ole tapas bar


hekti
4
11 yıl önce
śródmieście południowe
mała, sympatyczna knajpka w "zagłębiu placu trzech krzyży".
łatwo znaleźć, trudniej zaparkować. warto rezerwować stolik wcześniej.
nie za duże menu, sympatyczna obsługa ułatwia wybór i kompetentne służy pomocą (nas obsługiwał pan damian).
przystawki smaczne, wielkość porcji odpowiednia. wybraliśmy grasicę cielęcą i ośmiornicę po galicyjsku. obie bardzo dobre, chociaż ośmiornica mogłaby być cieplejsza.
dobry pomysł z serwowanymi grzankami i czekadełkiem w postaci pomidorów z oliwą.
różowa sól na stole robi wrażenie i dodaje uroku potrawom.
dania główne w naszym wypadku to policzki jagnięce (rewelacyjne, cena wysoka, ale zrozumiała), gęsie udo, zdecydowanie polecam i stek z polskiej polędwicy wołowej, średnio wypieczony, więcej niż dobry. warzywa grillowane dopełniły smaków.
daliśmy radę deserom, tym razem ciasto czekoladowo-cytrynowe, polecam fanom czekolady i krem catalana. dobry, nie za słodki z fajnie chrupiącym wierzchem.
doskonała kawa zakończyła kolację.
należy dodać duży i dobry wybór win, może ceny win nieco przesadzone i mamy pełny obraz lokalu.
udany wieczór i dobrze spędzony czas, w dobrej atmosferze i z dobrym jedzeniem.
ole! jest warte polecenia, ale jeszcze musi troszkę popracować na to bliżej nieokreślony coś, czego jeszcze tam brakuje.
wrócę i może to odnajdę. kto wie?
0
agafiona
4
11 yıl önce
śródmieście południowe
dzisiaj - ogromna ochota na steki. okolice placu trzech krzyży i żurawiej - ole! no i ole! super!
znakomita obsługa - fachowa, nienachalna i szczerze sympatyczna.
wspaniale mięso, które mogliśmy obejrzeć i wybrać przed przygotowaniem (podane w estetycznej formie, każdy kawałek zafoliowany przy prezentacji).
po szczegółowym ustaleniu poziomu wysmażenia (na życzenie również "medium well" :)) patrzyliśmy z ekscytacją, jak szef kuchni i pomocnicy pracują nad naszymi daniami. efekt przerósł najśmielsze oczekiwania! steki z foie gras - znakomite! harmonijny smak pieści zmysły przez długi czas! polecamy! my na pewno będziemy tam wracać!
0
modrzej
5
11 yıl önce
śródmieście południowe
ole! tapas jest restaurację z duszą, takie wrażenie odniosłem będąc tam na kolacji z grupą znajomych. zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez obsługę, zupełnie nie było się do czego przyczepić. wszyscy mili, uśmiechnięci, tak jak za oknem byłoby piękne lato w hiszpanii. można się na chwilę oderwać od "uroków" :) życia codziennego :) każdy z nas zamówił zupełnie coś innego, od sałatki z tuńczykiem, przez świetnie przyrządzone i doprawione steki, po owoce morza, które podobno były bardzo dobre (podobno, bo nie przepadam za owocami morza, wolę mięso, a jest to opinia jednego z moich znajomych). wszyscy spędziliśmy bardzo miły wieczór, więc podejrzewam, że skoro raz tak się udało, będziemy próbowali też następny ;).
0
xxxpol
5
11 yıl önce
śródmieście południowe
w ostatni poniedziałek "padło" na ole! jako miejsce, które wybraliśmy na kolację. co prawda byliśmy jedynymi gośćmi (może warszawka jeszcze wciąż na wakacjach?), ale w zupełności nie przeszkodziło to w doznaniu kulinarnego orgazmu :).
zaczęło się od r e w e l a c y j n e j szynki joselito. pokrojona ręcznie tak, że specjaliści ze słynnego targu w barcelonie nie mogliby niczego zarzucić (może dlatego, że szefem kuchni jest rodowity hiszpan?). do szynki dostaliśmy wspaniałe oliwki, choć tych najlepszych z czosnkiem, było niestety najmniej. potem kelner namówił nas na wspaniały hiszpański ser owczy, podawany na ciepło z marmoladą z... papryki.
no a potem zdecydowaliśmy się podążyć za rekomendacją kelnera i zjedliśmy najlepsze w warszawie steki. polędwica kobe i antrykot kobe były po prostu tak zwanym "niebem w gębie".
tu trzeba koniecznie napisać właśnie o obsludze. przyjemnie było być obsługiwanym przez fachowca (właśnie przez duże "f"). młody kelner, ale znający najdrobniejsze szczegóły oferowanych dań. w zasadzie z jego wiedza o winach, pełnił też jednocześnie funkcje sommeliera. a to wszystko "podlane" nienarzucającym się, inteligentnym poczuciem humoru. tak więc warto skręcić tuż za róg placu trzech krzyży i trafić do tego miejsca!
0
warszawskismakosz
5
11 yıl önce
śródmieście południowe
