owacjinatej corridzie nie będzie...
to było nasze drugie podejście do ole! pierwsze skończyło się tym, że wyszliśmy obrażeni, po tym, jak zrobiliśmy rezerwacjęnakolację i okazało się, że mamy miejsce przy wysokim stoliku, bez możliwości zamiany gonaniski, wygodniejszy.
teraz wypadło to zdecydowanie lepiej, bo lokal powiększył się o sporą salę i letni ogródek, więc stolików było do wyboru, do koloru. usiedliśmynaantresoli, gdzie - dzięki niebieskim ramom okiennym ze zdjęciami południowych miasteczek i glinianym doniczkom z aksamitkami – jest całkiem sympatycznie.
zamówiliśmy carpaccio z polędwicy wagyu, szynkę wagyu, comber jagnięcy i crema catalana. najlepsza z tego całego zestawu okazała się szynka – bo naprawdę oryginalna i tak bardzo inna od wieprzowej. polędwica wagyu w carpaccio w zasadzie nie różniła się od zwykłej smakiem, ale miała inną strukturę i konsystencję – zdecydowanie bardziej delikatną, wręcz jedwabistą... natomiast jagnięcina wymagała, żeby jeszcze solidnie nad nią popracować, czyli mocniej przygrillować z wierzchu – tak, aby tłuszczyk zaskwierczał – i doprawić towarzyszący jej szpinak, który zyskiwał konkretny smak dopiero po tym, jak go się wymieszało z roztopionym owczym serem. crema catalana – delikatna, z lekko cytrynowym posmakiem – żadnych zastrzeżeń w nas nie wzbudziła. no, i plus za czekadełka, bo były aż dwa: opiekana bagietka z salsą pomidorową i tortilla ziemniaczana, całkiem w porządku.
do tego wszystkiego – wino czerwone, zarekomendowane fachowo przez kelnera, w cenie 40 złotych za kieliszek. szkoda tylko, że przy takiej cenie, podawane było prosto z lodówki... i trochę też żal, że brak w ofercie wina domowego, które zawsze knajpie dodaje nieco domowej atmosfery...
panowie kelnerzy – choć trzeba przyznać, że z dużym profesjonalizmem uwijają się wokół gości – pozostawili w nas pewien niesmak, bo wydali nam się zbyt poufali, a czasem wręcz protekcjonalni. o ile można się tego spodziewać w prowincjonalnej knajpie, o tyle w takim lokalu jest to kompletnie nienamiejscu.
w ogólnym rozrachunku dobrze oceniam ole - za pomysłnahiszpański lokal w samym sercu miasta, za wagyu i wysokiej jakości składniki. ale pozostaję z gorzkim przeświadczeniem, że w realizację tego pomysłu można by włożyć zdecydowanie więcej serca, staranności i solidności, zwłaszcza przy takich cenach...