opasły tom


İçinde "za" olan yorumlar
4
4.4
kinga
4
2 yıl önce
śródmieście północne
wizytę do opasłego toma planowałam już od jakiegoś czasu. w zasadzie czekałam na odpowiedni moment - spotkanie z przyjaciółką z młodzieńczych lat i jej mężem uznałamzadoskonałą okazję :)

przyznam, że miałam spore oczekiwania wobec tego miejsca...

sam lokal nie zrobił na mnie większego wrażenia. mam mocno mieszane uczucia. stoliki umieszczone są blisko siebie - przy pełnej knajpie ciężko jest prowadzić spokojną rozmowę. byliśmy w czteroosobowym składzie - chwilami musieliśmy pokrzykiwać do siebie, bo zwyczajnie się nie słyszeliśmy. zewsząd natomiast docierały do nas rozmowy z pozostałych stolików...siedzieliśmy przy stole ustytuowanym naprzeciw drzwi wejściowych, które często używane trzaskałyzakażdym razem - bynajmniej nie wpływało to na poprawę i tak mało komfortowych warunków.

zamówiliśmy większe menu degustacyjne, przystawki, zupę, dania główne a na zakończenie desery. myślę, że wystarczająco na to, żeby zaznajomić się z "opasła kuchnią".

dania nie były równe. od bardzo smacznych po najmniej smacznego halibuta jakiego było mi w życiu spróbować. jałowy, wodnisty o zbyt miękkiej konsystencji - nie ratowały go nawet doskonałe dodatki z którymi był podany. w daniu z perliczką też pierwsze skrzypce zagrały dodatki - wyśmienita kasza (pierwszy raz w życiu miałam przyjemność spróbowania tak przyrządzonego pęczaku) zdominowała delikatnego mało wyrazistego ptaszka... ;)
białe szparagi podane z masłem i oscypkiem smaczne jednak bardzo tłuste danie - byłam w stanie zjeść połowę pokaźniej porcji. natomiast sałatka z grillowanych szparagów z sosem sosnowym z wędzoną ritą przepyszna - polecam absolutnie.
zupy smaczne. krem z kalarepki smakował mi zdecydowanie bardziej niż marchewkowa zupa z kukurydzą w którejzaduża (moim zdaniem) ilość kolendry zdominowała smak.

nie będę opisywać wszystkiego natomiast na szczególną uwagę zasługują desery. nie przepadamzasłodyczami jednak uważam, że w sposób zdecydowany podniosły ocenę wczorajszej kolacji.
mój wybór padł na degustację mini deserów, co mnie bardzo cieszy, porcje były wystarczające żeby się rozsmakować a nie zasłodzić. zdecydowanie polecam sorbet (maślankowy?) i mus chałwowy - p r z e p y s z n e, najsłabszy punkt deseru tiramisu (za ciężkie, podane na karmelu - dla mnie dużozasłodkie) jednak schodzi na dalszy plan wobec mocnych pozostałych czterech pozycji.

co do cen to uważam jezaadekwatne do jakości i ilości jedzenia. zwłaszcza jeśli idzie o menu degustacyjne i degustację deserów. porcje są wystarczające i można się na prawdę najeść a nie tylko skosztować. 

obsługa kulturalna. uprzejma. czujna. absolutnie bez zarzutu.

reasumując - mam trochę mieszane uczucia. największy minuszabrak kameralności i ciągle trzaskające drzwi. co do jedzenia zdecydowanie miałam większe oczekiwania jednak reprezentuje wysoki poziom. na pewno nie była to najlepsza kolacja w moim życiu ani też jedna z najlepszych.

