ole tapas bar


jmbdev
4
9 yıl önce
śródmieście południowe
tym razem męski wypad! :) to było kino akcji w hiszpańskim stylu! po treningu to wiadomo, najlepsze steki, czyli jeszcze równym krokiem, we czterech ruszyliśmy na bracką. kelnerka bardzo, ale to bardzo "sympatyczna" ;) , zadowoleni z tego faktu usiedliśmy przy stole. każdy zgodnie zamówił cave, nie mylić z sypaną, ale te hiszpańskie bąbelki były naprawdę zacne!
dostaliśmy karty menu, ale kolega wyskoczył z zapytaniem... ma pani takie konkretne steki?
i zamówiliśmy wołowinę kobe. dokładnie dwa antrykoty, jedna polędwica i jeden rostbef.
ale sytuacja, mój ważył prawie pół kilo, osobiście takiego steka jeszcze nie widziałem. ale co tam wygląd... mięso rewelacja, średnio wysmażony, normalnie luxus! cena była nie mała, ale jak się wiezie krowę z daleka to musi kosztować. ;) zbieramy na kolejną wizytę bo naprawdę warto. polecamy!
0
kate
3
9 yıl önce
śródmieście południowe
owacji na tej corridzie nie będzie...
to było nasze drugie podejście do ole! pierwsze skończyło się tym, że wyszliśmy obrażeni, po tym, jak zrobiliśmy rezerwację na kolację i okazało się, że mamy miejsce przy wysokim stoliku, bez możliwości zamiany go na niski, wygodniejszy.
teraz wypadło to zdecydowanie lepiej, bo lokal powiększył się o sporą salę i letni ogródek, więc stolików było do wyboru, do koloru. usiedliśmy na antresoli, gdzie - dzięki niebieskim ramom okiennym ze zdjęciami południowych miasteczek i glinianym doniczkom z aksamitkami – jest całkiem sympatycznie.

zamówiliśmy carpaccio z polędwicy wagyu, szynkę wagyu, comber jagnięcy i crema catalana. najlepsza z tego całego zestawu okazała się szynka – bo naprawdę oryginalna i tak bardzo inna od wieprzowej. polędwica wagyu w carpaccio w zasadzie nie różniła się od zwykłej smakiem, ale miała inną strukturę i konsystencję – zdecydowanie bardziej delikatną, wręcz jedwabistą... natomiast jagnięcina wymagała, żeby jeszcze solidnie nad nią popracować, czyli mocniej przygrillować z wierzchu – tak, aby tłuszczyk zaskwierczał – i doprawić towarzyszący jej szpinak, który zyskiwał konkretny smak dopiero po tym, jak go się wymieszało z roztopionym owczym serem. crema catalana – delikatna, z lekko cytrynowym posmakiem – żadnych zastrzeżeń w nas nie wzbudziła. no, i plus za czekadełka, bo były aż dwa: opiekana bagietka z salsą pomidorową i tortilla ziemniaczana, całkiem w porządku.
do tego wszystkiego – wino czerwone, zarekomendowane fachowo przez kelnera, w cenie 40 złotych za kieliszek. szkoda tylko, że przy takiej cenie, podawane było prosto z lodówki... i trochę też żal, że brak w ofercie wina domowego, które zawsze knajpie dodaje nieco domowej atmosfery...

panowie kelnerzy – choć trzeba przyznać, że z dużym profesjonalizmem uwijają się wokół gości – pozostawili w nas pewien niesmak, bo wydali nam się zbyt poufali, a czasem wręcz protekcjonalni. o ile można się tego spodziewać w prowincjonalnej knajpie, o tyle w takim lokalu jest to kompletnie nie na miejscu.

