lavash


artur
5
9 yıl önce
śródmieście
byłem tam z kolegami.i na pewno będziemy jeszcze raz.
kelnerka bardzo miła i uśmiechnięta.
zamówiliśmy i przestawki i dania główne i desery a na sam koniec wzięliśmy zupy na cztery osoby o nazwie pelmeni, na bazie baraniny - coś pysznego!
przystawki zaskakiwały smakiem. każda inaczej smakowała, a dania główne coś wspaniałego! kolega zamówił deskę z grilla która wyglądała imponująco. dużo pysznego mięsa, grilowane warzywa a wszystko to podane dosłownie na desce!
ja miałem baraninę z gruszkami ,oj do dziś pamiętam ten smak :)polecam.
krótko mówiąc jak najbardziej polecam
jedzenie, atmosfera i obsługa rewelacja.
kawał dobrej roboty - tak trzymać!
polecam bardzo ten lokal,ja na pewno będę wracać tam :).
0
bikucharka
4
9 yıl önce
śródmieście
zadziwiająco.... w mikołajkowy wieczór postanowiłam z mężem poznać smaki kaukazu. na khinkali (15 zł) byliśmy zdecydowani od samego początku zanim weszliśmy do lokalu. są bardzo dobre i, choć nie lubię grubego ciasta, te łącznie ze swoim sokiem i mięskiem były bardzo dobre. dodatkowo zamówiliśmy (w sumie niepotrzebnie, bo najedliśmy się pierogami): ja pieróg z bardzo smacznego ciasta (a'la jak u nas na paszteciki świąteczne) pieczony z nadzieniem z czerwonej fasoli i sera, a mąż "pizze" z mięsem wołowym o ile się nie mylę i suszonymi pomidorami. ta druga ani mi, ani mężowi nie przypadła do gustu - zresztą pojęcie pizza - jest tylko umowne (niestety nie pamiętam jak nazywało się to danie w oryginale). dla nas był to szok smakowy - trochę słodka trochę kwaśna - dziwna (dla smakoszy bym powiedziała). mój "pieróg" też był bardzo oryginalny jeśli chodzi o smak, ale z każdym kolejnym kęsem smakował coraz lepiej. myślę, że nie tak łatwo przyzwyczaić kubki smakowe do zupełnie innych smaków. do tego zamówiliśmy sok z derenia (8 zł szt.) - smakowo ciekawy, a po za tym na koniec, jeszcze lemoniadę bardzo zieloną pachnącą anyżem. łącznie zostawiliśmy w lokalu 100 zł. nasza ciekawość została zaspokojona i na khinkali wrócimy na pewno, ale inne gruzińskie specjały zostawiamy na inny raz. wystrój nie powala, choć jest bardzo przyjemny. obsługiwała nas przesympatyczna kelnerka troszcząc się o to czy dania smakują i tłumacząc jak się je powinno spożywać. przed wyborem dań tłumaczyła wszystko cierpliwie i szczegółowo z czego składają się potrawy i jak są przygotowywane. na pewno chcący nowych doznań kulinarnych nie zawiodą się.
0
raulowski
4
9 yıl önce
śródmieście
zaskakujące . z dziewczyną nie chodzimy zbyt często do restauracji, jesteśmy studentami, a jak wiadomo portfel w tym okresie życia potrafi mocno ograniczać (oby później nie było już takich problemów :)), jednak przy różnych okazjach odwiedzamy lokale w naszym pięknym mieście. wybór lavash na piątkową kolację był jak dotąd naszym najlepszym.
zacznę jednak od minusów: restauracja jest schowana w obskurnej bramie i słabo widoczna z ulicy piotrkowskiej. baner nie rzuca się w oczy, przez co wiele osób może w ogóle nie zwrócić na niego uwagi. otoczenie, jak napisałem, również nie wygląda zachęcająco... ale to chyba jedyne zastrzeżenia jakie mógłbym mieć!
lokal jest kameralny i bardzo przytulny, na ścianach wiszą obrazy erewanu i ormiańskie dywany, wszystko dobrane ze smakiem, aby można było poczuć klimat kaukazu. świetnie.
obsługiwał nas bardzo uprzejmy kelner, który pochodził najprawdopodobniej z tamtych okolic. bez pytania przyniósł wazon do kwiatów mojej dziewczyny, doradził jakie wino dobrać do jedzenia, wszystko tak jak należy.
