veg deli


İçinde "veg" olan yorumlar
4
3.7
majorkorosz
3
2 yıl önce
powiśle
byłem dwukrotnie wvegdeli. jakiś czas temu z joanną - pamiętam, że wydaliśmy blisko 100 zł i nie najedliśmy (ale może były zbyt wielkie oczekiwania). drugi raz natomiast dziś. tym razem jednak zupełnie świadomie zdecydowałem się na lunch za 25 zł. wiedziałem, że będzie lekki i zakładałem, że smaczny. i był. krem z buraków z łyżka śmietany wegańskiej na środku. jadłem w ten sposób, że najpierw łyżka kremu, a potem szczypta śmietany. smakowite proste danie. na drugie był naleśnik (koloru zielonego, co zawdzięcza zmiksowanej kolendrze) z kapustą, pieczarkami i cebulą. bardzo delikatny, wsad drobno posiekany. dla mnie pewna smakowa nowość. co ważne, jadłem na ogródku, pod drzewami, na cichej, prawie bez ruchu kołowego, ulicy radnej. mogłem na chwilę zapomnieć o zgiełku wielkiego miasta. obsługa miła. dodaję punkt za wydanie mi lunchu po godz. 15.00, kiedy to formalnie pora lunchu się kończy. samo wnętrze lokaliku też przytulne - wysoki parter plus antresola. białe meble, drewniana podłoga. trochę wiejski klimat. w przedsionku skrzynka z owocami i kosz z cebulą. polecam, z zaznaczeniem, że raczej na lunch, jako smakowa odmiana lub dla koneserów. dania w karcie bowiem zdecydowanie za drogie w kontekście oferty.
0
xenna-extra
5
2 yıl önce
powiśle
choć jestem zdecydowanie mięsożercą,vegdeli i ich kulinarne propozycje kusiły mnie już od jakiegoś czasu. nastawiałam się na spróbowanie curry, ale po przyjściu na miejsce okazało się, że pozycja już zniknęła z karty. bardzo miły pan kelner zachęcił mnie jednak do wyboru innego popularnego dania z nowej, wiosennej karty i dałam się przekonać!

zamówiłam pieczone ziemniaki z grillowanym boczniakiem, cykorią duszoną w czerwonym winie i szpinakiem z czosnkiem, do tego wegański majonez nieco czosnkowy. danie prezentowało się dość zwyczajnie, ale każdy z elementów był niesamowicie smaczny. dobrze przysmażone grzyby, ciekawie słodka cykoria i podkręcający wszystko majonez. naprawdę konkretnie się tym najadłam.
musiałam jednak spróbować też któregoś z deserów, bo większość właściwie mnie kusiła. rzadko zdarza się, że w karcie znajduję deser, który mogę zjeść, więc trzeba było tę sytuację wykorzystać :)
zdecydowałam się na creme brulee z nerkowców z warstwą pysznego, idealnie słodko-kwaśnego rabarbaru. do tego lemoniada ogórkowa, która też przypadła mi do gustu.

miejsce znajduje się w pięknej kamienicy, ja siedziałam w lekko zacienionym ogródku, cicha uliczka idealnie się tu sprawdza. a do tego bozia łypie okiem na jedzących z sąsiedniego budynku :d
nie liczyłam na to, że tak spodoba mi się to bezmięsne miejsce, ale w daniach widać wyobraźnię, obsługa jest przemiła, a i ceny odpowiednie. na pewno wrócę!
0
magda
3
2 yıl önce
powiśle
moja wizyta wvegdeli to niestety duże rozczarowanie.
ale zacznę od plusów. prosty, zachęcający wystrój, w skandynawskim klimacie - niby nic oryginalnego, ale sprawia, że chce się zostać i spróbować któregoś z wege dań.
i tu pojawiają się pierwsze schody - karta /tablica niestety nie jest aktualizowana w ciągu dnia, a obsługa w temacie menu zorientowana zbytnio nie jest (albo po prostu ma gorszy dzień i się pani pomyliło wszystko, co jeszcze jest, a czego jeszcze/już nie).

