veg deli


İçinde "za" olan yorumlar
3
3.3
cynamoonka
4
2 yıl önce
powiśle
bardzo lubię tu przychodzić, kiedy akurat nie mam ochoty na dania mięsne. dania są smaczne, pełne smaku, ładnie podane i sycące. porcje są wg mnie trochęzaduże i pójście w zestaw przystawka – danie główne i deser nie wchodzi w grę zarówno w pojedynkę, jak i w duecie. z drugiej strony nie trzeba zamawiać mnóstwa dań, żeby się najeść do syta. warto sobie od czasu do czasu zostawić miejsce na deser – blondi z pistacjami. to jeden z moich ulubionych deserów w mieście.
 
jako stały bywalec chciałabym, żeby w karcie pojawiły się dania „przechodnie”.  spróbowałam już wszystkiego z karty, lubię wracać do wielu dań, ale chciałabym również zakosztować nowości i urozmaicenia.
0
majorkorosz
3
2 yıl önce
powiśle
byłem dwukrotnie w veg deli. jakiś czas temu z joanną - pamiętam, że wydaliśmy blisko 100 zł i nie najedliśmy (ale może były zbyt wielkie oczekiwania). drugi raz natomiast dziś. tym razem jednak zupełnie świadomie zdecydowałem się na lunchza25 zł. wiedziałem, że będzie lekki i zakładałem, że smaczny. i był. krem z buraków z łyżka śmietany wegańskiej na środku. jadłem w ten sposób, że najpierw łyżka kremu, a potem szczypta śmietany. smakowite proste danie. na drugie był naleśnik (koloru zielonego, co zawdzięcza zmiksowanej kolendrze) z kapustą, pieczarkami i cebulą. bardzo delikatny, wsad drobno posiekany. dla mnie pewna smakowa nowość. co ważne, jadłem na ogródku, pod drzewami, na cichej, prawie bez ruchu kołowego, ulicy radnej. mogłem na chwilę zapomnieć o zgiełku wielkiego miasta. obsługa miła. dodaję punktzawydanie mi lunchu po godz. 15.00, kiedy to formalnie pora lunchu się kończy. samo wnętrze lokaliku też przytulne - wysoki parter plus antresola. białe meble, drewniana podłoga. trochę wiejski klimat. w przedsionku skrzynka z owocami i kosz z cebulą. polecam, z zaznaczeniem, że raczej na lunch, jako smakowa odmiana lub dla koneserów. dania w karcie bowiem zdecydowaniezadrogie w kontekście oferty.
0
martu6
2
2 yıl önce
powiśle
rozczarowanie:( w środku brzydki zapach. porcje naprawdę małe w stosunku do cen. zamówiliśmy 3 dania główne, chyba z 6 dostępnych i 3 porażki. mdłe, bez wyrazu, zimne. obiad jednodaniowy z naprawdę minimalna porcja dla dwójki dorosłych i dwójki dzieci, bez deseru z napojami koszt 150 zł, bez przystawek. nie polecam, nie wrócę. szkoda, bo namówiłam cześć rodziny, która nie jest wege i chciałam ich ugościć. sama nie jem mięsa od 9 lat i przyznam, że liczyłam na coś fajnego. danie męża curry z cieciorką 28 zł. wielkość średni talerz do zupy. mało wyraziste, bez polotu.
moje danie kluski w sosie z dynia posypane lawendą. kleiste, glutowane kluski zbite w jedną breje. duże kawałki świeżej szałwii zbyt mocno dodawały posmak goryczki. też cena 28 złzamałą porcje.
3 danie główne pierogi z kapustą na pieczonych warzywach. chyba 6 malusich pierożków położonych na marchewce i pietruszce. cena 28 zł. najsmaczniejsze.
4 danie dla dziecka koszt 16 zł pulpety z ryżu i puree ziemniaczane plus sałatka. szkoda, że nie uprzedzono, że pulpety chyba z dodatkiem buraka. dziecko stanowczo odmówiło jedzenia widząc ten kolor. ja przyznam, że zjadłam głodna po kluskach, ale konsystencja ciapy mnie odstręczała.
do picia szumna nazwa szejk mango, jabłko i imbir. cena 14 złzaszklankę. w upalny dzień podany prawie ciepły napój. na prośbę doniesiono lód. generalnie po prostu wyciśnięty sokzasporą kwotę licząc 4 porcje.
