lavash


İçinde "dla" olan yorumlar
4
4.4
xenna-extra
4
2 yıl önce
śródmieście
lavash to jeden z najpopularniejszych i najlepiej ocenianych restauracji w łodzi. ostatnimi czasy chodziły mi po głowie okołogruzińskie smaki, więc tym chętniej odwiedziliśmy to miejsce.
po wejściu przeżyliśmy lekki szok - strasznie dużo ludzi, mało miejsca i brak tlenu. ucieszeni, że dokonaliśmy rezerwacji siadamy przy naszym niedużym stoliku pod ścianą. na sali rządzą dwie panie - jedna młoda, energiczna dziewczyna, która opowiada obszernie o daniach z karty i zdecydowana, harda w obejściu, ale również miła pani gruzinka (?).

ja decyduję się na kufte babci z baraniny, a mój chłopak na zachwalanego przez ewa tina śledzia w orzechach i khinkali z baraniną. do posiłku zamawiam też armeńskie, półwytrawne wino z granatu - świetna sprawa, aromat granatu lekko czuć, ale nie przytłacza trunku, czego się trochę obawiałam. śledź z orzechami jest w porządku, choć orzechy jakdlamnie są zbyt mało wyczuwalne, niemniej chłopak pożera je ze smakiem. po dłuższym czasie docierają nasze dania główne czyli niezawodne khinkali z soczystym i dobrze doprawionym farszem oraz cienkim ciastem oraz mój eksperyment. pulpeciki z baraniny są podane ze słodko-ostrym sosem brzoskwiniowym oraz puree z dyni i ziemniaków. mięso rozpływa się w ustach, a owocowy sos dobrze zgrywa się z całością. puree jest aksamitne, jedynie dziwi lekko gorzkawy aromat, który się w nim przebija - nie mam za bardzo pomysłu co by to mogło być. do dania domawiam także surówkę, która okazuje się niecodziennym wydaniem marchewki z orzechami włoskimi i kapustą kiszoną.

nasze odczucia są pozytywne, jedzenie bardzo nam smakowało i nie zabijało cenowo, choć nie jest to miejsce na spokojny obiad z racji małej ilości przestrzeni między stolikami i dużej ilości gości. jest gwarnie, smacznie i uczciwie. chętnie bym spróbowała innych pozycji z karty, jeśli kiedyś jeszcze pojawię się w łodzi.
0
elcia84
4
2 yıl önce
śródmieście
restauracja godna polecenia. zgadzam się z poprzednimi opiniami. bardzo ciekawe miejsce, dobra i oryginalna kuchnia, obsługa rewelacyjna. lokal mały, kilka stolików ustawionych blisko siebie, niektórym może to przeszkadzać, ponieważ nie można zbyt swobodnie rozmawiać. ale to nic przy tak dobrym jedzeniu :). myślę, że każdy znajdzie cośdlasiebie. na przystawkę polecam deskę lavash, myślę że jedna porcja spokojnie wystarczydla2 osób. na desce znajdziemy chleb lavash – podobny do tortilli, ale znacznie lepszy, ser oraz suszoną ormiańską wędlinę. całość smakuje rewelacyjnie. jako danie główne polecam wspominaną baraninę, podawaną z pieczonymi ziemniakami - niebo w ustach. a do picia koniecznie sok z derenia - pyszny. na deser miejsca już nie było, ale skusiliśmy się na pachlawę i nie żałujemy ciasto było bardzo dobre. w menu jest też wiele innych rzeczy na które miałabym ochotę, dlatego mam nadzieję, że niebawem tam wrócimy i przy okazji spróbujemy wina z kiwi czy granata.
