opasły tom


krca
5
8 yıl önce
śródmieście północne
tej restauracji nie trzeba nikomu przedstawiać. wiadomo: rodzina kręglickich, agata wojda. wystarczy.

do wizyty skłoniło nas nowe menu oraz specjalna okazja wymagająca wyjątkowego miejsca. 

już od początku wiedzieliśmy, że zdecydujemy się na menu degustacyjne - 6 przepysznych dań kuchni polskiej. dodatkiem było pyszne, polskie wino z bliskowic.

dla mnie rewelacją było pieczone jabłko/kalafior/matias/mus z awokado. dosłownie każdy składnik dania można było smakować dłuższą chwilę.

do dziś zachwycam się gładzicą z borowikami! z deserów utkwił mi w pamięci mus chałwowy z sosem malinowym.

na pochwałę zasługuje miła i sympatyczna obsługa!
0
rihile
5
8 yıl önce
śródmieście północne
mój ideał. wiem, że zawsze coś znajdę dla siebie. nie wszystko muszę lubić, ale ufam szefowej, że poda mi coś za czym nie przepadam, a ja zrobię  - "aha. faktycznie da się coś z tego wykrzesać".
mogę zaufać jej w pełni.
0
jacek
5
8 yıl önce
śródmieście północne
opasły tom to miejsce z duszą i z ciekawą historią. kiedyś mieściła się tu księgarnia państwowego instytutu wydawniczego a teraz bardzo udana restauracja. elementy dekoracyjne wewnątrz nawiązują do wspomnianej przeszłości. odwiedziłem miejsce razem z moimi znajomymi z zagranicy. byli bardzo ciekawi polskiej kuchni (pierwszy raz w polsce), więc opasły tom okazał się idealny na taką okazję. 

zamówiliśmy menu degustacyjne (6-daniowe) na które składały się następujące dania: sałatka z grillowanej cukinii wraz z polskim wędzonym serem rita, krem z kalarepki, halibut w sosie marchewkowo-maślanym, pierś perliczki z kaszą pęczak i burakiem, talerz polskich serów zagrodowych oraz na koniec 4 mini desery razem podane – tiramisu, suflet czekoladowy, panacotta z mango oraz krem chałwowy. wszystko było podane bardzo estetycznie, w miarę o czasie . porcje średniej wielkości, (nie za duże jak u polana) tak, aby można było dotrwać do końca kolacji ☺. smak bardzo dobry – polskie tradycyjne smaki przeplatały się z nowoczesną formą i dodatkami. osobiście najbardziej smakował mi perliczka oraz krem z kalarepki. 