przejdźmy do najważniejszego - jedzenia. było re-we-la-cyj-ne. naprawdę. ja zamówiłem zapiekanego bakłażana z wołowiną i baraniną. był znakomity i nietypowy, do tego pieczone ziemniaczki w przyprawach kaukaskich, "niebo w gębie". moja dziewczyna zamówiła kaczkę w sosie z granatów, również była zachwycona, kaczka była słodkawa, oryginalna, pyszna. do tego wspaniałe półwytrawne wino z granatów (!!), znacznie różniące się smakiem od tego z winogron, trochę kwaskowate, świetnie komponowało się z naszymi daniami. do wyboru były również wina z jeżyn lub pigwy.
za kolację zapłaciliśmy 84 zł, uważam, że taka cena za taką kolację jest bardzo adekwatna. w innych lokalach za porównywalne lub wyższe kwoty raczej nie otrzymamy dań na tym poziomie. jedna uwaga - ceny na stronie internetowej są inne niż w restauracji.
podsumowując, lavash jest lokalem godnym polecenia każdemu, jedzenie jest bezbłędne, niedrogie, a wystrój i obsługa sprawiają, że czas upływa bardzo miło. chce się wrócić spróbować czegoś jeszcze. polecamy!!
0
ostra-papryczka
5
9 yıl önce
śródmieście
inny świat. cudowna kuchnia wschodu w domowym wydaniu. smak i zapach powalają. jako przystawkę polecam deskę lavash - lokalne sery i wędliny, podawane w chlebkiem i ziołami.
khinkali - dla wielbicieli pierogów - sakiewki z wołowiną podawane na maśle. jedliśmy jeszcze choreszt czyli kurczak duszony w suszonej cytrynie i fasolce. fantastyczne doznania smakowe.
knajpkę polecam odważnym, szukającym nowych smaków.
0
grzegorz
3
9 yıl önce
śródmieście
przyzwoita przeciętność. ta restauracja długo była na mojej liście "planuję odwiedzić" - głownie na skutek entuzjastycznych (w większości) recenzji w tym serwisie. jakieś trzy tygodnie temu poszedłem tam ze znajomym.
miejsce jest niewielkie. zajęty był tylko jeden stolik; drugi, który uznaliśmy za wystarczająco wygodny, był w bezpośrednim sąsiedztwie drzwi do toalety... kelner wystarczająco sympatyczny, choć odniosłem wrażenie, że na pytanie co by sugerował, poleciłby cokolwiek. choć - może i trudno się dziwić; co kelner może odpowiedzieć na takie pytanie w "swojej" restauracji? niedawno w innym miejscu usłyszałem "polecam wszystko". przynajmniej szczerze.
dania, niestety, nie zachwyciły. może oczekiwałem zbyt wiele? rodzaj pierożków (nazwy nie pamiętam) - mikroskopijna ilość nadzienia i mnóstwo twardego ciasta. gołąbki w liściach winogron (też, zdaje się, nazywają się inaczej) - jadałem lepsze, i to w kilku miejscach niedaleko tej restauracji. to były przekąski. nie pamiętam dań głównych, ale pamiętam wrażenie: nic specjalnie ciekawego za raczej wysoką cenę. także napoje: 10 zł za niewielki kieliszek bardziej niż przeciętnego wina, to raczej dużo.
krótko: nie żałuję, że tam byłem. drugi raz raczej nie pójdę.
0
marbas49
5
9 yıl önce
śródmieście
kaukaska gościność :). trafiłem do restauracji przypadkiem. początkowo kierowałem się do znanej mi już restauracji. postanowiłem jednak sprawdzić, co kryje się za nazwą lavash oraz kaukaską gościnnością. restauracja bardzo przyjemna. zostałem przywitany przy samych drzwiach przez kelnerkę, która później udzieliła pomocy w wybraniu dań. poleciła pierogi ormiańskie z baraniną oraz "pizze" ormiańską z mięsem, przyprawami i sosem- nazwy niestety nie pamiętam. do tego lemoniada o niesamowitym zielonym kolorze.

podsumowując:
jedzenie oceniam na 5+ było wyjątkowo pyszne!
obsługa- kelnerka bardzo pomocna, cierpliwa oraz uśmiechnięta,
wystrój- ciepły oraz domowy,
ceny- niewygórowane.

restauracja warta polecenia!