0
piotyrek
5
8 yıl önce
śródmieście
uczta! - to jest najlepsze określenie tego wieczoru!!! [zdjęcia tego nie oddają - to miejsce na wspaniałą randkę :)]
jeśli lubisz biesiadować i cieszyć się atmosferą posiłku i wspaniałą kuchnią ciekawych smaków - musisz odwiedzić lavash. od drzwi poczuliśmy się wyczekiwanymi i miłymi gośćmi. :) znalezionodlanas stolik bez rezerwacji i zaczęła się podróż w nieznane smaki pełne zaczarowanych zakamarków kuchni lavash. lemoniady na początek zachęciły podniebienie - estragonowa o przepięknym zielonym kolorze nadziei na piękną kulinarną podróż. cytrynowa oraz śmietankowo-waniliowa bardzo dobre ale kolor.... :) na początek - marynowany śledź z orzechami - smak śledzia miesza się z masą orzechową, kroplą balsamico modena w zaczarowany sposób - smakowałem śledzia a nie zdominował on dodatków.... camambert z żurawiną/granatem na rukoli - bez zbędnej panierki! rozpływający się ser ze słodyczą sosu i zadziornością rukoli - mniam!pomidorki z serem i zieleniną bardzo delikatne, ser nie dominował smaku pomidorów - bardzo zacne, zaprowadziły nas te przystawki do clou wieczoru - dania główne :)egoistycznie zacznę od (dolma) cebuli faszerowanej baraniną z sosem śliwkowym zapiekane w cieście filo! - bomba! baranina w połączeniu ze słodyczą cebuli pomieszanej z odrobiną sosu który otaczał ciasto filo zniewalająca. [uwielbiam możliwość wariacji - jem mięso z czy bez sosu i mogę docenić pomysł kucharza!] danie o wyrazistym smaku ale nie pikantne, oczarowało nas wszystkich. spanachani - pieróg ze szpinakiem, lokalnym serem i granatem oczarował wegetariańską duszę ani - uwaga pieróg robi swoje, jedno danie wystarczydlagłodomora :) kombinacja sera i szpinaku zawsze nam podchodzi bo dodaje duszy szpinakowi a tu jeszcze granat który jak wesołek na imprezie podkręcał smak farszu - duży plus! kolejne radość to bakłażan faszerowany baraniną. zapiekany pod serem z odrobina zieleniny. i tu ciekawe odkrycie na plusdlalavash - baranina w obydwu daniach smakowała inaczej. w obu była przepyszna ale ukłonydlaszefa że nie idzie na łatwiznę robiąc jedną bazę! (nawet jeśli to tylko magia przypraw - działa ;) ;) )
 człowiek nie chce opuszczać tego ciepłego miejsca z cudowny klimatem.... to se jeszcze deser zamówił - dobił się ale było warto! paschlava orzechowa bardzo dobra i nie bardzo sucha (czego się obawiałem), lody są naprawdę rewelacyjne - wierzę, że robione w domu (a jeśli kupowane to cudownej lodziarni ;) ) a no i jeszcze !! lavash deser - pięknie podana, wybuchowa mieszanka smaków, owoców, budyniu, bitej śmietany - totalnie pokręcone smaki których człowiek nie ma dość! 
było cudownie - na pewno wrócimy gdy będziemy w łodzi. ps. widać że właściciel kocha to co robi! wielkie ukłony za to że tak cudowne miejsce stworzył w łodzi! - tak trzymać!
0
anna
3
9 yıl önce
śródmieście
kuchnia smaczna ale niedlakażdego. byliśmy w 4 osoby i zamówiliśmy kilka dań do spróbowania , zdania były bardzo podzielone więc daję ocenę w połowie.na uwagę zasługuje super wino, wspaniała obsługa i właściwie wszytskie przystawki pyszne.
0
kuba_pichci
5
9 yıl önce
śródmieście
już kilka razy słyszałem od znajomych bardzo dobre opinie na temat restauracji lavash, która została otwarta w ubiegłym roku w podwórku na przeciwko ganesh. parę razy mieliśmy chęć zjeść tam coś, ale zawsze stoliki były zajęte. tym razem wybraliśmy się nie w weekend tylko w środku tygodnia i bez problemu udało nam się znaleźć wolne miejsce.

nic dziwnego, że są problemy z wolnymi miejscami - lokal jest niewielki i jest tam chyba 5 czy 6 stolików (chyba, że są jakieś ukryte, których nie zauważyłem), ale to raczej zaleta, ponieważ lokal ma kameralny charakter, który nam najbardziej odpowiada. wnętrze urządzone jest ze smakiem w drewnie. ściany zdobią zdjęcia i obrazy związane z armenią.

