świetna lokalizacja i piękne wnętrze, uważam, że to przede wszystkim jest powodem wysokich cen. miejsce znane, choć ostatnio duża konkurencja tuż obok spowodowała, że mniej odwiedzane. w godzinach lunchu niemal puste. zajęłyśmy jednak miejsce chwilę wcześniej opuszczone, pani kelnerka zapomniała je uprzątnąć. skorzystałyśmy z menu lunchowego składającego się z zupy, drugiego dania i lemoniady (szampan lub wino również dostępne, ale było na to za ciepło). zarówno lemoniada z rabarbarem jak i klasyczna były wyśmienite, lekko kwaśne, z dobrą ilością słodyczy, bardzo orzeźwiające. pierwsze danie z karty to chłodnik z botwiny z ziemniakami. podany w bardzo ładny sposób, idealny na upały. jednak mi nie do końca smakował. może to wina bardzo dużej ilości śmietany za którą nie szczególnie przepadam, ale sama zupa miała w sobie zbyt kwaśny posmak, który w dobrej botwince nie mógłby mi pasować. porcja była dość duża, ziemniaki okej. drugie danie przyniesiono nam jeszcze przed zjedzeniem pierwszego, trochę mnie to zdziwiło, obawiałam się, że wystygnie. dostałyśmy makaron garganelli z wołowiną, bobem i miętą. i to był zdecydowanie lepszy element lunchu. makaron al dente, bardzo dobry, ze smacznym, świeżym sosem, mięso delikatne, rozpływające się w ustach, nie jestem jednak największą miłośniczką potraw mięsnych, szkoda, że w zorzy nie ma dostępnej opcji wegetariańskiej posiłku promocyjnego.
czy lunch w tej restauracji wart jest 28 zł? jak dla mnie nie. choć nie zważając nawet na cenę nie był to mój najlepszy posiłek zjedzony w ostatnim czasie, zupy nawet nie skończyłam.
największym atutem tego miejsca jest jego wystrój, nawet łazienka robi wrażenie. obsługa jest miła, ale szkoda, że zagapiła się co do czystości naszego stolika.
myślę, że z oferty lunchowej w przyszłości raczej nie skorzystam, ale koniecznie wróce na lemoniade.
polecam zorze bardziej w roli miejsca na wieczorne wyjście ze znajomymi czy kawę.