ole od samego początku sprawia wrażenie wyrafinowanej restauracji, w której wszyscy klienci z ciężkimi portfelami znajdą ulgę i będą mogli podzielić się swoim ciężarem - i tym razem pozory nie mylą.
gdy zaczynamy zbliżać się do restauracji białe obrusy, elegancka zastawa dają znać, że to nie jakaś tam knajpka ze stekami, ale szacowna restauracja, dla mnie jako osoby stroniącej od takich miejsc, budzi to napięcie - finansowe oraz emocjonalne.
zasiadamy za stolikiem i rozdanie menu pozbawia mnie złudzeń. wiem, że talerz będzie ogromny, porcje mikro, ale rachunek nadrobi wielkością. na szczęście kelner jest tak miły, niefrasobliwy i uprzejmy, że można poczuć się swobodnie. zapytać się, upewnić i poprosić o poradę.
padło na steka polskiego limousine medium rare, szpinak z czosnkiem oraz pozwoliłem sobie ukoronować deser kremem brulle.
oczywiście wielki talerz, bardzo dobrze przygotowany stek (taki o jakiego prosilem), kruche mięso o jedwabistej strukturze, soczyste z chrupiącą otoczką - uwielbiam! miło było też zjeść tak dobrze przygotowany szpinak - aromatyczny i aldente bez nadmiernej ilości soli, co jest nagminną zasadą w innych miejscach. na koniec deser - palce lizać i tu duża pochwała za porcję. w sam raz by oslodzić swój wieczór i bez obaw można się nawet podzielić :)
największe zastrzeżenie to cena. nieadekwatna. w warszawie jest kilka dobrych miejsc ze znacznie lepszymi cenami, z serwisem i jakością dań nie ustępującą ole. lepiej rozważyć czy faktycznie mamy zbędnych kilka stówek, skoro można sporo zaoszczędzić i równie dobrze się bawić.
ocenę w całości zawdzięcza to miejsce bardzo dobrej kuchni i bardzo dobrej obsłudze, która mam nadzieję zarabia adekwatnie do cen w menu. jeśli będę kiedyś miał możliwość będę weryfikował.