l'enfant terrible


İçinde "menu" olan yorumlar
5
4.7
rtk84
5
2 yıl önce
stary mokotów
restaurację tę oceniam bardzo wysoko.

niepretensjonalna, zaangażowana, nienachalna i miła obsługa jest jednym ze znaków rozpoznawczych. ci ludzie naprawdę lubią swoją pracę i cieszą się tym, co robią.
dania przemyślane, bardzo interesująco skomponowane. każda serwowana potrawa jest rzeczowo i ciekawie przedstawiona przez kelnerkę.menuzmienia się regularnie, co skłania do systematycznego weryfikowania nowych propozycji. z uwagi na rotację dań opisywanie poszczególnych pozycji mija się z celem - wszystkie serwowane pozycje były bardzo dobre albo znakomite. na pochwałę zasługuje także pieczywo wypiekane przez restaurację, serwowane z różnymi rodzajami masła.
wina nie są (zasadniczo) z najwyższej półki, ale za to starannie wybrane i dobrane do dań, toteż trudno to uznać za ewidentny minus. nadmieniam jednak, że karta win w mojej opinii mogłaby zostać nieco poprawiona (poszerzona) - z uwagi na tę kwestię wahałem się, czy nie wystawić ostatecznie 4,5, aby być uczciwym względem np. senses. ostatecznie - biorąc pod uwagę całą resztę - wystawiam 5, ale z wyżej poczynionym zastrzeżeniem.
0
aga
5
8 yıl önce
stary mokotów
do l'enfant trafiłam w ramach lunchu niespodziankowego na urodziny, w tygodniu. wiedziałam, że ma rekomendacje michelin i gault millau, wiec spodziewałam się wiele. nie zawiodłam się!
zdecydowaliśmy się namenulunchowe imenudegustacyjne. kulinarna przygoda rozpoczęła się od amuse-bouche w postaci warzywnego kotlecika podanego na emulsji z wywaru z żeberek oproszonego gorgonzola, podanego z plastrem rzepy - doskonały. później chleb w trzech odsłonach (jedna na 17 letnim zakwasie) z masłem wedzonym i pierwsze przystawki - tatar wolowy i grasica - przepięknie podane, to był obraz nie jedzenie. za grasica nie przepadam, ale danie było wyśmienite, smaki się komponowaly. przystawka zmenulunchowego to kasza jaglana z dorszem, tez wyborna. następne przystawki to krem z karmelizowanej cebuli z kozi serem i biala czekolada, sycace danie o wyrazistym smaku i przegrzebki z kalafiorem. przegrzebki pięknie wysmazone, może trochę zbyt słone, jeśli miałabym się do czegoś przyczepić. nie wyczułam w pianie z kalafiora trawy cytrynowej i imbiru, nie znalazłam tez kandyzowanego galangalu, niemniej danie było przepyszne, zaskoczył mnie czips z przegrzebka. wreszcie dania główne - lunchowe - karczek confit z burakiem i wedzonymi kopytkami - najmniej nam smakował. karczek confit to już przesada, mięso było zbyt maślane, kopytka rozpadaly sie, nie miały typowej dla siebie sprężystości, bardzo dobrze dobrana pak choi. zmenudegustacyjnego piersza była skrei z hummusem, kalafiorem romanesco i boczniakiem, wg mnie najsłabsza pozycja zmenudegustacyjnego. drugie danie główne to perliczka confit, wyśmienita.
deser zmenulunchowego to sorbety - orzechowy, limonkowy i chyba karmelowy - mogłabym jeść codziennie. ja zdecydowałam się na deser w wersji orzechy&orzechy - doskonale zwieńczenie cudownego obiadu pełnego wrażeń estetycznych i kulinarnych. no może poza sporym kawałkiem lupiny z orzecha, który był w ciastku. ciesze się, że inspektorom michelina się nie przytrafiła, bo l'enfant wg mnie zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie.
