gentryfikacja to ostatnio modne słowo, które oznacza poprawę okolicy, wynikającą z napływu zamożniejszych mieszkańców i poprawy infrastruktury. słowo to dobrze opisuje też to co stało się w budynku, gdzie mieści się romesco. lokale w stylu chińczyk i kebab zastąpiła bardzo przyjemna restauracja oraz rzecz do tej pory w okolicy niespotykana - lokal z kuchnią hiszpańską.
tak więc do rzeczy z oceną.
zacznę od tego co najsłabsze, czyli wystroju. lokal ma tylko 4 niewielkie stoliki, w dodatku często zarezerwowane, więc po pierwsze jest bardzo mały i nie można liczyć na atmosferę prywatności, a po drugie, za pierwszym razem gdy tam zawitałem, po prostu nie było miejsc. na szczęście niezrażony kolejnego dnia wróciłem ponownie.
podstawowe menu zawiera około 20-30 dań typu trochę bardziej lunchowego (zupy, przekąski, burgery itp) + kilka pozycji dość ciekawych pozycji z kuchni hiszpańskiej dopisanych kredą na tablicy. wybór deserów dość skromny, alkoholu na razie brak. przedmiotem mojego posiłku był hamburger z serem mimolette i aioli. i muszę powiedzieć, że był pyszny, a jako ciekawostkę dodam, że szef kuchni chwalił się, że wołowina pochodzi z tego samego źródła, co w jedynej polskiej restauracji z gwiazdką michelin. ceny w okolicach 20 zł, więc jak na jakość jedzenia bardzo przyjemne.
dodając do tego bezproblemową obsługę, jestem pewien, że jest to miejsce do którego nie raz jeszcze wrócę. zdecydowanie na plus względem bielańskiej średniej kulinarnej. oby tylko mała powierzchnia lokalu nie ograniczała jego dalszego działania i rozwoju.