w ogólnym rozrachunku dobrze oceniam ole - za pomysł na hiszpański lokal w samym sercu miasta, za wagyu i wysokiej jakości składniki. ale pozostaję z gorzkim przeświadczeniem, że w realizację tego pomysłu można by włożyć zdecydowanie więcej serca, staranności i solidności, zwłaszcza przy takich cenach...
0
vinagotica
4
9 yıl önce
śródmieście południowe
moją ulubioną potrawą w ole! jest wciąż kaczka na rukoli z gruszką i pestkami słonecznika (39 zł). smak sosu - po prostu niebo w gębie! piękne i smaczne były też ostrygi (15 zł/sztuka), podane na lodzie z sosem z marakui. wino? znów wzięliśmy montalvo - 110 zł/but. po prostu pycha. w smaku nuty czekolady, orzechów i wiśni. mniam!
na przystawkę dostaliśmy oliwki, rewelacyjny sos pomidorowy z oliwą i świeżą bułeczkę. pycha!
jeszcze wpadniemy i wam też polecam. tylko przyjdźcie z zasobnym portfelem.
obsługa super profesjonalna. warto.
0
marta
4
10 yıl önce
śródmieście południowe
ole! tapas steak restauant specjalizuje się głównie w stekach i rybach. jednak będąc gościem w tej restauracji chciałam spróbować czegoś zupełnie innego, dania, które ciężko jest dostać w innym restauracyjnym przybytku. wybór padł na ossobuco. jest to potrawa zazwyczaj z giczy cielęcej. w ole! tapas sr, jest to również gicz, ale dla odmiany z jelenia.

danie bardzo ciekawe, zupełnie nieznane moim kubkom smakowym. wydaje się trochę mdłe, jednak całościowe wyrafinowanie ossobuco bardziej mnie pociągało niż zniechęcało. na pewno nie jest to danie dla każdego. ja lubię testować i nie boję się nieznanych zapachów i smaków. całość kulinarnego przeżycia dopełniło wino, w którego wyborze pomógł sommelier.

obsługa i wystrój restauracji na najwyższym poziomie. polecam miejsce na kolację biznesową, jak również na randkę z bliską osobą.
0
mastah
2
10 yıl önce
śródmieście południowe
do ole! trafiliśmy z towarzystwem przyciągnięci "steakiem" w nazwie. taki comiesięczny rytuał poszukiwania "najlepszej stekowni w mieście" i próby obalenia prymatu pewnych (dwóch) lokali.

zawiedliśmy się srodze. akurat z budżetem staliśmy słabo, więc wyeliminowaliśmy wagyu (drogie, 80 zł za 100 g), stanęło na "zwykłej" polędwicy wołowej "ze świeżą foie gras". sam nie wiem, czy foie jest "świeża" (bo wątroba), czy świeży (bo po francusku - rodzaj męski :)), niemniej jednak - zamówiliśmy.

było tak sobie. polędwica krajowa, sama w sobie smaczna. w moim kawałku - wyraźnie wyczuwane żyłki (z której części polędwicy cięta? jak oprawiona?). dość małe kawałki - największy, jaki dostaliśmy, miał niewiele ponad 200 g.

zdecydowany problem ze stopniem wysmażenia. na 4 steki - dwa zaliczyły wpadki: jeden średnio wysmażony - okazał się być "cielęcinką", czyli usmażony był za dobrze, drugi - zamówiony jako średnio-surowy, był w najlepszym wypadku średni. i to z jednej strony. nie wiem, czy to przypadłość kucharzy w hiszpańskich restauracjach (znam jeszcze co najmniej jedną z podobnym problemem), czy po prostu polacy nie umieją jeszcze smażyć...?

foie gras - ciekawy dodatek.

drodzy kucharze z ole! - polecam potrenować przyrządzanie i smażenie steków.

druga rzecz - kosmiczne ceny wina. najtańsza rioja - 140 zł. przepraszam najmocniej, ale przepyszna rioja (95 pkt u parkera) jest do kupienia w detalu za kwotę rzędu 65 zł. to, co piliśmy w ole!, kosztowało jak widać dwa razy tyle i było po prostu słabe. przesada.

na plus w sekcji "jedzenie" - smaczna przystawka - sery owcze z karmelizowaną papryką i marmoladą z pigwy (bodajże)

a zatem... jeśli ktoś szuka stekowni w warszawie... niech szuka gdzie indziej. ole! to nie jest "to". drogo, przeciętnie - naprawdę w naszym cudnym mieście można lepiej.

