klubokawiarnia sheesha


İçinde "nie" olan yorumlar
4
3.9
magdalena
4
5 yıl önce
ursynów
stara zasada "najlepiej siedzieć w polu widzenia obsługi" jak najbardziej się tutaj sprawdza. jedzenie naprawdę dobre, wino raczej przeciętne. często biorę sałatkę "cezara".niebyło rozczarowań jedzeniem. za to pani z szatni jakby za karę, mrozi wzrokiem, na szczęście znajduje właściwe kurtki.
0
tomek
2
6 yıl önce
ursynów
wystój orientalny i to na tyle zalet. wady:
- niski stosunek jakości/ceny,
- obsługa niemiła,
- alkohol tutaj dramat niby firmowe alkohole a jednak coś z niminietak, dwa drinki i wizyta w łazience obowiązkowa
0
paweł
1
7 yıl önce
ursynów
jedzenie niesmaczne. obsługa arogancka i nieuprzejma. nigdy wiecejniepojde do tej restauracji. natomiast bardzo polecam restauracje karpielowka ktora to znajduje sie w poblizu - restauracja rewelacja - smaczne jedzenie , wspaniala obsluga i swietny klimat.
0
gabriela
5
7 yıl önce
ursynów
polecam do organizacji spotkań i wydarzeń okolicznościowych. profesjonalizm na najwyższym poziomie. mimo, żeniemiałam wówczas ani czasu ani głowy do organizacji i w 100% zaufałam szefowi kuchni  - wybór okazał  się doskonały! dobór kilku  daniowego menu jak i wina okazał się sukcesem na każdym polu.
0
elzynor
3
8 yıl önce
ursynów
dobre złego początki... do sheeshy wybrałem się z chejną, która miała akurat kupon do wykorzystania w lokalu. pomysł wpierw mnie urzekł - w postkomunistycznym pawilonie tak miło urządzony lokal! w dodatku okazało się, że w dzień naszej wizyty obowiązywała promocja - dwa drinki w cenie jednego, z której rzecz jasna skorzystaliśmy.

obsługa sprawnie się nami zajęła, ale tutaj pierwszy zgrzyt - chcieliśmy poprosić o sałatkę bez pomidorów, ale kelner przyznał, że sięnieda, bo ta leży już wcześniej przygotowana w lodówce... strzał w stopę, niepotrzebny całkiem, bo po pierwsze w sałatce pomidora były całe 4 ćwiartki na krzyż, a po drugie, czy jak się robi sałatkę z zieleniny i pomidora, to naprawdę trzeba ją szykować na zaś?

w sheeshy menu jest bardzo zmienne i codziennie mamy kilka opcji do wybory. my zdecydowaliśmy się na wspomnianą wyżej sałatkę z halloumi (22 złote), crostini z łososiem, tagliatelle z kurczakiem i grillowany ser koryciński z żurawiną (wszystko po 15 złotych). do tego zafundowaliśmy sobie martini i mai-tai. i by pochwalić coś na początku, drink naprawdę był świetny i idealnie kwaskowy! niestety, dalej było tylko gorzej i gorzej...

po pierwsze, chociaż podział na przystawkę i dania główne zdawał się oczywisty, wszystko wjechało na raz. skutek wiadomy, połowa posiłku nieźle wystygła, nim do niej dotarliśmy. najmniej uwag mam chyba do crostini z łososiem - byłoby całkiem niezłe, chociaż za mocno przyprawione (zabity smak ryby), ale co ich podkusiło, by to posypać je jakimś marketowym serem żółtym? grillowany ser z żurawiną również był zjadliwy, mimo przesłodzenia konfitury z tej ostatniej, ale obok korycińskiego to onnieleżał. może sposób przyrządzenia całkiem usunął jego smakowe walory. dla odmiany, halloumi z sałatki z którejniedało się usunąć pomidorów było smaczne, lecz jego otoczenie już totalnie nie. nudna mieszanka liści dosłownie utopiona w dyskontowym balsamico i parę pomidorków, które zamiast ser uzupełnić, zachęciły raczej do jego wygrzebania i zostawienia reszty. mało zaszczytne czwarte miejsce rankingu przypada tagliatelle z kurczakiem. smakowało dosłownie niczym, jak studencka mieszanka resztek z lodówki z całego tygodnia. dodano chyba tylko oliwę, na której tego kurczaka usmażono z pomidorami (przewaga skórek) i ścinkami z cukinii, które zostały pewnie po trzech wcześniejszych dniach. tak oto mści się brak kompostownika...