0
paweld
4
9 yıl önce
śródmieście
kameralny lokal z ciekawym menu. restauracja lavash jest bardzo ciekawą restauracją tematyczną (tu kuchnia ormiańska). mieści się w miejscu dawnej pierogarni, lecz wystrój bardziej klimatyczny. całe menu pełne jest ciekawych i oryginalnych potraw, których nie znajdziemy w łódzkich restauracjach. większość z dań przygotowywanych jest od początku po złożeniu zamówienia, co wydłuża czas oczekiwania, lecz w zamian dostajemy świeże produkty i świetny smak potraw.
z przystawek polecam deskę lavash (4 placuszki, świeża kolendra, twarożek i plasterki suszonej wołowiny). do przystawki poprosiłem o rewelacyjny sos pomidorowy, choć w rzeczywistości składa się on z kilkunastu składników. przystawki na pewno zachwycą wegetarian, bo króluje tu bakłażan, fasola i inne warzywa typowe dla kuchni bliskowschodniej. z dań głównych miałem przyjemność spróbować khinkali z baraniną (pierożki, a w zasadzie sakiewki gotowane z surowym mięsem, przez co w środku wytwarza się charakterystyczny sos z mięsa z przyprawami). lahmadżo (taka "pizza" z sosem pomidorowym i wołowiną) bardzo dobre, na świetnym cieście i dobrze doprawione. na takim samym cieście zaserwowano adżarski chaczapuri (z dodatkiem twarożku i jajka sadzonego). do każdego dań dostałem sporą łyżkę masła, co mi bardzo pasuje bo masło jedynie podbija smak sosu. dla liczących kalorie nie polecam :). poza tym w menu na przykład dolma (ryż w liściach winogron), adzabsandale (potrawka z bakłażana, pomidorów i papryki), baranina duszona na kilka sposobów, kebab i inne, już bardziej europejskie smaki, jak kaczka, ale za to w sosie z granatów czy żeberko w sosie porzeczkowym. na deser polecam bardzo orzechową pachlawę (podobna do baklawy). z napojów, oprócz lokalnych win, polecam spróbować bardzo orzeźwiającego soku z granatów oraz soku z derenia.
obsługa daje radę i zna menu i skład potraw. ceny nie są wygórowane i bez większego wysiłku da się dobrze zjeść we dwoje poniżej 100 zł.
polecam tę restaurację ze względu na oryginalne menu i kameralną atmosferę.
0
sylwia
5
9 yıl önce
śródmieście
będę tam często wracać. trafiliśmy tu ze znajomymi zupełnie przypadkiem. po pierwsze ogromny plus za klimat miejsca i zaangażowanie właściciela, który sam obsługuje gości. kuchnia naprawdę fantastyczna. oryginalne połączenia smaków. polecono mi zupę duet cukiniowo-pomidorowy, który kompletnie mnie zaskoczył. zamówiliśmy również khinkali i kaczkę w sosie z granatów - były równie wyborne. bardzo żałuję, że nie było już pachlawy, bo bardzo chciała spróbować. mam nadzieję, że uda mi się następnym razem, a takowy na pewno będzie. :)
0
candelina
3
9 yıl önce
śródmieście
oryginalnie i odmiennie. zawitaliśmy do lavash w porze deszczowej, nie sposób było mimo letniej pory usiąść w przedrestauracyjnym ogródku, gdyż deszcz lał się strumieniami. w środku dość ciepło, kilka stolików, jeden bardzo kameralny z wygodną kanapą. wystrój nienarzucający się, ale idealnie wkomponowany i nawiązujący do kuchni kaukaskiej, serwetki, obrazki, makatki, świece. niestety nie udało nam się spotkać tak chwalonego tutaj kelnera, była pani, sympatyczna, ale nie dzieliła się wiedzą o daniach zbyt obszernie. na przystawkę wzięliśmy deskę lavash (basturma - suszona wołowina, lavash, ser i listki kolendry) cała przystawka jest dość słona, dziecku nie smakowała absolutnie. dla mnie ciekawe połączenie. pani kelnerka wyjaśniła jak jeść. mąż wziął kaczkę na ostro z makaronem zielonym, porcja malutka, sos jak z buteleczki tao tao, danie nie powaliło. ja spróbowałam lahmadżo, które smakowało jak mała pizza na bardzo twardym cieście i w środku paćka z pomidorów i oryginalnych przypraw, mięsa niewiele. najlepsze były pierożki khinkali i je polecam najbardziej. duża porcja dużych pierogów z bardzo fajnym mięskiem, z których po odkrojeniu wypływa sosik. surówka z selera i marchewki przeciętna. do picia lemoniada w trzech smakach, piwo kaukaskie. generalnie nie wyszliśmy najedzeni, pomimo rachunku powyżej 100 zł, ale smaki kaukaskie zaliczone, choć w niewielkim stopniu. z ciekawości warto wstąpić.