0
mmmm
5
8 yıl önce
stary mokotów
na zaproszenie zomato wybrałam się na stary mokotów do mało grzecznego dzieciaka łobuziaka na kolację.  ostatnio sprawa z rezerwacją w niektórych restauracjach nie jest oczywista. większość działa od 12:00, kolacyjne godziny zaczynają się od 18:00, czasem tylko w weekendy. w przypadku tej restauracji są podane godziny lanczu (12-15), a potem kolacji (18-22)na szczescie cały tydzień. sa restauracje, ktore podaja kolacje tylko w weekendy.  w sprawie rezerwacji: jest nr telefonu, jest adres e-mail i jest system rezerwacyjny, który wymaga karty kredytowej...nie miałam ogromnych wyobrażeń, przeczytałam kartę na ich stronie, więc spodziewałam się smaku.
restauracja mieści się na rogu sandomierskiej i rejtana w kamienicy, widać ją z daleka. przy wejściu jesteśmy witani, "rozbierani" i prowadzeni do stolika. wnętrze tak jak lubię;) czerwona cegła i przetarcia betonu, piękne oświetlenie dzięki świecom i delikatnym lampom sufitowym daje poczucie elegancji i przytulności.
zamówiliśmymenudegustacyjne, aby mieć wyobrażenie i poczucie całości konceptu i smaku tutejszej kuchni. okazało się, iż w międzyczasie pojawiło się nowemenusezonowe, więc nie sugerujcie się kartą na zomato ani ich stronie, trochę się różni...a i dodatki do poszczególnych dań i ich składniki nie są tożsame z nową kartą, na zasadzie: to co mamy akurat w kuchni zastępuje to, czego akurat nam brakuje:) nie ma pewności co dokładnie dostaniecie co jest jeszcze bardziej ekscytujące.
czekadelko to przepyszne trzy rodzaje pieczywa wypiekanego na świeżo z prawdziwym masłem. bajka. jeden z zakwasów ma 17lat! zamówiliśmy białe wino i wjechała maleńka zielona zupka jak z alicji w krainie czarów;) to jeszcze nie są dania z karty.
obsługa to perfekcja, elokwencja, urok osobisty i profesjonalizm. rzuca się w oczy i uszy od początku.
pierwsza przystawka.
tatar wołowy z czerwonego angusa, marynowany w nalewce zbigniewa sierszuły, z dodatkami, a do tego ukryta  na dnie schowana ryba w panierce z octu. dla mnie ok, choć rybę odłożyłam, bo nie pasowała mi do surowego mięsa. towarzyszowi wręcz  odwrotnie- posiadł i moją:)
druga przystawka: surf&turf: przegrzebek, szpik wołowy, przepiękny chrust z palonego pora, który wyglądał jak źdźbło suchej trawy, pasta z oliwek, kapara i oliwy i krem ziemniaczano-porowy. po wymieszaniu wszystkiego radość pod sufit.
kolejna przystawka: troć i włoski likier cytrynowy, majonez imbirowy!, emulsja z kolendry, plasterek gruszki, chrupki orzechowe z wagame. każda porcja to poezja. 
ostania przystawka: dzik i ziemniak, niby nic, a jednak wow! dzik jak dzik, jeśli lubicie ten posmak dziczyzny, ale lody z pieczonych ziemniaków to jest to! czerwona kapusta z miodem i chipsy z ziemniaka. lody z polskiej bulwy podbily moje serce.
danie główne to gęś i korzenie czyli marynowana gęś i pieczone warzywa korzeniowe: harmonijka z selera z kremem z selera z miodem, piklowany buraczek na sosie z wędzonych warzyw.   wymiękam. czerwone wino.
desery: pinacolada i grzaniec nie były dla mnie ... wolałabym lody ziemniaczane:)

całości nadaję najwyższą notę z możliwych: za koncept, zaskoczenie, wow!, elokwencję, kulturę osobistą, poczucie humoru, odwagę i za to, iż mimo czytałam kartę dań i wszystkie składniki i ich smaki były mi znane - to byli mnie w stanie zaskoczyć i smakiem i formą podania. a jednak wyróżnienie się na mapie kulinarnej stolicy jest możliwe - co nie jest łatwe....