krótko mówiąc, odniosłem wrażenie, że klubokawiarnia sheesha po wyrobieniu opinii postanowiła odcinać kupony. mam nadzieję, że jednakniewpadnie w trend robienia wszystkiego coraz drożej i gorzej, bo to skarb mieć porządny lokal "na dzielni" iniemusieć się fatygować do centrum, by smacznie zjeść i posiedzieć w miłej atmosferze.
0
chjena
3
8 yıl önce
ursynów
ech, z natury jestem miłym człowiekiem i nieszczególną przyjemność sprawia mi hejtowanie. miałam to szczęście, że przez ostatnie miesiące udawało mi się trafiać do miejsc, którym należały się jakniepeany, to chociaż ciepłe słowa. niestety, klubokawiarnia sheesha jest dużym rozczarowaniem, mimo, a może właśnie dzięki dobremu pierwszemu wrażeniu, które zrobiła. "by czuć upadek, z wysoka spaść trzeba", jak śpiewał kazik staszewski.

wizyta numer jeden odbyła się w ramach foodie meet upu. chyba w tym przypadku sprawdziła się zasada, że impreza przygotowana dla ludzi poniekąd z branży jest zawsze bardziej dopracowana. był odpowiedni dobór win, niezły krem ze szparagów i cykorii, absolutnie świetna i mięciutka grillowana ośmiornica (okraszona opowieścią o jej szczegółowym przygotowaniu), niepozorny, ale przepyszny sernik z białą czekoladą pieczony w kąpieli wodnej (królestwo za taki sernik!) i jedyny słaby punkt programu, czyli w mojej ocenie za suche lasange z porem i karczochami. poza tym wszystko grało: byliśmy odpowiednio zaopiekowani przez kelnerów, sommeliera i właściciela, były konkursy przy stole, a na koniec upominek. do tego naprawdę duża i mądrze zagospodarowana przestrzeń: jest część typowo restauracyjna, część relaksacyjna do palenia sheeshy i część drinkowa - zapachy sięniemieszają, ale wszystkie pomieszczenia są otwarte i widoczne. naprawdę dobrze pomyślana oprawa.

druga wizyta sprowadziła mnie na ziemię... żałowałam, żenietrafiliśmy z elzynorem na ośmiornicę (codziennie jest około 6-7 dań,niema stałej karty menu), za to na otarcie łez pojawiła się promocja drugi drink gratis, o której poinformowała uśmiechnięta kelnerka. od tej pory było już tylko gorzej.
crostini z łososiem okazały się zbyt spieczone, by nazwać je dobrymi, a łosoś podany był w formie dziwnej pasty. ser koryciński zapiekany z żurawiną - cóż, wielokrotnie jadłam koryciński, to jeden z niewielu serów, które lubię, ale albo podgrzewany całkowicie traci swój niepowtarzalny aromat, albo coś tutajniegrało w podstawach. tagliatelle z kurczakiem, szczątkową ilością pomidorów i maleńkimi kawałkami cukinii było zupełnie bez wyrazu, jakby zapomniano o istnieniu jakichkolwiek przypraw. sałatka z halloumi broniła się serem, ale poza tym była miksem sałat (nigdyniezrozumiem po co pchać do sałatki głównie radicchio, któreniedość że drogie, to powinno pełnić głównie funkcję ozdobną!) z chlustem sosu balsamicznego i ćwiartkami pomidorów. zapytałam przy zamówieniu, czy pomidory można wyjąć, usłyszałam nadmiernie szczerą odpowiedź, że sałatka jest w lodówce już przygotowana iniebardzo. po pierwsze,nierozumiem idei kilku codziennych dań, co sugeruje świeże posiłki robione bardzo na bieżąco, skoro połowa potraw czeka już zrobiona od dawna. po drugie, pomidory były w takiej liczbie, że spokojnie można było je wyjąć na kuchni, ale jakośniedogadaliśmy się z panem kelnerem co do takiej możliwości.
bo niestety, sympatyczna kelnerka była tylko na początku, potem spotykały nas takie kwiatki jak przynoszenie wszystkich czterech talerzy na raz na stół (2 x przystawki i 2 x dania główne), a już hitem było zaserwowanie drugiego drinka gratis jednocześnie, w związku z tym na stole były trzy (ja zrezygnowałam z drinka, inaczej byłyby zapewne cztery).