co do jedzenia, a raczej organizacji kuchni - zamawialiśmy zupy, 2 dania i desery - i dziwnym trafem kuchnia wydała najpierw 2, po niecałych 5 min były zupy, a na deser doczekać się nie mogliśmy.

smakowo - zupa krem fajnie doprawiona, dość pikantna, z przyjemną nutką imbiru i kminu.
moje drugie danie miało być inspirowane kuchnią jamajską, a było - hmmmm - ryżem z rozgotowanym szpinakiem i posypanym tartą marchewką. wyglądało mocno średnio, a smakowało jak ryż ze szpinakiem, czyli nijak niestety. dania męskich uczestników obiadu nawet nie dałam rady spróbować, bo porcje były tak małe, że pochłonęli je nim zdążyłam się zorientować, a ich komentarz - no wiesz - warzywa, chyba coś z marchewką :).
deser - czyli szarlotka - był słodkim, ciężkim ulepkiem i rozczarowaniem do kwadratu.
no i na sam koniec rachunek - duży zgrzyt ze względu na mocno zaburzony stosunek jakość/cena
(nawet z uwzględnieniem cen ekoproduktów).

kto nie jest wegetarianinem/weganinem, a jest otwarty na rozmaite kulinarne doznania, niestety utwierdzi się w przekonaniu, że wegekuchnia raczej nie powala :(.
0
wera_brado
3
2 yıl önce
powiśle
bardzo mi zależy na jak najlepszych knajpkach wege. w tej podoba mi się wystrój, chyba on najbardziej...

a jedzenie.

smak potraw (tych, których próbowałam, a były to sałaty z grilowanymi warzywami oraz pierogi z kaszą gryczaną) poprawny, jednak bez rewelacji. brakowało "dosmaczenia". porcje są niewielkie (więc może ceny mogłyby być ciut niższe?). efekt był taki, że zaraz po wizycie w restauracji upiekliśmy w domu papryki, bakłażany, czosnek, cebulę, bo byliśmy głodni :).

pyszne są napoje, zwłaszcza: seler + bazylia + młody jęczmień = bardzo udana kompozycja.

czy wrócę? pewnie tak; pewnie damvegdeli jeszcze jedną szansę, bo wypróbowałam zaledwie kilku dań. może będzie lepiej. oby!
0
katarzyna
5
2 yıl önce
powiśle
dovegdeli trafiliśmy całkiem przypadkiem kilka miesięcy temu-wpadlismy i zakochaliśmy się po uszy! jesteśmy z mężem bezglutenowcami i szukaliśmy czegoś w pobliżu miejsca pracy, gdzie w spokoju bedziemy mogli odpocząć, napić sie dobrego wina i przede wszystkim dobrze zjeść. od pierwszej chwili zachwyca wygląd miejsca-zimą wybieraliśmy miejsce na antresoli teraz zaś wybieramy miejsce na zewnątrz z którego widok na piekną i spokojna ulicę radną. kolejnym atutem tego miejsca są ludzie tam pracujący, którzy tworzą je i czują się w nim dobrze co widać gołym okiem-obsługa kelnerska a w szczególności pan miłosz którego poznaliśmy już nawet z imienia i na którego trafiamy co kolejną wizytę jest troskliwa i dobrze zna zasady obsługi gościa. wchodząc od progu czujemy się zaopiekowani, kelner zna nasze przyzwyczajenia, wie jakie bezglutenowe dania uwielbiamy i pamięta jakie wino pijemy.  co do dań-tych bezglutenowych w karcie jest kilka pozycji-niewiele-jednak te które są, jak na przykład sałatka z komosą ryżową lub babeczki z polenty są obłędnie pyszne, tak samo jak desery - nasze ulubione sliwki z kruszonka kukurydziana....(od nas mała sugestia co do produkcji bezglutenowych pierogów). wszystkim z całego serca polecamy i ostrzegamy-jest uzalezniajaco dobrze! 