do opasłego jeszcze wrócimy - może nie w najbliższym czasie, ale na pewno kiedyś...
0
magdalena
4
2 yıl önce
śródmieście północne
cieszyłam się na wizytę w opasłym tomie, bo czytałam dużo bardzo pozytywnych opinii zarówno tutaj na zomato jak i na blogach kulinarnych. umówiliśmy się tutaj na kolację we czworo.
posadzono nas przy okrągłym stole w kącie głównej sali, na przeciwko drzwi wejściowych.zachwilę okazało się, że drzwi robią dużo hałasu przy zamykaniu a na plecach czuć silny przeciąg.
akustyka sali sprawia, że nierzadko rozmowy odbywające się przy innych stolikach słyszałam lepiej, niż to co mówił siedzący naprzeciw mnie współtowarzysz kolacji. i to mimo, że stoliki nie są ustawione bardzo blisko siebie. jest głośno i mało intymnie, atmosfera trochę jak w biurowej stołówce w porze lunchu, tylko wystrój nieco bardziej elegancki ;-)
nasz kelner jest troszkę zagubiony, ale wyjaśnia to plakietka "uczę się" przypięta do jego koszuli :-) napewno nie można mu odmówić uprzejmości i dobrych chęci.
w innych recenzjach czytałam, że warto zamawiać dania spoza karty, jednak nam nic nie zaproponowano, a ja w całym zamieszaniu zapomniałam zapytać.
decydujemy się z mężem na wolny wybór dań z karty, a nie menu degustacyjne. na przystawkę sałatka z pieczonych młodych ziemniaków z kindziukiem dla mnie i deska polskich serów zagrodowych dla męża. moja sałatka jest ładna, z dużą ilością świeżych listków i ziół, chrupkim kindziukiem. ziemniaki w dużej ilości śmietanowo-ziołowego sosu, brakuje im chrupkiej skórki, której spodziewałam się po pieczonych ziemniakach. poza tym trudno tej sałatce coś zarzucić, ale mnie nie zachwyciła.
deska serów zgarodowych to wybór sześciu serów, do tego kawałek świeżej truskawki, balsamiczne marynowane cebulki i konfitura z wędzonej śliwki. trzy z sześciu serów smaczne, dwa inne właściwie bez smaku i jeden zdecydowanie niesmaczny, przypominający zepsute mleko. mąż, który uwielbia wszelkie sery, włączając te naprawdę intensywne i śmierdzące, był bardzo rozczarowany.
dania główne to dorsz z pieczonymi warzywami korzeniowymi dla mnie i pierś kaczki z kaszą i buraczkami dla męża.
mięso dorsza jędrne o dobrej konsystencji, niestety kompletnie bez smaku. dodatki w postaci wstążek warzyw korzeniowych i czegoś w rodzaju sosu ze zmielonej świeżej, czerwonej papryki smaczne, ale w połączeniu z bezsmakowym dorszem nie ratują dania.
pierś kaczki duszona albo może przyrządzona metodą sous-vide, konsystencja nieco gumowata, raczej bez smaku, oczekiwaliśmy też, że skórka będzie rumiana i chrupiąca, niestety była mokra i tlustawa.
kasza gryczana w porządku, ale szczerze mówiąc trudno było w niej znaleźć coś, co odróżniałby ją od takiej podawanej w barach mlecznych. do tego malutka porcja buraczków.
oba dania główne przeciętne, porcje dość duże, więc oboje z mężem zostawiliśmy je niedokończone.
na koniec zamówiliśmy bardzo polecany w recenzjach mus chałwowy i mus czekoladowy. oba desery bardzo duże. mus chałwowy bardzo dobry, ale bardzo słodki, nie wyobrażam sobie zjedzenia takiej porcji bez uczucia zemdlenia, dobrze, że pomógł mi mąż ;-) mus czekoladowy również bardzo dobry o intensywnym smaku gorzkiej czekolady.
desery uznaliśmyzanajbardziej udaną część kolacji.
domyślam się, że zamysłem kuchni jest podkreślenie naturalnego smaku składników i ograniczają ilość przypraw, włącznie z solą, do minimum. w przypadku naszych dań rezultat był mało zadowalający.
wyszliśmy z opasłego zawiedzeni, bo spodziewaliśmy się eksplozji smaków, a dania, których mieliśmy okazję spróbować były w większości przeciętne, jednowymiarowe.
chyba tego wieczoru szefowa kuchni była nieobecna, być może dlatego jakość dań wydaje się być niższa, niż to co opisują inni recenzenci.
0
dominek1
5
2 yıl önce
śródmieście północne
rewelacyjne jedzenie i perfekcyjna obsługa!
po przeczytaniu licznych pozytywnych opinii na zomato jak również na innych portalach i blogach postanowiliśmy w poprzednią niedzielę wybrać się z żoną na obiad do opasłego tomu, żeby sprawdzić czy entuzjazm internautów jest uzasadniony - zdecydowanie tak.
ponieważ było ciepło wybraliśmy stolik na ulicy, więc nie oceniam wnętrza (ale raczej należy je zaliczyć do przyjemnych - zajrzeliśmy na chwilę do środka).
zamówiliśmy menu degustacyje (4 daniaza115 zł) oraz jedno danie główne - kaczkę (za niecałe 60 zł) z deserem. w skład naszego menu degustacyjnego (można je wybierać) wchodziła sałatka z grillowanych szparagów w sosnowym sosie z listkami świeżych ziół i wędzoną ritą, krem z kalarepki z pesto z liści rzodkiewki i rukwi wodnej, halibut w sosie marchewkowo - maślanym z kiszoną młodą kapustą i czerwoną soczewicą, degustacja deserów (wszystkie desery po trochu). poza tym piliśmy herbatę i lemoniadę. wszystko było pyszne. obługa perfekcyjna - chciałbym, żeby tak wyglądała w każdym lokalu.zacałość wyszło ok. 213 zł, ale wyszliśmy najedzeni (dania główne nie były ogromne-szczególnie halibut z menu degustacyjnego), ale biorąc pod uwagę wszystko (przystawki, zupa, desery), trzeba powiedzieć, że jedzenia było dużo. może cena nie jest bardzo niska, jednak biorąc pod uwagę lokalizację (foksal), a przede wszystkim jakość jedzenia i obsługi należy powiedzieć, że jest to zdecydowanie warte swojej ceny - smaki są naprawdę niezapomniane.
0
mmmm
3
7 yıl önce
śródmieście północne
miałam nic nie pisać, ale napiszę ku przestrodze. generalnie, jak już pisałam era restauratorów typu państwo kregliccy już minęła... to kolejna rozczarowująca ich restauracja po meltemi/ menadżer odszedł, tylko chyba kilka latzapóźno/ i po piątej ćwiartce... fine dining week kojarzy mi się z czymś wyjątkowym. kolacjazaprawie 200zl od osoby z winem nie jest tania i mam prawo oczekiwać obsługi i dań z najwyższej półki.
umówiliśmy we trójkę w gronie znajomych/ smakoszy z zomato. tego dnia lało jak z cebra i przyszłam 40 min przed terminem kolacji, nie chcąc szwendać się po mieście. lokal był prawie pusty. obydwa zajęte stoliki już kończyły biesiadę. pani kelnerka łaskawie posadziła mnie przy stoliku w przejściu obok baru i podała herbatę. bo nasz stolik dopiero o 19.00 będzie dostępny. dodaję, że na dwie sale jedna para przy ścianie siedziała i trzy panie w pierwszej sali/kończące już herbatę. dlaczego musiałam siedzieć w przejściu i chować nogi jak obsługa przechodził, bo było tam ciasno izakarę?- nie wiem do dziś...
co do menu- wyglądało fajnie.
jesiotr wędzony z popalaną słoniną mistrz! fenkuł bardzo smaczny, natomiast moje kluski marchewkowe były niedogotowane= surowe! wymieniono mi na ugotowane. consomme z kaczki bajeczne/ z surowym żółtkiem. dania główne mieliśmy różne; ja policzki a reszta sandacza. i sandacz kolegi z ośćmi i przeciągnięty w głębokim tłuszczu.
i już wam sie odechciewa powoli: na pięć dań jedno schrzanione! deser na zimo w zimie nie jest fajny choć smakowo ok. ale na upał!
ja nie wrócę. szkoda czasu i pieniędzy...
0
aeika
4
7 yıl önce
śródmieście północne
restaurację odwiedziłam w ramach restaurant week - edycja fine dining.  doświadczenie kulinarne - niesamowite, koncepcja fine diningu jest mi bardzo bliska. jeśli chodzi o samą restaurację to miejsce mnie... zaskoczyło. wystrój totalnie mi nie podszedł, w środku jest po prostu... dziwnie. na plus otwarta kuchnia, dzięki czemu można obserwować kucharzy w akcji. obsługa bardzo miła i ogarnięta.