0
ewelina
5
8 yıl önce
stary mokotów
czy nigdy nie rozmyślaliście o jedzeniu w sposób zwariowany, a nawet szaleńczy?!? jeśli szukaliście pewnej odskoczni od obowiązujących trendów gastronomicznych, brakowało wam połączeń dwóch różnych produktów w daniu, które razem tworzą doskonałą spójną całość, a przy okazji są czymś zupełnie innym niż to co serwowane jest prawie wszędzie to od razu zakochacie się w miejscu do którego was dziś zabieram. kilkanaście ulic dalej od ścisłego centrum warszawy, dosłownie kilka kroków od ruchliwej ulicy puławskiej, na rogu ulicy sandomierskiej z rejtana mieści się bardzo niepozorna z zewnątrz restauracja o wdzięcznej nazwie l'enfant terrible. to wyjątkowe miejsce mieliśmy okazję odwiedzić dzięki uprzejmości zomato, które zaprosiło nas na kolejną, a zarazem bardzo wyjątkową kolację. już po przekroczeniu progu restauracja wywiera na swoich gościach ogromne wrażenie - dosyć spora, otwarta kuchnia w której kucharze precyzyjnie przygotowują i wydają dania. wnętrze lokalu jest proste, surowa cegła, drewno i oświetlenie tworzą jakże wyjątkowy klimat i atmosferę tego miejsca. sala nie jest zbyt duża, zmieści raptem kilka stolików. obok lustra przy ścianie znajduję się barek z alkoholami, winami i nalewkami prawie z całego świata. obsługa jest sympatyczna i bardzo profesjonalna. podczas trwania całej kolacji interesująco opowiadała nam o serwowanych daniach i winach, a dodatkowo chętnie odpowiadała na każde zadawane przez nas pytanie. twórcą tutejszego, dosyć kontrowersyjnegomenujest michał bryś, szef kuchni, a za razem właściciel l'enfant terrible. naszą ucztę rozpoczęliśmy od degustacji wędzonego w sianie chleba, który zrobiony był na bazie siedemnastoletniego zakwasu. według mnie to najlepszy chleb jaki dotychczas jadłam w swoim życiu, a dodatek wędzonego masła podkreślił jeszcze bardziej jego wyjątkowy smak. sam szef kuchni powiedział nam, że chleby są jego pasją, a tworzenie zakwasów to złoty konik w całym jego kulinarnym talencie. później na nasz stół wjechały już dania degustacyjne, o ile można je tak nazwać, bo porcje w porównaniu do innych warszawskich restauracji nie były zbyt małe, ani zbyt duże. tego wieczoru kosztowaliśmymenudegustacyjnego, składającego się z pięciu wyjątkowych potraw i wybranego deseru (w cenie 199 zł). pierwszym daniem które mieliśmy okazję próbować był rostebef (43 zł) w połączeniu z arbuzem, lodami kukurydzianymi i chipsem z polenty. odrobina zabawy i nutka fantazji, która przełamała stereotypy i odmieniła całkowite moje wyobrażenie o surowym mięsie. absolutnie fenomenalną przystawką, która zdecydowanie tego wieczoru podbiła nie tylko moje serce była bryndza (35 zł) w połączeniu z emulsją z zielonych pomidorów z wodą pomidorową, granitą malinową i olejem szczypiorkowym. smaki które według mnie doskonale ze sobą współgrają, a dodatkowo są czymś niezwykłym i wyjątkowym choćby przez tak dobre połączenie kolorystyczne półproduktów użytych do tego dania. dzik i ziemniak (44 zł) to kolejna propozycja naszego piątkowego tastingu. dzik confit podany lodami z pieczonych ziemniaków, dodatkiem maślaków, borowików, czerwonej kapusty i czipsa ziemniaczanego był świetnie dopracowany, zarówno pod względem smakowym, jak i estetycznym. zupełnie nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia człowieka, prócz tego smakowitego kąska dziczyzny z l'enfant. tak jak już kilkakrotnie powtarzałam na blogu, sztuką jest zaserwować w restauracji dobrą rybę, która będzie idealnie wysmażona na złoto, miała chrupiącą skórkę, a jednocześnie nie będzie sucha. dlatego tu też duże ukłony w stronę szefa kuchni i jego załogi, która serwując troć i miso (76 zł) przeszła wszelkie moje oczekiwania. ryba była perfekcyjna (chyba dawno nie jadłam w restauracji tak doskonale przygotowanej), choćby ze względu na wykorzystywane połączenia tekstur i "zabawy" smakami. dodatek sake, miso i glony wakame tworzyły z nią spójność o lekkim azjatyckim zabarwieniu, a dynia fenomenalnie podkręciła całość. ostatnim wytrawnym daniem tego wieczoru była pierś z kaczki (78 zł) podana na puree z fioletowych marchewek i czarnej porzeczki z pysznym cappelletti z wędzoną mozzarellą. kaczuszka była przygotowana metodą sous vide (długie gotowanie potraw w niskiej temperaturze), a następnie obsmażana na patelni z obydwu stron. wszystkie zaserwowane tego wieczoru dania były piękne i doskonałe, ale desery były istnym "miodem" na moje serce tzw. wisienką na torcie. wybór był ciężki, obydwie propozycje były bardzo kuszące. specjalny deser: śliwka w czekoladzie (29 zł), wspierająca kampanię na rzecz walki z rakiem piersi, zaś z drugiej klasyk w śród klasyków: szarlotka ( również 29 zł) z lodami z pieczonych jabłek, karmelem i cynamonem. dla mnie bezwzględnie pojedynek wygrała szarlotka. była domowa, czyli taka jak powinna być, a dzięki pianie z białek na wierzchu stała się jeszcze bardziej aksamitna. l'enfant terrible to pozytywny przerost treści nad dotychczasową formą. to niekończąca się bajka, pełna magii i swobodności tworzenia, którą warto przeżyć. michał bryś to malarz, który pełen pasji z głową pełną wyjątkowych pomysłów tworzy na talerzach swoje małe dzieła sztuki. dla mnie to zdecydowanie zasłużone miejsce wyróżnione dwiema kucharskimi czapkami w gault&millau, któremu życzę jeszcze większych sukcesów niż dotychczasowe.