do jedzenia zamówiliśmy też menu degustacyjne win. okazało się to strzałem w dziesiątkę. wina były dopasowane idealnie. na początek podali hiszpańską cavę, aby pobudzić apetyt a następnie kolejne m.in. z hiszpanii, włoch, węgier. warto wspomnieć, że wino, które moim gościom (jeden z hiszpanii a drugi z włoch) najbardziej smakowało było polski, białe z winnicy dom bliskowice – bardzo owocowe, aromatyczne a zarazem wyczuwalnie mineralne. bardzo podobne w smaku do win z winnicy płochockich obok sandomierza. 
podsumowując – restauracja opasły tom to miejsce godne polecenia na każdą okazję czy to spotkanie biznesowe czy też romantyczną kolacje we dwoje. kuchnia pani agaty wojdy stoi na wysokim poziomie. jeżeli zależy nam na polskich smakach o wysokiej jakości ale bez nadmiernego eksperymentowania to idealnie trafiliście. polecam!
0
jakub
5
8 yıl önce
śródmieście północne
w opasłym tomie wybrałem menu degustacyjne składające się z 4 dań. osobiście najbardziej smakowały mi sałatka z cukinii oraz zupa z dyni, były wyśmienite. pierś z perliczki rozpływała się w ustach, a polskie sery zagrodowe były świetnym zakończeniem kolacji. na pewno odwiedzę jeszcze to miejsce, to raj dla podniebienia.
0
nini
5
8 yıl önce
śródmieście północne
comida divinal, suculenta e condimentada qb, faixa etária entre 50/70 anos. serviço bastante rápido. decoração num misto de contemporâneo com anos 50.
0
michael
4
8 yıl önce
śródmieście północne
lazy decoration but very friendly staff,reasonable prices and food tastes really good (dont choose the rabbit, it tastes like boiled chicken without flavour). duck is wonderful.
0
ewa
5
8 yıl önce
śródmieście północne
jeden z lepszych obiadów jaki jadłam do tej pory w polsce. cudownie pyszny. wybrałam menu degustacyjne z 6 dań (148 zł) i szczerze mówiąc wyszłam idealnie najedzona do końca dnia. ale od początku...
w opasłym tomie pojawiłam się we wtorek około 16, lokal był praktycznie pusty, dopiero od 18 była zaplanowana rezerwacja, także dwie godziny miały spokojnie wystarczyć.
na początek przed posiłkiem zaserwowane zostało czekadełko w postaci cieniutkiej grzanki z musem z karczocha.
pierwsze danie było mistrzostwem świata: sałatka z grilowanych cukinii w sosnowym sosie z ziołami i wędzoną ritą i orzechami. to danie już sprawiło że uznałam ten obiad za jeden z najlepszych w życiu. była po prostu idealna. choćby dla niej wrócę na foksal. o ile jeszcze bęzie, bo menu w restauracji zmienia się w zależności od pory roku.
wszystkie dania podawane były bardzo szybko, co z jednej strony jest plusem, ale z drugiej sprawia, że posiłek za ok. 200zł jemy w godzinę a to zdecydowanie nie o to chodzi.
po sałatce podany został krem z kalarepy z pesto, rzodkiewką i rukwią wodną. dobry, choć po tak doskonałej sałatce to ciężko osiągnąć lepszy smak.
trzecie danie to halibut w sosie marchewkowo-maślanym z młodą kiszoną kapustką i czerwoną soczewicą w postaci pure/kremu. to chyba było najsłabsze danie w zestawie, więc pewnie wybierając wersję 4 daniową z tego bym mogła zrezygnować.
przed daniem głównym dostałam kulkę lodów, był to sorbet imbirowy, który miał oczyścić kubki smakowe.
danie główne mięsne to doskonała pierś perliczki w cydrze z kaszą pęczak, botwinką i słonecznikiem. to danie było polecane także tego dnia jako "danie dnia". mięsko rozpływało się w ustach.
gdybym wzięła zestat z 4 dań to nie miałabym okazji spróbować przecudowynch polskich serów z konfiturami. prawdziwa uczta dla zmysłów. sery były przede wszystkim kozie, zapamiętałam polską fetę, chałwę serową koloru ciemnobrązowego, kozik, ale wszystkie były świetne. szkoda że w menu nie były wyszczególnione bo chętnie poszukałabym ich na własną rękę.
posiłek zakończyła degustacja mini deserów. to chyba był najsłabszy punkt (ale mówiąc najsłabszy mam na myśli, że i tak były pyszne). tiramisu w kulce, creme brulee, pana cota, i lody z sosem z marakui - najlepsze.
wszystko było wyśmienite. poza rachunkiem niestety. fanie by było gdyby dania podawane były jednak trochę wolniej, aby więcej czasu można było spędzić w restauracji.
jeśli chodzi o wystrój to jednym się podoba, innym nie. fakt, że nie ma tam intymności ale w godzinach popołudniowych i tak nie było wiele osób więc mi osobiście nie to nie przeszkadzało.
fajna otwarta kuchnia pozwala widzieć kucharzy "w akcji", ale także słyszeć rozmowy kucharzy z kelnerkami, z których wywnioskowałam, że nie wiedziały czegoś o jakimś produkcie ;) niby nic, ale wiedząc, że ktoś siedzi bardzo blisko to można takie rozmowy przeprowadzać po wyjściu gościa. 

