tapas bar romesco


İçinde "romesco" olan yorumlar
5
4.7
aga
5
6 yıl önce
bielany
wybrałam się dziś doromescow poszukiwaniu smaków hiszpanii. i cel został osiągnięty mały tapas bar na 4-5 stolików, ( trzeba liczyć że może nie być miejsc.)nam się udało, bez rezerwacji 😊.4 dania, które zamówiliśmy były obłędne. przegrzebki w sosie mango poezja, mule marynowane w pomarańczach odkrywcze, bakłażan z serem, papryką, konfiturą -zbalansowane, kalmary po japońsku z zapiekaną dynią-znakomite. to była uczta dla moich kubków smakowych. polecam. i kto mi powie że nie można znaleźć trochę słońca, radości gdy za oknem paskudna pogoda i to na takim małym metrażu.
0
cubic
5
6 yıl önce
bielany
doromescowybieraliśmy się już od dawna ale raczej na wieczorne posiedzenie przy winie. traf chciał że byłem w okolicy w porze lunchu więc wstąpiłem. lunch kosztuje 29 zlotych a to nie mało nawet na ścisłe centrum warszawy. ale muszę przyznać że nie żałuję żadnego wydanego grosika! chłodnikowy krem z buraka był wybitny, a policzek wolowy genialny. dawno nie jadłem nic tak dobrego! po lunchu chciałem jeszcze posiedzieć ale zapachy z kuchni były tak kuszące, że musiałem wyjść. wrócę! ps. dwa małe minusy za toaletę na zapleczu i brak możliwości płatności kartą!
0
grzybaka
5
7 yıl önce
bielany
zachęceni świetnymi recenzjami na zomato postanowiliśmy wpaść do tapas barromescoi przetestować go na naszych brzuszkach. i jesteśmy zachwyceni! to na prawdę niepozorne miejsce - małe, z trochę stołówkowym wystrojem i z menu pisanym kredą na ścianie. no na wielką okazję się nie nadaje... zamawiamy szeroki wybór tapasów i przy jedzeniu okazuje się, że nie ma to znaczenia. jedzenie jest pycha i przyćmiewa wszystkie mankamenty tego miejsca. moje serce zdobywa zupa czosnkowa, patatas brava i krewetki w pomidorach pod kozim serem. to były gwiazdy! jednak smażone kalamary, przegrzebki w sosie mango, ślimaki i śledzie też były niczego sobie. pozostaje mi tylko kombinować, jak tu wrócić w najbliższym czasie. 
uwaga, nie można płacić kartą!
0
gosia
5
7 yıl önce
bielany
wromescojadłam zupę czosnkową. była bardzo dobra, podana z jajkiem sadzonym. jednak nie sprawiała wrażenia, jakbym jadla cos szczegolnego, a podobno to jedno z lepszych dan.ogólnie jedzenie nam smakowało, ale moim zdaniem jest ciężkie na żołądek. wrócę tu na pewno żeby skosztować innych dań.
0
głodna
5
7 yıl önce
bielany
romesco to tradycyjny hiszpański sos wywodzący się z katalonii, a dokładnie z miasta tarragona. przyrządzany z orzechów laskowych, pomidorów, migdałów, czosnku, chleba, oliwy , słodkiej i ostrej papryki. niezwykle aromatyczny jak wszystkie dania podawane w romesco.
mały lokal z otwartą kuchnią i czterema stolikami w środku .kuszące zapachy unoszące się w powietrzu i dźwięk skwierczącego mięsa. menu mamy wypisane na tablicy, jest spore i trochę trzeba postać by się z nim zapoznać.

ucztę zaczynamy od muli marynowanych w pomarańczach(19zł),krewetek w sosie mango(34zł)oraz sera halloumi na bakłażanie z pomidorem(19zł).
mule były po prostu pyszne, miękkie i delikatne w aromatycznym sosie .krewetki zniknęły bardzo szybko z talerza były perfekcyjnie przyrządzone ,zanurzone w obłędnym i gęstym sosie mango z nutą kolendry.
piramidka z pieczonego bakłażana ,pomidora, lekko rozpuszczonego sera halloumi polanego aromatycznym sosem pomidorowym i płatkami migdałów ,tworzy zgraną kompozycję smakową.