0
mike
4
8 yıl önce
stary mokotów
i visited this restaurant at the very beginning of its life. i like the food, the space/decoration but  i was expecting a bit more. and for the price, i was considerable more. it was price positioned as one of the most expensive restaurants in warsaw (40 pln desserts)  and it was not in the same same as the best.

after knowing that they had updated themenuand the prices, i was curious to give it another try, specially because the first impression was a positive one, the only drawback was the price, pulling down a very important ratio - the price/quality.

i am happy i gave it a second try. themenuwas very well balanced, all of the dishes were good and the service 5 stars. and the new prices are much more aligned with overall experience.
0
sebastian
5
9 yıl önce
stary mokotów
w piątek trzynastego w 'niesfornym' zjedliśmy pięciodaniowemenudegustacyjne. genialny burger kalmarowy z jeszcze lepszymi sosami! świnka i dorsz na bardzo wysokim poziomie. dobre wina. naprawdę miła atmosfera. powrócimy, podobno następny piątek trzynastego w marcu. :) polecam
0
vinagotica
4
9 yıl önce
stary mokotów
niepozorna okolica na warszawskim mokotowie, ale w sobotni wieczór restauracja prawie pełna. wmenu5-6 przystawek, 5-6 dań głównych i 3 desery. do tego spory wybór win białych (ok. 20 pozycji), czerwonych (też ok. 20) i szampany i inne alkohole (nawet japońska whisky!). ceny win od 89 do 300 zł.
na początek dostajemy koszyk pieczywa pieczonego przez szefa kuchni. najlepszy jest chleb razowy z chrupiącą skórką. do tego masełko.
zamawiamy przystawki: sernik z jelenia i koziego sera z czerwoną porzeczką oraz żur na zakwasie. porcje niewielkie, za to pełne smaku. żur mocny, kwaśny, gęsty. sernik prezentuje się rzeczywiście jak kawałek dwuwarstowego ciasta, jest delikatny, kremowy z wyraźnym posmakiem koziego sera, który trochę przytłacza smak jelenia. do tego wszystkiego savignon blanc z nowej zelandii (180 zł).
dania główne to molwa (ryba) z dodatkami, kacze serca z pęczakiem i jarmużem oraz perliczka (udka i piersi) z czerwoną kapustą i białymi i czarnymi kopytkami. wszystko pięknie skomponowane i smaczne i tylko żal, że porcje takie skromne.
na deser były wariacje na temat orzechów, lody z palonego masła i wariacje na temat mleka. mi najbardziej smakowało ciastko orzechowe i orzechowe lody. lody z palonego masła, specyficzne i chyba niewarte 33 zł. na koniec postanowiliśmy zamówić jeszcze tatar z jelenia, który był najlepszą przystawką wieczoru: porcja tatara umieszczona w cieście w kształcie korony, galaretka z kwaszonego ogórka, kilka kurek, lody z lubczyka i żółtko jajka w otoczce z palonego bakłażana. kwintesencja smaku i piękna kompozycja.
obsługa zna się na rzeczy, opowiada o każdym daniu. zapytajcie o historię z zakwasem oddawanym do hotelu :-)
restauracja jest zamknięta w niedziele, na wieczory róbcie rezerwacje.
lokal raczej na specjalne okazje, kolacja dla 3 osób + 2 butelki wina to ponad 900 zł. 12,5% kwoty rachunku jest doliczane przy grupach ponad 5 osób.
porcje degustacyjne. ale warto przyjść choć raz.
0
oturum aç
hesap oluştur