tapas bar romesco


nuada
5
9 yıl önce
bielany
wiosenne pomysły pana darka powalają smakiem: pysznie kwaskowe ceviche, szparagi z rewelacyjnym sosem z mango i kozim serem oraz pięknie przysmażona kergulena. nic tylko jeść. smakołyków nie brakuje i gości też. w weekendy rezerwacja stolików obowiązkowa.
0
fremkaforemka
5
9 yıl önce
bielany
jestem wielką fanką kuchni pana darka. brawa za odważne założenie restauracji na gastronomicznym bielanskim bezludziu restauracyjnym. ograniczona ilość miejsc w środku sprawia że przede wszystkim kupowałam na wynos, ale nigdy się nie zawiodłam - zawsze gwarantowana podróż kulinarna!  a co do wystroju - sprawa subiektywna i drugorzędna przy tak atrakcyjnej karcie.życzę całej ekipie dalszych sukcesów i zyskanie coraz szerszego - zasłużonego - rozgłosu!
0
ula
5
9 yıl önce
bielany
odwiedzone 28.03, oczywiście ze wcześniejszą rezerwacją. w trakcie biesiadowania przewinęło się milion osób, które nie mogły skorzystać z dobrodziejstw tego miejsca z powodu braku wolnych stolików. na przystawkę mule marynowane w pomarańczach (tanie, dobre, rzekomo smakowały jak śledzie wg mojej towarzyszki:) ) szału nie było, porcja wystarczająca + bułeczki. na główne zamówiłyśmy chorizo duszone w winie z czosnkiem z dodatkiem sera ( wydaje mi się, że był to halloumi), smaczne, intesnywne, dużo. do tego okoń morski, również smaczny oraz zapiekanka ziemniaczna (?). nie do końca wiemy co to było, jednak okazało się gratisem, całkiem dobrym gratisem podanym z sałatką. do tego 2 piwka, oryginalne i niedrogie (10zł) oraz lemoniadę z aloesem, która po prostu smakowała jak napój aloesowy. . w sumie za cały (niedojedzony) obiad zapłaciłysmy 100zł. miła obsługa, wychodzący klienci chwalili osobiście kucharza ;) polecam
0
olga
3
9 yıl önce
bielany
wyjątkowe miejsce. karta długa, a w niej same pyszności :) bardzo duże porcje, ale wszystko można zapakować na wynos. wystrój niestety nie powala, a brak toalety dla gości odejmuje w mojej ocenie kolejne punkty. jedbak warto spróbować.
0
alicja
4
9 yıl önce
bielany
ciężko było mi uwierzyć własnym oczom, kiedy jadąc przez bielany zauważyłam po raz pierwszy szyld romesco tapas baru. tapas bar? na bielanach? oczywiście zdziwienie było jak najbardziej pozytywne, bo na bielany mam blisko, a ciekawej gastronomii w tych rejonach ciężko uświadczyć. dlatego przy najbliższej okazji wybraliśmy się tam na obiad. lokal jest malutki, ale kolorowe drobiazgi i obrazki na ścianach tworzą ciepłą, przytulną atmosferę. szef kuchni gotuje prawie tuż przy gościach, oddzielony tylko ladą i przezroczystą szybką. całe menu ciągle się zmienia i jest wypisane kredą na tablicy. na pierwszy ogień idzie iberyjska kaszanka – bardzo smaczna, z dobrej jakości kozim serem i prażonymi jabłkami. potem dzielimy się wybranymi przez siebie głównymi daniami. i tu mam problem z oceną. pierwsze danie, szaszłyk z polędwicy wołowej i kalmarów, jest rewelacyjne. mięso jest idealnie wysmażone i świetnie przyprawione. szaszłyk podany jest na najlepiej przyrządzonej ciecierzycy, jaką w życiu jadłam – naprawdę nie sądziłam, że może być aż tak dobra. druga potrawa z kolei to zupełnie inny biegun. zamawiamy mussakę z jagnięciną, smak jest jak dla mnie zupełnie zdominowany przez sól i dużą ilość (chyba) ostrej papryki. do tego dostajemy kawałek również jak na nasz gust przesolonej tortilli z ziemniaków. przed wyjściem chcę jeszcze spróbować deseru, który – mam nadzieję – przywróci mi dobre wrażenia. wybieram krem kataloński i na szczęście to bardzo dobra decyzja. jest pyszny, lekki, nie za słodki i świetnie pasuje do niego dodatek soku z granatów. po jakimś czasie postanawiamy spróbować w romesco jeszcze raz, tym razem zamawiając dania na wynos. i znowu pół na pół: zapiekanka tartiflette jest świetna i aromatyczna, ale sola z grillowaną cukinią i ziemniakami niestety dla nas znowu przesolona. mimo wszystko oryginalne i rozbudowane menu dalej mnie ciekawi. nie wiem tylko, czy warto jeszcze ryzykować.
0
vinagotica
5
9 yıl önce
bielany
na nowy rok w romesco same pyszności:
ostra kim chi, gulaszowa i czosnkowa; papryczki padron z czekoladą, ruskie pierogi w wersji z nowego świata z pieczonym burakiem, przepiórka moczona w pedro ximenez (jerez) z chałką posmarowaną musem z drobiowych wątróbek oraz sola z patelni z duszonymi warzywami i wiele, wiele innych smakołyków.
a jak szepniecie słowo szefowi to dostaniecie na spróbowanie molekularną, wodną oliwkę - taka niestandardowa noworoczna niespodzianka :-)
polecam też perliczkę, super doprawioną paellę z chorizo, boczkiem i fasolą.