menu jest średnio rozbudowane, ale wszystkie potrawy są w tej samej stylistyce (podobne składniki, przyrządane i podawane w różny sposób). nie ma więc na szczęście przekroju od sasa do lasa, tylko poczucie, że wszystko jest na bieżąco wykorzystywane, a przez to świeże. w karcie znajdziemy dania zarównodlamięsożerców, jak i wegetarian, którzy wcale nie są traktowani po macoszemu, jak to zwykle bywa, tylko mają naprawdę spory wybór dańdlasiebie. nie znam się na tamtejszej kuchni, ale być może, podobnie jak w gruzji kuchnia bezmięsna jest tam bardzo zakorzeniona w kulturze. na to pytanie musiałby odpowiedzieć jakiś ormianin. oprócz dań regionalnych w menu znajdziemy również ormiańskie wina, piwa i inne napoje. tym razem byliśmy samochodem, ale naspępnym razem z chęcią sprawdzę smak tamtejszego piwa.

na początek zamówiliśmy przystawkę: pomidory faszerowane serem i marynowane w occie balsamicznym (10 zł) oraz pasztet z czerwonej fasoli podany z sosem z granatów (8 zł). oba dania były bardzo smaczne, a na szczególną uwagę zasługuje sposób podania pomidorów. po prostu dzieło sztuki na talerzu. 

drugie danie to adżarski chaczapuri (13 zł) i pieróg, którego nazwy niestety nie zapisałem (15 zł). adżarski chaczapuri to taka jakby łódka z ciasta, wewnątrz której na domowym regionalnym serze spoczywa jajko sadzone. to wszystko oczywiście zapieczone. pieróg z kolei, to coś w rodzaju calzone, z pastą z czerwonej fasoli i serem. moje opisy w małym nawet stopniu nie oddają tego, jak smaczne były to dania i wyjątkowe na tle pizzowo-makaronowej kultury masowej. 

pomimo iż przystawki i dania główne całkowicie nas zaspokoiły, to jednak zostaliśmy namówieni do spróbowania na deser pachlawy (8 zł) i tradycyjnej herbaty parzonej w samowarze z konfiturami (7 zł). konfitury do herbaty również były nie byle jakie, tylko jedna morelowa, a druga orzechowa. nawiasem mówiąc, w restauracji można kupić różne przetwory ormiańskie, w tym także takie konfitury. 

bardzo dobre wrażenie związane z pysznym jedzeniem dopełniła przesympatyczna i bardzo kompetentna obsługa. kelnerka doskonale wiedziała co jest w karcie, w jaki sposób przygotowywane są dania i jakich składników używa kucharz. niby to oczywiste, żeby obsługa znała takie rzeczy, a jednak wciąż rzadkie.

gorąco polecamy odwiedzenie lavash - ceny są naprawdę atrakcyjne, a jedzenie bardzo smaczne i różnorodne - każdy znajdzie tu cośdlasiebie.
0
marian
5
9 yıl önce
śródmieście
coś wspaniałegodlapodniebienia. byłem raz i czekam na możliwość spróbowania kolejnych potraw. było nas parę osób i miałem możliwość spróbować każdego dania. bezbłędna baranina (nie przypominająca się) nie zawalona czosnkiem i przyprawami. widać było właściciela, który dbał o każdy detal. oby tak zawsze!
0
jacek
5
9 yıl önce
śródmieście
dość sporo czasu minęło, bo pół roku od kolacji na której byłem w tej oryginalnej knajpce na łódzkiej piotrkowskiej. ciepły wieczór? czemu nie wykorzystać go na spędzenie przy pysznym, aromatycznym jedzeniu i lampce wina w miłym towarzystwie. tak właśnie zrobiłem. 