0
antoni
1
2 yıl önce
powiśle
z wielką przykrością piszę tę recenzję, gdyż byłem wieloletnim klientem veg deli. to miejsce zachwycało doskonałym jedzeniem i nienaganną obsługą i dla wielu jest jedną z wizytówek warszawskiej sceny wege. jednakże, ostatnio miała miejsce kuriozalna sytuacja, która na dobre zraziła mnie i moich znajomych do tej restauracji. problemem okazało się być zwrócenie wyjątkowo niesmacznego dania z karty, notabene najdroższego (32zł). topowa pozycja w nowym menu po remoncie jest zwyczajnym nieporozumieniem, połowa dania była kompletnie zimna, niedopieczona, a „żeberka z jackfruita” smutną, klejącą się papką przesadnie zredukowanego sosu. jako niedoszły fan veg deli postanowiłem dać temu daniu szansę, lecz kompletnie nie smakowało ono zarówno mnie, jak i mojej towarzyszce. kulturalnie wytłumaczyliśmy kelnerowi całą sytuację, dodatkowo przepraszajączabycie wybrednymi w porze lunchu - jego reakcja była prawidłowa, zostaliśmy przeproszeni. następnie jednak z talerzem powróciła rozjuszona właścicielka, która zamiast profesjonalnie podejść do problemu, broniła swojego dania, próbując udowodnić mi, że danie jest smaczne. tłumaczyła, że wszelkie błędy mogliśmy zgłosić tylko krótko po otrzymaniu dania, a fakt iż „połowa została zjedzona” każe jej stać nad klientami i wręcz wrednie nalegać na zapłatę. każda porządna restauracja zwyczajnie przeprosiłabyzawpadkę - nie chodzi tu przecież o pieniądze, od których najwyraźniej zależało całe życie rozwścieczonej właścicielki. nie jest mi przykro z powodu beznadziejnego dania, tylko beznadziejnego podejścia do klienta i publicznego robienia z niego oszusta. szkoda także wspominać szyderczego pytania o przyniesienie rachunku i rzuconego z fałszywą szczerością „do widzenia” na wyjściu.
tym bardziej mi przykro, gdyż restauracje wegetariańskie/wegańskie z racji propagowanego przez nie światopoglądu cechują się uczciwym i otwartym podejściem do klientów, ale jak widać nie ma to żadnego znaczenia dla „wielkich biznesmenów” gotowych zszargać reputację dla trzydziestu złotych, które naturalnie zapłaciłem. stanowczo nie polecam.
0
dora
3
6 yıl önce
powiśle
zupa pho zrobiła umiarkowane wrażenie, do tego wielkość porcji co najwyżej na rozgrzewkę. kakao zwane czekoladą z daktyli przepyszne, ale 17złzaszklankę to wg mnie cena z kosmosu. wystrój i obsługa na plus, niestety na piętrze duszno i gorąco. raczej nie wrócę.
0
marco
1
7 yıl önce
powiśle
na internet pisany że zamyka o 20.00. byłismy tam o 19.20 i już nam nie przyjęli. jak się pytałem dla czego nie możemy zjesc skoro kuchnia zamykaza40 min to było nam powiedziany (chyba menadzierka, młoda dziewczyna przy laptopie) że poprostu kuchnia zamyka wcześniej i tłumaczone że dużo restauracj tak robi. zamiast powiedzieć: "nie ma gości i dla tego zamykamy wcześniej (byśmy zrozumieli), to dla nich lepiej powiedzieć że inny restauracje też tak zrobią.
0
timey
5
7 yıl önce
powiśle
mamma mia! ale to było dobre! to ja już w końcu mam gdzie przychodzić na lunchowanie w okolicach buwu, bo w samej naszej świątyni wiedzy, jak już wspominałam, jedzenie jest dramatyczne. paździerzowy rewers z zimnym i drogim jedzeniem, nudna fenomenalna albo banalna sałatkownio-piekarnio-kanapczarnia. a tu zaraz obok na radnej wyrasta sobie veg deli, które nie dość, że oferuje lanczyki dwudaniowe, to jeszcze niesamowitej jakości w cenie 26 zł, którą w tym przypadku uważamzanaprawdę uczciwą.

