "jak domowa" w najlepszym tego słowa znaczeniu.
później przyszła kolej na pyrowe szaleństwo. po prostu musieliśmy zjeść wszystko, chociaż porcje były konkretne. zaczęło się od potejto rendez vous do podziału na wszystkich - po wykonaniu wymaganej pracy (czyli obieraniu ziemniaków z przypieczonej skórki) i zamoczeniu w sosiku... niebo w gębie. tu nikt się nie boi, że danie będzie zbyt czosnkowe. takie ma być. następnie przyszła kolej na dania indywidualnie wybrane, ale i tak podjadaliśmy sobie nawzajem, żeby wszystkiego spróbować.
pyra hungry (placki ziemniaczane w mięsem i pomidorami, cebulką i papryką) - konkretne kawałki mięsa i warzyw niczego nie udające, w smacznym sosie.
szare ale jare (szare kluski ziemniaczane z kwaśną kapustą i boczkiem) - koleżanka znająca to danie z dzieciństwa (w wykonaniu babci, co jest wielkim wyzwaniem) stwierdziła, że to ten sam smak. nic dodać, nic ująć.
no i jeszcze pyranoja (placki ziemniaczane na słodko, z powidłami śliwkowymi i gęstym jogurtem) - połączenie dość ryzykowne, ale w smaku wyśmienite).
a po wszystkim kompocik domowy lub kefir. i to wszystko za naprawdę niewielkie pieniądze, bo zapłaciliśmy 60 zł. na deser w postaci ziemniaczanych pączków nie mieliśmy już nawet kawałeczka miejsca, a szkoda! pachniały smakowicie!
na pewno tam wrócę!
0
anna
4
10 yıl önce
stare miasto
fajnie i smacznie. byliśmy w pyra bar jeżyce, superwystrój, mega sympatyczna obsługa, zamówiliśmy dużą porcję zapiekanki ziemniaczanej i faktycznie można się nią najeść do syta, zapiekanka była z boczkiem,jakdla mnie - fanki smaków, była mało doprawiona i oprócz sporej ilości śmietany, boczku było trochę za mało. ale było to smaczne. myślę, że następnym razem zjemy placki ziemniaczane ;).
0
olaseq
3
10 yıl önce
stare miasto
ziemniaczane nadzieje niespełnione.... poznań odwiedziłem w ramach kursu do specjalizacji. jeszcze przed przyjazdem wyszukałem na gastronautach lokale, które muszę odwiedzić. z racji tego, że kuchnia wielkopolska słynie z ziemniaków, pyra bar był tzw. "must be". z wizytą w tym lokalu wiązałem duże nadzieje. niestety pozostały one niespełnione...

jest chłodne grudniowe popołudnie. pora obiadowa. w pyra barze zajęte tylko cztery stoliki. podejrzane... no ale ok, przecież nie wszyscy poznaniacy muszą lubić ziemniaki. przy wejściu wita mnie pani kelnerka, trochę apatyczna, niemniej miła. tuż obok wejścia wisi tablica z daniami tygodnia: zupa kalafiorowa, zapiekanka ziemniaczana z dwoma rodzajami kiełbasy, jajkiem i zielonym groszkiem i ciasto, zdaje się, że czekoladowe. nic dla mnie. biorę kartę. jest przejrzysta, miła dla oka, napisana z jajem. wybór padł na zapiekankę ziemniaczaną o wdzięcznej nazwie ziemniaczany cukinsyn, czyli talarki ziemniaka z dodatkiem cukinii, kurczaka i czarnych oliwek, w ostrym sosie pomidorowym, zapieczone pod mozzarellą. mała porcja tego cuda ma 300 gramów i kosztuje 13 zł. za dużą porcję zapłacimy 18 zł, a waży ona 500 gramów. nie wiemjaktrzeba być głodnym albojakuwielbiać ziemniaki, żeby wepchnąć w siebie pół kilograma zapiekanki...? wybrałem małą. do tego kawa.

w oczekiwaniu na jedzenie rozglądam się po lokalu. jest czysto, schludnie i skromnie. całość w kolorach szarych, białych i czerwonych. w oko wpada ładny drewniany bar z logo knajpki. oprócz małych stolików w "przedniej" części restauracji są też kanapy w "głębi" dla tych, co wpadli tu pogadać ze znajomymi przy akompaniamencie ziemniaka. analizując wystrój miejsca doszedłem do wniosku, że jest nieco niespójny - logo lokalu oraz plakaty w nim wiszące typu "200% normy" czy "kobiety na traktory" nawiązują w oczywisty sposób do czasów prl, a stoliki, krzesełka oraz wygląd baru są zbyt nowoczesne. pewnie się czepiam, pewnie wystarczy, że jest schludnie i czysto, ale próbuje się stylizować miejsce na jakąś epokę, to dobrze byłoby trzymać się swojego pomysłu do końca...

pani kelnerka przynosi mi moją zapiekankę. czas oczekiwania to niecałe 10 minut - to plus. w tym miejscu ziemniaczani fanatycy powinni przestać czytać. smak tego dania nieszczególny. choć połączenie ziemniaka, cukinii i pikantnego sosu pomidorowego fajne, to już oliwki i mozzarella pasowały do tegojakpięść do nosa. nie polecam tej pozycji z menu.

jeśli skreśliłbym pyra bar zaledwie po jednej nieudanej wizycie, byłbym chyba trochę nieuczciwy. na pewno dam kiedyś ziemniaczkom jeszcze szansę na rehabilitację. następnym razem wybiorę coś z kiełbasą i sosem śmietanowym. przecież to musi smakować, a przynajmniej taką mam nadzieję...
0
oturum aç
hesap oluştur