aha. obsługa - pozostawia trochę do życzenia. na winach - raczej nasza miła kelnerka się nie znała. do tego czas oczekiwania na dania był jednak dość długi.
0
vinagotica
4
10 yıl önce
śródmieście południowe
wybrałam się do tej knajpy nie na steki, ale na hiszpańskie tapasy. szef kuchni jest z kadyksu i specjalizuje się w rybach. przed wejściem stałą tabliczka polecająca świeże ryby w danym dniu. zapytaliśmy o doradę, ale okazało się, że kosztuje 155 zł!
zdecydowaliśmy się na tapasy. smakiem zachwyca pierś kaczki na gruszce i rukoli. ośmiornica po galicyjsku rozpływa się w ustach. tatar z tuńczyka z awokado smaczny, ale wolałabym trochę więcej ostrości. zupa rybna - smaczna, ale mała porcja. i na koniec trio foie gras - pyszności! wzięliśmy dokładkę. możecie to zjeść zamiast deseru, bo jest podawane na słodko.
do posiłku, kelner polecił hiszpańskie czerwone montalvo (110 zł butelka w knajpie, 55 na wynos) - było bardzo adekwatne.
podsumowując: jedzenie smaczne, choć ceny wysokie, obsługa zna się na tym, co robi. warto zajrzeć choć raz.
uwaga - 10% serwisu automatycznie doliczany do rachunku.
0
oxen
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
od razu do rzeczy: fenomenalne przekąski, foie gras najlepsze, jakie w życiu jadłem, wzorowy płonący ser kozi, doskonała szynka joselito (choć nieproporcjonalnie droga, kg by kosztował ok. 1000 zł), do tego doskonałe, choć też drogie wino.
restauracja szczyci się stekami, no i tu była klęska. stek galicyjski w połowie składał się z tłuszczu i żył. smak absolutnie doskonały, ale jak na cenę (180 zł/sztuka) to ilość rzeczy niejadalnych stanowczo (!) zbyt duża - być może z powodu kiepskiej jakości mięsa nie podano nam go wcześniej do obejrzenia, jak zwykle się robi w tej restauracji. zalecam zwrócić na to uwagę przyszłym gościom.
trudno o jednoznaczną ocenę. ceny są tak majestatyczne, że poza kolacją biznesową, polecam tylko tapas i przystawki - też zresztą nietanie.
maleńka powierzchnia restauracji lokuje ją raczej w kategorii najdroższe w warszawie bistro, niż restauracja.
0
mmaj
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
nieduży lokal z niewielką antresolą. dużo zdjęć, a raczej plakatów o tematyce corrida/flamenco, wisząca szynka, półeczka z winami – no prawie jak w hiszpanii, ale to trochę tak jakby urządzić polski lokal za granicą wieszając plakaty „śląska”, „mazowsza”, wyeksponować kabanosy, ziemniaki i różne wódki.

wybieramy wina i decydujemy się na 'tapeo' czyli zajadanie przekąsek (z hiszp. tapa) i zapijanie ich różnymi napojami. kelner udziela nam fachowych informacji, wybieramy wino i czekamy... wpadka nr 1 – wino przez nas wybrane jest rok młodsze niż w karcie napisano – albo zmieniamy kartę, albo podajemy wino z danego rocznika (butelka nie kosztuje przecież 30 zł, a około 100 zł).

na początek dostajemy szynkę bellota i szynkę serrano, chorizo i jeszcze jakąś wędlinę, 3 różne sery dojrzewające i ser kozi na ciepło z konfiturą pigwową. pan kelner fachowo objaśnia nam co jest na talerzach, ale mam wrażenie, że pomylił szynki i potem zręcznie z tego wybrnął. sery... tak szybko i chaotycznie opowiedział o nich, że gdyby nie kilka lat w hiszpanii spędzone, to sam nie wiedziałbym który jest który. no i jest miło... zaraz dostajemy talerzyk z pastami – rybną, z bakłażana i jakąś jeszcze (nie pomnę). a do tego 'tapasy' z anchoa i boquerones (musiałem się mocno powstrzymywać, żeby nie spytać jaka jest między nimi różnica... dla tych co nie wiedzą, to jedno i drugie to sardela czyli engraulis encrasicolous, a podano nam po prostu nazwę hiszpańską i francuską). o angulas, które były na pomidorkach – ani słowa... z przystawek ciepłych – tortilla con jamon (omlet z szynką), omlet ładny, wyrośnięty, lekko przyrumieniony. ostatnia z przystawek to pulpo a la gallega (ośmiornica po galisyjsku) i niespodzianka – pan kelner fachowym tonem zapewnia nas, że w taki właśnie sposób podawane jest tradycyjnie to danie – na talerzu, plasterki ziemniaka, i na nich plasterki ośmiornicy w oliwie i obsypane przyprawami, całość na ciepło. no dobra, opanowałem się, ale ilekroć jadałem to danie w hiszpanii (w galicji też, ale nie tylko) – nie ma w nim ziemniaków! no i podawane jest na drewnianej deseczce, a nie na talerzu... opcja z ziemniakami nazywa się po prostu nieco inaczej. wiem, że się czepiam, ale jak profesjonalizm to 100%, żadnych zamienników. komu było mało – zamówił jeszcze fabadę (bardzo podobna do fasolki po bretońsku potrawa z asturii), ładnie podana i smaczna. na deser bardzo słodka gruszka na ciepło.

