lavash


slawek
4
10 yıl önce
śródmieście
smaki zaskakują. niestety, bez poświęconego lavash artykułu w gw trudno byłoby do niej trafić.
knajpka jest niewielka, usytuowana w podwórzu, a informacja o niej wiszącą w bramie nie rzuca się w oczy.
ale skoro już trafiliśmy, to należy ocenić, jak karmią.
przystawka - bakłażan marynowany z orzechami to trzy roladki z bakłażana (chyba grillowanego) faszerowane orzechami w marynacie o smaku dość słodkim, ale bardzo dobrze współgrającym ze smakiem bakłażana i orzechów.
zupa - duet z cukinii i pomidorów podana przemyślnie w taki sposób, że pół talerza zajmuje krem z cukinii, a drugie pół krem z pomidorów. jak to zastało nalane, że się nie zmieszało? zupa lekko pikantna dobra w smaku, prawdziwie kremowa.
dania główne. wegetariańskie gołąbki dolma córka oceniła jako dobre, duszona baranina polecona przez kelnera bardzo mi smakowała. surówki - zestaw marchew, biała i czerwona kapusta doprawione w sposób, jaki do tej pory nigdzie nie spotkałem, zupełnie nowe smaki.
zaskakują smaki zdecydowanie inne, czasem słodko-pikantne, ale nie w stylu kuchni dalekowschodniej. sympatyczna obsługa to kolejny atut. karta nie jest zbyt rozbudowana, ale oryginalne nazwy potraw po ich rozszyfrowaniu przez kelnera zdecydowanie zachęcają do powrotu, co niewątpliwie wkrótce uczynię.
dobrze wygląda menu z punktu wiedzenia wegetarian, to też niewątpliwy atut, bo nie jedzący mięsa w wielu knajpkach mają problem z wyborem dań.

uzupełnienie z dn. 16.03.2014 r.
muszę uzupełnić opinię z perspektywy dwóch kolejnych wizyt w lavash. popróbowaliśmy kilku kolejnych dań z karty i trudno jednoznacznie określić, które było najlepsze. mnie bardzo smakowały pierogi khinkali, inni zachwycali się, nazwy dania w oryginale nie przytoczę, plackiem drożdżowym zapiekanym z serem, a na wierzchu było jajko sadzone. bardzo smaczne warzywa na maśle. z przystawek kotleciki sojowe były super, a koniecznie trzeba spróbować suszoną wołowinę podawaną w zestawie deska lavash. do menu doszły wina z armenii i gruzji w tym oryginalne wino z granatów o wyraźnym owocowym aromacie i smaku. deser bakhlava zupełnie inny niż ten znany, o podobnej nazwie, z kuchni greckiej lub tureckiej, mniej słodki i dużo więcej masy orzechowej. jedzenie rewelacyjne i takaż obsługa.
0
fiszu
4
10 yıl önce
śródmieście
kaukaska nisza. niewielka restauracja wita nas przyjemnymi jasnymi ścianami, na których wiszą koronkowe serwetki w ramkach, grafiki z łódzkimi ulicami oraz reprodukcje klasyków malarstwa polskiego, np. bociany chełmońskiego. to różnorakie, lecz nieprzytłaczające otoczenie chyba oddaje radosny, sielski i nieco chaotyczny klimat kaukazu, a w każdym razie charakter przemiłych panów prowadzących ów niewielki kubaturą biznes. kolorystykę wnętrza uzupełniają czerwone detale: obrusy, makatki i wyściółka krzeseł przy 8 stolikach (jeden z nich tworzy jakby swego rodzaju vip room).
przemili panowie pojawili się pod dwoma postaciami: uczynnego i rozmownego kelnera oraz drugiego, wychylającego się z kuchni, co mogłoby świadczyć, że prawdopodobnie piastuje on stanowisko kucharza.
atmosfery dopełniała klimatyczna muzyka, lecz, nie będąc znawcą ormiańskiego disco, przejdę może do opisu dań.
na przystawkę zamówiliśmy i w bardzo przyzwoitym czasie otrzymaliśmy zestaw 3 kotlecików sojowych z sosem z granatu. kotleciki były gorące, wyraźnie słone i tworzyły ciekawą kompozycję z osładzającym je sosem (duża ilość nasion, niestety). im mniej kotlecików zostawało na talerzu, tym bardziej czułem się zasłodzony, ale to tylko dlatego, że nie używam cukru, więc nie traktuję tego jako minus - po prostu wyrazisty smak regionalnej kuchni.
dania główne zamówione przez nas to: adżarski chaczapuri (placek z ciasta prawdopodobnie drożdżowego, pokryty słonym serem własnej produkcji i dwa sadzone jajka) i wołowina duszona z sosem z bakłażana i pomidorów + ziemniaki grillowane w przyprawach regionalnych. temperatura, smak (wyraźnie słone) i sposób podania dań bez zarzutu. czas podania właściwy dla przygotowania potraw (troszkę dłużej niż zjedzenie przystawki). podkreślenia warta bardzo kulturalna, szybka i przyjemnie rozmowna obsługa przez pana kelnera. rachunek bez napojów: 47 zł i były to bardzo przyjemnie wydane pieniądze. karta kryje jeszcze kilka smakowitych zagadek, choćby armeńskie konfitury, co zachęca do kolejnych wizyt.
podsumowując: nie są to smaki, jakie preferuję na co dzień, ale z czystym sumieniem polecam smakoszom kuchni regionalnych oraz kulinarnym eksperymentatorom - być może będzie to bardzo przyjemne dla podniebienia odkrycie i początek dłuższej przyjaźni z kuchnią ormiańską.
0
patt2000
5
10 yıl önce
śródmieście
pyszota. knajpka świeża, ale już zdążyłem ją odwiedzić z polecenia. i był to bardzo dobry wybór, bo jedzeniem jestem zachwycony. jak dla mnie bomba. raczyłem się baraniną, którą generalnie ciężko znaleźć w restauracjach, więc jak tylko jest okazja, to chętnie kosztuję. była przepyszna! nie wiem, jak zupy, bo jadłem jeszcze przystawkę z serami i kaukaską suszoną wędliną, więc nie chciałem przesadzać, ale z tego co zasłyszałem z sąsiednich stolików, to były bardzo smaczne. no ale tanie nie są, więc chyba muszą :). ceny wprawdzie nie są najniższe, ale sposób podania, wielkość porcji, a przede wszystkim smak wyjaśniają wszystko. do następnego, na pewno wkrótce wybiorę się tam znowu, zapewne w większym gronie.
0
oturum aç
hesap oluştur