0
lwunio
5
9 yıl önce
śródmieście
świetna atmosfera, pyszne jedzenie. to, że jedzonko w 'lavash'u' jest grzechu warte mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem. podczas trzech wizyt, w tym jednej imprezy rodzinnej, w trakcie której dosłownie dokonaliśmy skróconego przeglądu całej karty (spróbowaliśmy, wliczając desery, chyba 15 potraw) nie natrafiliśmy na danie, które nie smakowałaby co najmniej dobrze. szczególnie polecam baraninę z gruszką i indyka w sosie różanym. doskonała jest też orzeźwiająca sałata lavash, na bazie sałaty lodowej z dodatkiem granatu. na deser - wyborne lody robione na miejscu lub jeśli ktoś się słodkiego nie boi, pachlawa - ciasto z orzechami, lub gata - przypominające francuskie ciasto przekładane baaardzo słodkim nadzieniem. lokal jest niewielki, obsługa kelnerska bardzo dobra. mimo dużego obłożenia wszystkie potrawy były serwowane sprawnie. całości dopełnia domowa atmosfera - właściciel dogląda wszystkiego, rozmawia z gośćmi, doradza. uczestnicy naszej biesiady zgodnie stwierdzili, że tak dobrze i w tak świetnej atmosferze dawno nie imprezowali.
0
hubabuba
4
10 yıl önce
śródmieście
super!. trafiłam tam bardzo głodna i zła po wcześniejszej wizycie w innej restauracji, która niemal zepsuła mi dzień. niemal- tylko dlatego, że trafiłam do lavash. super wystrój, bogata karta, jedzenie smaczne. pan, który nas obsługiwał, był ormianinem i doskonale znał całe menu, potrafił doradzić i wyjaśnić, podpowiadał też jak zjeść danie, żeby było dokładnie jak po ormiańsku ;).
ja zamówiłam gołąbki z liści winogron z pieczonymi ziemniaczkami, a mój partner- baraninę z ziemniakami gotowanymi. wcześniej zjedliśmy jeszcze deskę lavash- ormiański chleb, ser i wędlinę, a na deser (ledwo) zjedliśmy kawałek baklawy na spółkę. jedzenie było pyszne, świeże, mięso rozpływało się w ustach, gołąbki były miękkie, a przyprawy dobrze dobrane.
skosztowaliśmy też ormiańskich soków- brzoskwiniowego i dereniowego- oba pyszne i orzeźwiające.
ceny są bardzo przyzwoite, a porcje spore.
wystrój tematyczny, chociaż lekko niedopracowany (zwłaszcza 'obrazki' na ścianach). stolik, który wybraliśmy nie był zbyt wygodny z uwagi na nogi, które trochę przeszkadzały moim nogom, zwłaszcza, że miałam spódniczkę ;) i fotele, które były zdecydowanie zbyt głębokie- ale to mało istotne dla mnie szczegóły, z pewnością nie popsuło mi to posiłku.
na pewno tam wrócę- spróbować innych potraw.
0
bazyllo
5
10 yıl önce
śródmieście
oryginalna, wspaniała kuchnia. bardzo lubię takie restauracje. miejsca, w których zjemy prawdziwą kuchnię z danego rejonu świata. mamy w łodzi knajpę węgierską, żydowską, bułgarską... w końcu ktoś odważny otworzył ormiańską. bardzo niepopularną w polsce. nie ma zbyt dużo tego typu miejsc w naszym kraju.
lokal mieści się w podwórku kamienicy w najpopularniejszej części pietryny. przez to jest tam cicho. latem można spokojnie zjeść w ogródku, nie odganiając się od miejscowych żuli.
w środku jest dosyć domowo. nie ma nadęcia jak w drogich restauracjach. podoba mi się to. każdy skrawek miejsca jest wykorzystany. jest kilka stołów. na ścianach zdjęcia i obrazki. sala jest dość mała. jeśli czuć jedzenie, to w przyjemny sposób. podoba mi się.
obsługa. mam ochotę zaprosić kelnerów i kelnerki z większości łódzkich knajp tutaj na praktyki. jeden młody mężczyzna obsługuje wszystkich i robi to bardzo szybko i sprawnie. zbiera zamówienia, doradza, opowiada, rozmawia. a potem przynosi, pyta się czy smakuje, jest zawsze gdy go potrzeba. w dodatku bez żadnego pytania przyniósł fotelik dla dziecka, a potem wziął od nas wózek, żeby było nam wygodniej. uśmiechał się do synka, zabawiał go trochę. a gdy upadła zabaweczka, to bez słowa podszedł i ją podał. jestem pod wrażeniem. brawo.
