wieczorny spacer po kazimierzu zaprowadził nas do alchemii od kuchni, którą znaliśmy wcześniej tylko w odsłonie pubowej. karta wydawała się bardzo ciekawa, więc postanowiliśmy sprawdzić, czy kuchnia dorównuje atmosferze pubu.
zamówiliśmy azjatyckie bułeczki z wołowiną, steka i burgera z kaszanką. miła obsługa pracowała szybko i sprawnie pomimo, że alchemia była pełna. pierwsze pojawiły się bułeczki i niestety były one niewypałem. bułka ciężka i gliniasta, wołowina w smaku przypominała raczej gulasz, a sos majonezowy zabił całe danie solą. burger z kaszanką poprawny, ale wiele składników praktycznie niewyczuwalnych. dobre frytki i niezłe coleslaw. stek, niestety bardzo słaby. zamówiłem stek medium rare, na stole wylądował nam jednak stek bliżej medium well. jakość mięsa bardzo słaba - dużo lepszą wołowinę oferuje argentyńska sieć sklepów spożywczych. sos pieprzowy niezły, choć jak na mój gust trochę zbyt rzadki. krążki poprawne, choć dosyć tłuste, a szpinak powtórzył schemat sosu w bułeczkach - zabity solą.
pluszapiwo lane na kilka czeskich sposobów, smaczne domowe wino i bardzo przyjemny wystrój. obsługa miła, spokojnie przyjęła uwagi i powiedziała, że przekaże je kuchni.
niestety nie zawitamy już raczej w alchemii od kuchni. dania ewidentnie brzmią lepiej niż smakują, a w tych cenach w krakowie można liczyć na doskonałe jedzenie.