rzadko daję tak słabe oceny,alenie mogę inaczej. razem z przyjaciółmi postanowiliśmy wrócić po latach do restauracji. nie było zomato albo ja nie wiedzialem o zomato,alepamiętałem że nam smakowało.
teraz, no cóż. możliwe, że nie ten dzień, nie ten wybór. a zamówiłem:
tom yum.
samo mleko kokosowe, parę pieczarek i straszne, szkliste, prawie chrupkie krewetki. myślałem, że już kucharze nauczyli się przyrządzać, i mamy to za sobą,alenie tutaj. ciekaw jestem czy wynika to z umiejętności czy ignorancji i przekonania, że ludzie i tak nienawidzą jak smakuje krewetka. a ta w tej zupie nie przypomina ani smakiem, ani strukturą. tylko wyglądem.
dodatkowo, w porównaniu do tajskiej tom yum to tutaj dodatki do zupy stanowią 3% zupy wiec głównie chlipałem, nie jadłem.
karczek na przystawkę wyglądał jak bobki królika z tą różnicą, że utopiony w sezamie - choć wyobrażam sobie i taki scenariusz - i mega twardy. nie mogłem jeść. może już wiek nie ten.
żałuję, że nie zrobiłem zdjęć.
obsługa...hmm... nie zjazdłem krewetek z zupie, bobki zostawiłem, czekaliśmy na rachunek bardzo długo, nikt się nie interesował.