l'arc


İçinde "homara" olan yorumlar
4
4.1
magdalena
5
2 yıl önce
stary mokotów
jak homar to tylko w l'arc. wlasnie tutaj zjadłam najlepszegohomaraw warszawie. rozpływał sie w ustach. świetnie przyprawiony - po prostu 'niebo w gębie'.
polecam rowniez zupy - nie spodziewałam sie, że krem zhomaramoże być tak dobry. cebulowa i krem z batata to klasyki. do tego przemiła obsługa. wszystko to składa sie na fenomenalną atmosferę tego miejsca.

0
ola
5
6 yıl önce
stary mokotów
kilka tygodni temu miałam okazję skosztować menu degustacyjnego l’arca. było to jedno z tych doświadczeń, których w pewien sposób się żałuję - bo pierwszy raz i związany z nim zachwyt już za mną.
jako pierwszego miałam okazje spróbować czekadełka- klasyka: świeża bagietka z masłem o aromacie owoców morza była nieskomplikowaną zapowiedzią wszystkich przysmaków.
następnie, na stole pojawiła się przystawka - talerz z sześcioma rodzajami ostryg z rożnych zakątków europy (od 10 do 21 zł za sztukę). świeże, pyszne, a co najciekawsze, bardzo różniące się w smaku. jako osoba, która pierwsze zetknięcie z ostrygami (niestety dość traumatyczne) zaliczyła na targu rybnym w amsterdamie z dużym zadowoleniem stwierdziłam, że ostrygi mogą być pyszne - tu l’arc złagodził moje nieprzyjemne wspomnienia i zastapił je naprawdę ciekawym i przyjemnym doświadczeniem.
kolejnym daniem był krem zhomara- absolutny hit. była to najlepsza (i bardziej przyziemnie - najdroższa - 49 zł za nieduży talerz) zupa w moim życiu. nie mam pojęcia do tej pory, jak kucharzowi udało się tak zmiksować smak masła i owoców morza, że w całości można było wyczuć rownież smak werter’s original. naprawdę, gorąco polecam tę pozycję w menu. jest absolutnie doskonałą i niesamowicie oryginalna.
po zachwytach czas na najmniej udaną pozycję w czasie całego wieczoru - były to małże św. jakuba z musem topinamburu. dankę było smaczne, jednak w porównaniu do reszty pozycji wypadło po prostu blado.
następnie pojawił się kolejny mój faworyt - kociołek z mułami w sosie winnym z chili i czosnkiem. pikantna potrawa idealna na chłodne wieczory przy tym tak pyszna, ze pozostaje mi jedynie żałować, że l’arc i ja nie jesteśmy siebie bliżej.
ostatnie danie wytrawne to gorący talerz z kalmarami, krewetkami, mulami i ośmiornicą - tu z kolei żałowałam, że jestem już mocno najedzona i nie mogę z takim entuzjazmem (i siłami) cieszyć się tym daniem. owoce morza cudownie mięsiste, sos pikantny i wyrazisty - jest to kolejna pozycja, która robi furorę doskonałym potraktowaniem tych szlachetnych składników.
kolację zamknął sernik z białą czekoladą. kolejna pozycja, którą warto skosztować - bardzo ciężki, czekoladowy sernik, który skłonił towarzyszy kolacji do rozważań, czy jest tam więcej sera, czy czekolady? przepyszny deser, który zapamiętam na długo.
jakie mam refleksje po całej kolacji? pojawiają się dwie - pierwsza to radość, że jest w warszawie restauracja, która potrafi pozyskać świeże owoce morza i we wspaniały sposób przyrządzić tak szlachetne mięso. po drugie zaś - mocno współczuję osobom, które nie lubią owoców morza. po wizycie w l’arcu tym bardziej widzę, ile tracą.
0
xenna-extra
5
6 yıl önce
stary mokotów
o l'arcu słyszałam od dłuższego czasu jako o miejscu, w którym zjemy najświeższe i najlepiej przyrządzone owoce morza. jakoś ciężko było mi się tu wybrać, aż w końcu ku wielkiemu zaskoczeniu, dzięki natalia gromulska dotarłam tu w ramach wskrzeszenia foodie meetupu, mimo zamknięcia się polskiej filii zomato. jak miło było znowu spotkać się w gronie jedzeniowych freaków i nad inspirującym jedzeniem porozmawiać o tym co najbardziej lubimy!
jeszcze raz wielkie dzięki 🙂