co do dań, czyli meritum recenzji, chyba najbardziej smakował mi jesiotr wędzony z podpalaną słoniną, kremem migdałowo-czosnkowym i chlebem żytnim. to było po prostu przepyszne, a połączenie smaków nie do opisania. żałowałam, że koncepcja tego wieczoru zakłada tak małe porcje, bo z chęcią zjadłabym więcej. fenkuł na dwa sposoby, czyli drugie danie, nie podbiło mojego serca, ale co się dziwić, skoro na starcie zaserwowano coś tak wysokiej klasy jak wspomniany jesiotr. consommé z gęsi z żółtkiem kurzym confit okazało się ciekawą potrawą, całkiem smaczną, ale nieco mdłą (może przez to żółtko?). kluski marchewkowe z dziurką, z palonym masłem i szałwią to kolejna pozycja w menu, która baaardzo mi zasmakowała. szałwia i masło nie mogą nie smakować, a kluski to już w ogóle ;-) następnie próbowałam policzki wieprzowe duszone w ciemnym piwie, podawane z czarną soczewicą i musem jabłkowo-chrzanowym. mięso idealnie przyrządzone, niestety dla mniezabardzo przeszło ciemnym piwem i było gorzkie. dodatki świetne i ogólnie danie na plus, dla kogoś kto lubi piwo byłoby rewelacyjne. jako deser podano granitę z czerwonych pomarańczy z korzennymi bezikami i jogurtem z kandyzowanym imbirem - jak dla mnie średnio.  preferuję słodkie desery, a wspomniana granita kojarzy mi się raczej z czymś orzeźwiającym do zjedzenia latem, niekoniecznie zimą przy minus 10 stopniach.