jedzenie dobre, bo hiszpańskie :) obsługa – jeżeli już chce błysnąć wiedzą, to niech się liczy z tym, że wśród gości może siedzieć ktoś kto wie dużo o hiszpańskim jedzeniu – powinni się więc doszkolić troszkę i jak już tłumaczą, to powinni robić to tak, żeby wszyscy przy stole zrozumieli. jeżeli wino nie zgadza się z rocznikiem w karcie to albo mówi się, że nie ma tego rocznika, jest inny droższy/tańszy i proponuje się go w innej cenie, albo mówi się, że w ogóle nie ma tego wina i proponuje inne, ale milczenie i liczenie na brak spostrzegawczości klienta jest delikatnie mówiąc – nie w porządku. i tylko za te "ściemy" winno-rybno-owocomorskie z ciężkim sercem obsłudze odejmuję 2 gwiazdki...

generalnie – miejsce dla kogoś kto chce poznać trochę kuchnię hiszpańską – niezłe, obsługa miła i fachowa, choć z brakami merytorycznymi. cena jak z centrum madrytu (ok 30e/os. za "menu przystawkowe" i napoje...) tu duży minus lokalu.
0
zlos
5
11 yıl önce
śródmieście południowe
1. jedzenie
wczoraj urządziliśmy sobie ucztę ze znajomymi. w szczegółach:

- steak wagyu zapadł w mojej pamięci i pomimo 80 zeta za 100 gram oceniam go na 200 zeta za 100 gram. miękki, wspaniale soczysty, doskonale przygotowany. inni kucharze powinni szkolić się u nich. najlepszy stek w warszawie, bez dwóch zdań.
- sałatka z ośmiornicy na ciepło: smakuje jak w tawernie przy hiszpańskim porcie rybackim; kto nie jadł, niech żałuje,
- lejący się ser owczy: zjadłem 2 porcje. nie mogłem się powstrzymać. znajomi spałaszowali zamiast deseru.
- policzki wołowe: najdelikatniejsze mięso, smaczne, soczyste, super podane.
- wina: super wybór, doskonałe białe wino (muszę kupić do domu kilka flaszek) do serów i owoców morza.

2. obsługa
miła, szybka, sympatyczna, zgadująca myśli klienta. tak trzymać.

3. wystrój
ciasno.

4. jakość do ceny
w droższych restauracjach dostaje się gorsze jedzenie. tyle w temacie. jak stać cię tylko na macdonalda, nie idź tam.

polecam z całego serca!
0
smakoczeq
4
11 yıl önce
śródmieście południowe
do napisania tej recenzji skłonił mnie wszechobecny szeptany marketing dotyczący ole. począwszy od recencji macieja nowaka w gazecie wyborzej, poprzez dziesiątki opinii internautów, a na niekończących się komplementach od znajomych skończywszy. wszystkie te zdania ociekały zachwytem na innowacyjnością miejsca. aby być bardziej wiarygodny, wzorem renomowanych krytyków, mekkę hiszpańskiej kuchni w warszawie odwiedziłem kilkukrotnie.