veg deli to restauracja wegetariańska, oferująca również niektóre dania w wersji wegańskiej albo bezglutenowej. lokal nieduży, bardzo przytulny,zato z masą gości, którzy wiedzą po co przyszli.
miałam trochę takie wrażenie, gdy stalkowałam knajpę w necie, że karta veg deli to chwyt reklamowy i próbują mi wcisnąć śmieszne banały opisane kwiecistym językiem tak, żeby wyglądało na ą ę kuchnię molekularną dla buców. wszystko brzmiało bardzo ciekawie i ekskluzywnie, ale myślałam sobie, że pewnie niczego specjalnego nie wyczarują. veg deli, sorry. pomyliłam się.

my tym razem nie skorzystaliśmy z oferty lunchowej, a wybraliśmy się na kolację. w ramach przystawki wzięliśmy buraczane różowiutkie spring rollsy z tahinowym sosem - ja jestem wielką fanką rollsów, a już tym bardziej w ciekawszych odsłonach. sos był minimalniezasłony, ale w gruncie rzeczy bardzo smaczny i wszystko się zgrało. no nieźle, myślimy sobie, zaczyna się dobrze. a potem...

a potem ja wzięłam sobie pierogi i moje życie nie będzie już takie samo. niech mi rękę utną, jeśli to nie były najlepsze ruskie od naprawdę bardzo bardzo dawna, jeśli nie w ogóle. cudownie przypieczone ciasto, farsz aromatyczny z kawałkami cebuli, wszystko posypane parmezanem i ułożone na warzywach. damn baby. zrobiło mi to dobrze. nie wiedziałam, że mogę tak pokochać pierogi, a jednak.
marcin z kolei wziął sobie domowe ravioli z serowym sosem i paskami z warzyw i usłyszałam tylko "boże, ten sos", a potem ja sama powtórzyłamzanim "boże, ten sos". bo faktycznie - boże, ten sos i boże, to ravioli.

veg deli dba o swoich gości, więc porcje były ogromniaste i nie zmieściliśmy już deseru. a szkoda, bo na sąsiednim stoliku wyglądały przepięknie. do picia wzięliśmy chai i napój imbirowy. wszystko smaczne i ładnie podane.

jedyną wadą jest to, że wszystko - poza daniami głównymi - jest dość drogie. kolacjaza30 zł jest zajebista i myślisz sobie, że właśnie znalazłeś drugi dom, a potem dopłacasz dodatkowe 40 złzaherbatę i deser. to moja jedyna uwaga.

obsługa oczywiście na wielkim plusie. polecam serdecznie. sama wrócę na te słynne lunche. pani szepnęła nam na ucho, że najlepsze są wtedy, kiedy veg deli serwuje tajskie zupy. no to czekam 😉
0
mateusz
5
7 yıl önce
powiśle
obiad roku 2016!! przemiła obsługa, która z chęcią doradziła wybór. ramen z pok choy, kimchi, nori i fasolką był idealnie wyważony. idealnie doprawiony (niezbyt pikantny) i ciekawy w smaku. drugie danie to rewelacyjne boczniaki z patelni, smażone ziemniaczki i blanszowany szpinak i cykoria przesmażona na karmelu i czerwonym winie, która idealnie kontrastowała całe danie. do tego wszystkiego wegański majonez o kremowej konsystencji tak trudnej do osiągnięcia. no i desery: creme bruleé z nerkowców nie byłzasłodki, był po prostu pyszny, natomiast ciasto z masłem orzechowym i batatami - prawdziwa rewelacja. i jeszcze herbatka migdałowa, po której inne to juz nie to samo. wracamy juz wkrótce. prawdopodobnie najlepsze wegańskie żarcie w warszawie.
0
derwisz
4
7 yıl önce
powiśle
w porze obiadowej w dzień świąteczny jest tutaj sporo ludzi, głównie młodych. skorzystaliśmy z rezerwacji i najpierw siedzieliśmy na ogródku bez parasoli, a potem jak wszyscy schowaliśmy się przed deszczem do przyjemnego środka. zamówienie przyjęła dość stremowana dziewczyna, ale obsługiwała nas sprawnie i szybko. wybraliśmy na przystawki bardzo dobry hummus z warzywami, marchwią i selerem wraz z sokiem marchewkowym. zupy były dwie: chłodnik z kukurydzą i imbirem oraz krem z pomidorów z kokosem. krem był lepszy, bardziej wyrazisty, a chłodnik średni, dość mdły.  na danie główne wybraliśmy curry z fasolą oraz tacos z nadzieniem z czarnej i czerwonej fasoli, grzybami portobello, komosą ryżową, jalapeno, kaktusem i kolendrą.  i o ile curry było poprawne, to tacos było bardzo wyborne i smaczne. w sumie uznaliśmy obiadzaudany, choć niezabardzo wykwintny. wnętrze reklamowane jako romantyczne wydało się zbyt spartańskie i może zabrakło cieplejszych dekoracji, a choćby lekkiej muzyki.
0
mmaj
3
7 yıl önce
powiśle
strasznie mieszane odczucia. 