teraz trochę o samym lokalu. nie będę ukrywał, że w środku restauracji nie byłem bo pozostałem w ogródku, ale i na zewnątrz i we wnętrzu to samo. surowe, białe stoły, lampiony na stołach oraz skrawki obrusu. wystrój nie jest luksusowy, ale kaukaz też nie kojarzy się z plażami na lazurowym wybrzeżu. niesamowite zapachy, już w bramie kilkadziesiąt metrów od wejścia zachęcają, aby wybrać dokładnie ten lokal. 
jeśli skupimy się na obsłudze to ja osobiście jestem pod wielkim wrażeniem. nas obsługiwała kelnerka-polka, natomiast dostrzegłem, że również pracują ormianie. kelnerzy bardzo sympatyczni, fachowi i podchodzący do klienta z niesamowitą energią i sympatią. osobiście odniosłem wrażenie, że nie są tam za karę, a atmosfera w pracy wydaje się na tyle luźna, że przenosi si e to również na klienta przez co bardzo dobrze czułem się w tym miejscu. 
jeśli chodzi o jedzenie to zacznę od tego, że stosunek jakości do ceny jest zaskakująco korzystny. ponadto karta nie jest duża, ale wystarczająca by każdy wybrał cośdlasiebie i przychodził wielokrotnie. zamówiliśmy lahmadżo i azerskie chaczapuri czyli chlebki w kształcie łódeczki z farszem. obydwie potrawy bardzo zaskakują smakiem, nietypowymdlanadbałtyckich kubków smakowych, natomiast bardzo godnym polecenia. cena ?! 10 i 12 zł. porcja nie jest duża, ale spokojnie można zaspokoić głód. do tego zamówiliśmy po lampce domowego wina. polecam szczególnie to z granatu, gdyż podejrzewam, że w żadnym sklepie w łodzi nie kupimy trunku, który tak urzeka smakiem i aromatem. 
reasumując wszystko co spotkałem w tej restauracji to wiem, że na pewno do niej wrócę. szczerze polecam !!
0
pekari
5
9 yıl önce
śródmieście
bardzo fajny lokal, miły wystrój i autentyczny gruziński kelner z zapałem tłumaczący jak wygląda danie.polecam bardzo pasztet z fasoli, lobio i dolmę (choć liście winogron były dość twarde, ale lubię to danie, a trudno w łodzi je dostać). placek zapiekany z serem i jajkiem sadzonym trochę przyciężki jakdlamnie.żałuję tylko, że menu się nie zmienia - mogłyby się pojawiać chociażby jakieś gruzińskie dania sezonowe, żeby za każdym razem spróbować czegoś nowego.nie mniej mam zamiar tam wrócić.
0
paweł
5
9 yıl önce
śródmieście
ghormeh sabzi, czyli gulasz z baraniny z suszoną cytryną plus ryż, do tego ciemne piwo z armenii, jakdlamnie bomba. na pewno tam wrócę na to danie i z pewnością polecę znajomym.
0
bikucharka
4
9 yıl önce
śródmieście
zadziwiająco.... w mikołajkowy wieczór postanowiłam z mężem poznać smaki kaukazu. na khinkali (15 zł) byliśmy zdecydowani od samego początku zanim weszliśmy do lokalu. są bardzo dobre i, choć nie lubię grubego ciasta, te łącznie ze swoim sokiem i mięskiem były bardzo dobre. dodatkowo zamówiliśmy (w sumie niepotrzebnie, bo najedliśmy się pierogami): ja pieróg z bardzo smacznego ciasta (a'la jak u nas na paszteciki świąteczne) pieczony z nadzieniem z czerwonej fasoli i sera, a mąż "pizze" z mięsem wołowym o ile się nie mylę i suszonymi pomidorami. ta druga ani mi, ani mężowi nie przypadła do gustu - zresztą pojęcie pizza - jest tylko umowne (niestety nie pamiętam jak nazywało się to danie w oryginale).dlanas był to szok smakowy - trochę słodka trochę kwaśna - dziwna (dla smakoszy bym powiedziała). mój "pieróg" też był bardzo oryginalny jeśli chodzi o smak, ale z każdym kolejnym kęsem smakował coraz lepiej. myślę, że nie tak łatwo przyzwyczaić kubki smakowe do zupełnie innych smaków. do tego zamówiliśmy sok z derenia (8 zł szt.) - smakowo ciekawy, a po za tym na koniec, jeszcze lemoniadę bardzo zieloną pachnącą anyżem. łącznie zostawiliśmy w lokalu 100 zł. nasza ciekawość została zaspokojona i na khinkali wrócimy na pewno, ale inne gruzińskie specjały zostawiamy na inny raz. wystrój nie powala, choć jest bardzo przyjemny. obsługiwała nas przesympatyczna kelnerka troszcząc się o to czy dania smakują i tłumacząc jak się je powinno spożywać. przed wyborem dań tłumaczyła wszystko cierpliwie i szczegółowo z czego składają się potrawy i jak są przygotowywane. na pewno chcący nowych doznań kulinarnych nie zawiodą się.
