świetne sushi w rodzinnej atmosferze. od lat zakochana jestem w sakanach. sushi na szajnochy mocno nadszarpnęło tą miłość.
przyznaję, że trafiłam tam dlatego, że bywałam w sakanie we wrocławiu, średnio raz w miesiącu od około 3 lat, i nie jest tajemnicą, że szajnochy to spora część obsługi z sakany.
no to poszłam zobaczyć co tam mają... już wiem, że to moje ulubione sushi we wrocławiu, ale też w polsce.
przepysznie, ja jestem dość monotematyczna w temacie sushi, więc przepysznie dotyczy: nigiri z łososia w ilościach nieprzyzwoitych, maki z łososiem (wszystkie kombinacje), maki z pieczonym łososiem, maki z krabem, krewetkami. no i tatar z łososia, jem go zawsze, zawsze jest przygotowywany przy mnie, i zawsze jest bardzo smaczny.
godny polecenia jest też słodki sos - ja nie przepadam za słodkim w kuchni, wolę pikantne, ale z pieczonym łososiem i sezamem naprawdę dobrze się komponuje.
i te pozycje są najwyższej jakości i według mnie są większe niż w innych barach sushi. na przykład nigiri jest o co najmniej 1 cm dłuższe niż widywałam w innych miejscach.
podoba mi się również rodzinna atmosfera, która tam panuje. jestem gadułą, lubię porozmawiać (szczególnie siedząc przy łódeczkach), zapytać o coś nowego, o to co pan akurat robi, a co pierwszy raz w życiu widzę. tutaj nie trzeba mówić szeptem. normalnie można rozmawiać, zdarza się, że po chwili rozmawiam też z innym klientem, który też jest akurat sam.