obsługa zawsze super, wszystkie produkty świeże i niebanalne. ceny bardzo przystępne i znajdziecie coś dobrego na każdą kieszeń.

w piątki, soboty i niedziele koniecznie róbcie rezerwacje, bo lokal mały, a chętnych naprawdę wielu. przybywajcie!
0
faviela
4
9 yıl önce
bielany
zachęceni przykładem z okolicy, gdzie w zwykłej budzie znaleźliśmy jednego z najlepszych "hindusów" w mieście postanowiliśmy dać szansę i temu lokalowi. opłacało się.

jedzenie:
menu przyprawia o zawrót głowy: kalmary, antrykot, burgery... na domowym winie i pysznych deserach kończąc. w tapasie zdecydowano się stawiać na produkty z wysokiej półki, co widać i czuć w potrawach. duży wybór ślą miłośników owoców morza. po kilku wizytach trudno pokazać coś najlepszego. była tylko jedna wpadka - burger z kozim serem był bardzo tłusty. za to desery (beza!) i wybór napojów zmazuje złe wrażenie. polecam wołowinę i sangrię.

obsługa:
pani bardzo cierpliwa - chyba przyzwyczajona do szoku na widok menu - i zawsze coś doradzi. kucharz zapracowany i mega utalentowany.

wystrój:
bardzo przyjemny. jestem pod wrażeniem, że na tak małej przestrzeni udało się osiągnąć przytulny, ale nie klaustrofobiczny efekt. niestety, bez rezerwacji stolika łatwo obejść się smakiem.