wizyty w takich miejscach wspomina się długo i z rozrzewnieniem. choć w ole! byłem razem z liczną grupą przy dużej rezerwacji, pod względem konsumpcyjnym czułem się naprawdę wyjątkowo. na pewno w warszawie nie byłem jeszcze w miejscu, które oferowałoby tak dobre jakościowo hiszpańskie jedzenie. miałem to szczęście, że nie płaciłem rachunku i byłem zaproszony, bo ceny w karcie do niskich nie należą. ale warto i z pewnością wrócę tam już na spokojnie, w bardziej kameralnym gronie. chętnie wpadnę tam dla ręcznie krojonej szynki joselito, sera manchego podawanego z marmoladą z pigwy, zapiekanego sera owczego torta canarejo serwowanego z konfiturą z papryki. smaczne były też podawane nam pinchosy z pastą jajeczną i krewetkami, ale dopiero podany w kulminacyjnym momencie wieczoru stek z baskijskiej wołowiny zwalił mnie z nóg. pokrojony na paski, posypany morską, grubą solą, idealnie krwisty. nie wiem, jakim cudem kucharz płodzi takie cuda w tej maleńkiej, wręcz klaustrofobicznej kuchni, ale chylę przed nim czoła. e viva espana!
0
marmi
4
11 yıl önce
śródmieście południowe
miało być pięknie, wyszło dość ciężko.
na wystrój w sumie nie zwróciłam uwagi, bo zaraz pognaliśmy na antresolę.
pan kelner mówił ładnie i z sensem i oczywiście na temat, ale niekiedy przydługo.
talerz tapas był malutki, miał być na 4 osoby, z trudem się podzieliliśmy. ale przyjemne, ciekawe smaki. chociaż szynki z kaczki mogłoby być więcej, niż dwa mikroskopijne ścinki - ciężko w ogóle poczuć smak.
a teraz do sedna - drugie dania. mięso.
prezentacja mięsa oczywiście wspaniała - aż się oczy śmiały do wielkich steków.
tylko, że przyjechały chłodne. letnie. pan kelner oczywiście zamiast natychmiast przeprosić, wytłumaczył, że to dlatego, że muszą poleżeć. ja wiem, że muszą. ale niech nie leżą czekając, aż zrobi się reszta potraw. kolejność powinna być odwrotna.
natomiast giczka jagnięca mojej mamy i ogon, który zamówił tata były wyśmienite, mięciutkie, delikatne, prawie do smarowania. rewelacja.
w dodatkach zamiast białych - zielone szparagi, porque?
zupełnie bez zarzutu były desery - crema catalana i ciasto czekoladowe. pyszności.
co do wina. cóż, nie znam się, przyznaję. poprosiłam mamę, żeby wybrała jakie jej zasmakuje. a że zapewne nie wypada pytać o cenę butelki proponowanej przez kelnera, bo przecież wstyd - niechcący kupiłam wino za 230 zł. smakowało, ale twarz wydłużyła mi się znacznie, gdy ujrzałam rachunek. i żeby wszystko było perfecto, nie żałowałabym, ale chłodnego mięsa za takie pieniądze nie odpuszczę. 2 gwiazdki w dół.
w sklepie obok, również należącym do restauracji, to samo wino 60 zł taniej. za 20 zł 20 dkg pysznego chorizo i porcja wielkich oliwek z pestką. polecam zdecydowanie.
0
psikoszka
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
wczorajszy obiad zjedliśmy w ole, dostając dokładnie to, czego oczekiwaliśmy. typowy "steakhouse" z dobrymi winami, krótkie menu, troche tapasów, najlepsze rodzaje mięs do wyboru, zróżnicowane propozycje (od tuńczyka po "stek olbrzyma" ważący nawet ok. 1300 g). zdecydowaliśmy się na stek z polędwicy ze szparagami, antrykot, ziemniaki z "domowym" sosem aioli i crem catalana. podsumowując kuchnię: mięsa przygotowane idealnie, soczyste i świeże, minimalnie przyprawione (świeżo mielony pieprz i sól himalajska na stole) aby podkreślić naturalny smak. szparagi ugotowane idealnie - al dente, główki nie rozgotowane (co niestety często się zdarza). do steków - domowa salsa z papryki (w aptekarskiej ilości). ziemniaki aioli to najsłabszy punkt obiadu - moim zdaniem stały bez przykrycia w lodówce, bo ich wierzchnia warstwa smakowała i pachniała dość charakterystycznie. na deser świetny krem kataloński. z dalszych plusów: bardzo sprawna i uprzejma obsługa - obsługiwał nas jeden kelner, świetnie znający zawartość karty, polecił również dobre wino do steku. minusem miejsca jest odczuwalnie za niska temperatura wewnątrz (klimatyzacja hulała tak bardzo, że dziś chodzimy podziębieni), słaba toaleta (czysta, ale naprawdę bez rewelacji), wystrój na antresoli (najtańsze panele podłogowe...) źle zalaminowane - śliskie schody, brudna woda w wazonie ze słonecznikami, odstawiony na parapecie telewizor wraz z kompletną anteną (skąd?)... ceny - za obiad dla dwóch osób, bez przystawek, z wodą, deserem i kieliszkiem wina, to ponad 300 zł. i niech każdy subiektywnie oceni, czy było warto - według mnie, ze względu na jedzenie - tak.
0
sfursat
4
12 yıl önce
śródmieście południowe
chciałem zjeść wołowinę i to tak naprawdę gdzie indziej. niestety, bez rezerwacji czasami nie da rady. tak więc padł pomysł ole - doprowadziło do tego pomysłu wiele tropów.

