wystrój lokalu stwarza pozory surowego. w środku panują odcienie szarości, a całość dopełnia drewniane wykończenie. restauracja jest duża, a w cieplejsze dni posiłek zjeść możemy również w ogródku. udogodnienie dla zmotoryzowanych - za restauracją znajduje się parking :)
regularne ceny w restauracji są wysokie, my jednak wybrałyśmy się do niej z okazji poznań restaurant week – culinary fest, dlatego za 3-daniowy posiłek zapłaciłyśmy 39 zł.
w skład menu wchodziły:
1. krem z pieczonego czosnku z oliwą truflową i pietruszką (12 zł) – bardzo aromatyczny :) zapach trochę odstrasza, ale w smaku rewelacyjny, delikatny. brakowało nam grzanek lub groszku ptysiowego dla zrównoważenia smaku. porcja bardzo duża. polecamy :)
2. pstrąg smażony podawany z ziemniakami z koperkiem oraz brukselką (36 zł) – ryba smażona w całości (z głową i grzbietem), porcja pstrąga ogromna. ziemniaki podawane w mundurku, lekko podsmażone z koperkiem. największy minus dania to brukselka ociekająca bułką tartą. całość polecamy, ale nie jest to wersja dla kobiet – jedną porcją ze spokojem najadłyby się dwie ;p
3. mus mascarpone z jeżynami (12 zł) – smaczny, całe jeżyny w „sosie”, bita śmietana z miętą, która dodawała orzeźwienia. pyszne, słodko-kwaśne zakończenie posiłku :p
obsługa wita nas w wejściu i prowadzi do stolika. dania podawane na bieżąco i talerze zbierane na czas, jednak czegoś w tym wszystkim brakowało ;p panie są miłe, pytają czy smakowało, ale na ich twarzach nie zobaczymy nawet cienia uśmiechu i to dla nas malutki minus tego miejsca.