pierwszy kontakt telefoniczny - pytamy czy jest stolik. pani która odebrała mówi, że nie wie... że właśnie zaczęło padać i nie wie czy w środku będzie miejsce. po pierwsze - parasole nie chronią od deszczu w ogródku - dziwne... po drugie - łatwo policzyć ile jest miejsc w lokalu wewnątrz (przecież zamówienia przyjmuje się oznaczając stoliki) i wiadomo ile jest stolików na zewnątrz... eh... matematyka to ciężka dyscyplina sportu :) na koniec rozmowy 'to możecie państwo przyjechać na własną odpowiedzialność...' po co więc sugerują że należy rezerwować stoliki???

mimo wszystko zjawiamy się - są miejsca, ale na antersoli. początkowo było tam całkiem sympatycznie, ale w miarę jak się zapełniała - nie było czym oddychać... dosłownie. dowiedzieliśmy się, że jedyny wiatrak jest nieczynny, a klimatyzacji (nie pytałem o nią nawet) nie ma jeszcze (od trzech lat - jak sprawdziłem datę otwarcia lokalu). no nic, ale już zamówiliśmy. spring rollsy z marchewki i buraczków z ziołami podane z sosem tahini/chili. zimne... no jednak spring rolls kojarzy mi się z potrawą podawaną na ciepło... to znaczy zaraz po obróbce termicznej. no dobra, moja wina - nie spytałem się jak są podawane. były niezłe, od sosu jednak oczekiwałbym nieco więcej tytułowego 'chilli', a mniej słoności przypominającej przyprawę maggi nieco. 

kokosowe curry z groszkiem,  kolorową papryką i czarną soczewic było dobre. taco z czarną fasolą, kaktusem, pieczarkami, serem podawane z trzema różnymi dipami - nawet bardzo dobre. kiedy porcja trafiła na stół, powiedziałem, że prosiliśmy o porcję dla jednej osoby :) pani odpowiedziała, że bez problemu zapakują jeżeli nie zjemy. no i faktycznie 1/3 porcji posłużyła namzaśniadanie. tylko dlaczego przy pakowaniu wszystkie 3 dipy zostały wlane od jednej rynienki...  eh... a pytałem czy mi zapakują dipy. no i znowu moja wina, nie spytałem czy osobno :)

podsumowanie - obsługa nierówna - bardzo miła i uważna pani nas obsługiwała, ale rozmowa telefoniczna i wymieszanie dipów - do poprawki. jedzenie dobre/bardzo dobre - zależnie od potrawy.  no i na koniec - przynajmniej w lecie antresolę proponuję przemianować na veg delhi, bo gęste w swej konsystencji powietrze w tej części restauracji przypomina mi bardzo bary z new delhi :) no niestety - atmosfera była nie do wytrzymania i deser spożyliśmy gdzie indziej. dzięki temu poznaliśmy 'przystanek powiśle'.