a co my tu zjemy? w skrócie mogę powiedzieć, że pyszne rzeczy. oryginalne, rzadko spotykane na polskim rynku. albo zapomniane, a jeszcze 100 lat temu popularne. oryginalne kaukaskie przysmaki.
weźmy na przykład przystawki. znamy camembert, nawet taki zapiekany. ale czy często dodajemy do niego granat? nie. a tu tak. jest na przykład rolada z bakłażana. albo kotleciki z soczewicy. ja jednak radzę wybrać deskę "lavash". za 17 złotych (najdrożej, przeważnie przystawki kosztują koło dychy) dostaniemy własnoręcznie zrobiony pyszny serek, basturmę (wołowinę - suszoną i słoną. pyszną), oraz właśnie lavash, czyli formę pieczywa, podobną do tortilli. ale lepszą. potem robimy sobie takie zawiniątka ze wszystkiego, posypujemy kolendrą i zjadamy ze smakiem. starczy tak naprawdę dla dwóch osób. z zup jest na przykład duet cukiniowo - pomidorowy. w niewiadomy sposób pół talerza jest wypełnione zielonym kremem z cukinii, a pół czerwonym - pomidorowym. są też dwie sałatki. w tym znana w polsce tabule za 14 zł.
ok, dania główne. filet z kaczki w sosie z granatów. filet z indyka w sosie różanym. żebro w sosie porzeczkowym... czy znajdziemy coś takiego w innych knajpach? a może coś brzmiącego nie po polsku? dolma - gołąbki w liściach winogron. kaukaskie pierożki z wołowiną, o nazwie khinkali. może lahmadżo? a nie, wiem. choreszt. jest to kurczak duszony w suszonej cytrynie i fasolce. dla wegetarian pasus dolma, czyli gołąbki wegetariańskie lub adzabsandale - grillowane warzywa w sosie z pomidorów. a może lobiani - zapiekany pieróg z pastą z fasoli, serem domowym i przyprawami.
jeśli ktoś lubi kebab. tu go można zamówić. i to w trzech wersjach - drobiowej, wołowej i wieprzowej. ta ormiańska specjalność wygląda zupełnie inaczej niż turecki fastfood. mielone mięso mamy podane na lavashu, obok warzywa. coś pysznego. naprawdę. baranina duszona z ziemniakami wprost rozpływa się w ustach. coś niesamowicie wręcz pysznego. mniej popularny w polsce królik tutaj podawany jest w sosie z miodem. jest też kurczak z ryżem w sosie orzechowym.
a na deser tradycyjne ormiańskie ciasto - gata, lub pachlawa, popularna w różnych odmianach w wielu miejscach na świecie. słodkie i bardzo dobre.
do popicia nie bierzmy banalnej koli czy wody. spróbujmy lepiej soku z derenia. owocu, który kiedyś w polsce był bardzo popularny, a teraz niesłusznie zapomniany. jest też sok z granata czy moreli. a może wino z kaukazu? dobre, nie ustępuje w niczym francuskim lub włoskim. poza tym, tam się raczej nie robi wina z jeżyn lub granatu.
co więcej. można zabrać do domu konfitury. może z pigwy lub derenia? na miejscu można spróbować, a potem wybrać sobie parę słoiczków.
podsumowując kwestię dań. jest to oryginalna kuchnia na bardzo wysokim poziomie. dania są po prostu przepyszne. jest to zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc w całej łodzi. niestety wiem, że nie wszystkim przypadnie do gustu. jeśli ktoś szuka idealnie wykrochmalonych obrusów, kelnerów w muszkach i mierzy czas gotowania makaronu co do sekundy, to tu może się nie odnaleźć. inni, ci, którzy poszukują nowych, wspaniałych doznań, powinni być zachwyceni. mięsa są miękkie, przyprawy oryginalne, a połączenia smaków potrafi zaskoczyć. w dodatku za duży obiad dla dwóch osób przyjdzie zapłacić koło stówki. można trochę taniej, można trochę drożej. ja wychodzę stąd najedzony i w pełni zadowolony. uwielbiam to miejsce. stanowczo polecam.