jedynymi minusami może być jedna mala toaleta i troche dluzszy czas oczekiwania w wolne dni, jednak warto :)
0
antoni
1
2 yıl önce
powiśle
z wielką przykrością piszę tę recenzję, gdyż byłem wieloletnim klientemvegdeli. to miejsce zachwycało doskonałym jedzeniem i nienaganną obsługą i dla wielu jest jedną z wizytówek warszawskiej sceny wege. jednakże, ostatnio miała miejsce kuriozalna sytuacja, która na dobre zraziła mnie i moich znajomych do tej restauracji. problemem okazało się być zwrócenie wyjątkowo niesmacznego dania z karty, notabene najdroższego (32zł). topowa pozycja w nowym menu po remoncie jest zwyczajnym nieporozumieniem, połowa dania była kompletnie zimna, niedopieczona, a „żeberka z jackfruita” smutną, klejącą się papką przesadnie zredukowanego sosu. jako niedoszły fanvegdeli postanowiłem dać temu daniu szansę, lecz kompletnie nie smakowało ono zarówno mnie, jak i mojej towarzyszce. kulturalnie wytłumaczyliśmy kelnerowi całą sytuację, dodatkowo przepraszając za bycie wybrednymi w porze lunchu - jego reakcja była prawidłowa, zostaliśmy przeproszeni. następnie jednak z talerzem powróciła rozjuszona właścicielka, która zamiast profesjonalnie podejść do problemu, broniła swojego dania, próbując udowodnić mi, że danie jest smaczne. tłumaczyła, że wszelkie błędy mogliśmy zgłosić tylko krótko po otrzymaniu dania, a fakt iż „połowa została zjedzona” każe jej stać nad klientami i wręcz wrednie nalegać na zapłatę. każda porządna restauracja zwyczajnie przeprosiłaby za wpadkę - nie chodzi tu przecież o pieniądze, od których najwyraźniej zależało całe życie rozwścieczonej właścicielki. nie jest mi przykro z powodu beznadziejnego dania, tylko beznadziejnego podejścia do klienta i publicznego robienia z niego oszusta. szkoda także wspominać szyderczego pytania o przyniesienie rachunku i rzuconego z fałszywą szczerością „do widzenia” na wyjściu.
tym bardziej mi przykro, gdyż restauracje wegetariańskie/wegańskie z racji propagowanego przez nie światopoglądu cechują się uczciwym i otwartym podejściem do klientów, ale jak widać nie ma to żadnego znaczenia dla „wielkich biznesmenów” gotowych zszargać reputację dla trzydziestu złotych, które naturalnie zapłaciłem. stanowczo nie polecam.
0
paulina
5
6 yıl önce
powiśle
wczoraj odwiedziłamvegdeli. fajny klimat, dość kameralnie. dobra zupa dnia (meksykańska), fajny koktajl z burakami i super ravioli, przepyszne.
0
amelia
5
6 yıl önce
powiśle
nie mam pojęcia, czemu wcześniej nie trafiłam dovegdeli. w karcie jedynie dania wegańskie i wegetariańskie (z możliwością zamiany składu na wegański). każde z dań, które próbowałam było pyszne- pełne przypraw i aromatów. ciasto w ravioli- niezwykle delikatne, tortille w tacos- sprężyste, przyjemnie chrupiące na brzegach, robione na miejscu, pomidorowy tatar- niezwykle świeży w smaku, nerkowcowe crème brulée- po prostu bajeczne!!! do tego obsługa niezwykle uprzejma i przychylna do każdej prośby klientów. wracam jak najszybciej!
0
patryk
5
6 yıl önce
powiśle
trzy razy byłem wvegdeli i ani razu się nie zawiodłem. pomysłowe i pięknie podane dania, do tego bardzo różnorodne, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. bardzo miła obsługa, szybko podane potrawy i wspaniałe, nadzwyczajne bogactwo smaków!
0
jemwwawie
5
7 yıl önce
powiśle
znany mi lokal od dawna, wiele osób poleca, w końcu udało mi się sprawdzić co i jak. w porze obiadowej, w środku tygodnia właściwie wszystkie stoliki zajęte. udało mi się zająć miejsce na antresoli z widokiem na piękne okna.
od razu zdecydowałam się na lunch, tego dnia: "krem z selera naciowego, cukini, jarmużu i jabłka, na drugie danie sałatka ale na ciepło pieczony kalafior, brukselka i cieciorka w towarzystwie komosy ryżowej, szpinaku i jalapeno w dresingu na bazie avocado i limonki."
danie dostałam po chwili. zupa kremowa, lecz nie gładka, wyczuwalne były składniki w niej użyte. wielkość porcji zaskoczyła mnie pozytywnie, była naprawdę duża. na drugie danie sałatka ale na ciepło, czyli w sumie kuskus z dodatkami. ponownie sycąco. w opisie nie było groszku, ale na talerzu już tak. nie jestem wielką miłośniczką tego składnika ale w połączeniu z ostrą papryczką, granatem i dressingiem było okej. sam sos, był bardzo kremowy, świetnie smakował w towarzystwie lubianych przeze mnie brukselki i kalafiora. szkoda, że zamiast suchej limonki nie podano np cytryny, która łatwiej dostępna mogłaby być znacznie bardziej soczysta co ułatwiałoby pokropienie potrawy. ogólnie jestem naprawdę zadowolona z posiłku, nie jest to co prawda najtańszy lunch (26pln) ale uważam, że wart swojej ceny. do akurat tego przydałaby się jeszcze szklanka wody, po ostrych papryczkach i brukselce.
polecamvegdeli zarówno wegetarianom jak i osobom zainteresowanym odkrywaniem nowych smaków, karta jest ciekawa i zachęcająca.
0
timey
5
7 yıl önce
powiśle
mamma mia! ale to było dobre! to ja już w końcu mam gdzie przychodzić na lunchowanie w okolicach buwu, bo w samej naszej świątyni wiedzy, jak już wspominałam, jedzenie jest dramatyczne. paździerzowy rewers z zimnym i drogim jedzeniem, nudna fenomenalna albo banalna sałatkownio-piekarnio-kanapczarnia. a tu zaraz obok na radnej wyrasta sobievegdeli, które nie dość, że oferuje lanczyki dwudaniowe, to jeszcze niesamowitej jakości w cenie 26 zł, którą w tym przypadku uważam za naprawdę uczciwą.

