do ideału trochę brakuje. restauracja, choć dosyć niepozorna z zewnątrz, zaskakuje naprawdę atrakcyjnym wystrojem. wnętrze jest urządzone starannie i gustownie, ze sprecyzowaną koncepcją, przyjemne i nienachalne. zamówiona na wstępie zupa, krem z grzybów leśnych, okazała się wyborna. świeża, bardzo aromatyczna, z kawałkami sera pleśniowego, doskonała. dania główne również świetnie się zapowiadały. pierś z kaczki bardzo soczysta i smakowita, podana z makaronem z limoncello. makaron, łagodny w smaku, wprawdzie udany, ale bardzo brakowało w całej kompozycji surówki lub warzyw, których domaga się dobra kaczka. boeuf stroganow zapowiadał się bardzo apetycznie, sos smaczny, ze świetnym mięsem wołowym i tu pochwał koniec. dalej nastąpiła mała katastrofa, danie podawane jest w restauracji z kopytkami, któreniedość, że w ogóle do niegoniepasują, to okazały się jeszcze rozgotowane. w ten prosty sposób popsuto świetną potrawę, którą sugerowałbym podawać jednak z kluseczkami. na szczęście deser okazał się równie godny pochwał, co obiecujący wstęp. duży i pyszny kawałek tarty truskawkowej z musem z białej czekolady szybko załagodził moje rozczarowanie. podobnie wypadł deser a'la rafaello, ciekawy wybór. kelner był bardzo sympatyczny, chociaż mimo niewielkiego obłożenia wydawał się dosyć niedostępny w trakcie naszej wizyty. niestety jeszcze jedna przykrość popsuła trochę (w gruncie rzeczy dobre) wrażenia z restauracji. w trakcie posiłku na salę zaczął docierać odór dymu tytoniowego z pobliskiej palarni. w dobrej restauracji to jest po prostu niedopuszczalne (gdybynieto aranżacja otrzymałaby najwyższą notę). ceny w menu zdroworozsądkowe. podsumowując lokal ma wszelkie predyspozycje, żeby zbierać laury, ale kilka istotnych szczegółów wymaga poprawy.