następnie ,bardziej konkretne dania czyli musaka jagnięca(33zł)oraz jak na prawdziwych mięsożerców przystało oczywiście stek:)onglet z ziemniakami i sałatką(38zł).moje wyobrażenie na temat musaki: bakłażan, mięso, beszamel, ser układane warstwami.
 wromescodanie kryjące się pod nazwą musaka to podane w płaskim naczyniu niezwykle aromatyczne mielone mięso z kawałkami marchewki, pomidorów ,cebuli oraz cukinii. z zapieczonym na wierzchu jajkiem, danie jest podawane z talarkami ziemniaczanymi i sałatką.
spodziewałam się innego dania ,lecz nie jestem zawiedziona ponieważ było pyszne.
stek był idealnie medium, polany specyficznym w smaku sosem w którym wyczuwalny był ser. świeża sałatka z jędrnymi warzywami i słodkim uzależniającym dressingiem. mniam.

wromescouwielbiam zamawiać kalmary panierowane(22zł)najlepsze jakie jadłam do tej pory.

mały niepozorny lokal na bielanach, kusi dobrą kuchnią i niskimi cenami .nie była to moja pierwsza wizyta i na pewno nie ostatnia! rezerwacja stolika obowiązkowa ,zwłaszcza w weekendy.
0
vinagotica
5
8 yıl önce
bielany
nie wiem, co się stało z moją starą recenzją o romesco, ale jej tu nie znajduję, więc od początku.
romesco to specyficzne miejsce, gdzie chef darek daje upust swej fantazji i wiedzy i łączy to wszystko w ciekawe dania. wszystko jest dobrze doprawione, konkretne, nigdy mdłe. w ofercie są zwykle 2-3 zupy, z 15 przystawek i z 10 dań głównych. sporo owoców morza: ośmiorniczki, mule, czasem przegrzebki, scyzoryki (navajas), są ryby. dla mięsożerców może być kotlet barani, musaka, policzki wołowe, karkówka złotnicka i inne frykasy. nie zapominajmy o deserach; churrosy z pyszną gorącą czekoladą, śliwki duszone z cynamonem i z lodami waniliowymi i obowiązkowa bezaromescoczy crema catalana. mniam, mniam...
miejsce jest małe, więc na weekend rezerwacja obowiązkowa. można się napić wina, cydru, piwa, lemoniady, sangrii...
ja mam blisko, więc wpadam często, ale całego menu i tak nie udało mi się "przejeść". a, i jeszcze są lunche za 25 zł. dziś np. można był zjeść boską, aromatyczną zupę krem z dyni, kotlet barani lub morszczuka atlantyckiego po grecku. i jeszcze deser. pycha! wpadajcie!
0
anna_dziewanna
5
8 yıl önce
bielany
romesco w swojej klasie to na prawdę strzał w dziesiątkę. niewielka przestrzeń wypełniona kilkoma stolikami urządzona  w niewyróżniający się sposób zachęca raczej do spotkań w niewielkim gronie.

bardzo miła obsługa - służąca poradą, znająca dobrze menu, czas oczekiwania na dania itd. 

