strasznie mieszane odczucia.
pierwszy kontakt telefoniczny - pytamy czy jest stolik. pani która odebrała mówi, że nie wie... że właśnie zaczęło padać i nie wie czy w środku będzie miejsce. po pierwsze - parasole nie chronią od deszczu w ogródku - dziwne... po drugie - łatwo policzyć ile jest miejsc w lokalu wewnątrz (przecież zamówienia przyjmuje się oznaczając stoliki) i wiadomo ile jest stolików na zewnątrz... eh... matematyka to ciężka dyscyplina sportu :) na koniec rozmowy 'to możecie państwo przyjechać na własną odpowiedzialność...' po co więc sugerują że należy rezerwować stoliki???
mimo wszystko zjawiamy się - są miejsca, ale na antersoli. początkowo było tam całkiem sympatycznie, ale w miarę jak się zapełniała - nie było czym oddychać... dosłownie. dowiedzieliśmy się, że jedyny wiatrak jest nieczynny, a klimatyzacji (nie pytałem o nią nawet) nie ma jeszcze (od trzech lat - jak sprawdziłem datę otwarcia lokalu). no nic, ale już zamówiliśmy. spring rollsy z marchewki i buraczków z ziołami podane z sosem tahini/chili. zimne... no jednak spring rolls kojarzy mi się z potrawą podawaną na ciepło... to znaczy zaraz po obróbce termicznej. no dobra, moja wina - nie spytałem się jak są podawane. były niezłe, od sosu jednak oczekiwałbym nieco więcej tytułowego 'chilli', a mniej słoności przypominającej przyprawę maggi nieco.
kokosowe curry z groszkiem, kolorową papryką i czarną soczewic było dobre. taco z czarną fasolą, kaktusem, pieczarkami, serem podawane z trzema różnymi dipami - nawet bardzo dobre. kiedy porcja trafiła na stół, powiedziałem, że prosiliśmy o porcję dla jednej osoby :) pani odpowiedziała, że bez problemu zapakują jeżeli nie zjemy. no i faktycznie 1/3 porcji posłużyła nam za śniadanie. tylko dlaczego przy pakowaniu wszystkie 3 dipy zostały wlane od jednej rynienki... eh... a pytałem czy mi zapakują dipy. no i znowu moja wina, nie spytałem czy osobno :)
podsumowanie - obsługa nierówna - bardzo miła i uważna pani nas obsługiwała, ale rozmowa telefoniczna i wymieszanie dipów - do poprawki. jedzenie dobre/bardzo dobre - zależnie od potrawy. no i na koniec - przynajmniej w lecie antresolę proponuję przemianować na veg delhi, bo gęste w swej konsystencji powietrze w tej części restauracji przypomina mi bardzo bary z new delhi :) no niestety - atmosfera była nie do wytrzymania i deser spożyliśmy gdzie indziej. dzięki temu poznaliśmy 'przystanek powiśle'.
właścicielu. jeżeli już nie chcesz inwestować w klimatyzację (wiem, w pl przydaje się raptem może 40 dni w roku), napraw jedyny wentylator, albo zainwestuj kilkaset pln w 2 przenośne wentylatory. antresolę urządziłeś nad kuchnią i powinieneś przewidzieć, że w lecie będzie tam delhi, a nie deli :)