ogólnie polecam zajrzeć do opasłego toma, aczkolwiek ja chyba nie wrócę. traktuję to jako ciekawe doświadczenie, dzięki któremu spróbowałam pysznych potraw, których nie je się na co dzień. niestety restauracja nie przekonała mnie do siebie na tyle, aby odwiedzić ją ponownie.
0
agnes
3
7 yıl önce
śródmieście północne
opasły tom był naszym celem już od dawna. jako entuzjaści menu degustacyjnego wiedzieliśmy, że prędzej czy później zawitamy w progach kręglickich szykując się na ucztę smaków i doznań. wybór padł na termin walentynek. dosłownie rzutem na taśmę udało mi się zarezerwować ostatni wolny miejsce w tej restauracji. jak widać na popularności nie traci.



wiadomo, że nie wszystkim podoba się to samo jak i każdy z nas ma inne oczekiwania co do jakości, smaku i estetyki dań jak i wystroju wnętrza.  miejsce jest klimatyczne i przytulne a wręcz ... małe. bezpretensjonalne wnętrze kryje niewielką ilością stolików ale jak dla mnie są onezablisko poustawiane więc goście nie tylko zaglądają sobie w talerze ale również słyszą swoje rozmowy.  
obsługa pomocna, ale nienarzucająca się... miła i uprzejma - bez zarzutu.

menu restauracji było dla mnie zaskoczeniem i to raczej niemiłym. oprócz tego że jest niebywale skromne i niewyszukane to do tego ceny są raczej z tych wysokich. nastawialiśmy się na menu degustacyjne (4 potrawy 110,00 zł , 6 potraw 148,00 zł) ale po weryfikacji stwierdziliśmy, że oferowane dania raczej nie trafiają w nasz gust. jest propozycja sezonowa ale ona również jest uboga. ostatecznie po dość długich zastanowieniach partner skusił się na cztero-daniowe menu degustacyjne a ja na wybraną zupę, danie mięsne i deser z karty. nie wdając się już w szczegóły nic oprócz deseru w postaci musu chałwowego z sosem malinowym nas nie zachwyciło. było po prostu poprawnie ale przeciętnie. po prostu ok. to trochę rozczarowuje w obliczu faktu, iż restauracja ta uzyskała najwyższe noty w wielu rankingach, na blogach i portalach gastronomicznych.

wiem, że to była dopiero pierwsza wizyta ale nie wiem czy mam ochotę dać tej restauracji jeszcze jedną szansę. może - kiedyś. zobaczymy.
0
michał
5
7 yıl önce
śródmieście północne
w opasłym tomie byłem niedawno razem z narzeczoną na romantycznej kolacji :) z zewnątrz lokal wygląda niepozornie, ale w środku czuć magię. w tle leci spokojna muzyka, sale wypełnia nienachalne światło, a obsługa, która wita przy wejściu jest bardzo miła. na początek oboje zamówiliśmy krem z buraków i malin, który był strzałem w dziesiątkę. mogę nawet zaryzykować stwierdzeniem, że był to najlepszy krem jaki jadłem. jeśli chodzi o drugie danie to wybrałem królika z kopytkami, a moja towarzyszka zamówiła kaczkę - oba dania były wręcz perfekcyjne, mięso było idealnie przygotowane, a sam posiłek zachwycał również pod względem estetyki. na pochwałę zasługuje także obsługa, kelner trafnie pomógł nam dopasować wino do dania głównego. oboje uważamy wizytęzawyjątkowo udaną i z pewnością będziemy polecali to miejsce znajomym.
0
zofia
5
7 yıl önce
śródmieście północne
po prostu wspaniałe jedzenie. zamówiliśmy kaczkę (samo mięso podobno idealnie miękkie a dodatki naprawdę świetnie dobrane i pyszne same w sobie) i pierogi z bryndzą (świetny farsz, jedynie ciasto mogłoby być odrobinę bardziej miękkie). na deser mus chałwowy - idealne połączenie lekkiego kremu z kwaśnym sosem malinowym. nasze wcześniejsze wizyty były równie udane. pluszamiłą i fachową obsługę. serdecznie polecam.
0
koneserka
5
7 yıl önce
śródmieście północne
klimatyczna restauracja z profesjonalną obsługą i wspaniałym jedzeniem. rewelacyjne sezonowe menu bardzo utalentowanej szefowej kuchni agaty wojdy.