lokal wyglądający z zewnątrz na nieco onieśmielająco elegancki, po wejściu zyskuje na przytulności. może i są białe obrusy, ale nie jest to przytłaczające, klimat jest raczej kameralny i przytulny. siadamy przy wielkim akwarium z morskimi stworami i przez kilka godzin możemy obserwować ich fascynujące relacje i walki. na szczęście żadnego z nich tego dnia nie jemy, nie są też wyławiane dla innych gości (uff, bo zdążyliśmy poczuć do nich sympatię).
wieczór zaczyna się dość długim oczekiwaniem na pierwszą przystawkę, ale kiedy już dociera robi na nas spore wrażenie. mamy możliwość spróbowania kilku rodzajów ostryg z różnych zakątków świata. niektóre smakują oceanem, inne jak delikatna biała ryba, inny jest poziom słodyczy czy natężenia smaku. dla mnie to trochę jak wizyta w muzeum, eksperyment, wyostrza i trenuje zmysł smaku.

kolejne danie - zupa zhomarato podobnie interesujące doświadczenie. to umami w pigułce, bogate w masło/śmietanę, słodycz, posmak grzybów i werther's original w jednym. tak dziwny smak, że chce się go próbować i próbować, odkrywać coraz to bardziej zaskakujące aromaty.

następne dania idą bardziej w klasykę. pojawiają się przegrzebki smażone na maśle, z musem z topinamburu i emulsją pomarańczową. małże rozpływają się w ustach, są aksamitne, tak samo jak mus i emulsja, wszystko łączy się w idealną całość. to już smak, który podpasuje raczej każdemu.
tak samo jak mule w sosie z wina, chilli, natką pietruszki, czosnkiem i cebulą. lekko pikantne, z esencjonalnym sosem, który bezpardonowo postanawiam wypić z garnuszka. w bardzo podobnych smakach podane są na skwierczącym talerzu krewetki, kalmary, mule i ośmiornica. wszystkie mają idealną konsystencję, ośmiornica jest genialna.

na koniec pojawia się deser, który także zaskakuje pozytywnie. sernik z białą czekoladą ma niewątpliwie duży udział tego drugiego, jest raczej zbity, wilgotny i taki esencjonalny. mi taka wersja bardzo zasmakowała.

