dąbrowskiego 42 - restauracja kawiarnia akademia42

moja ulubiona restauracja. bardzo, ale to bardzo polecam dąbrowskiego. jedzenie jest pyszne nie polecam tylko burgera- średni, pyszny tatar! miła atmosfera, czysto, schludnie i przyjemnie. obsługa rewelacja, kelnerzy i kelnerki prawie niewidoczni, nie narzucająsięswoją obecnością- ale zawsze pod ręką gdy czegoś trzeba.
jedna uwaga- bardzo przydałbysięogródek z klimatem, te stoły na zewnątrz nie pasują do wystroju w środku. latem wybieram inne miejsca ze względu właśnie na brak klimatycznego ogródka.

woda mineralna to zwykła kranówka filtrowana i nie ma innej a koszt: 5 zł.!
obsługa fatalna non stop nadąsana i komentująca wszystko cosiędzieje ostentacyjnie. przy pytaniu o lunch wywracanie oczami jak by to było coś nie z tego świata. zupa ogórkowa średnia, bardzo tłusta. lemoniada malinowa to syrop cukrowy i malinowy z lodem i zamrożonymi malinami tak słodki, że nie dasięwypić. w moim przypadku akurat przy stoliku obok szczekający co chwile pies. carpaccio wołowe (33zł) bez cytryny a jak poprosiłem to dostałem plastry (nie za bardzo nadającesiędo wyciskania). miejsce ma potencjał ale nie z takim jedzeniem i co gorsza z taką obsługą. nie polecam!

jakość, której pragniesz, w cenach, których oczekujesz. sobota pora lunchu, wpadłam z koleżanką na małą przekąskę skusiłyśmysięna rybę, polecam. szanuje ryby za delikatne mięso- podano nam super pstrąga, gdzie przyprawy nie dominowały tylko podkreślały naturalny smak ryby. bardzo miła obsługa zaproponowała nam deser, klimat knajpki przyjemny, relaksacyjna muzyka w tle więc czemu nie, i zamówiłyśmy tarte truskawkową - strzał w dziesiątkę.
polecam to miejsce na ploteczki i dobre jedzenie.
uzupełnienie opinii z dnia 17.07.2013
moje wesele
uwaga wszyscy zakochani planujący wesele - tylko w restauracji dąbrowskiego 42! 6 lipca miałam tam wesele. kochani - jedzenie rewelacja (chodniczek mniam), obsługa profesjonalna - kelnerzy na medal. atmosfera i wystrój królewski. nasi goście byli zachwyceni tym magicznym miejscem. elegancja tej restauracji tworzy niezapomniany klimat. bardzo dziękujemy całemu zespołowi restauracji dąbrowskiego 42 i jej uroczej właścicielce.

super koncept kulinarny. w poznaniu bardziej pasują lokale z lekkim zadęciem, a tu proszę, coś na miare miasta z charakterem.
pomysł jest rewelacyjny i mam nadzieje, że wpiszesięw miasto.
dzisiaj restauracja to nie tylko podanie czegos do jedzenia (nawet bardzo smacznego) a bardziej miejsce które kreuje, edukuje i promuje kulture kulinariów.
nie miałem jeszcze okazjo skorzystania z ofertu kursów kulinarnych, a to wspaniały pomysł.
wystrój lokalu na dobrym poziomie. udana renowacja.
menu i obsługa pozwole sobie ocenić przy następnych odwiedzinach. ale generalnie było ok.
bardzo wygodny jest parking zwłaszcza w porze lunchu.

daje 3, bo to taka średnia z wszystkich moich wizyt w d42. raz jest na 5+ jak np latem gdzie królują szparagi i serio nie można oderwaćsięod talerza, raz jest bardzo słabo jak ostatnio kiedy wybraliśmysięna rybę, albo pastę z borowikami.
z obsługą też bywa różnie, podczas ostatniej wizyty najbardziej naganną rzeczą były rozmowy kelnerek prowadzone przez pół sali pomiędzy klientami przy stołach. ich zachowanie i teksty były zwyczajnie prostackie.
ale wiosna tuż tuż, będzie szansa na odbudowanie zaufania :)

przeprowadzilismy sie niedawno w okolice i postanowilismy pozwiedzac okoliczne knajpki. bylismy tam na rodzinnym obiedzie.bez szalenstwa. jedzenie poprawne, chociaż ceny jak na jakość smaku troche za wysokie. mimo poprawnosci jedzenia raczej nie wrocimy, bo klimat i  obsluga nas odstraszyla, nie czulismy sie tam dobrze.

wystrój lokalu stwarza pozory surowego. w środku panują odcienie szarości, a całość dopełnia drewniane wykończenie. restauracja jest duża, a w cieplejsze dni posiłek zjeść możemy również w ogródku. udogodnienie dla zmotoryzowanych - za restauracją znajdujesięparking :)



regularne ceny w restauracji są wysokie, my jednak wybrałyśmysiędo niej z okazji poznań restaurant week – culinary fest, dlatego za 3-daniowy posiłek zapłaciłyśmy 39 zł.

w skład menu wchodziły:

1. krem z pieczonego czosnku z oliwą truflową i pietruszką (12 zł) – bardzo aromatyczny :) zapach trochę odstrasza, ale w smaku rewelacyjny, delikatny. brakowało nam grzanek lub groszku ptysiowego dla zrównoważenia smaku. porcja bardzo duża. polecamy :) 
2. pstrąg smażony podawany z ziemniakami z koperkiem oraz brukselką (36 zł) – ryba smażona w całości (z głową i grzbietem), porcja pstrąga ogromna. ziemniaki podawane w mundurku, lekko podsmażone z koperkiem. największy minus dania to brukselka ociekająca bułką tartą. całość polecamy, ale nie jest to wersja dla kobiet – jedną porcją ze spokojem najadłybysiędwie ;p 
3. mus mascarpone z jeżynami (12 zł) – smaczny, całe jeżyny w „sosie”, bita śmietana z miętą, która dodawała orzeźwienia. pyszne, słodko-kwaśne zakończenie posiłku :p

obsługa wita nas w wejściu i prowadzi do stolika. dania podawane na bieżąco i talerze zbierane na czas, jednak czegoś w tym wszystkim brakowało ;p panie są miłe, pytają czy smakowało, ale na ich twarzach nie zobaczymy nawet cienia uśmiechu i to dla nas malutki minus tego miejsca.

bylem na zespołowym obiedzie wigilijnym 21/grudnia. bylo do wyboru: 2 zupy 3 dania deser napoje. koszt 75zl.
jedzenie dobre za wyjatkiem ryby sola smazonej na maśle plus bigos. to było poprostu.. fatalne. sola odgrzewana, mdła, rozpadającasięa bigos przesolony. obsługa sprawna ale wolała nie pytać czy smakowało.

miejsce warte polecenia. pierwsza rzecz, którą warto podkreślić to lokalizacji, przy ul dąbrowskiego, w pięknie odrestaurowanej kamienicy w pruskim stylu. wnętrze pięknie zachowane, z klimatem. profesjonalna obsługa, co niestety jest rzadkością. karta win w przystępnej cenie i możliwość napiciasięwina domu, gdzie stosunek jakości do ceny jest bardzo zadowalający. niestety w jesiennym menu, nie ma już aglio olio peperoncino, które było chyba jednym z lepszych w poznaniu ale tagliatelle z warzywami też było przyzwoite. pyszna kawa. 
ceny bardzo przystępne jak na dobrą restaurację. 
jedyny minus to tylko jedno danie wegetariańskie plus jedna sałatka wege. takie miejsca menu wege/wegan powinny mieć troszkę bardziej rozbudowane, żeby chociaż mieć jakiś wybór.

dotąd była to nasza ulubiona restauracja... jedzenie bardzo dobre, świeże, obsługa miła. niestety.... najpierw porcje uległy zmniejszeniu, teraz (byłam tam w zeszłym tygodniu) jeszcze zmieniono proporcje. tagliatelle z łososiem i ze szpinakiem, które dotąd zawierało pokaźną ilość ryby, aktualnie to prawie sam makaron. łososia na lekarstwo a i szpinaku podobnie. czyżby trzeba było rozejrzećsięza nowym fajnym miejscem, gdzie utrzymane będą standardy??? a tylu znajomym poleciłam tę knajpkę. czujęsięzawiedziona...

pyszne i świeże jedzenie. wybraliśmysięna kolację z moim mężem. zamówiliśmy na przekąskę zapiekane plastry z bakłażana- chrupiące i smaczne. delikatną i rozpływającąsięw ustach polędwiczkę w sosie kurkowym i pierś z kurczaka nadziewaną mozzarellą. wszystko było bardzo smaczne i świeże. na pewno wrócimy tam jeszcze nie raz:)

cośsięstało niedobrego z tą restauracją. byłam około 1,5 roku temu pierwszy raz i byłam wyszłam stamtąd zaspokojona kulinarnie. pyszny sandacz, świeży dobrze przyrządzony.  na deser panna cotta "niebo w gębie".
z chęcią wróciłam na dąbrowskiego 42. tym razem postanowiłam skosztować dania mięsnego. niestety steki z polędwiczki wieprzowej podane z sosem z zielonego pieprzu oraz z warzywami pachnącymi rozmarynem nie przypadły mi do gustu. zbyt duża ilość świeżego i  bardzo aromatycznego rozmarynu przyćmiła zupełnie inne smaki. w kuchni trzeba mieć wyczucie i umiar :)
z przykrością stwierdzam, że trzecie  podejście okazałosięjuż totalną porażką. makaron farfalle z kurczakiem i orzechami włoskimi w sosie kurkowym był po prostu bezpłciowy. sos mdły i oprócz smaku grzybów nie było żadnych innych. na dodatek z karty zniknęła panna cotta, która być może uratowałaby wieczór. do tego trafił namsiękelner, który według mnie przekraczał granicę klient-kelner, jego zbyt poufałe żarty sprawiały, że czułamsięnieswojo co równasiędla mnie ze złą obsługą. ceny zbyt wysokie jak na tak przeciętnie przygotowane dania. podsumowując: miejsce z potencjałem i tym bardziej jestem zawiedziona.

