rozczarowanie. szukaliśmy ze znajomymi miejsca, gdzie można zjeść coś niecodziennego. nie szukaliśmy kuchni polskiej, włoskiej ani azjatyckiej. padło akurat na kuchnię bułgarską.
miejsce okazało się całkiem spore,byłoprzyjemnie, nawet niegłośno, klientów teżbyłosporo, co zdecydowaniebyłodobrym znakiem.
kelner bardzo szybko wskazał nam stolik i podał menu. już na początku zrobiło się dosyć niezręcznie, bo do naszego stolika podszedł inny kelner (młody, pewnie się uczył) i trzęsącymi rękami kładł przed nami sztućce z dokładnością co do milimetra, żeby boże broń coś nie odstawało. a gdy przyniósł mi zakorkowaną wodę i zorientował się, przepraszał mnie prawie na kolanach.byłoto lekko przerażające, przecież nic się nie stało....
na pierwsze danie zamówiłam zupę z pulpecikami mięsnymi. spodziewałam się gorącej, ostrej, mocno przyprawionej gęstej zupy, abyłoto coś rosołowatego w czym pływały małe klopsiki, do tego w ogóle niebyłodoprawione. pomogła mocna szczypta ostrych przypraw, które stoją na każdym stole.
na drugie danie zdecydowałam się na zapiekaną paprykę z bułgarskim serem. kolejne rozczarowanie, sos serowy był zimny i absolutnie bez jakiegokolwiek smaku, a sama papryka z nadzieniem nie powalały, mocno przeciętna.
co do znajomych, koleżanka dodatkowo wzięła zapiekane pomidory w tym samym serze i nawet mówiła, że jej smakowało. kolega zamówił bułgarską musakę - smakowała jak polski kotlet mielony, ostatecznie stwierdził, że spodziewał się czego innego i nie poleca. najlepiej wyszła koleżanka, która zamówiła tylko grillowaną cukinię i kawałki grillowanego mięsa. miało to smak i zapach, ale podejrzewamy, że kucharz przyniósł to z indyjskiej knajpki obok.
ceny przystępne, takie ok.
niestety toaleta zaniedbana, na pierwszy rzut oka ładna i wyremontowana, ale chyba nikt z obsługi do niej nie zagląda.
zdecydowaliśmy, że już do restauracji 69 nie wpadniemy, bo nie ma po co.