kolacja potwierdziła opinię, że l' arc zna się na owocach morza i potrafi je perfekcyjnie przyrządzić. kiedy przypomnę sobie, że nie aż tak dawno temu nie przepadałam za morskimi żyjątkami w wersji kulinarnej to aż sama w to nie wierzę. tu chyba każdy mógłby odczarować takie przekonania. zabrakło mi nieco większej narracji na temat tego co jemy, choć pan kelner był niewątpliwie profesjonalny i miły. bardzo chętnie tu wrócę!
0
be(z)sos
5
6 yıl önce
stary mokotów
miałem okazję i przyjemność skorzystania z kolacji degustacyjnej w restauracji znajdującej się na ulicy puławskiej 16. wraz ze mną w "wieczerzy" uczestniczyło pięć pań, więc od początku miałem problem, by skupić się wyłącznie na daniach i wnętrzu :)
wnętrze okazało się być eleganckie i przytulne, a przygaszone światła stwarzały intymny klimat. w czwartkowy wieczór nie było tłumów, ale nie oznacza to, że lokal świecił pustkami. do tej pory nie było mi dane przebywać w miejscu, gdzie przez szybę akwarium mogłem obserwować swój ewentualny przyszły obiad. na pochwałę zasługuje pan kelner, który z życzliwością opowiadał o podawanych daniach.
biesiadę rozpoczęliśmy od mixu ostryg. do tej pory miałem okazję tylko raz skosztować tego owocu morza. fajną zabawą było możliwość spróbowania aż 6 ich rodzajów: fine de claire, irlandzkie, normandzkie, mar. oleron, belon i regal. najsmaczniejsze okazały się dwie pierwsze z listy. na wyróżnienie zasługuje też mar. oleron. nie jestem wielkim fanem ostryg, więc "starter" pozostawię bez oceny.
kolejnym punktem kulinarnej uczty była aksamitna zupa zhomara(49 zł). idealnie trafiła w mój gust - była intensywna i maślana. mimo iż homar zszedł w tej zupie na drugi plan, to nuty karmelu i zrównoważona słodycz pozwalały się cieszyć każdą jej łyżką. świetna pozycja, którą mógłbym jeść na okrągło.
następnie kelner podaje nam małże św. jakuba smażone na maśle, podane z musem z topinamburu i emulsją pomarańczową (49 zł). przegrzebki okazały się miękkie, ale nie zaszkodziłby im trochę dłuższy pobyt na patelni. mus z topinamburu był przepyszny, a pomarańczowa emulsja świetnie się z owymi małżami komponowała. cała, niewielka, porcja szybko zniknęła z talerza!
stacja trzecia: mule z winem, chili, natką pietruszki, czosnkiem i cebulą (49 zł). kolejna świetna pozycja. sos był tylko lekko pikantny, dzięki czemu nie zabił smaku reszty składników. mule były mięsiste, a sos bardzo aromatyczny. gdybym tylko miał łyżkę, to z chęcią skosztowałbym nawet samego sosu.
kolejny "sztos", czyli skwierczący talerz z krewetkami, kalmarami, mulami i ośmiornicą (99 zł). najjaśniejszą gwiazdą okazuje się ośmiornica, która była świetnie przyrządzona. tuż za nią plasują się krewetki i mule. rozczarowują mnie kalmary, które były nijakie, ale zamoczone w świetnym sosie, również znikają z talerza.
idealnym zakończeniem tej morskiej biesiady jest pozycja na słodko, czyli sernik z białą czekoladą podany z owocami i kroplą owocowego żelu (22 zł). i to właśnie ten sernik wskakuje, obok sketcha i the alchemist gastropub, na podium mojego prywatnego rankingu warszawskich serników (wybacz mamusiu). zarówno spód z ciemnej czekolady, jak i kremowa masa zasługują na medal.
już dawno tak zadowolony nie wychodziłem z restauracji. dziękuję również za zaproszenie i możliwość degustacji tych wszystkich pyszności.
0
midian
4
6 yıl önce
stary mokotów
do l'arc trafiłam dzięki natalia gromulska, przypominając sobie niezwykle przyjemną formułę jaką jest foodie meetup. na stole czekało na nas wiele atrakcji...

ostrygi albo się kocha albo nienawidzi. ja jestem jednak zaprzeczeniem tego powiedzenia, gdyż ostrygi delikatne są mi jak najbardziej „w smak”, natomiast te intensywne czy np. sos ostrygowy to pozycje dla mnie zbyt mdłe i o zbyt dominującym zapachu. nie zdziwiło mnie więc wcale, że ze wszystkich 6 rodzajów tych przysmaków, jakie miałam okazję skosztować, najbardziej do gustu przypadły mi te tańsze, a więc i mniej inwazyjne w smaku – irlandzkie oraz holenderskie fine de claire. wśród droższych duże wrażenie zrobiła na mnie niesamowicie kremowa konsystencja ostrygi mar. oleron. najdroższa w karcie -  regal faktycznie kryła w sobie bardzo intensywny smak oceanu, wiązało się to jednak również z dużą słonością tego produktu. podany jako dodatek sos na bazie octu był mi tu zupełnie zbędny, wystarczyły cząstki cytryny.