właścicielu. jeżeli już nie chcesz inwestować w klimatyzację (wiem, w pl przydaje się raptem może 40 dni w roku), napraw jedyny wentylator, albo zainwestuj kilkaset pln w 2 przenośne wentylatory. antresolę urządziłeś nad kuchnią i powinieneś przewidzieć, że w lecie będzie tam delhi, a nie deli :)
0
vinagotica
4
8 yıl önce
powiśle
wegetariański raj, albo prawie raj. są też opcje wegańskie i bezglutenowe. dobry pomysł na tatara z pomidora z szalotką, do tego burak, rzepa, szpinak, wege majonez. smaczna przystawka z buraków, papryki i koziego sera z chrupiącą posypką i ogórkiem. ładna kompozycja, ciesząca oko. najsłabiej z przystawek smakował hummus, trochęzasuchy i zabrakło szczypty natki pietruszki. hummus jest podawany z surowymi warzywami: papryką, ogórkiem, selerem naciowym i marchewką. przydałby się kawałek dobrego pieczywa. bardzo solidnie i nad wymiar smacznie zaprezentował się burger z komosy ryżowej i portobello z dodatkiem batatów, rukoli, z pomidorem i jajkiem sadzonym. duża porcja, wszystko razem tworzyło spójną całość. są też zupy i sałaty. i jeszcze desery. jest białe brownie, czyli blondie na bazie białej czekolady, są pyszne śliwki na ciepło z kruszonką bezglutenową i jest też creme bruleé piernikowe z nutą wanilii, bardzo intrygujące. do picia lemoniady, herbaty i kawa, ale łyk wina też się znajdzie.
0
pedro
1
8 yıl önce
powiśle
dania są na prawdę smaczne, pod warunkiem że ni dostaniesz na talerzu materiału biologicznego kucharki. skoro nie dbają o higienę w kuchni to wolę nie myśleć co jeszcze może wpadać do dań na etapie przygotowania. po wizycie miałem ból przepony po czynności "puszczanie pawia".wstyd..... myśl techniczna od dawna wymyśliła odzież ochronną. z tego powodu radzę omijać restarurację szerokim łukiem.... pozytywny punktzaobsługę kelnerską.
0
ania
5
8 yıl önce
powiśle
miałam ogromną ochotę na hummus, veg deli było akurat najbliżej. wnętrze ładne, chociaż myślę, że można było lepiej wykorzystać potencjał - w końcu -zabytkowej kamienicy, wysoki sufit, białe ściany no i antresola, na której zajęłam stolik. zawsze bardzo mocno zwracam uwagę na obsługę, uważam, że zaraz po jedzeniu - to oni tworzą restaurację i to od nich zależy czy gość wróci czy nie. ujęła mnie pani kelnerka, bardzo szczera co do menu, powiedziała co dobre, a co sama lubi mniej, potrafiła doradzić, dobrze znała kartę, wielkości dań i ich składniki, bardzo naturalna i miła. zamówiłam krem z zielonej papryki - smakował, oprócz tego hummus z słupkami warzyw - smaczny, warzywa świeże i chrupiące. jedzenie podane zostało bardzo szybko, oba dania naraz tak jak poprosiłam. mały minuszapieczywo, wprawdzie pani podała mi je bonusowo, nie zmienia to faktu, że było średniej jakości, fajnie jakby były jakieś pełnoziarniste chlebki pita.. na górze mają super fotele, po jedzeniu można się rozsiąść i odpoczywać do woli..
apetyt na dobrze zrobiony hummus został zdecydowanie zaspokojony! wrócę na pewno próbować innych pozycji menu, następny cel - krem z marchwi z popcornem;)
0
cvana
4
8 yıl önce
powiśle
veg deli ma świetną lokalizację - niedaleko stąd do buw-u, centrum nauki kopernik, uniwersytetu... wnętrze wita nas światłem świec i ładnym zapachem. w chłodny dzień to naprawdę miłe powitanie. wchodzimy po schodach i trafiamy do dość małej i minimalistycznie urządzonej salki.
miałam okazję spróbować trzech różnych przystawek. bardzo smakował mi jedynie "tatar z pomidorów" - wyrazisty, orzeźwiający, ze świetnym sosem. kasztany oraz hummus raczej poniżej przeciętnej. szczególnie zawiódł mnie hummus, ale cóż - wbrew pozorom nie tak łatwo przyrządzić go właściwie. w tym serwowanym przez veg deli było zdecydowaniezadużo sezamu w stosunku do innych składników. jeśli ktoś ma ochotę na hummus, to polecam maghreb lub tel aviv, w veg deli raczej szkoda na niego czasu.
danie główne, czyli dyniowe curry, zrekompensowało mi hummusowe rozczarowanie. było naprawdę smaczne, chociaż wg mnie chutney z mango był w tym daniu całkowicie zbędny.
świetne towarzystwo i dobre wino sprawiło, że bardzo miło wspominam ten wieczór :)
dziękuję zomatozazaproszenie! z własnej inicjatywy do veg deli na pewno bym nie poszła, bo byłam do tego miejsca zrażona - rok temu zarezerwowałam w tej restauracji stolik na bardzo ważną dla mnie kolację (upewniwszy się rzecz jasna wprzódy, czy lokal będzie tego dnia otwarty), a po przyjściu okazało się, że knajpa jest zamknięta... miałam rok na opadnięcie emocji ;) pozostawiam to więc bez komentarza. cieszę się, że tym razem było otwarte :)
0
chjena
5
8 yıl önce
powiśle
na wstępie słowo urbanistyczno-architektoniczne: restauracja mieści się we wpisanej do rejestru zabytków kamienicy, której większą część zajmuje misja katolicka. nad wejściem ponoć cudowna figurka maryi - warta uwagi, bo umieszczona w portalu już w dwudziestoleciu międzywojennym - alezaścianą już zupełnie świecko, na luzie, modnie, bo wege odżywianie jest coraz bardziej na czasie. narzekającym na kiepską wentylację (nic takiego osobiście nie czułam!) odpowiem, że bojowanie z konserwatorem zabytków w kwestii zainstalowania klimatyzacji w budynku to nic fajnego i zapewne nawet wstawiennictwo księdza u najwyższego niewiele pomoże. trzeba się cieszyć tym, co jest - przepięknie wysokimi oknami, antresolą i ciekawą kuchnią wegetariańską.