krem z dyni zaskoczył smakiemzasprawą dodatku oliwy truflowej. makaron z dziczyzną również pyszny, ale królem kolacji był deser: mus chałwowy z sosem malinowym. istne siódme niebo! 
kuchnia na najwyższym poziomie do której chce się wracać.

data wizyty: grudzień 2015
0
ararielka
5
8 yıl önce
śródmieście północne
słyszałam wiele dobrego o tym miejscu i miło powiedzieć, że nie zawiodło, choć zabrakło mi "efektu wow", tak dla mnie ważnego (stąd 4,5 a nie 5 gwiazdek). ale zacznijmy od początku:) główna rada - koniecznie zarezerwujcie stolik z wyprzedzeniem - tydzień przed wystarczy. menu co jakiś czas się zmienia i można też wybrać opcję degustacyjną - 4 lub 6-daniowąza119zł lub 156zł - porcje są trochę mniejsze niż te z normalnego menu, ale można spróbować większej ilości dań (przystawka, zupa, danie główne, wybór mini deserów lub serów) w lepszej cenie niż zamawiając poszczególne dania osobno. szczególnie polecam przystawkę z cykorią, pomelo i pieczonym serem kozim oraz pieczonym jabłkiem, kalafioruem, matiasem i musem z awokado - obywa dania pyszne! gęsie żołądki na przystawkę były zbyt gumowate (taka już ich konsystencja, więc co kto lubi) i miały posmak kminku. zupy - i tzw. burak i pasternak - obie smaczne, choć brakowało w nich wyrazistego smaku. dania główne: confit z gęsi fajny, choć nie przypasował mi sos z suszonej śliwki na boku (jeśli jesteście fanami wigilijnego kompotu z suszu - powinien wam smakować:)). łopatka jagnięca była najsmaczniejsza, choć nie próbowaliśmy ryb. desery - zamówiliśmy sobie zestaw w wersji mini (za każdym razem jest inny). werdykt: nie mogłam uwierzyć, ale krem brulee był po prostu niedobry, bez smaku, bez wanilii. mus czekoladowy, mus chałwiowy z sosem malinowym i lody były super. naturalnie ceny win są wysokie (zamówiliśmy butelkęza200zł i drugąza114zł) - ale jest pyszne. obsługa (kelnerka i "sommelier") miła, pomocna, ogarniająca. podsumowując - cieszę się, że odwiedziłam to miejsce, niczego nie żałuję:) wizyta była ponadprzeciętnym doświadczeniem kulinarnym, ale całość nie powaliła mnie na tyle, abym chciała wrócić...
0
joanna
4
8 yıl önce
śródmieście północne
trafiłam do opasłego toma, bo nie wypada nie trafić. wyszłam ze sporym niedosytem. dlaczego? kuchnia jest poprawna, produkty najwyższej jakości, ale zabrakło mi polotu, odkryć kulinarnych...

spróbowałam menu, które rozpoczęła sałatka ze śledzia z kalafiorem. dla mnie te smaki się nie komponowały, a jabłko, które powinno ratować smak niestety jakoś samo potrzebowało smaku bo było przepieczone (czips jabłkowy), smak podnosiło na szczęście guacamole i ten duet - śledzik - guacamole był całkiem mniammm

następnie był krem z buraków z malinami - bardzo esencjonalny i dużo lepiej zbalansowany, ale też bardzo ostry, o czym nie uprzedzono nas, a powinno, bo niektórzy mimo, że bardzo by chcieli ponadprzeciętnie ostrego dania po prostu nie mogą zjeść.

na danie główne została wybrana gładzica. mięso było jędrne, soczyste, tylko takie "za zdrowe" (lekko bym je przypiekła, tego mi zabrakło). świetna polenta - zwykle bezsmakowa, tu smakowała świetnie - masło i cytryna zrobiły swoje. do tego bardzo esencjonalne i aromatyczne borowiki i listki brukselki. zdecydowanie najlepsze danie z całego menu, jakiego próbowałam, ale też danie, które na łopatki nie powala. mają u opasłego toma świetne regionalne sery, ale spojrzyjmy prawdzie w oczy - polskie sery nawet te najlepsze, nie dają takiego urozmaicenia smakowego jak sery francuskie czy włoskie.