jakość/ceny:
bardzo dobry przelicznik, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że składniki są dobrej jakości, a spora część menu to mało popularne w polsce potrawy.
0
agdalena
4
9 yıl önce
bielany
trafiliśmy tam po przeczytaniu opinii na gastronautach. mieliśmy dość mało czasu, ale wystarczyło. zamówiłam kurczaka chilli-miodowego z ryżem i warzywami oraz sangrię, a p. kaczkę w sosie pomidorowym, z groszkiem cukrowym. kurczak minimalnie za słony (może dlatego, że odzwyczaiłam się od używania soli w ogóle?), ryż bardzo fajnie ugotowany i doprawiony, warzywa normalne. kaczka - poezja. porcja mniejsza niż kurczak, ale uważam, że smaczniejsza - mięso nie było suche, i bardzo przyjemnie doprawione. sangria - przepyszna, dość mocno korzenna.
bardzo mało stolików, niewiele miejsca do siedzenia, na dłuższe biesiadowanie - uważam, że za mało intymnie.
praca szefa kuchni - miło się obserwowało. :)
obsługa bardzo sympatyczna.
ceny - dość wysokie.
polecam z czystym sumieniem. :)
0
turbosz
4
9 yıl önce
bielany
jedzenie w romesco jest wspaniałe. aromatyczne, o właściwej konsystencji, przyrządzone w sposób, który zadowoli nawet bardzo wybrednych smakoszy. lokal jest niewielki i sam gabaryt lokalu nie jest problemem, na pewno jednak dużym minusem jest brak normalnej toalety przeznaczonej dla gości (podobno można poprosić obsługę o skorzystanie z zaplecza). obsługa sympatyczna. w weekend musieliśmy rezerwować stolik, ponieważ mimo dosyć nieoczywistej bielańskiej lokalizacji lokal cieszy się dużym powodzeniem. to teraz mogę przejść do recenzji jedzenia... byliśmy we trzy osoby, na obiedzie rodzinnym. oto co zjedliśmy: ośmiorniczki po galicyjsku- cudowna, konkretnie doprawiona, pyszna!; soczewica po galicyjsku- bardzo dobra, o konsystencji między zupą i potrawką, przegrzebki- przygotowane delikatniej niż ośmiorniczki, z ciekawym sosem- mój osobisty faworyt, choć trudno wartościować, bo jakość jedzenia jest naprawdę mistrzowska. dalej: kalmar- pierwszy raz w życiu jadłam kalmara, który naprawdę był świetny, podany z bobem i sosem czosnkowym, bardzo dobrze wyważony smakowo; jagnięcina- podana z grillowanymi warzywami na bakłażanie z tajemniczym, lekko owocowym sosem; wołowina, podana z surówką i pitą pokrojoną w trójkąty. trudno nam było zdecydować się, co było najsmaczniejsze... do posiłków zamówiliśmy domowe lemoniady, bardzo udane. na deser absolutnie nie starczyło już sił przerobowych. szkoda, że romesco jest tak daleko, ale myślę, że przy najbliższej możliwej okazji wrócę tam.
0
panigrazyna
4
9 yıl önce
bielany
zamówiłyśmy krewetki z czosnkiem, ziemniaczki w sosie pomidorowym, chłodnik kalafiorowy, piwo i caipirinhe (w sumie 78 zł). na początku dostałyśmy ziemniaczki w sosie czosnkowym na zimno do piwka (gratis). wszystko było smaczne, świeże, wyraziste i wyglądało bardzo apetycznie. porcja krewetek mogłaby być odrobinę większa. bardzo miła pani w średnim wieku za barem. małym minusem jest miejscówka tuż przy ulicy i linii tramwajowej (siedząc na zewnątrz jest głośno), ale i tak to
idealne miejsce na popołudniowe piwko i pyszną przekąskę. polecam.
0
vinagotica
4
10 yıl önce
bielany
w romesco tapas barze codziennie znajdziecie inny wybór dań, świeże, oryginalne produkty i pyszne połączenia smaków.
ze swoich dotychczasowych doświadczeń polecam:
- flaki po madrycku, duża i dobrze doprawiona porcja z kawałkiem kaszanki z burgos na wierzchu;
- zupę pho, taki orientalny rosół, którego ogromna porcja was zaskoczy, ale zjecie całą, wylizując talerz;
- ośmiornicę w każdej postaci, bo jest miękka i przepyszna, czasem podana w sałatce, czasem z cukinią albo jeszcze inaczej;
- sashimi z tuńczyka z orzeszkami pistacjowymi - duże, grube plastry smakowitej ryby;
- paellę oczywiście, w różnych wersjach, (25 zł porcja), starczy wam za cały obiad;
- byczy ogon - trzy duże kawałki duszonego w winie ogona z mięciutkim mięskiem do obgryzienia :-);
- burgery - mimo, że nie są flagowym daniem, to są pyszne, wysmażone tak akurat, można wybrać ser, do tego karmelizowana cebula i jeszcze coś ekstra;
- lemoniady domowe, szczególnie z melona;
- moje ulubione desery: krem kataloński i pyszna chałka na ciepło z lodami waniliowymi, taka niezbyt słodka, w sam raz.

