potwornie gorące. samo menu prezentuje się na początek bardzo miło, nie wiedziałem, że "pyry" mają tyle możliwych kombinacji. ale do konkretów: zamówiłem "zboczka", czyli zapiekany boczek. boczku mało, cebulki troszeczkę, serka tyle, co posypał, pyry sporo, twarożek wodnisty... finalnie otrzymałem zupę twarożkową z pokrywką serową tak potwornie gorącą, że nim zacząłem jeść, minęło 15 minut.
ludzie, jakbym chciał gotować w domu gorące danie, to bym sobie je gotował. jakbym chciał zjeść coś od momentu zamówienia po 25 minutach, to bym zamówił za 25 minut. wydawało mi się, że przychodzę do baru, gdzie można szybko zjeść... niestety, myliłem się i - niestety, a może i stety - drugi raz tam nie przyjdę, a dla nich szkoda, tym bardziej, bo mam biuro na przeciwko i jadałbym codziennie, gdyż nie nawykłem zabierać rozpaćkanych kanapek z domu...