całość oceniam jako zdecydowanie wartą pójścia. wszystkie dania były pyszne a niektóre nawet idealne :)
0
małgorzata
5
8 yıl önce
śródmieście północne
tak tak tak, godne polecenia miejsce gdzie wróce z pewnością. z meżem postanowiliśmy po prostu wyjśc na kolacje, nie sądziliśmy że wybór bedzie aż tak trafiony. nie bede nawet sie rozpisywac, wszystko na plus.
0
foodsnob.pl
5
8 yıl önce
śródmieście północne
trzydzieści lat temu, gdy książka była dobrem pożądanym i trudno dostępnym, przed tym miejscem często kłębił się tłum spragniony duchowej strawy płynącej ze stron dzieł wydawanych przez państwowy instytut wydawniczy (piw). od kilku lat w miejscu dawnej księgarni firmowej piw-u działa instytucja serwująca strawę, która choć fizyczna a nie duchowa, jakością i wzbudzaniem apetytu na więcej, nie tylko nie ustępuje tej sprzed lat a wręcz ją przewyższa. 
autorem dzieł wydawanych co dzień w tym miejscu jest agata wojda, laureatka nagrody kobieta szef 2015 przyznanej przez gault&millau polska, była szefowa kuchni innej restauracji kręglickich - absyntu, wreszcie prywatnie autorka przezabawnych postów na facebooku, w tym tych z jej tatą jako bohaterem ☺. 

choć, jak pamiętaliśmy z poprzednich kilku wizyt menu restauracji jest krótkie, na pre-recenzyjną kolację poszliśmy w czwórkę, tak by dzieląc się serwowanymi delicjami móc spróbować prawie wszystkiego.

my z anuchą i kas zdecydowaliśmy się na przystawki i dania główne, za to młody czyli michał zaszalał, wybierając 6-cio daniowe menu degustacyjne. jako pierwsza stanęła przed nim sałatka z grillowanej młodej cukinii w sosnowym sosie z listkami świeżych ziół i wędzoną ritą. rita to polski ser typu ricotta, wytwarzany z koziej serwatki, bogaty w białko i w znacznym stopniu pozbawiony tłuszczu. rita jest wędzona w gorącym dymie (ponoć z drzewa wiśniowego) co nadaje jej bardzo „ogniskowy” smak i aromat, który razem z sosem z pędów sosny sprawił, że danie miało świeży, leśny charakter, przywołujący wspomnienia mijającego lata.

równie przyjemna i letnia w duchu była sałatka z pieczonych młodych ziemniaków ze szpinakiem i kindziukiem, która wylądowała przed anuchą. ziemniaki ułożone na warstwie jogurtu z czosnkiem, szpinakiem i ziołami były zmieszane z „okrasą” w postaci pikantnych plasterków, lekko podsmażonego litewskiego kindziuka, wędliny coraz śmielej pojawiającej się w naszej kuchni.

mój mus z wędzonego pstrąga z sałatką z kalafiora, który kosztowałem już kolejny raz i teraz nie zawiódł! jak wiadomo z przepisu ujawnionego w wywiadzie agaty wojdy dla małgosi minty (mintaeats) tajemnica smaku musu polega na właściwym przygotowaniu puree z cytryny, która odarta z białej gorzkiej błonki, pokrojona w plastry kisi się przez kilka godzin w soli i cukrze. mus jest miksem ryby, majonezu, cebuli i właśnie tegoż pure. spoczywa na sałatce z cienkich plastrów sparzonego kalafiora z gałązkami solirodu czyli szparagów morskich a na jej wierzchu można znaleźć ogórecznika, marchewkę i krople pesto z liści rukoli, rzodkiewki i czosnku. 

proste z pozoru kolorowe pomidory z malinami i pieczonym serem kozim, które zaordynowała kas uwodziły smakiem, choć przy innych przystawkach wypadły nieco bardziej blado.