veg deli to restauracja wegetariańska, oferująca również niektóre dania w wersji wegańskiej albo bezglutenowej. lokal nieduży, bardzo przytulny, za to z masą gości, którzy wiedzą po co przyszli.
miałam trochę takie wrażenie, gdy stalkowałam knajpę w necie, że kartavegdeli to chwyt reklamowy i próbują mi wcisnąć śmieszne banały opisane kwiecistym językiem tak, żeby wyglądało na ą ę kuchnię molekularną dla buców. wszystko brzmiało bardzo ciekawie i ekskluzywnie, ale myślałam sobie, że pewnie niczego specjalnego nie wyczarują.vegdeli, sorry. pomyliłam się.

my tym razem nie skorzystaliśmy z oferty lunchowej, a wybraliśmy się na kolację. w ramach przystawki wzięliśmy buraczane różowiutkie spring rollsy z tahinowym sosem - ja jestem wielką fanką rollsów, a już tym bardziej w ciekawszych odsłonach. sos był minimalnie za słony, ale w gruncie rzeczy bardzo smaczny i wszystko się zgrało. no nieźle, myślimy sobie, zaczyna się dobrze. a potem...

a potem ja wzięłam sobie pierogi i moje życie nie będzie już takie samo. niech mi rękę utną, jeśli to nie były najlepsze ruskie od naprawdę bardzo bardzo dawna, jeśli nie w ogóle. cudownie przypieczone ciasto, farsz aromatyczny z kawałkami cebuli, wszystko posypane parmezanem i ułożone na warzywach. damn baby. zrobiło mi to dobrze. nie wiedziałam, że mogę tak pokochać pierogi, a jednak.
marcin z kolei wziął sobie domowe ravioli z serowym sosem i paskami z warzyw i usłyszałam tylko "boże, ten sos", a potem ja sama powtórzyłam za nim "boże, ten sos". bo faktycznie - boże, ten sos i boże, to ravioli.

veg deli dba o swoich gości, więc porcje były ogromniaste i nie zmieściliśmy już deseru. a szkoda, bo na sąsiednim stoliku wyglądały przepięknie. do picia wzięliśmy chai i napój imbirowy. wszystko smaczne i ładnie podane.