i. jedzenie:
w ole na uwagę zasługuję przede wszystkim wołowina. to ona jest na pierwszym miejscu. fantastyczne steki ze starzonej wołowiny hiszpańskiej, czy też jedyne prawdziwe kobe w warszawie sprawiają, że miłośnicy mięsa będą wniebowzięci. zwolennicy ryb znajdą tam steki z polędwicy, lub podbrzusza tuńczyka błękitnopłetwego. jak zapewniał kelner - ole jako jedyna restauracji w polsce przygotowuje z nich steki! po ich skosztowaniu nie sposób nie było przyznać mu racji. już od początku czuć zapach i smach świeżego mięsa. łyżką dziegciu było zbytnie wysmażenie steka podczas jednej z wizyt (średnio wysmażony zamiast półkrwistego). nie zawiodłem się też na hiszpańskich przekąskach w selekcji których chętnie pomogła obsługa, która wykazała się dużą kreatywnością dopasowując je do życzeń klientów. szczególnie polecam tatara ze wspomnianego tuńczyka błękitnopłetwego, szynkę dojrzewającą oraz ośmiornicę.

ii. obsługa

niezbyt często zdarza się być tak perfekcyjnie obsłużonym jak w ole. znajoma twarz obsługującego nas kelnera oraz jego życzliwość sprawiły, że spędziliśmy tam bardzo miły wieczór. kelner znający fantastycznie tematykę kulinarną (nie tylko kuchnię hiszpańską) oraz win (wreszcie ktoś kto mówi konkretnie, a nie banałami wyczytanymi na kontretykiecie) wykazał się również nienagannymi manierami, których raczej nie oczekuje się w tej klasie restauracji. przyjemnie też było patrzeć jak w dyskretny sposób kierował pracą pozostałych pracowników przygotowujących zamówienia. jego okraszone humorem opowieści osłodził nam nieco niemal czterocyfrowy rachunek.

iii. wystrój

to z pewnością największy mankament ole. o ile zrozumiały jest brak miejsca, tak przeciąg od otwierających się ciągle drzwi, dziwne obrazki na ścianie antresoli, czy też łazienka powinny być dopracowane. na plus skrzynki wina na ścianach i rdzawe regały. duży plus należy się także za otwartość kuchni i jej czystość - co z pewnością jest ciężkie do utrzymania przy tak ogromnym ruchu.

iv. jakość / ceny

w przeciwieństwie do poprzedników uważam, że ceny w ole są bardzo uczciwe. koszt zakupu dobrej wołowiny są w całej europie takie same, dlaczego więc steki w polsce miały by być tańsze? 30 zł za 100 gram polędwicy wołowej z rasy limousine z foie gras, albo 42 zł za polędwicę z tuńczyka błękitnopłetwego to naprawdę rozsądny europejski standard. ole od nich nie odbiega.

łączna ocena na poziomie 16 punktów na 20 (obniżona głównie ze względu na wystrój). bardzo dobre jedzenie i świetna obsługa są dobrym dopełnieniem unoszącej się powietrzu hiszpańskiej atmosfery. z niecierpliwością czekam na ogródek, który ma się pojawić już na wiosnę.
0
peter_c
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
przez pierwsze 15 minut zastanawiałem się, czy nie wyjść. po wymianie zdań z kelnerem na temat tego, co lokal ma w ofercie zgodnie z informacjami na stronie internetowej, a co w rzeczywistości, napięcie narastało, gdy kelner nie wracał przez 10 minut, wyjaśniając sprawę w kuchni, a ja miałem czas zastanawiać się, co jeszcze mi się nie podoba...

jednakże wszystko potem poszło już jak należy - dogadaliśmy się z kelnerem, obsługa dała się namówić na zorganizowanie zestawu degustacyjnego, którego już nie ma w karcie i w końcu zabraliśmy się za jedzenie.

na początek - sery manchego (3 stopnie dojrzałości, najmłodszy z dodatkiem krowiego mleka), do tego powidła z papryki i karmelizowana gruszka, wędliny (serrano, też coś tłustego i przepysznego z czarnej świni), kiełbasy (fuet, chorizo), boquerones, anchovies, oliwki, papryczki, pieczywko... do tego oliwa z les garrigues... już wiedziałem, że polegnę w połowie kolacji i nie dotrwam do deseru...

na drugie wyśmienita ośmiornica po galicyjsku, krewetki piri piri i zupa rybna z muszelkami. na koniec na gorąco - znowu wieprzowina z czarnej świni i starzona wołowina... wszystko oczywiście podlewane przeze mnie sporymi ilościami wina, które było doprawdy przednie (navarra - super, ale też inne mniej znane mi regiony, oczywiście głównie na rodzimych szczepach garnacha i tempranillo).