w veg deli byłam do tej pory dwa razy - na foodie meet upie zomato i parę dni później już sama. ucieszyłam się z wyboru miejsca na spotkanie (no dobra, gdyby zabrali mnie na kolację z robakami to też bym poszła), bo ostatnio staram się ograniczyć ilość spożywanego mięsa, więc nowe propozycje dań są mile widziane. mieliśmy okazję spróbować rewelacyjnego humusu z orzechowym posmakiem, o aksamitnej, a nietłustej konsystencji, co wcale nie jest takie oczywiste. poza tym świetnie skomponowana sałatka z buraków, świeżej figi i koziego sera (nie cierpię koziego sera, ale gdybym lubiła, to pewnie od dzisiaj jadłabym tylko tę sałatkę), kulki z komosy ryżowej z serem podane w towarzystwie koperkowego sosu, idealnie dopełniającego całość. słabsze w mojej ocenie były jedynie pieczone kasztany, ale ja generalnie nie jestem fanką tej potrawy.

dania główne też wywarły dobre wrażenie. bun ha z genialnie przyrządzonym tofu (w marynacie śliwkowej - musicie spróbować koniecznie!), makaronem ryżowym, orzechami i jeszcze całym mnóstwem innych dobroci była sycąca i bardzo aromatycznie azjatycka. gnocchi w dyniowym sosie mocno serowe, troszkę ciężkawe, ale warte uwagi jak najbardziej. najmniej do gustu przypadły mi boczniaki, choć ich fani będą z pewnością usatysfakcjonowani.

i jeszcze dwa desery na koniec - niestandardowy piernikowy creme brulee, chyba wolę klasyczną wersję z chrupiącą skórką i mniej zbitą konsystencją. pieczone śliwki z nasionami chia to modna i fit kompozycja, bardzo smaczna.

sama wpadłam już tylko na swój pierwszy w życiu ramen. do trendu podchodzę raczej ostrożnie, bo jestem zwolenniczką klarownych zup, a ramen jest ich kompletnym przeciwieństwem - pływa tam wszystko z lodówki i jeszcze trochę. wersja veg deli jest z delikatnym tofu, dużą ilością szczypiorku, półpłynnym jajkiem, sycąca, rozgrzewająca, choć przyprawiłabym go w sposób bardziej zdecydowany. ale to ja, ja wszystko przyprawiam na tę modłę.

obsługa to młody i uśmiechnięty zespół, podoba mi się idea otwartej kuchni, nawet na stosunkowo niewielkiej przestrzeni udało się takie rozwiązanie zaaranżować. załoga zagajona na temat zabytkowości lokalu chętnie opowiedziała coś więcej, co szczególnie cieszy, bo te klimaty to po jedzeniu i perfumach moja trzecia pasja. ;)

veg deli jest tylko kilka kroków dalej od buwu niż dotychczas przeze mnie odwiedzane mango street food i chętnie zmienię swoje przyzwyczajenia, ze względu na większy wybór i mniej fast foodowe wnętrze.
0
oturum aç
hesap oluştur