jedyną wadą jest to, że wszystko - poza daniami głównymi - jest dość drogie. kolacja za 30 zł jest zajebista i myślisz sobie, że właśnie znalazłeś drugi dom, a potem dopłacasz dodatkowe 40 zł za herbatę i deser. to moja jedyna uwaga.

obsługa oczywiście na wielkim plusie. polecam serdecznie. sama wrócę na te słynne lunche. pani szepnęła nam na ucho, że najlepsze są wtedy, kiedyvegdeli serwuje tajskie zupy. no to czekam 😉
0
spinki
5
7 yıl önce
powiśle
nie jestem wegetarianką, a tym bardziej weganką, natomiast cenię sobie tę kuchnię, ponieważ potrafi być szalenie smaczna, odżywcza i zaskakująca. wyobraźcie sobie, że nie macie w domu mięsa i/lub jajek, a chcecie urządzić przyjęcie dla znajomych. trudno wyczarować coś z samych produktów wegetariańskich, a co dopiero mając do dyspozycji wyłącznie jedzenie odpowiednie dla diety wegańskiej. i chociaż warszawa jest moim zdaniem wylęgarnią wege/bio/hipster miejsc, to trudno tu znaleźć przytulną knajpkę z jedzeniem powiedzmy już ogólnie "vege", gdzie spędzimy miło czas, świetnie zjemy, a jednocześnie nie zostawimy połowy pensji. choćby w vege miasto posiłki podają znakomite, natomiast warunki lokalowe mają koszmarne, zaś a ceny horrendalne, dlatego trochę się obawiałam wizyty wvegdeli.
0
agata
5
7 yıl önce
powiśle
przepysznie, po prostu przepysznie! pełnia smaku warzyw i innych składników, których (nie będąc wege) nie podejrzewałam nawet o taki potencjał. miałam okazję spróbować polenty z boczniakami, marchewką i pomidorkami (symfonia smaku!) a moja koleżanka jadła boczniaki z ziemniakami, cykorią i nie wiem czym jeszcze, ale było to fenomenalne. na przystawkę wzięłyśmy hummus ze słupkami warzyw i to proste danie także wzbudziło nasz entuzjazm. na deser nie wystarczyło już miejsca, a szkoda, bo opisy w karcie brzmiały wspaniale. ale nic straconego,  z pewnością niejeden raz zajrzę dovegdeli i będę ciągnęła tam każdego, kogo się da. brawo!
0
daeris
5
7 yıl önce
powiśle
nie jestem wegetarianinem ale lubię zjeść jarsko i generalnie nie mam uprzedzeń do kuchni bezmięsnej. niemniej moje dotychczasowe doświadczenia z wegecką kuchnią restauracyjną pozostawiły uczucia mieszane. zawsze obawiam się, że jadłodajnia prezentująca się jako stricte wegetariańska okaże się przedsięwzięciem bardziej ideologicznym niż kulinarnym. warto jednak było zaryzykować bovegdeli serwuje jedzenie znakomite. chłodnik dnia był dziś z ogórkiem zielonym i ziołami na jogurcie - szef zatroszczył się w nim o głęboki, świeży smak podkreślony idealnie dobranym poziomem kwaśności dania. w daniu głównym boczniaki smażone  lekko chrupiące, podane ze świetnymi młodymi ziemniakami (ze skórką, dzięki czemu współgrały z grzybami), cykorią w dresingu z octu balsamicznego na słodko (znów fantastycznie zgrane smaki) i odrobiną szpinaku smażonego z czosnkiem (szef się czosnku nie boi! ale i nie przesadza) - każda część z osobna bardzo dobra a w kompozycji idealnie dopasowana. w czasie gdy ja syciłem się boczniakami małżonka moja zachwycała się karmelizowaną marchewką i innymi warzywami z jajkiem w koszulce i na polencie. tak smacznej polenty jeszcze nie próbowałem - zwykle jest w zasadzie bez smaku a tu subtelnie doprawiona stała się ważnym elementem dania a nie tylko wypełniaczem. do tego pochwalić należy i wielkość porcji bo solidne, może tylko szpinaku bym chciał więcej...
no są i minusy - mało miejsca i stoliki jeden na drugim, cieszę się, że na antresolę nas nie zaniosło bo tam wygląda na to że jeszcze ciaśniej i duszno do tego. w niedzielne popołudnie klient wali tłumnie (no, to oczywiście nie zarzut sam w sobie), obsługi sporo, zwija się jak w ukropie ale... i tak nie daje rady. czekamy nie tylko na jedzenie, nawet na kartę czy rachunek. ale też dziewczyny nadrabiają niewymuszoną grzecznością i uśmiechem, czuć że im zależy na gościach nawet jeśli czasem się w tym młynie gubią, więc w sumie miejsce jak najbardziej godne polecenia!
0
mmaj
3
7 yıl önce
powiśle
strasznie mieszane odczucia. 

