pyszna kuchnia we włókienniczym mieście. już drugi raz miałem przyjemność gościć w tej restauracji w przeciągu pół roku. za pierwszym (pod koniec kwietnia) razem miała być to próba kuchni, która uchodzi za najlepszą na świecie, a że okazja, bo 5 rocznica związku była, to chęć spróbowania czegoś innego niż pizza, kebab czy schabowy z ziemniakami była wyraźnie większa. pozytywnie (wbrew pozorom) zaskoczyłamniesytuacja, że musimy poczekać aby zwolnił się stolik w restauracji. wydawać by się mogło, że jest to frustrująca sytuacja, ale taki stan rzeczy i obecność roberta makłowicza jako gościa przekonały mnie, że jednak kuchnia musi tu być co najmniej przyzwoita i warto poczekać parenaście minut. mogę powiedzieć, że kuchnia jest bardzo dobra, jeśli nie pyszna. za pierwszym razem zamówiliśmy na przystawkę zupy tom yam i tajski rosół. obie zupy dobre, tom yam w smaku zupełnie odmienna od codziennie jedzonych potraw dla człowieka, który pierwszy raz ma kontakt z tak egzotyczną kuchnią. bardzo pikantna zupa z bardzo wyrazistym krewetkowym aromatem i kolendrą. smakowało mi, natomiast na pewno lepszy był rosołek. lekko pikantna zupa, więc dla osób, które nie przepadają za ostrą kuchnią jest opcją idealną. porcję zup spore, jak na przystawkę naprawdę spore. dla osób, które jedzą małe porcję to może nawet wystarczyć.
na danie główne zamówiliśmy wołowinę w zielonym curry oraz wieprzowinę w sosie mongolskim, obie z ryżem jaśminowym. pierwsza potrawa naprawdę ostra, ale w smaku ciekawa. bardzo wyczuwalna słodka bazylia, która wraz z mleczkiem kokosowym nadaję ciekawego smaku. mimo tych wielu ciekawych doznań druga potrawa czyli wyżej wymieniona wieprzowina sprawiła, że moje wyobrażenie o kuchni tajskiej zostało rozdmuchane do granic. potrawa łagodna, ale bardzo wyrazista w smaku, więc uspokajam. nie jest mdła. zapach tej potrawy jest tak niesamowity, że pisząc ta recenzję, aż mi cieknie ślinka. o smaku można tylko powiedzieć, że to nagroda dla podniebienia. potrawa, która jest niesamowita i którą poleciłem koleżankom na kolacji integracyjnej, na którą się wybrałem 2 dni temu. zamówiłem kolejną potrawę, którą można śmiało polecić, bo była świetna, to wieprzowina z wooka z papryką i z pasta chilli. długo zastanawiałem się co wybrać, bo karta niby mała, ale kilka potraw jest i dość podobne do siebie. polecił mi ją kelner i byłem bardzo zadowolony. w menu ta potrawa ma oznaczenie, że jest całkiem ostre, ale w porównaniu z zielonym curry jest to nieporozumienie. dlamnieta potrawa bardzo łagodna, ale bardzo smaczna. potrawy bardzo duże. dorosły facet może się spokojnie najeść, tym bardziej kobieta. potrawy są bardzo ładnie podane. talerze są przystrojone bazylią i ciekawymi wycinankami z marchewki. wszystkie składniki tych potraw, czy to krewetki w zupie, czy mięso w daniach głównych, czy też warzywa, bardzo dobrze zrobione. mięso miękkie, ale nie rozgotowane. warzywa i krewetki kruche, więc takie jak powinny być. kelnerzy w restauracji do dyspozycji klienta. bardzo dyskretni i z duża wiedzą o potrawach. potrafią świetnie doradzić, a po godzinie nominalnego zamknięcia lokalu nie wypraszają gości, mimo że informowali, do której jest czynny (my byliśmy ok. 20.30, lokal do 22).
reasumując, ciężko jest się przyczepić do czegokolwiek w tej restauracji. ja polecam ją tak naprawdę każdemu. dlamnieto jedna z najlepszych restauracji, w jakiej jadłem i na pewno nie jest to ostatnia moja wizyta w tym lokalu. co więcej nie jest to tylko opinia 27 letniego mężczyzny, ale również kobiet w wieku 23-47 lat. żadna z nich nie miała ani jednego zastrzeżenia do czegokolwiek w tym lokalu. oby więcej takich restauracji w naszym kraju i mieście.