pozostając w greckim klimacie, w ciepły (i jeszcze letni) weekend odwiedziliśmy tawernę patris. mimo że położona od strony wejścia przy ruchliwym wale miedzeszyńskim, restauracja zaskakuje cichym, klimatycznym, przestronny tarasem od strony wisły w prawdziwie greckim klimacie. wnętrze tawerny także dopracowane jest w każdym calu - jasne ściany, miękkie kształty, kolorowe akcenty. właściciele pomyśleli również o najmłodszych gościach - zarówno przy ogródku, jak i w środku lokalu znajdują się wydzielone strefy do zabawy dla dzieci. mile widziane są też czworonogi, które od razu dostają miskę z wodą.
obsługa bardzo dobrze zorientowana w menu i pomocna, jednak trochę nieobecna (czasami musieliśmy sporo czekać na pojawienie się kelner, mimo że oprócz naszego zajęte były jeszcze tylko dwa stoliki).
jako czekadełko tawerna proponuje pyszną pastę z grochu i wypiekane na miejscu pieczywo, nastrajające bardzo pozytywnie.
menu studiowaliśmy dosyć długo, bo wybór był trudny - najchętniej spróbowalibyśmy wszystkiego ;) w końcu poszliśmy za ciosem i na początek zamówiliśmy kopanisti (od nazwy sera), czyli pastę z sera pleśniowego i pomidorów z miętą. wyrazisty smak tonowała jeszcze ciepła, grillowana pita. zgodnie orzekliśmy, że podawane tutaj pasty są zdecydowanie godne uwagi i spróbowania. pierożki z ciasta filo z krewetkami poprawne, ale nie zapadające w pamięć, w przeciwieństwie do smażonych kalmarów w orzeźwiającym pesto, których smak pozostaje na długo.
do wyboru są dwie zupy - cytrynowa z kurczakiem oraz faki (powiedziałabym, że to wariacja na temat tradycyjnej fakes). postawiliśmy na tą drugą, wegetariańską, z soczewicą i szpinakiem. gęsta, rozgrzewająca i intensywna, chociaż podobno dla typowego mięsożercy niezjadliwa ;)
tradycyjnie nie mogłam odmówić sobie horiatiki z pyszną fetą oraz zaskakującym dodatkiem - kaparami, które wpasowały się idealnie w smakowy charakter sałatki.
druga wybrana przez nas sałatka - z grillowanym kurczakiem i równie dobrej jakości co feta, serem halloumi - wilgotne i jednocześnie przypieczone mięso, grillowany ser, świeże warzywa i warta szczególniej uwagi konfitura z czerwonej cebuli.
na deser wybraliśmy brownie z solonym karmelem i jogurtem - dobre, choć bardzo słodkie (a podobno i tak najmniej ze wszystkich dostępnych deserów).
do tawernypatrisśmiało mogą wybrać się miłośnicy greckiej kuchni, ale również ci, którzy przekonani do niej nie są lub chcą zasmakować czegoś nowego. niemal każde z próbowanych przez nas dań było ucztą dla oczu, a potem dla podniebienia ;) dodatkowo dzięki atmosferze i niewymuszonej gościnności można poczuć się jak w prawdziwej greckiej tawernie.