może ja się czepiam, w końcu to klubokawiarnia, która ma zgoła inne przeznaczenie niż serwowanie wykwintnych potraw. z drugiej strony po poznaniu kuchni od strony ośmiornicy i sprowadzaniu przepisów z różnych stron świata, oczekiwałam nieco więcej dbałości o część restauracyjną.

ciekawostka: pod tym adresem spróbujemy sheeshy wypełnionej mlekiem i alkoholami z różnych stron świata. jest to z pewnością interesująca oferta, ale też droga przyjemność: najtańsza sheesha tu, na ursynowie, kosztuje prawie dwa razy więcej niż może i podlejsza, ale sheesha w ścisłym centrum warszawy.
ceny jedzenia za to już bardziej atrakcyjne, przystawki i makaron 15 zł, zupa 7 zł, dania główne 20-30 zł.

ech, no i sami sobie za wysoko podnieśli poprzeczkę... i po co to było, może bym teraz taknienarzekała.
0
marta
4
8 yıl önce
ursynów
odwiedziny w klubokawiarni sheesha sponsorowało zomato, od którego otrzymałam voucher. pierwsze, co mnie pozytywnie zaskoczyło to wystrój.niejest może wybitnie oryginalny, aleniema co narzekać. przestronna sala, z dużą ilością stolików, puf - do wyboru, do koloru. trochę zdziwiło nas, że dostałyśmy karty i dopiero przy zamawianiu okazało się, że menu jedzeniowe jest już nieaktualne i z karty wybrać można tylko picie, natomiast dostępne potrawy znajdują się na tablicy nad barem. pomijając ten fakt - obsługę oceniam na plus.

zamówiłyśmy po porcji hummusu (za punkt honoru postawiłam sobie sprawdzić hummus w każdej knajpie, w której jestem i go podają) oraz dla mnie - fire wings, a dla koleżanki sałatkę ze smażonym parmezanem.

hummus był ok, miał kremową konsystencję,nieza ostry, ale teżniemdły. podany był z cząstkami pomarańczy,niewiem czy tylko dla ozdoby, ale miałam wrażenie, że sam hummus również miał wyczuwalny cytrusowy posmak.niebył to najlepszy hummus jaki jadłam, ale zdecydowanie trzyma poziom.

moje skrzydełka były natomiast świetne. mięso mięciutkie i soczyste, otoczone lepiącą miodowo-ostrą glazurą. takie wingsy to ja lubię! :)

myślałyśmy, że hummus i wingsy to porcje przystawkowe, ale zdecydowanie były to więcej niż przystawki. po zjedzeniu hummusu, udało mi się zmieścić jeszcze tylko kilka skrzydełek, większość trafiła do pudełka na wynos, tak samo z resztą jak sałatka koleżanki.

ok. godziny 19:00, pomimo, że była niedziela, sheesha zapełniła się ludźmi.niespodziewałam się tego, i pozazdrościłam mieszkańcom ursynowa, że mają u siebie takie miejsce. na woli, gdzie mieszkam, z tak ciekawym lokalem sięniespotkałam...
0
przemysław
5
8 yıl önce
ursynów
miałem przyjemność gościć w lokalu na foodie meetup i jestem pod ogromnym wrażeniem. co prawda lokacjaniedo końca porywa, ponieważ jest tu kawałek, biorąc za wyznacznik centrum, ale cała reszta zasługuje na wielkie uznanie. fajne jest to, że lokal (który swoją drogą jest ogromny) podzielony jest na strefy zależne od tego, po co do niego przyszliśmy - możemy palić shishe w oddzielnym zakątku, jeść w innym i czilować na huśtawkach jeszcze gdzie indziej. przestrzeni co niemiara. 
świetnym urozmaiceniem foodie meetupu była obecność osoby, która specjalizowała się z zainteresowania winami.niedość, że można było skosztować naprawdę nietypowych i wysokiej klasy win, to w dodatku ich rozlanie poprzedzone było ich historią. tak jak do tej poryniepiłem win, tak teraz jestem nanienieco bardziej nastawiony. bardzo dobrze zorganizowana i wcielona w życia sprawa.
jedzenie również było niczego sobie, zaczynając od kremu z pora, po pieczone ośmiorniczki, lasagne (bezmięsną, ale cóż), na wybitnym serniku z białek czekolady kończąc. menager restauracji wnikliwie opisał każdą z potraw. można było skosztować dość nietuzinkowej kuchni w najlepszym wydaniu. na sam koniec każdy z uczestników otrzymał upominek w postaci butelki wina i zaproszenia na imprezę urodzinową lokalu.nieto, żebym dał się przekupić, ale to miejsce naprawdę zasługuje na uwagę. w tej okolicy ze świecą w ręku szukać tak dobrej restauracji.
0
kamil
4
8 yıl önce
ursynów
przyznam szczerze że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym lokalem.
do sheeshy wybraliśmy się we wtorkowy wieczór na foodie zlot organizowany przez zomato. w sumie po tym jak sprawdziłem sheeshe w internecie stwierdziłem że raczej nic ciekawego tamniezjemy, a jak już to coś wypijemy, zapalimy tytułową sheeshe. cytując klasyka "nic bardziej mylnego", na miejscunieczekała na nas ani sheesha ani fancy drinki, za to ciekawe menu i wina dobrane indywidualnie do każdej potrawy.
jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony poziomem jedzenia które nam podano, tym bardziej że jest to klubokawiarnia(jakośniekojarzy mi się to ze smacznym jedzeniem). krem że szparagów- pierwsza klasa, zjadłbym jeszcze raz. ośmiornica delikatna, rozpływająca się w ustach, jak dla mnie była mniam.
lasagna z karczochami i porami była lekka i smaczna. możeniedo końca porwała mnie ta wariacja ale pomysł w zasadzie ciekawy do tego pomiędzy płatami lasagne bardzo dużo karczochów a ja z karczochami się bardzo lubię więc i lasagna zjedzona do końca, talerz "wylizany" po raz trzeci.
na koniec sernik, bardzo serowy, wilgotny, miękki, te trzy cechy mówią wszystko :-d . sernika niestety tylko spróbowałem gdyż aeika w mgnieniu oka zjadła swoją porcję i wyżebrała moją, taki był pyszny ten sernik :-d.