za to zupełnie nie wpadłem w zachwyt nad kremem z kalarepki z pesto z liści rzodkiewki i rukwi wodnej, bardzo chwalonym przez michała. krem był dla mnie zbyt delikatny by nie powiedzieć nudny choć pesto nieco go podkręcało i zdecydowanie uatrakcyjniało wizualnie. 
również halibut w sosie marchewkowo-maślanym z kiszoną młodą kapustą i czerwoną soczewicą (anucha i michał) złożony byłby z samych „delikatności” na które składały się struktura ryby i jedwabistość sosu, gdyby nie bardziej wyrazista i smakiem i strukturą soczewica i lekko kwaśna, kiszona, młoda kapusta. 

niestety z żalem muszę wyznać, że pierogi z kaszą gryczaną, bryndzą i cząbrem (kas), tylko skubnąłem, mlaskając nad jakością ciasta i smakiem odlotowego farszu.
 mając już przed sobą, podaną pierś z kaczki, ukradłem nieco piersi perliczki w cydrze z pęczakiem, botwinką i słonecznikiem, która była kolejnym daniem menu degustacyjnego michała. perfekcyjne mięso, bordowo-botwinkowy pęczak i ogromnie zaskakująca smakiem kulka twarogu gorczycowego, kazały po raz kolejny z szacunkiem pochylić czoło przed szefową i jej kuchnią. 
i wreszcie przyszła kolej na moją pierś z kaczki gotowaną techniką sous vide w sosie z miodem gryczanym, kaszą z siemieniem lnianym i startymi buraczkami marynowanymi. pokrojona w plasterki pierś choć ze względu na sposób przygotowania nie była różowa to zachwycała soczystością i miękkością. jeśli chodzi o dodatki, nic dodać nic ująć, idealnie komponowały się w spójną całość. 

w żołądkach było już bardzo pełno, więc zestaw serów zagrodowych został tylko podziubany. chałwa kozia, feta polska, kozi dojrzewający, kozi z czarnuszką gołda przemkowska… każdy z nich cudowny. każdy polski. ☺
i wreszcie słodkie desery, których normalnie nie jadam lub jadam rzadko. tym razem jednak uznałem, że nie można odpuścić i nie ufając, że michał podzieli się swoją degustacją mini deserów, zamówiłem wybór sorbetów, z zadowoleniem przyjmując do wiadomości, że kas skusiła się na mus chałwowy z sosem malinowym i malinami. oczywiście oba desery były też elementem zestawu michała, w którym znaleźliśmy jeszcze creme brulee, przecudowną pana cotta, tiramisu. nie wyjawię co uznaliśmy prawie zgodnie za króla deserów, bo i tak najbardziej warto zjeść cały set w ramach menu degustacyjnego. 

opasły tom był taki jak go pamiętaliśmy z poprzednich wizyt. autorska kuchnia agaty wojdy to ekstra klasa warszawskiej gastronomii . uznana nieco szowinistycznie (bo cóż to za segregacja!) najlepszą kobietą szefem,  jest według mnie  po prostu jednym z najlepszych chefów w tym mieście i w tym kraju. 

chapeau bas, pani agato. dziękuję. 