bardzo przyjemny jest u opasłego toma deser, a właściwie wybór deserów - malutkie porcje tiramisu, pannacoty z marakują, sorbetu z mango (pycha!!!!), prawdziwego creme brulee z masą pestek wanilii na dnie (to jest klasa, pycha), krem chałwowy delikatny z musem z malin. wszystko jakościowo świetne! tylko niekonsekwentne. karmi nas tom polską kuchnią, polskimi potrawami, smakami, nawet polskim winem, a na koniec same zagraniczne desery, nie ma szarlotki, czy mazurka z kajmakiem. szkoda ...

miejsce samo w sobie maleńkie, przytulne, półki z książkami pewnie nadają charakteru, ale jak dla mnie nawiązują gdzieś do jakiś komunistycznych wnętrz z tą boazerią... no ale o gustach się nie dyskutuje.

obsługa przyzwoita.

tom nie zawiedzie tych, którzy szukają jakościowo nienagannych produktów, którzy są kulinarnymi patriotami, ale raczej nie wywoła efektu wow, azaceny jakie są u toma ma się prawo tego efektu oczekiwać
0
rihile
5
8 yıl önce
śródmieście północne
mój ideał. wiem, że zawsze coś znajdę dla siebie. nie wszystko muszę lubić, ale ufam szefowej, że poda mi cośzaczym nie przepadam, a ja zrobię  - "aha. faktycznie da się coś z tego wykrzesać".
mogę zaufać jej w pełni.
0
jacek
5
8 yıl önce
śródmieście północne
opasły tom to miejsce z duszą i z ciekawą historią. kiedyś mieściła się tu księgarnia państwowego instytutu wydawniczego a teraz bardzo udana restauracja. elementy dekoracyjne wewnątrz nawiązują do wspomnianej przeszłości. odwiedziłem miejsce razem z moimi znajomymi z zagranicy. byli bardzo ciekawi polskiej kuchni (pierwszy raz w polsce), więc opasły tom okazał się idealny na taką okazję. 

zamówiliśmy menu degustacyjne (6-daniowe) na które składały się następujące dania: sałatka z grillowanej cukinii wraz z polskim wędzonym serem rita, krem z kalarepki, halibut w sosie marchewkowo-maślanym, pierś perliczki z kaszą pęczak i burakiem, talerz polskich serów zagrodowych oraz na koniec 4 mini desery razem podane – tiramisu, suflet czekoladowy, panacotta z mango oraz krem chałwowy. wszystko było podane bardzo estetycznie, w miarę o czasie . porcje średniej wielkości, (niezaduże jak u polana) tak, aby można było dotrwać do końca kolacji ☺. smak bardzo dobry – polskie tradycyjne smaki przeplatały się z nowoczesną formą i dodatkami. osobiście najbardziej smakował mi perliczka oraz krem z kalarepki. 

