oryginalna, wspaniała kuchnia. bardzo lubię takie restauracje. miejsca, w których zjemy prawdziwą kuchnię z danego rejonu świata. mamy w łodzi knajpę węgierską, żydowską, bułgarską... w końcu ktoś odważny otworzył ormiańską. bardzo niepopularną w polsce. nie ma zbyt dużo tego typu miejsc w naszym kraju.
lokal mieści się w podwórku kamienicy w najpopularniejszej części pietryny. przez to jest tam cicho. latem można spokojnie zjeść w ogródku, nie odganiając się od miejscowych żuli.
w środku jest dosyć domowo. nie ma nadęcia jak w drogich restauracjach. podoba mi się to. każdy skrawek miejsca jest wykorzystany. jest kilka stołów. na ścianach zdjęcia i obrazki. sala jest dość mała. jeśli czuć jedzenie, to w przyjemny sposób. podoba mi się.
obsługa. mam ochotę zaprosić kelnerów i kelnerki z większości łódzkich knajp tutaj na praktyki. jeden młody mężczyzna obsługuje wszystkich i robi to bardzo szybko i sprawnie. zbiera zamówienia, doradza, opowiada, rozmawia. a potem przynosi, pyta się czy smakuje, jest zawsze gdy go potrzeba. w dodatku bez żadnego pytania przyniósł fotelikdladziecka, a potem wziął od nas wózek, żeby było nam wygodniej. uśmiechał się do synka, zabawiał go trochę. a gdy upadła zabaweczka, to bez słowa podszedł i ją podał. jestem pod wrażeniem. brawo.
a co my tu zjemy? w skrócie mogę powiedzieć, że pyszne rzeczy. oryginalne, rzadko spotykane na polskim rynku. albo zapomniane, a jeszcze 100 lat temu popularne. oryginalne kaukaskie przysmaki.
weźmy na przykład przystawki. znamy camembert, nawet taki zapiekany. ale czy często dodajemy do niego granat? nie. a tu tak. jest na przykład rolada z bakłażana. albo kotleciki z soczewicy. ja jednak radzę wybrać deskę "lavash". za 17 złotych (najdrożej, przeważnie przystawki kosztują koło dychy) dostaniemy własnoręcznie zrobiony pyszny serek, basturmę (wołowinę - suszoną i słoną. pyszną), oraz właśnie lavash, czyli formę pieczywa, podobną do tortilli. ale lepszą. potem robimy sobie takie zawiniątka ze wszystkiego, posypujemy kolendrą i zjadamy ze smakiem. starczy tak naprawdędladwóch osób. z zup jest na przykład duet cukiniowo - pomidorowy. w niewiadomy sposób pół talerza jest wypełnione zielonym kremem z cukinii, a pół czerwonym - pomidorowym. są też dwie sałatki. w tym znana w polsce tabule za 14 zł.
ok, dania główne. filet z kaczki w sosie z granatów. filet z indyka w sosie różanym. żebro w sosie porzeczkowym... czy znajdziemy coś takiego w innych knajpach? a może coś brzmiącego nie po polsku? dolma - gołąbki w liściach winogron. kaukaskie pierożki z wołowiną, o nazwie khinkali. może lahmadżo? a nie, wiem. choreszt. jest to kurczak duszony w suszonej cytrynie i fasolce.dlawegetarian pasus dolma, czyli gołąbki wegetariańskie lub adzabsandale - grillowane warzywa w sosie z pomidorów. a może lobiani - zapiekany pieróg z pastą z fasoli, serem domowym i przyprawami.
jeśli ktoś lubi kebab. tu go można zamówić. i to w trzech wersjach - drobiowej, wołowej i wieprzowej. ta ormiańska specjalność wygląda zupełnie inaczej niż turecki fastfood. mielone mięso mamy podane na lavashu, obok warzywa. coś pysznego. naprawdę. baranina duszona z ziemniakami wprost rozpływa się w ustach. coś niesamowicie wręcz pysznego. mniej popularny w polsce królik tutaj podawany jest w sosie z miodem. jest też kurczak z ryżem w sosie orzechowym.
a na deser tradycyjne ormiańskie ciasto - gata, lub pachlawa, popularna w różnych odmianach w wielu miejscach na świecie. słodkie i bardzo dobre.
do popicia nie bierzmy banalnej koli czy wody. spróbujmy lepiej soku z derenia. owocu, który kiedyś w polsce był bardzo popularny, a teraz niesłusznie zapomniany. jest też sok z granata czy moreli. a może wino z kaukazu? dobre, nie ustępuje w niczym francuskim lub włoskim. poza tym, tam się raczej nie robi wina z jeżyn lub granatu.
co więcej. można zabrać do domu konfitury. może z pigwy lub derenia? na miejscu można spróbować, a potem wybrać sobie parę słoiczków.
podsumowując kwestię dań. jest to oryginalna kuchnia na bardzo wysokim poziomie. dania są po prostu przepyszne. jest to zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc w całej łodzi. niestety wiem, że nie wszystkim przypadnie do gustu. jeśli ktoś szuka idealnie wykrochmalonych obrusów, kelnerów w muszkach i mierzy czas gotowania makaronu co do sekundy, to tu może się nie odnaleźć. inni, ci, którzy poszukują nowych, wspaniałych doznań, powinni być zachwyceni. mięsa są miękkie, przyprawy oryginalne, a połączenia smaków potrafi zaskoczyć. w dodatku za duży obiaddladwóch osób przyjdzie zapłacić koło stówki. można trochę taniej, można trochę drożej. ja wychodzę stąd najedzony i w pełni zadowolony. uwielbiam to miejsce. stanowczo polecam.