 kolacja 31 sierpnia 2015
0
aga
4
8 yıl önce
śródmieście północne
do opaslego tomu wybierałam się już jakiś czas, czytam felietony agaty wojdy z kukbuka i chciałam wreszcie skosztować pomysłów najlepszego kobiecego noża w warszawie.
rocznica ślubu była więc odpowiednią okazja, mieliśmy rezerwacje stolika ok 17, w tygodniu. restauracja była szczęśliwie prawie pusta, bo akurat naszemu małemu towarzyszowi zebrało się na donosne gaworzenia.. ale do rzeczy.
wystrój przyjemny, prosty, dość wytworny, ale przytulny. obsluga miła i pomocna, bardzo elastyczna i profesjonalna.
zamówiliśmy dwie przystawki i dwa dania główne, no i tu niestety nastąpiła pomyłka, ja jestem pewna, że zamawialam, ale kelnerka uważała inaczej, w każdym razie jedno z głównych dań dostaliśmy po trzech pozostałych, gdy zamówiliśmy je po raz drugi.
sałatka z ziemniaków z kindziukiem była bardzo dobra, porcja bardzo duża i sycaca. wg mnie zbyt ciężkie danie, szczególnie, żeby nazywać je sałatka. duża ilość bardzo dobrych ziemniaków w mundurkach, smażony kindziuk i ciężki smietanowy? sos, wszystko hojnie posypane koperkiem. zupa z marchewki z kolendra i kukurydza wyśmienita. pierogi z kasza gryczana tez ciężkie, pływające w sosie maslanym, który zdominował smak dania.
na koniec halibut, który mi zupełnie nie smakował. soczewica była przesolona, kiszona młoda kapusta bez smaku. to było wg mnie najgorsze danie.
nie byłam wiec zachwycona niestety kuchnia, być może dokonaliśmy złych wyborów, chociaż wieczór spędziliśmy bardzo przyjemnie w prawie pustym, klimatycznym miejscu.
0
magda
5
8 yıl önce
śródmieście północne
w "opasłym tomie" zdecydowaliśmy się w tym roku świętować rocznicę ślubu. oboje z mężem zdecydowaliśmy się na menu degustacyjne. to był doskonały wybór! zarówno samo miejsce jak i jedzenie podbiło nasze serce/kubki smakowe. obsługa na piątkę z plusem. tego wieczoru w lokalu nie było wielu gości co bardzo nam odpowiadało, klimat był bardzo kameralny. parę stolików dalej siedzieli goście z niemiec i mówili, że to najlepsza kolacja jaką jedli od miesiąca pobytu w polsce.bardzo na plus również atmosfera - restauracja nie jest "ą, ę". o jedzeniu celowo nie chcę pisać - zachęcam do samodzielnego przekonania się. z pewnością warto. zdradzę jedynie, że deser zasługuję na 10 gwiazdek :-) absolutnie fantastyczny, chyba jeden z lepszych jakie jadłam w warszawie.ceny adekwatne do jakości jedzenia. myślę, że restauracja jest dobrym wyborem jeśli szukacie czegoś wyjątkowego. nieważne czy na lunch czy romantyczny wieczór albo kolacje biznesową.
0
krytyka
5
8 yıl önce
śródmieście północne
może zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia. dlaczego w opasłym wypada czytać? otóż jest to miejsce z piękną literacką historią. niegdyś znajdowała się tutaj księgarnia państwowego instytutu wydawniczego, a w latach 60 również mała kawiarnia, nazywana też "cafe snob", w której spotykali się tacy magicy pióra jak głowacki, słonimski czy lec, stałym gościem był również gustaw holoubek.
0
gosia
5
8 yıl önce
śródmieście północne
wspaniała obsługa wspaniała feeria smaków barw i zapachów! wszystko w przyzwoitych cenach z niesamowicie przyjazna i pełna wiedzy obsługa. dania podane w tym samym momencie, bardzo miła niespodzianka. polecam bardzo
0
lucyna
3
8 yıl önce
śródmieście północne
restauracja pojawia się  w rankingach na bardzo wysokich pozycjach, wybierałam się do niej od dawna, choć z różnych powodów  (chyba instynkt!) w ostatniej chwili zmieniałam decyzję i wybór padał na inne miejsce.
etykietka "romantyczny wieczór" - to nieporozumienie: wystrój wnętrza nieprzytulny,  oświetlenie fatalne, klimat bufetu zakładowego z epoki socjalizmu.