jedliśmy żeberka w sosie porzeczkowym i steka. porcje nie są duże, ale akurat na zaspokojenie głodu. smak i jakość nie do podrobienia: średniodosmażony stek kroi się z łatwością i rozpływa w ustach, widać, mięso jest dobrej jakości. żeberka z dość ostrą sałatką z pomidorów na prawdę smaczne. nie znałam wcześniej kuchni hiszpańskiej (poza jakimiś zupełnymi klasykami), aleromescoprzekonało mnie po stokroć do nadrobienia zaległości. dość duże, chociaż nie przeładowane menu zapowiada, że jeszcze wiele wizyt przede mną
0
peonia
4
8 yıl önce
bielany
lokal niepozorny z zewnatrz. kilka stolikow w srodku. koniecznie robcie rezerwacje. dobre winka i prawdziwe piwa. jedzenie przepyszne ale z drugiej strony jak dla mnie ciezkie i troszke za slone (moze dlatego ze w zupie mialam ser feta i w daniu glownym rowniez). wzielam krem pomidorowy, ktory zostal podany niebanalnie z popcornem oraz ser feta w ciescie zapiekany z warzywami. no wlasnie! feta, feta, feta, feta! a powtarza sie w moim menu dlatego, ze niestety wromescojest maly wybor potraw jesli chodzi o wegetarian i wegan :( a szkoda. lunche rowniez glownie obfituja w mieso. nie mniej jednak to co jadlam bylo pyszne :) menu na tablicy jak dla mnie chaotyczne. wszyscy chwala obsluge. niestety ja tego nie zrobie. mozliwe te trafilismy na ich gorszy dzien. pani podeszla do nas w taki sposob, ze powinnismy juz wszystko wiedziec, dlatego nie czulismy sie komfortowo gdy pytalismy o potrawy. i drugi minus za brak wentylacji. byl to okres jesienny. musialam prac kurtke bo nie dalo sie w niej chodzic. polecam ten lokal osobom, ktore chca niedrogo zjesc hiszpanskie, pyszne jedzenie w nie najlepszych warunkach.polecam i ciesze sie, ze na bielanach jest taki skarb.
0
krytyka
5
8 yıl önce
bielany
pamiętam ich z epizodu w lunch barze. pasjonaci zakochani w kuchni hiszpańskiej. wtedy szukali miejsca na swoją knajpę i kompletnie nas kupili zapiekankami z taleggio. odnaleźliśmy ich dopiero na bielanach i chyba oboje żałujemy, że dopiero teraz. ok, ok, wiedziałam oromescood dawna i wiedziałam, że któregoś dnia tam dotrzemy. tylko zeszło nam trochę dłużej, niż planowaliśmy. kuchnią włada darek opasek, stolików jest raptem kilka i w weekend lepiej zrobić rezerwację. nie tylko my jesteśmy tacy mądrzy iromescoma coraz większą rzeszę wiernych wyznawców. ma też całkiem przyzwoitą cavę w cenie 45 zł za butelkę. jak ich nie lubić?
0
alicja
4
9 yıl önce
bielany
ciężko było mi uwierzyć własnym oczom, kiedy jadąc przez bielany zauważyłam po raz pierwszy szyldromescotapas baru. tapas bar? na bielanach? oczywiście zdziwienie było jak najbardziej pozytywne, bo na bielany mam blisko, a ciekawej gastronomii w tych rejonach ciężko uświadczyć. dlatego przy najbliższej okazji wybraliśmy się tam na obiad. lokal jest malutki, ale kolorowe drobiazgi i obrazki na ścianach tworzą ciepłą, przytulną atmosferę. szef kuchni gotuje prawie tuż przy gościach, oddzielony tylko ladą i przezroczystą szybką. całe menu ciągle się zmienia i jest wypisane kredą na tablicy. na pierwszy ogień idzie iberyjska kaszanka – bardzo smaczna, z dobrej jakości kozim serem i prażonymi jabłkami. potem dzielimy się wybranymi przez siebie głównymi daniami. i tu mam problem z oceną. pierwsze danie, szaszłyk z polędwicy wołowej i kalmarów, jest rewelacyjne. mięso jest idealnie wysmażone i świetnie przyprawione. szaszłyk podany jest na najlepiej przyrządzonej ciecierzycy, jaką w życiu jadłam – naprawdę nie sądziłam, że może być aż tak dobra. druga potrawa z kolei to zupełnie inny biegun. zamawiamy mussakę z jagnięciną, smak jest jak dla mnie zupełnie zdominowany przez sól i dużą ilość (chyba) ostrej papryki. do tego dostajemy kawałek również jak na nasz gust przesolonej tortilli z ziemniaków. przed wyjściem chcę jeszcze spróbować deseru, który – mam nadzieję – przywróci mi dobre wrażenia. wybieram krem kataloński i na szczęście to bardzo dobra decyzja. jest pyszny, lekki, nie za słodki i świetnie pasuje do niego dodatek soku z granatów. po jakimś czasie postanawiamy spróbować wromescojeszcze raz, tym razem zamawiając dania na wynos. i znowu pół na pół: zapiekanka tartiflette jest świetna i aromatyczna, ale sola z grillowaną cukinią i ziemniakami niestety dla nas znowu przesolona. mimo wszystko oryginalne i rozbudowane menu dalej mnie ciekawi. nie wiem tylko, czy warto jeszcze ryzykować.
0
vinagotica
5
9 yıl önce
bielany
na nowy rok wromescosame pyszności:
ostra kim chi, gulaszowa i czosnkowa; papryczki padron z czekoladą, ruskie pierogi w wersji z nowego świata z pieczonym burakiem, przepiórka moczona w pedro ximenez (jerez) z chałką posmarowaną musem z drobiowych wątróbek oraz sola z patelni z duszonymi warzywami i wiele, wiele innych smakołyków.
a jak szepniecie słowo szefowi to dostaniecie na spróbowanie molekularną, wodną oliwkę - taka niestandardowa noworoczna niespodzianka :-)
polecam też perliczkę, super doprawioną paellę z chorizo, boczkiem i fasolą.