0
ostra-papryczka
5
9 yıl önce
śródmieście
inny świat. cudowna kuchnia wschodu w domowym wydaniu. smak i zapach powalają. jako przystawkę polecam deskę lavash - lokalne sery i wędliny, podawane w chlebkiem i ziołami.
khinkali -dlawielbicieli pierogów - sakiewki z wołowiną podawane na maśle. jedliśmy jeszcze choreszt czyli kurczak duszony w suszonej cytrynie i fasolce. fantastyczne doznania smakowe.
knajpkę polecam odważnym, szukającym nowych smaków.
0
paweld
4
9 yıl önce
śródmieście
kameralny lokal z ciekawym menu. restauracja lavash jest bardzo ciekawą restauracją tematyczną (tu kuchnia ormiańska). mieści się w miejscu dawnej pierogarni, lecz wystrój bardziej klimatyczny. całe menu pełne jest ciekawych i oryginalnych potraw, których nie znajdziemy w łódzkich restauracjach. większość z dań przygotowywanych jest od początku po złożeniu zamówienia, co wydłuża czas oczekiwania, lecz w zamian dostajemy świeże produkty i świetny smak potraw.
z przystawek polecam deskę lavash (4 placuszki, świeża kolendra, twarożek i plasterki suszonej wołowiny). do przystawki poprosiłem o rewelacyjny sos pomidorowy, choć w rzeczywistości składa się on z kilkunastu składników. przystawki na pewno zachwycą wegetarian, bo króluje tu bakłażan, fasola i inne warzywa typowedlakuchni bliskowschodniej. z dań głównych miałem przyjemność spróbować khinkali z baraniną (pierożki, a w zasadzie sakiewki gotowane z surowym mięsem, przez co w środku wytwarza się charakterystyczny sos z mięsa z przyprawami). lahmadżo (taka "pizza" z sosem pomidorowym i wołowiną) bardzo dobre, na świetnym cieście i dobrze doprawione. na takim samym cieście zaserwowano adżarski chaczapuri (z dodatkiem twarożku i jajka sadzonego). do każdego dań dostałem sporą łyżkę masła, co mi bardzo pasuje bo masło jedynie podbija smak sosu.dlaliczących kalorie nie polecam :). poza tym w menu na przykład dolma (ryż w liściach winogron), adzabsandale (potrawka z bakłażana, pomidorów i papryki), baranina duszona na kilka sposobów, kebab i inne, już bardziej europejskie smaki, jak kaczka, ale za to w sosie z granatów czy żeberko w sosie porzeczkowym. na deser polecam bardzo orzechową pachlawę (podobna do baklawy). z napojów, oprócz lokalnych win, polecam spróbować bardzo orzeźwiającego soku z granatów oraz soku z derenia.
obsługa daje radę i zna menu i skład potraw. ceny nie są wygórowane i bez większego wysiłku da się dobrze zjeść we dwoje poniżej 100 zł.
polecam tę restaurację ze względu na oryginalne menu i kameralną atmosferę.