w sumie - dwie i pół godziny spędzone na jedzeniu przeplatanym winem, pełny brzuch i duży uśmiech na twarzy. polecam lokal zwłaszcza wszystkim miłośnikom mięsa, bo wybór jest naprawdę duży, ale nie brakuje też owoców morza. wszystkie dania raczej proste i konkretne, tu liczy się tylko treść.
0
leinad
5
11 yıl önce
śródmieście południowe
chcąc wybrać się w zimowy, mroźny wieczór z kimś dla mnie wyjątkowym do nietuzinkowej restauracji w warszawie, gdzie dania są przyrządzane z największą starannością, a dobre wino dopełni szczęścia wspaniałego wieczoru, postanowiłem zarezerwować stolik w restauracji ole. miałem nadzieję że ta restauracja przyrządzi nam wyjątkową kolację, z dobrymi winami, a profesjonalna obsługa zapewni miłą (wręcz romantyczną) atmosferę – i nie zawiodłem się .
kuchnia mimo że mała, mimo że brak w niej swobody pracy dla szefa kuchni, to właśnie ona jest największym atutem tej restauracji. to w niej były przygotowywane dania dla nas, które następnie elegancko serwowane do naszego stolika na antresoli, cieszyły najpierw nasze oczy dbałością o każdy detal dekoracji, a następnie rozpływały się w ustach wydobywając z siebie niezapomniany smak. przystawka - szynka iberico bellota ręcznie krojona (do dzisiaj czuję jej wspaniały smak) i dojrzewające sery owcze – wspaniały początek wieczoru. ośmiornica po galicyjsku na przekąskę wspaniale umilała czas do dania głównego, na które zamówiliśmy pieczony byczy ogon oraz steki ze sparzonej wołowiny galicyjskiej , które zwaliły nie z nóg. do tego wszystkiego wspaniałe wino wybrane przez obsługę ( tu przyznam że nie jestem znawcą i nie ryzykowałem sam wyboru), które dopełniło szczęścia udanego wieczoru.
i jeszcze dwa słowa o obsłudze – bardzo profesjonalna, znająca się doskonale na karcie i winach, miła, dbająca z najwyższą starannością aby kieliszki nie były puste, a klienci dokładnie wiedzieli co zamawiają i czuli się obsługiwani wyjątkowo w tym miejscu.
to wszystko sprawiło, że jeżeli ten lokal ma jakieś wady, to ja tego wieczoru ich nie zauważyłem i polecam restaurację ole, jako miejsce wyjątkowe na posmakowanie wyśmienitych dań i wybornego wina.
0
sytasprawa
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
do ole! wybraliśmy się zachęceni opiniami znajomych. na miejsce dotarliśmy po uprzedniej telefonicznej rezerwacji, w jeden z tych miłych zimowych wieczorów, kiedy zamieć za oknem skłania do spędzenia czasu przy lampce wina i miłej zakąsce w ciepłym, przytulnym wnętrzu. zamówiliśmy więc kilka małych talerzyków (½ pieczonego austriackiego ziemniaka z dodatkiem masła czosnkowego, talerz hiszpańskich owczych serów z marmoladą z pigwy - był to zdecydowanie jeden i ten sam rodzaj sera, skądinąd wybitny oraz skwierczące krewetki w sosie piri piri) i po lampce wina. i choć jedzenie było naprawdę warte grzechu, za sukces wieczoru wypada nam uznać coś innego - a mianowicie fakt, że w ogóle udało nam się doprowadzić do pojawienia się strawy na stole.

wydawałoby się, że nie ma nic prostszego, i że po to przecież chodzimy do restauracji, aby zamówić, zjeść i zapłacić. płacimy nie tylko za jedzenie, płacimy także za to, aby ktoś wziął na siebie trudną sztukę stworzenia miłej kolacjonowaniu atmosfery i - jeszcze trudniejszą - logistyczną sztukę, wskutek której jedzenie ląduje na stole. nie łudźcie się. nie tutaj.