do jedzenia zamówiliśmy też menu degustacyjne win. okazało się to strzałem w dziesiątkę. wina były dopasowane idealnie. na początek podali hiszpańską cavę, aby pobudzić apetyt a następnie kolejne m.in. z hiszpanii, włoch, węgier. warto wspomnieć, że wino, które moim gościom (jeden z hiszpanii a drugi z włoch) najbardziej smakowało było polski, białe z winnicy dom bliskowice – bardzo owocowe, aromatyczne a zarazem wyczuwalnie mineralne. bardzo podobne w smaku do win z winnicy płochockich obok sandomierza. 
podsumowując – restauracja opasły tom to miejsce godne polecenia na każdą okazję czy to spotkanie biznesowe czy też romantyczną kolacje we dwoje. kuchnia pani agaty wojdy stoi na wysokim poziomie. jeżeli zależy nam na polskich smakach o wysokiej jakości ale bez nadmiernego eksperymentowania to idealnie trafiliście. polecam!
0
ewa
5
8 yıl önce
śródmieście północne
jeden z lepszych obiadów jaki jadłam do tej pory w polsce. cudownie pyszny. wybrałam menu degustacyjne z 6 dań (148 zł) i szczerze mówiąc wyszłam idealnie najedzona do końca dnia. ale od początku...
w opasłym tomie pojawiłam się we wtorek około 16, lokal był praktycznie pusty, dopiero od 18 była zaplanowana rezerwacja, także dwie godziny miały spokojnie wystarczyć.
na początek przed posiłkiem zaserwowane zostało czekadełko w postaci cieniutkiej grzanki z musem z karczocha.
pierwsze danie było mistrzostwem świata: sałatka z grilowanych cukinii w sosnowym sosie z ziołami i wędzoną ritą i orzechami. to danie już sprawiło że uznałam ten obiadzajeden z najlepszych w życiu. była po prostu idealna. choćby dla niej wrócę na foksal. o ile jeszcze bęzie, bo menu w restauracji zmienia się w zależności od pory roku.
wszystkie dania podawane były bardzo szybko, co z jednej strony jest plusem, ale z drugiej sprawia, że posiłekzaok. 200zł jemy w godzinę a to zdecydowanie nie o to chodzi.
po sałatce podany został krem z kalarepy z pesto, rzodkiewką i rukwią wodną. dobry, choć po tak doskonałej sałatce to ciężko osiągnąć lepszy smak.
trzecie danie to halibut w sosie marchewkowo-maślanym z młodą kiszoną kapustką i czerwoną soczewicą w postaci pure/kremu. to chyba było najsłabsze danie w zestawie, więc pewnie wybierając wersję 4 daniową z tego bym mogła zrezygnować.
przed daniem głównym dostałam kulkę lodów, był to sorbet imbirowy, który miał oczyścić kubki smakowe.
danie główne mięsne to doskonała pierś perliczki w cydrze z kaszą pęczak, botwinką i słonecznikiem. to danie było polecane także tego dnia jako "danie dnia". mięsko rozpływało się w ustach.
gdybym wzięła zestat z 4 dań to nie miałabym okazji spróbować przecudowynch polskich serów z konfiturami. prawdziwa uczta dla zmysłów. sery były przede wszystkim kozie, zapamiętałam polską fetę, chałwę serową koloru ciemnobrązowego, kozik, ale wszystkie były świetne. szkoda że w menu nie były wyszczególnione bo chętnie poszukałabym ich na własną rękę.
posiłek zakończyła degustacja mini deserów. to chyba był najsłabszy punkt (ale mówiąc najsłabszy mam na myśli, że i tak były pyszne). tiramisu w kulce, creme brulee, pana cota, i lody z sosem z marakui - najlepsze.
wszystko było wyśmienite. poza rachunkiem niestety. fanie by było gdyby dania podawane były jednak trochę wolniej, aby więcej czasu można było spędzić w restauracji.
jeśli chodzi o wystrój to jednym się podoba, innym nie. fakt, że nie ma tam intymności ale w godzinach popołudniowych i tak nie było wiele osób więc mi osobiście nie to nie przeszkadzało.
fajna otwarta kuchnia pozwala widzieć kucharzy "w akcji", ale także słyszeć rozmowy kucharzy z kelnerkami, z których wywnioskowałam, że nie wiedziały czegoś o jakimś produkcie ;) niby nic, ale wiedząc, że ktoś siedzi bardzo blisko to można takie rozmowy przeprowadzać po wyjściu gościa. 

całość oceniam jako zdecydowanie wartą pójścia. wszystkie dania były pyszne a niektóre nawet idealne :)
0
foodsnob.pl
5
8 yıl önce
śródmieście północne
trzydzieści lat temu, gdy książka była dobrem pożądanym i trudno dostępnym, przed tym miejscem często kłębił się tłum spragniony duchowej strawy płynącej ze stron dzieł wydawanych przez państwowy instytut wydawniczy (piw). od kilku lat w miejscu dawnej księgarni firmowej piw-u działa instytucja serwująca strawę, która choć fizyczna a nie duchowa, jakością i wzbudzaniem apetytu na więcej, nie tylko nie ustępuje tej sprzed lat a wręcz ją przewyższa. 
autorem dzieł wydawanych co dzień w tym miejscu jest agata wojda, laureatka nagrody kobieta szef 2015 przyznanej przez gault&millau polska, była szefowa kuchni innej restauracji kręglickich - absyntu, wreszcie prywatnie autorka przezabawnych postów na facebooku, w tym tych z jej tatą jako bohaterem ☺. 

choć, jak pamiętaliśmy z poprzednich kilku wizyt menu restauracji jest krótkie, na pre-recenzyjną kolację poszliśmy w czwórkę, tak by dzieląc się serwowanymi delicjami móc spróbować prawie wszystkiego.

my z anuchą i kas zdecydowaliśmy się na przystawki i dania główne,zato młody czyli michał zaszalał, wybierając 6-cio daniowe menu degustacyjne. jako pierwsza stanęła przed nim sałatka z grillowanej młodej cukinii w sosnowym sosie z listkami świeżych ziół i wędzoną ritą. rita to polski ser typu ricotta, wytwarzany z koziej serwatki, bogaty w białko i w znacznym stopniu pozbawiony tłuszczu. rita jest wędzona w gorącym dymie (ponoć z drzewa wiśniowego) co nadaje jej bardzo „ogniskowy” smak i aromat, który razem z sosem z pędów sosny sprawił, że danie miało świeży, leśny charakter, przywołujący wspomnienia mijającego lata.