co do reszty to podoba mi się brak stałego menu, a wnioskuję po tym co zjadłem że śmiało można tam uderzać bez względu co danego dnia znajduje się na ogromnej tablicy nad barem.
co do samego lokalu to bardzo dużo przestrzeni w środku, także o miejsce można być spokojnym.

niestety mam tam nieconiepo drodze ale napewno wybiorę się tam jeszcze raz żeby spontanicznie przetestować co serwują.
radzę sięniesugerować nazwą, można zjeść i to dobrze.
0
aeika
5
8 yıl önce
ursynów
w klubokawiarni miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu użytkowników zomato. miejsce wizualnie trafiło w 100% w moje gusta, czułam się tam świetnie. jeśli chodzi o jedzenie - było równie świetnie :)

na początek otrzymaliśmy zupę krem ze szparagów i cykorii. zupa była wyśmienita, idealnie doprawiona, delikatnie pikantna, wszystkie smaki zostały idealnie zbalansowane. zazwyczaj zupy kremniesą moimi ulubieńcami, ale w tym przypadku stwierdzam, że krem w takim wydaniu mogłabym jeść często.

po zupie na stół podano ośmiorniczkę pieczoną ze szpinakiem i pomidorami. było to danie, które smakowało mi najbardziej - ośmiornica rozpływała się w ustach, była bardzo delikatna. dodatki świetnie z nią współgrały, ale żałuję, że dostałam tak mało pomidorów. widziałam, że niektórzy na talerzach mieli ich więcej, zdecydowanie mi ich brakowało. mimo to danie zasługuje na brawa.

kolejną potrawą była lasagne zwana także "słonym torcikiem". takie trochę nietypowe, lżejsze podejście do tego dania. zamiast mięsa, w środku były karczochy i pory, a na wierzchu rukola i parmezan. całość smaczna, miękka, bardzo delikatna. porcja była ogromna, więc niestetyniezjadłam wszystkiego, ale chętnie wybiorę się do sheeshy drugi raz, jeśli tylko taka wersja lasagne pojawi się w karcie.

na koniec mistrz wieczoru - deser. obłędny, przepyszny, idealny, miękki i wilgotny sernik pieczony w kąpieli wodnej, a do tego lekko kwaśny sos malinowy.niemogłam się powstrzymać i zwinęłam pół porcji od swojego faceta. sernik jest po prostu genialny i dla niego także chętnie wrócę do sheeshy. lepszego nigdy wcześniejniejadłam.