pysznie!. wystrój- nawiązanie do tradycji wielkopolskich przełamane skandynawską prostotą daje miły, swojski, ale nowoczesny charakter.
jedzenie? jadłam na przystawkę pierogi z cielęciną i grzybami w sosie kurkowym... powiem tak: rewelacja! najlepsze jakie w życiu jadłam. ciasto niezwykle delikatne, nadzienie wyraziste, a sos idealny. pierogów było około 6, więc jak na przystawkę ilość zadowalająca. danie główne: papardelle (szerokie wstążki) z ricottą, zielonymi szparagami i płatkami migdałów z sosem śmietanowym. pyszne! porcja duża, sosu dużo, wyrazisty, kremowy, pyszny! deser: sernik mango na kruchym spodzie. nie do końca moje klimaty, ale ciekawy, bardzo mangowy, puszysty, nic do zarzucenia.
obsługa: byłam w trakcie akcji grouponu, więc było bardzo dużo klientów i kelnerzy trochę nie nadążali, zapomniano o naszych napojach, ale błąd szybko naprawiono okraszając go odpowiednią dozą przeprosin i uśmiechu, więc generalnie miła, bardzo profesjonalna, umiała nawet wymówić nazwy win znajdującychsięw karcie co nie zdarzasięzbyt często;).

jakość do ceny... jest pysznie, ale przykładowo 22 za wspomniane wyżej pierogi jako przystawkę to trochę jednak wygórowana cena.

do ideału trochę brakuje. restauracja, choć dosyć niepozorna z zewnątrz, zaskakuje naprawdę atrakcyjnym wystrojem. wnętrze jest urządzone starannie i gustownie, ze sprecyzowaną koncepcją, przyjemne i nienachalne. zamówiona na wstępie zupa, krem z grzybów leśnych, okazałasięwyborna. świeża, bardzo aromatyczna, z kawałkami sera pleśniowego, doskonała. dania główne również świetniesięzapowiadały. pierś z kaczki bardzo soczysta i smakowita, podana z makaronem z limoncello. makaron, łagodny w smaku, wprawdzie udany, ale bardzo brakowało w całej kompozycji surówki lub warzyw, których domagasiędobra kaczka. boeuf stroganow zapowiadałsiębardzo apetycznie, sos smaczny, ze świetnym mięsem wołowym i tu pochwał koniec. dalej nastąpiła mała katastrofa, danie podawane jest w restauracji z kopytkami, które nie dość, że w ogóle do niego nie pasują, to okazałysięjeszcze rozgotowane. w ten prosty sposób popsuto świetną potrawę, którą sugerowałbym podawać jednak z kluseczkami. na szczęście deser okazałsięrównie godny pochwał, co obiecujący wstęp. duży i pyszny kawałek tarty truskawkowej z musem z białej czekolady szybko załagodził moje rozczarowanie. podobnie wypadł deser a'la rafaello, ciekawy wybór. kelner był bardzo sympatyczny, chociaż mimo niewielkiego obłożenia wydawałsiędosyć niedostępny w trakcie naszej wizyty. niestety jeszcze jedna przykrość popsuła trochę (w gruncie rzeczy dobre) wrażenia z restauracji. w trakcie posiłku na salę zaczął docierać odór dymu tytoniowego z pobliskiej palarni. w dobrej restauracji to jest po prostu niedopuszczalne (gdyby nie to aranżacja otrzymałaby najwyższą notę). ceny w menu zdroworozsądkowe. podsumowując lokal ma wszelkie predyspozycje, żeby zbierać laury, ale kilka istotnych szczegółów wymaga poprawy.

miło. wyjątkowość tej restauracji opierasięna cudownej architektonicznie kamienicy, w jakiejsięznajduje, uwielbiam klimat, jaki dają np. belki stropowe. jednocześnie wystrój jest lekki, nieprzytłaczający. jednakże widać też oszczędności takie jak panele na podłodze, zamiast prawdziwego drewna.
jedliśmy tam dwukrotnie i z tego co pamiętam: krem z pieczonego czosnku, może ciut za mało czosnkowy, dobrą zupę dąbrowskiego (chociaż może ciut za dużo śmietany przygłuszało słodko-kwaskową kombinację pietruszki i jabłek) oraz ostatnio zdecydowanie za słony żurek. jadłam tam też 7 jakichś takich "klapniętnych" pierogów ruskich, wyglądających na talerzu zdecydowanie biednie i mało atrakcyjnie (może talerz nieodpowiedni?). kiedyś próbowałam tam makaronu, bodajże z kurkami, który mi bardzo smakował.
podsumowując: miły klimat, porcje małe (zwłaszcza zupy za kilkanaście złotych), podane jak w barze mlecznym, jedzenie dobre, ale nie zawsze, obsługa miła, sprawna (choć potrafią postawić coś najpierw przed mężczyzną potem przed kobietą, co uważam za żenujące).
masięochotę wrócić mimo wszystko i dać koleją szansę kucharzom.