przechodzimy do dań na ciepło i na stole ląduje aksamitny krem z homara. zupa ma bardzo dużo umami, a jej smak jest intensywny i głęboki. przeważają w niej jednak słodkie nuty maślano-karmelowe, którehomarazostawiają gdzieś w tyle zamiast czynić go głównym bohaterem dania. z przykrością muszę więc stwierdzić, że ta pozycja nie spełnia moich oczekiwań, a jej zbyt słodki smak nie pozwala mi nawet zjeść jej do końca.

następnie na stole pojawiają się moje ukochane małże św. jakuba smażone na maśle, podane z musem z topinamburu i emulsją pomarańczową. przegrzebki są poprawnie usmażone, choć ja wolę je nieco bardziej zrumienione, ale to już kwestia osobistych preferencji. mus z topinamburu apetycznie je otula, jest przyjemnie gładki, a emulsja pomarańczowa daje nam lekko cytrusowe wykończenie, z którym owoce morza tak bardzo się lubią.

czas więc na mule w klasycznym sosie z winem, chili, natką pietruszki, czosnkiem i cebulą, podane w estetycznym garnuszku. nie mogłabym oczekiwać od muli niczego więcej niż to, co odnalazłam w tym garnku. są aromatyczne, pięknie pachną i smakują. gdy już je zjecie przyda wam się podana jako czekadełko bagietka, którą przyjemnie można zanurzać w pozostałym w naczyniu sosie.

po mulach ten sam sos odnajdujemy w daniu skwierczący talerz z krewetkami, kalmarami, mulami i ośmiornicą. tu jednak dodano do dania więcej pikanterii i jest to bardzo dobry ruch. na języku jest gorąco, ale nie maskuje to smaku żadnych z owoców morza. wszystkie są przyrządzone w punkt, a szczególnie wrażenie na całym towarzystwie robi ośmiornica.

ukoronowaniem naszego posiłku jest sernik z białą czekoladą podany z owocami i kroplą owocowego żelu. ten deser jest po prostu wyśmienity! bardzo wyraźnie czuć białą czekoladę, masa jest puszysta i bardzo lekka. spód z ciemnej czekolady to genialny pomysł idealnie balansujący słodycz.

l’arc varsovie to bardzo dobra propozycja na randkę lub na przeżycie kulinarnego rejsu po nieznanych wielu osobom wodach pełnych owoców morza. ceny mogą nieco przytłaczać, ale możemy mieć tu pełne przekonanie, że owoce morza zostaną należycie dopieszczone, a potem należycie dopieszczą nasze podniebienia.