nie wiem, czy udało mi się wymienić wszystkie pyszności, ale na pewno zawsze znajdziecie coś dla siebie.
w piątki, soboty i niedziele koniecznie róbcie rezerwacje, bo lokal mały, a chętnych naprawdę wielu. smacznego!
0
ewa
5
10 yıl önce
bielany
mieliście kiedyś wrażenie przebywania w dwóch miejscach równocześnie? ja bilokacji doświadczyłam ostatnio na warszawskiej chomiczówce. miejscu do którego zapuszczałam się sporadycznie...najczęściej dzięki piosence sydneya. a tutaj dostaję sms-a "byłaś w romesco? nie? to co ty wiesz o jedzeniu..."

co mi pozostało? gdy tylko nadarzyła się okazja wybrałam się do romesco, wcześniej przeczytawszy wszystkie recenzje na gastronautach. miejsce to sygnuje dariusz opasek, którego kuchnię poznałam w mirador. jego autorskie cuatro caminos odwiedzaliśmy kilkakrotnie. można było je pokochać ...albo zupełnie nie zrozumieć. zgadnijcie do której grupy się zaliczałam?

lokal średniej wielkości, usadowiony w budynku usługowo-handlowym zaraz przy skrzyżowaniu z broniewskiego. kłopot może z parkowaniem ale może lepiej udać się tam komunikacją miejską z uwagi na sangrie i wina? a skomunikowany punkt jest dobrze... wnętrze nazwałabym nonszalanckim. tak jakby od progu chciano zakomunikować "tu się je a nie ogląda stroiki na stołach". jest sympatycznie i w żadnej mierze oldskulowo. miejsce przypomina mi tapas bary na przedmieściach hiszpańskich miast. przemiła pani proponuje lekturę tablicy z "menu na dziś". problem z wyborem jest. zupa czosnkowa z chorizo wygrywa z fasolą po asturyjsku (wrócę do ciebie asturio!) bowiem flaki po madrycku są aktualnie nieobecne. cóż mogę napisać....zupy w przybytkach gastronomicznych zamawiam sporadycznie bo często są najsłabszymi punktami menu. w romesco mogłabym napisać poemat o walorach smakowych czosnku, chorizo i pomidorów..gdybym miała odrobinę talentu. po genialnej zupie nadszedł czas na kalmary. przygotowane w sosie pomidorowym (wiadomo...hiszpania) "oplotły mnie wieloznacznością symfonii geniuszu patelni i maestrii kucharza" jakby to napisał bardziej "wysublimowany" recenzent. mnie do subtelności daleko o kilkanaście kilogramów "in plus" więc napiszę prosto jak na dziewczynę z pragi i powiśla przystało. kalmary były świetne. nie zamieniłabym ich na kolację z george clooneyem. żadną miarą. obietnica złożona fasoli po asturyjsku musiała zostać spełniona. smak tego dania, zupy prawie, w pełni mnie zadowolił. do tego żeberka królicze (!) z grilla. delikatne mięso przygotowane zostało w wyrazistej marynacie. nuty ziół, cytryny nie zdominowały jednak królika. jedynym słabym punktem okazał się hummus. jak dla mnie zbyt rzadki choć nuty orzechów doskonale uzupełniały ciecierzycę. a tortilla, którą postawiono przede mną na deser... cóż... zainspirowała mnie tak dalece, że w domu zrobiłam trzy tortille w jedno popołudnie.

za pierwszym razem do lokalu wszedł autochton i zaordynował steka z frytami. rozmawiał o wszystkim i niczym. facet w dresie z wypisaną dzielnicą na twarzy. z całym szacunkiem, nie żartuję z niego. doceniam jego gust, bowiem mógł pójść do pobliskiego kebabu na obiad. cóż, "gourmand" może się kryć nawet w niepozornym człowieku.

