pyra tu, pyra tam. coś jest w powiedzeniu "poznańska pyra" :). jedną z głównych atrakcji kulinarnych tego miasta, są bowiem ziemniaki, zwane potocznie pyrami :). jednym z miejsc, w których możemy zakosztować różnych wariacji na ich temat, jest właśnie pyra bar.
pierwsze co przyciąga uwagę to wystrój wnętrza- choć jest przeciętny, to lokal jest bardzo schludny, a na ścianach wiszą ciekawe i śmieszne plakaty- oczywiście powiązane z tematem ziemniaków. dodatkowo możemy usiąść w środku lub na zewnątrz w małym ogródku.
po wybraniu stolika, zaglądamy w kartę. i tutaj pojawia się szeroki uśmiech na ustach (w niektórych przypadkach nawet tzw. "banan")- no bo jak tutaj się nie ucieszyć, gdy można zjeść na przykład:
-kurczaka cukinsyna - czyli zapiekane talarki z sosem pomidorowo-śmietanowym, z cukinią, kurczakiem, czarnymi oliwkami i zapieczoną z wierzchu mozzarellą.
- brokurową - tutaj z kolei w towarzystwie ziemniaków mamy brokuła, oczywiście kurczaka, mozzarellę i sos beszamelowy.
- albo zboczka - czyli wersję z wędzonym boczkiem.
dla tych, którzy mięsa nie lubią/ nie jedzą są też wersje wegetariańskie, jak choćby porcięta na camemberta. a ci, którzy lubią ryby też znajdą coś dla siebie- pyrania to zapiekanka ziemniaczana z kawałkami mintaja, z sosem koperkowo-cytrynowym.
porcje do wyboru mała- ok.300 g lub duża 500 g. i tutaj moja uwaga- jeśli jesteście głodni- bierzcie porcję dużą- różnica w cenie tylko 4 złote. jednak jeśli macie ochotę jeszcze czegoś spróbować- radzę wziąć porcję małą.
oprócz wspomnianych już zapiekanek możemy zamówić placki ziemniaczane- same lub z dodatkami (również typowo mięsnymi- ja polecam kuraka na lazurowym- oczywiście jeśli lubicie ser lazur; rybnymi lub całkowicie wege). a i są też placki na słodko- np. pyranek lub pyranoja:). porcje w obu przypadkach- tych na słono i na słodko- są naprawdę solidne.
jest też kącik regionalny- czyli coś, co spróbować trzeba. a więc przede wszystkim pyry z bzikiem- czyli kawał ziemniaka z gzikiem; kluski szare (ale jare, jak napisano w menu) z duszoną kapustą i boczkiem (lub w wersji wege) no i wreszcie baby ziemniaczane (już sama nazwa zachęca do spróbowania- baba od rzeźnika lub baba z warzywniaka).
w ofercie jest i coś dla dzieci,są też i sałatki oraz zupa dnia. no i codziennie inny frykas na słodko:).
jest więc w czym wybierać i szkoda tylko, że nie da się spróbować wszystkiego na raz :).
co do samych dań- miałam przyjemność spróbować zapiekankę cukinsyna, brokurową, kuraka na lazurowym oraz pyry z bzikiem.
zacznę od końca- gzik to potrawa typowo wielkopolska- twaróg ze śmietaną, szczypiorkiem lub cebulą podawany z ziemniakiem w mundurkach- danie to jest dobre, ale specyficzne. nie każdemu może się spodobać takie połączenie- to kwestia gustu moim zdaniem.
placki ziemniaczane były super- nie twarde, nie "miętkie"- takie w sam raz, a w towarzystwie z filetem z kurczaka i serem lazur były pyszne.
jeśli zaś chodzi o zapiekanki- no tutaj jest trochę gorzej jednak. bo chociaż nazwy są cudowne, to jednak czegoś brakuje. mianowicie soli!! ja rozumiem, nie każdy lubi, ale jedząc tą zapiekankę (cukinsyna i próbując zapiekankę koleżanki- brokurową) wiem jedno- ziemniaki były nie słone... przez co moim zdaniem danie wiele straciło, bo było trochę mdłe. ale oczywiście można sobie samemu dosolić, więc całkiem źle nie jest.
ogólnie moje wrażenia są pozytywne i na pewno jeszcze tam wrócę, kiedy będę w poznaniu. bo można się dobrze najeść i nie wyjść z całkiem pustymi kieszeniami (chociaż zważywszy na to, że ziemniaki są tanie- dania mógłby być o te kilka złotówek tańsze).
obsługa miła, chociaż kolejka trochę duża. no i na danie trzeba trochę poczekać, ale taka informacja jest też zawarta w samym menu.