0
candelina
3
9 yıl önce
śródmieście
oryginalnie i odmiennie. zawitaliśmy do lavash w porze deszczowej, nie sposób było mimo letniej pory usiąść w przedrestauracyjnym ogródku, gdyż deszcz lał się strumieniami. w środku dość ciepło, kilka stolików, jeden bardzo kameralny z wygodną kanapą. wystrój nienarzucający się, ale idealnie wkomponowany i nawiązujący do kuchni kaukaskiej, serwetki, obrazki, makatki, świece. niestety nie udało nam się spotkać tak chwalonego tutaj kelnera, była pani, sympatyczna, ale nie dzieliła się wiedzą o daniach zbyt obszernie. na przystawkę wzięliśmy deskę lavash (basturma - suszona wołowina, lavash, ser i listki kolendry) cała przystawka jest dość słona, dziecku nie smakowała absolutnie.dlamnie ciekawe połączenie. pani kelnerka wyjaśniła jak jeść. mąż wziął kaczkę na ostro z makaronem zielonym, porcja malutka, sos jak z buteleczki tao tao, danie nie powaliło. ja spróbowałam lahmadżo, które smakowało jak mała pizza na bardzo twardym cieście i w środku paćka z pomidorów i oryginalnych przypraw, mięsa niewiele. najlepsze były pierożki khinkali i je polecam najbardziej. duża porcja dużych pierogów z bardzo fajnym mięskiem, z których po odkrojeniu wypływa sosik. surówka z selera i marchewki przeciętna. do picia lemoniada w trzech smakach, piwo kaukaskie. generalnie nie wyszliśmy najedzeni, pomimo rachunku powyżej 100 zł, ale smaki kaukaskie zaliczone, choć w niewielkim stopniu. z ciekawości warto wstąpić.
0
hubabuba
4
10 yıl önce
śródmieście
super!. trafiłam tam bardzo głodna i zła po wcześniejszej wizycie w innej restauracji, która niemal zepsuła mi dzień. niemal- tylko dlatego, że trafiłam do lavash. super wystrój, bogata karta, jedzenie smaczne. pan, który nas obsługiwał, był ormianinem i doskonale znał całe menu, potrafił doradzić i wyjaśnić, podpowiadał też jak zjeść danie, żeby było dokładnie jak po ormiańsku ;).
ja zamówiłam gołąbki z liści winogron z pieczonymi ziemniaczkami, a mój partner- baraninę z ziemniakami gotowanymi. wcześniej zjedliśmy jeszcze deskę lavash- ormiański chleb, ser i wędlinę, a na deser (ledwo) zjedliśmy kawałek baklawy na spółkę. jedzenie było pyszne, świeże, mięso rozpływało się w ustach, gołąbki były miękkie, a przyprawy dobrze dobrane.
skosztowaliśmy też ormiańskich soków- brzoskwiniowego i dereniowego- oba pyszne i orzeźwiające.
ceny są bardzo przyzwoite, a porcje spore.
wystrój tematyczny, chociaż lekko niedopracowany (zwłaszcza 'obrazki' na ścianach). stolik, który wybraliśmy nie był zbyt wygodny z uwagi na nogi, które trochę przeszkadzały moim nogom, zwłaszcza, że miałam spódniczkę ;) i fotele, które były zdecydowanie zbyt głębokie- ale to mało istotnedlamnie szczegóły, z pewnością nie popsuło mi to posiłku.
na pewno tam wrócę- spróbować innych potraw.
0
bazyllo
5
10 yıl önce
śródmieście
oryginalna, wspaniała kuchnia. bardzo lubię takie restauracje. miejsca, w których zjemy prawdziwą kuchnię z danego rejonu świata. mamy w łodzi knajpę węgierską, żydowską, bułgarską... w końcu ktoś odważny otworzył ormiańską. bardzo niepopularną w polsce. nie ma zbyt dużo tego typu miejsc w naszym kraju.
lokal mieści się w podwórku kamienicy w najpopularniejszej części pietryny. przez to jest tam cicho. latem można spokojnie zjeść w ogródku, nie odganiając się od miejscowych żuli.
w środku jest dosyć domowo. nie ma nadęcia jak w drogich restauracjach. podoba mi się to. każdy skrawek miejsca jest wykorzystany. jest kilka stołów. na ścianach zdjęcia i obrazki. sala jest dość mała. jeśli czuć jedzenie, to w przyjemny sposób. podoba mi się.
obsługa. mam ochotę zaprosić kelnerów i kelnerki z większości łódzkich knajp tutaj na praktyki. jeden młody mężczyzna obsługuje wszystkich i robi to bardzo szybko i sprawnie. zbiera zamówienia, doradza, opowiada, rozmawia. a potem przynosi, pyta się czy smakuje, jest zawsze gdy go potrzeba. w dodatku bez żadnego pytania przyniósł fotelikdladziecka, a potem wziął od nas wózek, żeby było nam wygodniej. uśmiechał się do synka, zabawiał go trochę. a gdy upadła zabaweczka, to bez słowa podszedł i ją podał. jestem pod wrażeniem. brawo.