równie przyjemna i letnia w duchu była sałatka z pieczonych młodych ziemniaków ze szpinakiem i kindziukiem, która wylądowała przed anuchą. ziemniaki ułożone na warstwie jogurtu z czosnkiem, szpinakiem i ziołami były zmieszane z „okrasą” w postaci pikantnych plasterków, lekko podsmażonego litewskiego kindziuka, wędliny coraz śmielej pojawiającej się w naszej kuchni.

mój mus z wędzonego pstrąga z sałatką z kalafiora, który kosztowałem już kolejny raz i teraz nie zawiódł! jak wiadomo z przepisu ujawnionego w wywiadzie agaty wojdy dla małgosi minty (mintaeats) tajemnica smaku musu polega na właściwym przygotowaniu puree z cytryny, która odarta z białej gorzkiej błonki, pokrojona w plastry kisi się przez kilka godzin w soli i cukrze. mus jest miksem ryby, majonezu, cebuli i właśnie tegoż pure. spoczywa na sałatce z cienkich plastrów sparzonego kalafiora z gałązkami solirodu czyli szparagów morskich a na jej wierzchu można znaleźć ogórecznika, marchewkę i krople pesto z liści rukoli, rzodkiewki i czosnku. 

proste z pozoru kolorowe pomidory z malinami i pieczonym serem kozim, które zaordynowała kas uwodziły smakiem, choć przy innych przystawkach wypadły nieco bardziej blado.

za to zupełnie nie wpadłem w zachwyt nad kremem z kalarepki z pesto z liści rzodkiewki i rukwi wodnej, bardzo chwalonym przez michała. krem był dla mnie zbyt delikatny by nie powiedzieć nudny choć pesto nieco go podkręcało i zdecydowanie uatrakcyjniało wizualnie. 
również halibut w sosie marchewkowo-maślanym z kiszoną młodą kapustą i czerwoną soczewicą (anucha i michał) złożony byłby z samych „delikatności” na które składały się struktura ryby i jedwabistość sosu, gdyby nie bardziej wyrazista i smakiem i strukturą soczewica i lekko kwaśna, kiszona, młoda kapusta. 

niestety z żalem muszę wyznać, że pierogi z kaszą gryczaną, bryndzą i cząbrem (kas), tylko skubnąłem, mlaskając nad jakością ciasta i smakiem odlotowego farszu.
 mając już przed sobą, podaną pierś z kaczki, ukradłem nieco piersi perliczki w cydrze z pęczakiem, botwinką i słonecznikiem, która była kolejnym daniem menu degustacyjnego michała. perfekcyjne mięso, bordowo-botwinkowy pęczak i ogromnie zaskakująca smakiem kulka twarogu gorczycowego, kazały po raz kolejny z szacunkiem pochylić czoło przed szefową i jej kuchnią. 
i wreszcie przyszła kolej na moją pierś z kaczki gotowaną techniką sous vide w sosie z miodem gryczanym, kaszą z siemieniem lnianym i startymi buraczkami marynowanymi. pokrojona w plasterki pierś choć ze względu na sposób przygotowania nie była różowa to zachwycała soczystością i miękkością. jeśli chodzi o dodatki, nic dodać nic ująć, idealnie komponowały się w spójną całość. 

w żołądkach było już bardzo pełno, więc zestaw serów zagrodowych został tylko podziubany. chałwa kozia, feta polska, kozi dojrzewający, kozi z czarnuszką gołda przemkowska… każdy z nich cudowny. każdy polski. ☺
i wreszcie słodkie desery, których normalnie nie jadam lub jadam rzadko. tym razem jednak uznałem, że nie można odpuścić i nie ufając, że michał podzieli się swoją degustacją mini deserów, zamówiłem wybór sorbetów, z zadowoleniem przyjmując do wiadomości, że kas skusiła się na mus chałwowy z sosem malinowym i malinami. oczywiście oba desery były też elementem zestawu michała, w którym znaleźliśmy jeszcze creme brulee, przecudowną pana cotta, tiramisu. nie wyjawię co uznaliśmy prawie zgodniezakróla deserów, bo i tak najbardziej warto zjeść cały set w ramach menu degustacyjnego. 

opasły tom był taki jak go pamiętaliśmy z poprzednich wizyt. autorska kuchnia agaty wojdy to ekstra klasa warszawskiej gastronomii . uznana nieco szowinistycznie (bo cóż tozasegregacja!) najlepszą kobietą szefem,  jest według mnie  po prostu jednym z najlepszych chefów w tym mieście i w tym kraju. 

chapeau bas, pani agato. dziękuję. 

 kolacja 31 sierpnia 2015
0
oturum aç
hesap oluştur