obsługa zawsze super, wszystkie produkty świeże i niebanalne. ceny bardzo przystępne i znajdziecie coś dobrego na każdą kieszeń.

w piątki, soboty i niedziele koniecznie róbcie rezerwacje, bo lokal mały, a chętnych naprawdę wielu. przybywajcie!
0
turbosz
4
9 yıl önce
bielany
jedzenie wromescojest wspaniałe. aromatyczne, o właściwej konsystencji, przyrządzone w sposób, który zadowoli nawet bardzo wybrednych smakoszy. lokal jest niewielki i sam gabaryt lokalu nie jest problemem, na pewno jednak dużym minusem jest brak normalnej toalety przeznaczonej dla gości (podobno można poprosić obsługę o skorzystanie z zaplecza). obsługa sympatyczna. w weekend musieliśmy rezerwować stolik, ponieważ mimo dosyć nieoczywistej bielańskiej lokalizacji lokal cieszy się dużym powodzeniem. to teraz mogę przejść do recenzji jedzenia... byliśmy we trzy osoby, na obiedzie rodzinnym. oto co zjedliśmy: ośmiorniczki po galicyjsku- cudowna, konkretnie doprawiona, pyszna!; soczewica po galicyjsku- bardzo dobra, o konsystencji między zupą i potrawką, przegrzebki- przygotowane delikatniej niż ośmiorniczki, z ciekawym sosem- mój osobisty faworyt, choć trudno wartościować, bo jakość jedzenia jest naprawdę mistrzowska. dalej: kalmar- pierwszy raz w życiu jadłam kalmara, który naprawdę był świetny, podany z bobem i sosem czosnkowym, bardzo dobrze wyważony smakowo; jagnięcina- podana z grillowanymi warzywami na bakłażanie z tajemniczym, lekko owocowym sosem; wołowina, podana z surówką i pitą pokrojoną w trójkąty. trudno nam było zdecydować się, co było najsmaczniejsze... do posiłków zamówiliśmy domowe lemoniady, bardzo udane. na deser absolutnie nie starczyło już sił przerobowych. szkoda, żeromescojest tak daleko, ale myślę, że przy najbliższej możliwej okazji wrócę tam.
0
vinagotica
4
10 yıl önce
bielany
wromescotapas barze codziennie znajdziecie inny wybór dań, świeże, oryginalne produkty i pyszne połączenia smaków.
ze swoich dotychczasowych doświadczeń polecam:
- flaki po madrycku, duża i dobrze doprawiona porcja z kawałkiem kaszanki z burgos na wierzchu;
- zupę pho, taki orientalny rosół, którego ogromna porcja was zaskoczy, ale zjecie całą, wylizując talerz;
- ośmiornicę w każdej postaci, bo jest miękka i przepyszna, czasem podana w sałatce, czasem z cukinią albo jeszcze inaczej;
- sashimi z tuńczyka z orzeszkami pistacjowymi - duże, grube plastry smakowitej ryby;
- paellę oczywiście, w różnych wersjach, (25 zł porcja), starczy wam za cały obiad;
- byczy ogon - trzy duże kawałki duszonego w winie ogona z mięciutkim mięskiem do obgryzienia :-);
- burgery - mimo, że nie są flagowym daniem, to są pyszne, wysmażone tak akurat, można wybrać ser, do tego karmelizowana cebula i jeszcze coś ekstra;
- lemoniady domowe, szczególnie z melona;
- moje ulubione desery: krem kataloński i pyszna chałka na ciepło z lodami waniliowymi, taka niezbyt słodka, w sam raz.

nie wiem, czy udało mi się wymienić wszystkie pyszności, ale na pewno zawsze znajdziecie coś dla siebie.
w piątki, soboty i niedziele koniecznie róbcie rezerwacje, bo lokal mały, a chętnych naprawdę wielu. smacznego!
0
ewa
5
10 yıl önce
bielany
mieliście kiedyś wrażenie przebywania w dwóch miejscach równocześnie? ja bilokacji doświadczyłam ostatnio na warszawskiej chomiczówce. miejscu do którego zapuszczałam się sporadycznie...najczęściej dzięki piosence sydneya. a tutaj dostaję sms-a "byłaś w romesco? nie? to co ty wiesz o jedzeniu..."

co mi pozostało? gdy tylko nadarzyła się okazja wybrałam się do romesco, wcześniej przeczytawszy wszystkie recenzje na gastronautach. miejsce to sygnuje dariusz opasek, którego kuchnię poznałam w mirador. jego autorskie cuatro caminos odwiedzaliśmy kilkakrotnie. można było je pokochać ...albo zupełnie nie zrozumieć. zgadnijcie do której grupy się zaliczałam?