spytacie skąd bilokacja mi się wzięła? a więc wraz z ostatnim widelcem z kalmarami spojrzałam za okno. tam-tu zimowe blokowisko warszawy. za mną słuchać było skwierczenie patelni, zapach oliwy mieszał się z hiszpańskimi rytmami. tu-tam przedmieścia barcelony. a może też madrytu? malagi? walencji?
0
bb23
4
10 yıl önce
bielany
bardzo dobra kuchnia hiszpańska... tuż pod domem. mieszkam w okolicy i bardzo ucieszyła mnie informacja, że stoisko z targu śniadaniowego na żoliborzu będzie miało swój lokal prawie pod moim blokiem :), a przygoda z romesco zaczęła się na targu od jajecznicy z chorizo, przepyszna. potem było jeszcze lepiej. kalmar z grilla rewelacja! zupy dotychczas próbowane (z soczewicy i czosnkowa) bardzo pyszne i sycące. burgery, które tylko "próbowałam" naocznie wyglądały bardzo apetycznie. koleżanka zachwycała się bakłażanem z figami. wystrój, jak i przepływ świeżego powietrza pozostawiają wiele do życzenia, ale przecież to bar, a nie "posh" restauracja. jednak warto się zastanowić, jak poprawić cyrkulację powietrza przy częstym korzystaniu z grilla. szkoda, że tak mało stolików i w weekend zdarzyło mi się obejść się smakiem... z braku wolnego stolika. rezerwacja czasami wskazana.
p.s. na życzenie można dostać coś spoza karty... np. moje ulubione chorizo w białym winie.
0
kasiamontana
4
10 yıl önce
bielany
stosunkowo nowy lokal na bielańskiej pustyni kulinarnej ;).
przede wszystkim widać, że szef kuchni to człowiek z pomysłem i wizją, co chce i lubi gotować. krytykowany przez innych gastronautów wystrój mi się nawet podoba. jego prostota jest w dobrym guście i ma podkreślać, że najważniejsze w romesco jest jedzenie, a nie fikuśne ozdóbki na ścianach.
więc o jedzeniu: znów zarówno ja, tradycjonalistka, i mój mąż, eksperymentator, znaleźliśmy coś dla siebie. prawdziwa kuchnia hiszpańska serwowana w romesco bardzo przypadła mężowi do gustu, ja ostatnio zachwyciłam się - prostym, wydawałoby się - burgerem, który okazał się nieopisanie wprost pyszny. dodatkowym atutem jest serdeczny i bezpośredni kontakt z szefem kuchni, który zza szklanego przepierzenia od razu pyta gościa, czy lubi np. bakłażan i czy dołożyć go do dania :).
na marginesie: zawsze cieszy mnie w romesco, że do picia mogę wziąć misch-masch (czyli połączenie coli z fantą). wciąż trudno o ten smak w polsce, choć w niemczech wszędzie praktycznie można dostać takie napoje, np. mezzomix czy spezi).
gości rzeczywiście jest sporo, ale nie zdarzyło się nam jeszcze nie znaleźć miejsca.
krótko mówiąc: polecam, zwłaszcza smakoszom.
0
michał
5
10 yıl önce
bielany
do tapas romesco wybrałem się na lunch z przyjacielem zachęcony dobrymi recenzjami. bar jest malutki, ale bardzo czysty i przyjemnie się w nim siedzi. obsługa świetna, pan właściciel zaproponował nam paellę z kiełbaską chorizo, kotlecikami, żeberkami i sałatką i uciął krótką pogawędkę. faktycznie w knajpce czuje się naprawdę fajną i przyjazną atmosferę, co ostatnimi czasu bywa rzadko spotykane. paella jest naprawdę przepyszna, a porcja ogromna. szczerze mówiąc ciężko mi wybrać inne miejsce, gdzie można tak dobrze zjeść za 25 zł. do tego dostaliśmy bardzo smaczną sałatkę i pestki dyni. lokalizacja baru nie jest najlepsza, ale całym sercem liczę na to, że im się uda wybić i na bielanach, już na stałe zagości tak ciekawe miejsce. menu jest ogromne, dlatego wrócę tam niedługo, bo jest jeszcze mnóstwo rzeczy, których muszę spróbować. jedyny minus to brak możliwości płacenia kartą, ale mam nadzieję, że to tylko czasowe. jednym zdaniem: serdecznie polecam, nie można się na nich przejechać!
0
oturum aç
hesap oluştur