pierwszy kontakt telefoniczny - pytamy czy jest stolik. pani która odebrała mówi, że nie wie... że właśnie zaczęło padać i nie wie czy w środku będzie miejsce. po pierwsze - parasole nie chronią od deszczu w ogródku - dziwne... po drugie - łatwo policzyć ile jest miejsc w lokalu wewnątrz (przecież zamówienia przyjmuje się oznaczając stoliki) i wiadomo ile jest stolików na zewnątrz... eh... matematyka to ciężka dyscyplina sportu :) na koniec rozmowy 'to możecie państwo przyjechać na własną odpowiedzialność...' po co więc sugerują że należy rezerwować stoliki???

mimo wszystko zjawiamy się - są miejsca, ale na antersoli. początkowo było tam całkiem sympatycznie, ale w miarę jak się zapełniała - nie było czym oddychać... dosłownie. dowiedzieliśmy się, że jedyny wiatrak jest nieczynny, a klimatyzacji (nie pytałem o nią nawet) nie ma jeszcze (od trzech lat - jak sprawdziłem datę otwarcia lokalu). no nic, ale już zamówiliśmy. spring rollsy z marchewki i buraczków z ziołami podane z sosem tahini/chili. zimne... no jednak spring rolls kojarzy mi się z potrawą podawaną na ciepło... to znaczy zaraz po obróbce termicznej. no dobra, moja wina - nie spytałem się jak są podawane. były niezłe, od sosu jednak oczekiwałbym nieco więcej tytułowego 'chilli', a mniej słoności przypominającej przyprawę maggi nieco. 

kokosowe curry z groszkiem,  kolorową papryką i czarną soczewic było dobre. taco z czarną fasolą, kaktusem, pieczarkami, serem podawane z trzema różnymi dipami - nawet bardzo dobre. kiedy porcja trafiła na stół, powiedziałem, że prosiliśmy o porcję dla jednej osoby :) pani odpowiedziała, że bez problemu zapakują jeżeli nie zjemy. no i faktycznie 1/3 porcji posłużyła nam za śniadanie. tylko dlaczego przy pakowaniu wszystkie 3 dipy zostały wlane od jednej rynienki...  eh... a pytałem czy mi zapakują dipy. no i znowu moja wina, nie spytałem czy osobno :)

podsumowanie - obsługa nierówna - bardzo miła i uważna pani nas obsługiwała, ale rozmowa telefoniczna i wymieszanie dipów - do poprawki. jedzenie dobre/bardzo dobre - zależnie od potrawy.  no i na koniec - przynajmniej w lecie antresolę proponuję przemianować navegdelhi, bo gęste w swej konsystencji powietrze w tej części restauracji przypomina mi bardzo bary z new delhi :) no niestety - atmosfera była nie do wytrzymania i deser spożyliśmy gdzie indziej. dzięki temu poznaliśmy 'przystanek powiśle'.

właścicielu. jeżeli już nie chcesz inwestować w klimatyzację (wiem, w pl przydaje się raptem może 40 dni w roku), napraw jedyny wentylator, albo zainwestuj kilkaset pln w 2 przenośne wentylatory. antresolę urządziłeś nad kuchnią i powinieneś przewidzieć, że w lecie będzie tam delhi, a nie deli :)
0
oturum aç
hesap oluştur