tutaj, jeśli nie daj boże jesteście parą przed trzydziestką, w stroju unikającym niepotrzebnej ostentacji, będziecie potraktowani jak goście co najmniej nieproszeni, niegodni nawet tego, aby im podać menu, a już na pewno tacy, których nie stać ani na jedzenie, ani na napiwek, toteż nie ma sensu się starać. mogę zresztą tylko zgadywać, co pomyślał sobie kelner, który jednocześnie obsługując z atencją aż przesadzoną dwóch zamożnych mężczyzn w średnim wieku siedzących przy stoliku obok, olewał nas z takim uporem i konsekwencją, że dziwię się, że w ogóle dotarliśmy do końca posiłku. nie o to jednak przecież chodzi, żeby wizyta w restauracji była wysiłkiem zwrócenia na siebie uwagi kelnera, który według własnego widzimisię najwyraźniej uznaje, których gości nie chce/nie opłaca mu się obsługiwać. wielki, wielki obciach dla całej restauracji. dlatego, mimo że jedzenie było smaczne i (co istotne) bardzo dobrze się po nim czuliśmy, będziemy omijać ole! szerokim łukiem, to samo doradzając naszym znajomym.
0
szuwarek74
3
11 yıl önce
śródmieście południowe
mając na uwadze poniższe wspaniałe recenzje oraz chęć na stek wybrałem się z koleżanką do ole. obydwoje bardzo lubimy krwiste steki i dlatego też wybór padł na ten lokal.
zamówiliśmy stek z polędwicy wołowej ze świeżą foie gras oraz stek ze sparzonej wołowiny (rasa galicyjska) do tego po ½ pieczonego austryjackiego ziemniaka z dodatkiem masła czosnkowego oraz mix sałat, czyli różne sałaty doprawione domowym sosem vinaigrette. do picia braliśmy tylko wodę. na deser kawa oraz herbata oraz crema catalana.
wrażenia:
zacznijmy od plusów. obsługa bardzo dobra, kompetentna m.in. pokazuje i objaśnia typy mięsa i doradza co wybrać. dba o klienta w tym często podchodzi. tak wiec za obsługę plus.
dalej niestety nie jest już tak kolorowo.
lokal jest mały i ascetyczny co nie jest wada. ale niestety cały czas czuć bardzo mocno zapach z kuchni i tak raz jest to zapach smażonego mięsa po tym innych potraw przeplatany np. zapachem słodyczy itd. dla nas było to dość irytujące.
co do samych potraw. mięso było jak dla nas tylko ok zupełnie bez zachwytu. polędwicę jedliśmy już w inny miejscach znacznie lepsza natomiast co do steku duża część zajmował tłuszcz, a smak był przeciętny. prosiliśmy o mięsa średnio wysmażone, a dostaliśmy raczej dobrze wysmażone. sałata i ziemniak było dobre, ale to już trudno zepsuć.
tak więc ogólne wrażenie jest bardzo średnie i raczej ponownie się tym lokalu nie zjawimy. poza tym cena dość wysoka nie jest adekwatna do jakości.
podsumowując, dalej muszę szukać lokalu w warszawie z godnymi polecenia stekami.
0
krzysztof
4
11 yıl önce
śródmieście południowe
nie, nie to nie najdroższa zmieniła kolor włosów. rudzielec, jakże miły i kompetentny nas świetnie obsługiwał i doradzał dobre wina. takiej obsługi życzymy sobie w każdej knajpie.

a wszystko to w otoczeniu świetnego jedzenia.
tu dygresja: kuchnia hiszpańska jest w warszawie świetnie reprezentowana. casa pablo, la iberica czy pico cuadro to świetne miejsca. o asadorze nie wspominając... z przyjemnością dodaje do nich ole.

mocną stroną ole jest jakość surowców, dotyczy to mięsa, owoców morza, jak i dodatków. nawet przegryzkowe oliwki pachniały wyjątkowo.

polecamy tatara z tuńczyka, rewelacyjne wiadro z gotowanymi krewetkami z pysznym aioli oraz steki. wybór mięsa jest szeroki. jakość też.

w ole jest drogo. jakość uzasadnia ceny niestety powoduje, że nie jest to miejsce na co dzień.

aha.

duży wybór wina na kieliszki uprzyjemnia mijający wieczór i oddziela od codzienności.
0
oturum aç
hesap oluştur