szczegóły recenzji na:
naostrzujezyka.blogspot.com
0
łukasz
5
7 yıl önce
stary mokotów
polecam, naprawdę dobre jedzenie. ...wzieliśmy ślimiaki (to akurat nie zachwycało),  ostrygi,garnuszek rybny - całkiem dobre i na koniechomara- rewelacja chociaż w porównainiu kiedy w hotelu victoria gdzie zjeść można byłohomaraz tartą bułeczką i cebulką to nie jest aż tak rewelacyjnie ale naprawde dobrze. obsługa super. trochę te ślimaki zespuły ogól ale gorąco polecam
0
piotr
5
7 yıl önce
stary mokotów
byliśmy z żoną w ramach restaurant week. absolutne mistrzostwo w kwestii smaków - szczególnie krem zhomara(genialny) i niesamowicie waniliowy creme brulee. bardzo dobra obsługa - profesjonalna, a jednocześnie przystępna i nie nazbyt 'sztywna'.
0
karolina
4
7 yıl önce
stary mokotów
mam mieszane uczucia co do tej restauracji. byłam tam 4 raz, chodzę średnio raz na pół roku. za każdym razem z wielkimi oczekiwaniami, potem wychodzę trochę zawiedziona ale wracam z nadzieją że po prostu źle wy dałam danie i inne kolejnym razem mnie zauroczy. śledzę l'arc na facebooku i wszystko wyglada ślicznie i kusząco. będąc w restauracji rownież sposób podania jest pierwsza klasa. krem zhomara- bardzo bardzo dobry, mocna 5. małże św. jakuba sama w sobie dobre, mięciutkie, rozpływający sie w ustach ale dodatki do nich dla mnie były niezjadliwe. niestety. w ogóle nie miałam przyjemności z jedzenia ich. poczęstowałam partnera - który tez sie skrzywił na ten smak. rósł z perliczki z pierożkami z kurkami - bardzo delikatny i smaczny. burger z hommarem- nie powala. sos do niego podany - dobrze ze jest z boku bo mocno zabija smak. jeżeli wrócę tym razem to juz tylko mahomaraale bez żadnych szaleństw.
0
łukasz
5
7 yıl önce
stary mokotów
uważam, że w warszawie trudno o lepszą restauracje serwującą owoce morze z dużym naciskiem nahomaraprosto z akwarium czy też małże a wszystko to w przyjemnej atmosferze nawiązującej do francuskiego stylu! polecam super oferty w weekend!
0
igor
5
8 yıl önce
stary mokotów
polecam to miejsce jak ktoś ma ochotę zjeść świeże owoce morza. trzeba koniecznie spróbowaćhomaraw rożnych postaciach. restauracja dość droga, wiec raczej na rzadsze wyjście kolacyjne. wystrój i klimat jak w zagranicznych knajpach nad morzem śródziemnym. obsługa jak należy. nie jest to knajpa raczej na wyjście z dziećmi.
0
tala
4
8 yıl önce
stary mokotów
do restauracji l'arc wybierałam się z duszą na ramieniu. po przeczytaniu opinii na zomato i facebooku wniosek był tylko jeden - albo będzie genialnie albo fatalnie...
na szczęście udało się i należę teraz do grona zadowolonych gości :)
a teraz do rzeczy! wybrałam się w sobotni wieczór wraz z moim znajomym, uprzednio zamówiłam stolik. obsługa przywitała nas bardzo miło, kelnerka przedstawiła ofertę specjalną "jesz ile chcesz" za 119 zł , jednak tym razem zdecydowaliśmy się na dania z karty. na początek dostaliśmy czekadełko - bagietkę z masłem czosnkowym. ja zamówiłam miętusa z dzikim ryżej a mój towarzysz kociołek z owocami morza. moje danie przepyszne , koledze też smakowało bardziej niż jego :) ryba się rozpadała w ustach, sos rewelacyjny. potem nadszedł czas na desery - creme brulee i sernik. oba wyśmienite. chyba jeden z lepszych brulee jakie jadłam :) 
byłoby 4,5 ale minus za zbyt małe odstępy między stołami. wiem, że lokal jest niezbyt duży, ale kiedy i z lewej i z prawej siedzą raptem kilkadziesiąt centymetrów dalej goście, trudno skupić się na rozmowie. a w sobotę gości nie brakowało , co zresztą bardzo dobrze świadczy o lokalu. no i ten chodzący po ścianie pajączek też odrywał moją uwagę.... 
na pewno jeszcze wrócę, aby spróbowaćhomara:)
0
panripley
3
8 yıl önce
stary mokotów
wchodząc do l'arc wyczuwamy  klimat eleganckiej francuskiej restauracji  co jest niewątpliwie mocnym filarem tego miejsca .zrobiłem rezerwacje telefonicznie na romantyczna kolacje z dziewczyna .rezerwacja była zbędna ponieważ na miejscu zajęty był tylko jeden stolik .niedziela 22 :
kelner zaproponował stolik na sierodku sali lecz mój wybór padł na miejsce  przy homarium które niewątpliwie podnosi prestiż danego miejsca .
w danym homarium prezentował się piękny 5 kilogramowy homar który zdecydowanie  był największa atrakcja tego wieczoru !! tylko czy tak powinno być ?przecież w restauracji głównym punktem jest jedzenia a reszta to otoczka , delikatny akompaniament wytwornego jedzenia które obiecał nam  l'arc .
przystawki :
ślimaki po burgundzku oraz nowość w karcie pierożki z mięsemhomarai szyjkami rakowymi .
delikatne  mięso ślimaka  z miła nuta czosnku w tle byłby świetną propozycja natomiast parmezan zamazał smak całości .
pierożki z bliżej nie określonym nadzieniem zalane gruba ilością tłuszczu to zdecydowanie pozycja poniżej poziomu restauracji na jaka l'arc aspiruje . 
dla fanów pierożków i ravioli z wysublimowanym mięsemhomarazapraszam do restauracji delizia .tam tą sztukę opanowali do perfekcji .
nie jest to recenzja która ma na celu promocje innego miejsca wiec szybko przechodzę do dan głównych .