a co my tu zjemy? w skrócie mogę powiedzieć, że pyszne rzeczy. oryginalne, rzadko spotykane na polskim rynku. albo zapomniane, a jeszcze 100 lat temu popularne. oryginalne kaukaskie przysmaki.
weźmy na przykład przystawki. znamy camembert, nawet taki zapiekany. ale czy często dodajemy do niego granat? nie. a tu tak. jest na przykład rolada z bakłażana. albo kotleciki z soczewicy. ja jednak radzę wybrać deskę "lavash". za 17 złotych (najdrożej, przeważnie przystawki kosztują koło dychy) dostaniemy własnoręcznie zrobiony pyszny serek, basturmę (wołowinę - suszoną i słoną. pyszną), oraz właśnie lavash, czyli formę pieczywa, podobną do tortilli. ale lepszą. potem robimy sobie takie zawiniątka ze wszystkiego, posypujemy kolendrą i zjadamy ze smakiem. starczy tak naprawdędladwóch osób. z zup jest na przykład duet cukiniowo - pomidorowy. w niewiadomy sposób pół talerza jest wypełnione zielonym kremem z cukinii, a pół czerwonym - pomidorowym. są też dwie sałatki. w tym znana w polsce tabule za 14 zł.
ok, dania główne. filet z kaczki w sosie z granatów. filet z indyka w sosie różanym. żebro w sosie porzeczkowym... czy znajdziemy coś takiego w innych knajpach? a może coś brzmiącego nie po polsku? dolma - gołąbki w liściach winogron. kaukaskie pierożki z wołowiną, o nazwie khinkali. może lahmadżo? a nie, wiem. choreszt. jest to kurczak duszony w suszonej cytrynie i fasolce.dlawegetarian pasus dolma, czyli gołąbki wegetariańskie lub adzabsandale - grillowane warzywa w sosie z pomidorów. a może lobiani - zapiekany pieróg z pastą z fasoli, serem domowym i przyprawami.
jeśli ktoś lubi kebab. tu go można zamówić. i to w trzech wersjach - drobiowej, wołowej i wieprzowej. ta ormiańska specjalność wygląda zupełnie inaczej niż turecki fastfood. mielone mięso mamy podane na lavashu, obok warzywa. coś pysznego. naprawdę. baranina duszona z ziemniakami wprost rozpływa się w ustach. coś niesamowicie wręcz pysznego. mniej popularny w polsce królik tutaj podawany jest w sosie z miodem. jest też kurczak z ryżem w sosie orzechowym.
a na deser tradycyjne ormiańskie ciasto - gata, lub pachlawa, popularna w różnych odmianach w wielu miejscach na świecie. słodkie i bardzo dobre.
do popicia nie bierzmy banalnej koli czy wody. spróbujmy lepiej soku z derenia. owocu, który kiedyś w polsce był bardzo popularny, a teraz niesłusznie zapomniany. jest też sok z granata czy moreli. a może wino z kaukazu? dobre, nie ustępuje w niczym francuskim lub włoskim. poza tym, tam się raczej nie robi wina z jeżyn lub granatu.
co więcej. można zabrać do domu konfitury. może z pigwy lub derenia? na miejscu można spróbować, a potem wybrać sobie parę słoiczków.
podsumowując kwestię dań. jest to oryginalna kuchnia na bardzo wysokim poziomie. dania są po prostu przepyszne. jest to zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc w całej łodzi. niestety wiem, że nie wszystkim przypadnie do gustu. jeśli ktoś szuka idealnie wykrochmalonych obrusów, kelnerów w muszkach i mierzy czas gotowania makaronu co do sekundy, to tu może się nie odnaleźć. inni, ci, którzy poszukują nowych, wspaniałych doznań, powinni być zachwyceni. mięsa są miękkie, przyprawy oryginalne, a połączenia smaków potrafi zaskoczyć. w dodatku za duży obiaddladwóch osób przyjdzie zapłacić koło stówki. można trochę taniej, można trochę drożej. ja wychodzę stąd najedzony i w pełni zadowolony. uwielbiam to miejsce. stanowczo polecam.
0
oturum aç
hesap oluştur