menu krótkie, co teoretycznie dobrze świadczy o restauracji, ale na tyle krótkie, że nie bardzo jest w czym wybierać. polecana na przystawkę  kompozycja z kwiatów cukinii - pierwsze rozczarowanie, zielone składniki al dente wg mnie za twarde, przygotowane bez soli, smaku ma im dodać mus z serka koziego (niestety również bez smaku, nie mogę się w nim doszukać śladu kozy ), na drugie biorę  halibuta - szału nie ma: znów nie mogę znaleźć w nim smaku.  rozczarowujący kulinarnie wieczór kończy  pozytywny akcent - zestaw degustacyjny  mini deserów - są przepyszne więc tym bardziej nie mogę zrozumieć dlaczego przystawki i dania główne były kulinarną porażką...
0
glodna
5
8 yıl önce
śródmieście północne
z okazji dnia dziecka (mamo dziękuję, że wciąż obchodzimy to święto!) zostałam zaproszona na kolację do opasłego tomu. o spotkaniu z kuchnią agaty wojdy marzyłam od dawna... słyszałam o niej, że potrafi zaczarować talerz w smaki, które zapamiętuje się na długo. 
chciałam spróbować wszystkiego, dlatego razem z mamą zdecydowałyśmy się na menu degustacyjne. 
obie wybrałyśmy sałatkę z grillowanymi szparagami w sosnowym sosie i serem rita, oraz krem z kalarepki. następnie ja wybrałam perliczkę w cydrze z kaszą pęczak a na deser zamówiłam sery zagrodowe. mama natomiast zdecydowała się na halibuta w sosie marchewkowym z kiszoną kapustą, a na deser wzięła mini desery. 
sałatka obłędna. szczególnie przez bardzo orzeźwiający sosnowy sos. dodatkowo za liście sałaty służyła botwina, którą uwielbiam. szparagi były zimne, ale chrupiące. początek czerwca był upalny więc taka sałatka na początek jak znalazł :) 
następnie krem. kalarepa to również warzywo, które należy do moich top10, dlatego ucieszyłam się z tego zestawienia. nigdy nie jadłam kremu z kalarepki. zawsze jadłam surową albo od niedawna grillowaną. krem z dodatkiem pesto z liści rzodkiewki był słodko  - gorzki. bardzo smaczny. 
dania główne - perliczka w cydrze, z kaszą, botwiną i słonecznikiem - marzenie. idealna wiosenna kompozycja. perliczka była mięciutka, nasiąknięta łagodnie cydrem, a kasza kwaśno-gorzka przez botwinę...
halibut miękki, sos delikatnie maślany o smaku marchwi... jedynie kapusta była dla mnie bez smaku. za mało kwaśna i trochę mdła. 
sery zagrodowe jednak wynagrodziły jeden (tylko jeden) średni dodatek, który po prostu dla mnie był jałowy, nie znaczy, że niedobry. 
z serów o dziwo zasmakowały mi najbardziej krowie (zazwyczaj kozie do mnie przemawiają). również ser z kozieradką był obłędny. do tego zostały podane polskie truskawki i karmelizowana cebula. mmmm 
na koniec desery. i tutaj też było różnie. tiramisu i krem brulee bomba. mus z chałwy z malinami zdecydowanie za słodki, po łyżeczce byłam zasłodzona. lody żurawinowe poprawne (jednak smak nie do zapamiętania, zwykły sorbet) no i ostatni deser jaki był to panna cotta - ale tutaj się nie wypowiem, bo to jeden z niewielu deserów, który przez konsystencje nie przejdzie mi przez gardło. jednak mama, która panna cotte uważa za jeden z najlepszych deserów na świecie, jak najbardziej go poleca. 

ogólnie jedzenie oceniam na 4+
zabrakło mi trochę lepszego smaku w deserach, jak pewnie zauważyliście jestem uzależniona od słodkości i nie wyobrażam sobie ich braku po dobrej kolacji. w opasłym tomie zdecydowanie bardziej słone rzeczy przypadły mi do gustu. które oceniam celująco. 
jeśli chodzi o obsługę, to jest naprawdę na wysokim poziomie. znają się na produktach, które serwują, znają się na winach, które mają w karcie i dodatkowo są kelnerami, którzy są, ale niewidoczni. a takich cenię sobie najbardziej. 

myślę, że opasły tom to jedno z miejsc w centrum warszawy, w którym warto zostawić trochę pieniędzy, by móc na długo pamiętać smaki. tradycyjne, polskie smaki jakie serwuje dla nas najlepsza szefowa kuchni w mieście ;)
0
oturum aç
hesap oluştur