homar w specjalnej niedzielnej promocji w cenie 99 zł  .tylko czy to wszystkie koszty związane z tym królem skorupiaków ?do każdej propozycji   proponowane sa  specjalne sosy które już nie są w takiej okazyjnej cenie .
dla mnie szef kuchni przygotował specjalny sos który miał być ukoronowaniem tego dania .
lecz gesty ,zawiesisty sos balsamiczny z oliwa truflowa to tak jakby polędwice z wagyu oblać ketchupem .nie wspominając o bardzo przykrym zapachu samego mięsa  który nie zachęcał do większych doznań smakowych .
dziewczyna zamówiła polędwice salers stopień wysmażenia  medium rare w wyraźnie zaznaczoną stronę rare .pisze o tym bo niestety stopień wysmażenia był daleki od zamawianego .wiem ze w dzisiejszej gastronomi głównie używa się pieca konwekcyjnego ale ....na boga z umiarem!! !!nie gotujcie steków tylko je grillujcie na patelni .po zwrocie dania głównego natychmiast pojawił się kucharz próbując  zdemaskować moja niewiedzę w określeniu stopnia wysmażenia poprzez krotką biografie swojej osoby .po bardzo długich negocjacjach zaproponował przygotować steka po raz drugi
.tym razem stek był idealnie wysmażony .szpik  ,tłusty z mięsnym aromatycznym finiszem  a zapiekanka gratin  delikatna i  kremowa. pycha !! 
głód doskwierał mi nadal wiec zgodziłem się na proponowane wcześniej przez naszego ,,opiekuna,  małże św jakuba .
polaczenie klasyczne, delikatne mięso małży idealnie podsmażone z pure z groszkiem .świetna pozycja z innowacyjnym przełamaniem smaków w postaci słodko-kwaskowatego musu z buraka byla mila rekompensatą po problemach z daniami głównymi . .

deser :
sernik z białej czekolady , poprawny z  ciągnącym się spodem .
przyjechaliśmy samochodem wiec standardowo kieliszek czerwonego i szampan .intuicja i dobór trunków naszego kelnera na bardzo wysokim poziomie .kawa paskudna !! zdecydowanie lepsza podają na stacjach benzynowych .

podsumowując restauracja l'arc to miejsce bardzo nierówne .elegancki wystrój z melancholijny coverami przebojów pop to nie najlepsze polaczenie . a świetna obsługa z jeszcze bardziej nierównym pozycjami w karcie to trochę  mało na kolacje za ponad 700 zł wliczając tylko trzy kieliszki wina .