lokal średniej wielkości, usadowiony w budynku usługowo-handlowym zaraz przy skrzyżowaniu z broniewskiego. kłopot może z parkowaniem ale może lepiej udać się tam komunikacją miejską z uwagi na sangrie i wina? a skomunikowany punkt jest dobrze... wnętrze nazwałabym nonszalanckim. tak jakby od progu chciano zakomunikować "tu się je a nie ogląda stroiki na stołach". jest sympatycznie i w żadnej mierze oldskulowo. miejsce przypomina mi tapas bary na przedmieściach hiszpańskich miast. przemiła pani proponuje lekturę tablicy z "menu na dziś". problem z wyborem jest. zupa czosnkowa z chorizo wygrywa z fasolą po asturyjsku (wrócę do ciebie asturio!) bowiem flaki po madrycku są aktualnie nieobecne. cóż mogę napisać....zupy w przybytkach gastronomicznych zamawiam sporadycznie bo często są najsłabszymi punktami menu. wromescomogłabym napisać poemat o walorach smakowych czosnku, chorizo i pomidorów..gdybym miała odrobinę talentu. po genialnej zupie nadszedł czas na kalmary. przygotowane w sosie pomidorowym (wiadomo...hiszpania) "oplotły mnie wieloznacznością symfonii geniuszu patelni i maestrii kucharza" jakby to napisał bardziej "wysublimowany" recenzent. mnie do subtelności daleko o kilkanaście kilogramów "in plus" więc napiszę prosto jak na dziewczynę z pragi i powiśla przystało. kalmary były świetne. nie zamieniłabym ich na kolację z george clooneyem. żadną miarą. obietnica złożona fasoli po asturyjsku musiała zostać spełniona. smak tego dania, zupy prawie, w pełni mnie zadowolił. do tego żeberka królicze (!) z grilla. delikatne mięso przygotowane zostało w wyrazistej marynacie. nuty ziół, cytryny nie zdominowały jednak królika. jedynym słabym punktem okazał się hummus. jak dla mnie zbyt rzadki choć nuty orzechów doskonale uzupełniały ciecierzycę. a tortilla, którą postawiono przede mną na deser... cóż... zainspirowała mnie tak dalece, że w domu zrobiłam trzy tortille w jedno popołudnie.

za pierwszym razem do lokalu wszedł autochton i zaordynował steka z frytami. rozmawiał o wszystkim i niczym. facet w dresie z wypisaną dzielnicą na twarzy. z całym szacunkiem, nie żartuję z niego. doceniam jego gust, bowiem mógł pójść do pobliskiego kebabu na obiad. cóż, "gourmand" może się kryć nawet w niepozornym człowieku.

spytacie skąd bilokacja mi się wzięła? a więc wraz z ostatnim widelcem z kalmarami spojrzałam za okno. tam-tu zimowe blokowisko warszawy. za mną słuchać było skwierczenie patelni, zapach oliwy mieszał się z hiszpańskimi rytmami. tu-tam przedmieścia barcelony. a może też madrytu? malagi? walencji?
0
bb23
4
10 yıl önce
bielany
bardzo dobra kuchnia hiszpańska... tuż pod domem. mieszkam w okolicy i bardzo ucieszyła mnie informacja, że stoisko z targu śniadaniowego na żoliborzu będzie miało swój lokal prawie pod moim blokiem :), a przygoda zromescozaczęła się na targu od jajecznicy z chorizo, przepyszna. potem było jeszcze lepiej. kalmar z grilla rewelacja! zupy dotychczas próbowane (z soczewicy i czosnkowa) bardzo pyszne i sycące. burgery, które tylko "próbowałam" naocznie wyglądały bardzo apetycznie. koleżanka zachwycała się bakłażanem z figami. wystrój, jak i przepływ świeżego powietrza pozostawiają wiele do życzenia, ale przecież to bar, a nie "posh" restauracja. jednak warto się zastanowić, jak poprawić cyrkulację powietrza przy częstym korzystaniu z grilla. szkoda, że tak mało stolików i w weekend zdarzyło mi się obejść się smakiem... z braku wolnego stolika. rezerwacja czasami wskazana.
p.s. na życzenie można dostać coś spoza karty... np. moje ulubione chorizo w białym winie.
0
oturum aç
hesap oluştur