0
luxlisbon
4
10 yıl önce
śródmieście
przyjemna knajpka, choć smaki nie dla każdego. do lavasha wybrałam się w niedzielne popołudnie. restauracja jest niewielka, ale klimatyczna. posiada mini-salkę oddzieloną od reszty lokalu - w sam raz dla osób, które lubią się nieco oddzielić od pozostałych osób znajdujących się na miejscu.
z głośników sączy się muzyka dopasowana do profilu miejsca - to duży plus. za barem właściciele - uśmiechnięci, potrafiący doradzić.
jako wegetarianka miałam do wyboru chyba 3 dania główne i masę przystawek. nie byłam diabelsko głodna, więc zdecydowałam się tylko na jedną potrawę - gołąbki wegetariańskie faszerowane warzywami i kaszą pęczak. mój tata wziął wołowinę w sosie - jeśli dobrze pamiętam - z granatu, ja zamówiłam regionalny, naturalny sok z tego owocu. sok był rzeczywiście naturalny, bo oprócz słodyczy granatu wyczuwałam też jego charakterystyczną goryczkę. to dobrze, że w coraz większej ilości lokali możemy napić się niedosładzanych soków.
na dania czekaliśmy około pół godziny. dla mnie to gwarant, że jedzenie jest przygotowywane ze świeżych produktów, choć znając życie niektórzy pewnie narzekaliby, że to zbyt długo ;).
trudno ocenić mi gołąbki, które otrzymałam, bo znajdowała się w nich przyprawa, za którą nie przepadam. mnie nie posmakowały, ale tata ocenił je jako dobre. ważna uwaga: nie były rozgotowane, farsz był bogaty, całość ładnie podano. osobom wrażliwym na niektóre przyprawy polecam przed zamówieniem dania zapytać o to, czym zostało doprawione, wtedy unikniemy niemiłych niespodzianek. sama zrobię tak następnym razem, bo do lavasha chętnie wrócę - choćby po to, by spróbować wina z jeżyn czy pigwy bądź soku z derenia.
spróbowałam też ziemniaków smażonych w regionalnych przyprawach, które do mięsa zamówił mój tata - tutaj zawodu nie było, smakowały wybornie.
za dwa dania główne i jeden napój zapłaciliśmy (nie licząc napiwku) 55 zł. to rozsądna cena, zwłaszcza że porcje były w sam raz.
podsumowując: jestem na tak, następnym razem będę bardziej dociekliwa przy zamawianiu ;).
0
andzia86
3
10 yıl önce
śródmieście
ciekawie. byliśmy z mężem na obiedzie. kameralne miejsce, potrawy z menu zostały nam dokładnie opisane. chciałabym się skupić na daniu męża, zamówił ormiańskiego kebaba, był ciekawie przyrządzony, ale niestety ciepły to on nie był. soki, które są tam wyciskane, polecane przez lokal, są bardzo smaczne. niestety nad zapleczem sanitarnym muszą popracować, łazienka nie była ładna, nie było mydła, nie powinno tak być.
podsumowując, postaram się tam jeszcze raz wybrać.
0
molcia
5
10 yıl önce
śródmieście
zdrowa i przyjemna odmiana. znudzeni już burgerami i odmienianą przez wszystkie przypadki kuchnią europejską odwiedziliśmy lavash. knajpka w bramie jest miejscem idealnym na obiad w środku tygodnia. przemyślany i nieoczywisty wystrój stwarza ciepły klimat i nie ma w nim "zadęcia", ale też elegancji, stąd moja klasyfikacja tego miejsca jako bardziej dzienne niż wieczorne. na ścianach zdjęcia erewania (a nie, jak pisał ktoś wcześniej, łodzi) o którym obsługa chętnie opowiada ciekawe rzeczy.
miły kelner ormiańskiego pochodzenia szybko wyjaśnił nam co kryje się za nazwami dań w karcie (szkoda, że nie są opisane, ale może zrobiono to specjalnie, by mieć okazję porozmawiania z gośćmi) i ułatwił decyzję. wybraliśmy zupę cukiniowo-pomidorową, adżabsandale (przepraszam za ewentualne błędy w pisowni), czyli grillowane warzywa w sosie pomidorowym oraz kebab wołowy. jedzenie okazało się bardzo smaczne, bez wyjątku. najbardziej podobało nam się to, że choć potrawy przygotowane były z produktów które jemy na co dzień wydawały się być wyjątkowe i egzotyczne. bardzo polecam tę restaurację wszystkim, którzy spragnieni są nowych smaków. sama na pewno wkrótce tam wrócę by spróbować reszty dań.
0
oturum aç
hesap oluştur