myśle ze warto byłoby dopracować wyżej wymienione punkty aby restauracja była warta szczerego polecenia .
0
róża
3
8 yıl önce
stary mokotów
wydaje mi sie,ze larc nie do końca rozumie ideę restaurant weeka- menu ma za zadanie pokazać umiejętności kucharza i zachęcić do ponownych odwiedzin. restauracje na rw wybraliśmy następująco: miejsce do którego najprawdopodobniej nie wybralibyśmy sie na obiad lub kolacje z własnej inicjatywy- nigdy nie probowalismy ostryg,homaraczy muli. niestety po tym co zostało zaserwowane, nie mam ochoty tam wrócić.
wybralismy dwa rożne menu, żeby spróbować wszystkiego po trochu. zupa zhomarabyła bardzo w porządku, ostrygi na przystawkę sprobowane ale raczej nigdy więcej.
danie główne oprócz tego, ze było minimalistyczne (2krewetki, 2 kawałki kalmara i 1 ośmiorniczka baby) to nie broniło sie tez smakiem. konsystencja bardzo gumowa. drugim głównym daniem były smaczne mule.
jestem wielka fanka creme brulee, który był pyszny! sernik z drugiego menu bardzo przeciętny.
0
anna
4
8 yıl önce
stary mokotów
wizyta w ramach restaurant week. o dziwo, dostaliśmy świetny stolik (choć wiem że bywa z tym różnie), za to pani kelnerka miała focha-giganta i zapominała o podstawowych sprawach (serwetki). mieliśmy dwa zestawy podstawowe (ostrygi, owoce morza na gorącym półmisku, deser) i jeden alternatywny (zupa z homara, mule w winie, deser). ostrygi - wiadomo, jak ktoś lubi to w tej restauracji warto je zamawiać, zupa zhomaradobra, ale dość mdła (nie dałabym rady zjeść całej porcji, na szczęście nie była w moim wybranym menu), owoce morza rewelacyjne, mule niestety z piaskiem - źle wyczyszczone i to je zupełnie dyskwalifikuje, aczkolwiek sos w smaku dobry. słodyczy nie lubię ale desery były nawet dość interesujące. ogólnie raczej na plus choć w restauracji pretendującej (także cenowo) do górnej półki wpadki typu źle oczyszczone mule czy brak serwetek nie powinny się zdarzać.
0
kamil
4
8 yıl önce
stary mokotów
l'arc to było nasze kolejne i ostatnie już restaurant week'owe miejsce.

ostrygi jadłem pierwszy raz i fanem nie zostałem, aczkolwiek były świeże i w zasadzie rozumiem że może to smakować.
mule były bardzo dobre, brakowało mi tylko tego winnego posmaku jaki powinien być w sosie. mimo tego zjadłbym z chęcią jeszcze jedną porcję.
sernik nie porwał, wielokrotnie zdażyło mi się jeść lepszy. ten był nieco suchy, troszeczkę ratował to mus z którym był podany ale niestety mus był podany w ilości powiedzmy, "dekoracyjnej".
od partnerki udało mi się skubnać: krem zhomaraktóry nie był kremem a zupką, o jak dla mnie bardzo nikłym smaku, talerz "skwierczących" owoców morza do których nie ma się do czego przyczepić- były bardzo mniam oraz krem brûlèe który w zasadzie był prawie poprawny gdyby nie to że na dnie miał konsystencję wody a nie kremu.
nic to, mimo tych kilku niedociągnięć jedzenie oceniam jako smaczne.

sam lokal bardzo miło dla oka urządzony.
jedno co według mnie jest totalnie do bani to odległość stołów i ich rozmiar. z racji tego że lokal nie jest zbyt wielki to stoły też nie są zbyt wielkie. jak postawi się na nich owoce morza, talerz na muszle i miseczkę z wodą oraz napitki, jest już bardzo ciasno. odległość pomiędzy stołami jest mega dziwna bo ani to common table ani to osobne stoliki. wolałbym już żeby był to common table to przynajmniej nie czuł bym się tak dziwnie i mógł swobodnie zagadać do kogoś ze wspólnego stołu bo jednak zagadywać do kogoś kto siedzi przy stoliku obok który jest 20 cm od twojego to trochę tak dziwnie...
obsługa bardzo miła, nie ma się do czego przyczepić.
widać że wcześniejsze recenzje manager wziął sobie do serca gdyż popełnione wcześniej błędy nie miały miejsca, oby tak dalej.

0
oturum aç
hesap oluştur