wystrój skromny, przeciętny; kilka stolików na poziomie kuchni i antresola. na antresoli zdjęcia "flamenco", na ścianie "pani grająca na szynce". to ostatnie wpłynęło na mnie mało pozytywnie, sam nie wiem dlaczego. element ratujący sytuację to kuchnia, z jednej strony przeszklona, transparentna; z drugiej skonstruowana w sposób zabezpieczający klientów przed różnego rodzaju wyziewami.

tak więc padło na steki. tu pojawił się pierwszy zgrzyt - steków z wołowiny galicyjskiej zabrakło. pozostało tylko wagyu - dużo droższa i średnio mi odpowiadająca. generalnie to mógł by koniec. jednak po pierwsze byłem w dobrym humorze, po drugie znalazłem w karcie policzki.

policzki wołowe to najczęściej danie znakomite. tak więc od razu postanowiłem ich spróbowa i nie pomyliłem się. danie smaczne, podane ascetycznie z odrobiną grillowanych warzyw i lekkim sosem, warte swojej ceny. w karcie były też policzki wieprzowe!, jagnięce! i jelenie! (jak dobrze pamiętam) czyli trzy kolejne wizyty murowane.

do policzków - kieliszek czerwonego wina w cenie 18 zł. jakoś wina i jego cena nie podlega dyskusji - poprostu wysoka jakoś i racjonalna cena. czy zaproponowane wino pasowało do dania - można dywagować.

obsługa miła, a kurzach się uśmiechał :) zza swojej szyby.

na pewno wrócę na policzki (reszta wariantów) i pewnie steka, którego mam nadzieję nie zabraknie.

restauracja produktów dobrej jakości i niezobowiązującej atmosfery.
0
oturum aç
hesap oluştur