polecam ten lokal ze względu na super przestrzeń, smaczne jedzenie, miłą obsługę oraz to, że można tam przyjść zarówno w większym gronie na spotkanie przy % jak i na romantyczną kolację we dwoje.
0
foodality
4
8 yıl önce
ursynów
jako rodowity ursynowianin, z radością myślę o każdym miejscu, które moją macierzystą dzielnicę przenosi z betonowej pustyni na mapę stołecznych kulinariów. zazwyczaj kuchenne perełki można znaleźć w nowych domach przy głównych ulicach. kiedy otrzymałem zaproszenie do klubokawiarni 'sheesha' musiałem odejść od utartych szlaków i wrócić do wspomnień z lat szkolnych kiedy codziennie mijałem wielką głowicę jońskiej kolumny, która wskazywała drogę do restauracji greckiej. restauracja grecka odeszła w niebyt la na jej miejscu pojawiła się właśnie klubokawiarnia. miejsce ciekawe bo właściciele wnętrza postanowili pożyczyć od innych swoich kreacji: między innymi żurawiny czy organzy.
ale do rzeczy czyli do jedzenia: sądząc po nazwie spodziewałem się czegoś z obszaru państw arabskich. myślałem że otrzymamy wykwintną wersję kebaba albo falafel z niespodzianką. myślałem że utoniemy w morzu alkoholu bo sądząc po karcie dań to wydawało się być clou programu. otóż na szczęście się myliłem alkohol co prawda pojawił się podczas wieczoru, ale pod postacią miłych dla wszystkich zmysłów win z nowej zelandii, australii i niemiec. jak przystało na wieczór foodisiów nauczyłem się, że wino różowe tonielekki i banalny, słodki trunek ale ze należy wyjść ze strefy komfortu i poszukać czegoś w krainie winnej latorośli.
wino było przednie, ale moim zdaniem wieczór wygrał krem ze szparagów i cykorii a lekki wędzony smak naprawdę zapisał mi się w pamięci.
pieczona ośmiornica według przepisu greckich babć spod olimpu była daniem ciekawym, poprawnym ale chyba moje podniebienieniebyło przygotowane na ten rodzaj przekąski. ciekawym za to wydało mi się że ośmiornica musi być gotowana z wyprostowanymi ramionami gdyż po obróbce termicznej odmawia współpracy iniechce już zmieniać kształtu.
potem pojawiła się lasagna w formie kopczyka, czy też torciku. tutaj nieco się rozczarowałem, kawałkinieprzykryte farszem stwardniały iniebyły przyjemne w konsumpcji. karczochy i por to fajna para, ale w tym daniunieuratowały całości.
i na deser pyszny sernik; kremowy, jajeczny na sosie z malin. ponoć ten smak można uzyskać tylko w kąpieli wodnej ale ja w garnki szefowi kuchniniepatrzyłem więc tylko mogę domyślać się i zazdrościć kunsztu w rękach.
miejscenietuzinkowe. ale tu i ówdzie jest jeszcze miejsce na rozwój.
na pewno bez obaw można znaleźć się tu na randce albo w rodzinnym gronie na obiedzie.
zastanawiam się jak wygląda imprezowo drinkowa strona klubokawiarni i czy huśtawki zamontowane pod sufitem przeszły już chrzest bojowy.
wszystkiego najlepszego w pierwsze urodziny dla sheeshy! mam nadzieję że będzie okazja celebrować wiele następnych.

0
kasia
4
8 yıl önce
ursynów
miejsce które bardzo mnie zaskoczyło. po otrzymaniu zaproszenia na zomato meetup, rzuciłam szybko okiem na opinie i profil klubokawiarni i byłam przekonana że jej działalność opiera się głownie na drinkach i przekąskach. otóżnie:)! tajnikami kuchni dzielił się z nami współwłaściciel a tajnikami (genialnego) wina zaprzyjaźniony z miejscem sommelier. wystrój jest naprawdę super, bardzo dużo mądrze zagospodarowanej przestrzeni w której każdy znajdzie dla siebie kącik - wygodne pufy, huśtawki, duże stoły koło biblioteczki a w planach jeszcze sala "biesiadowa". luźna atmosfera, gościenieprzeszkadzają sobie nawzajem. a teraz do sedna sprawy - do kuchni, która naprawdę idzie w dobrym kierunku! podoba mi się połączenie restauracji, kawiarni i klubu - sheesha jest świetnym przykładem ze jest to wykonalne :). na początek pikantna zupa ze szparagów i cykorii, która była smaczna ale brakowało jej chociażby gałązki rozmarynu czy listka bazylii do przybrania. na przystawkę ośmiornica pieczona z pomidorami - chapeau bas - dobrze doprawiona a przede wszystkim miękka i delikatna. lasagne z cukinią mnienieporwała, za to sernik z sosem malinowym był bardzo dobry. podoba mi się idea zmiennego, sezonowego menu oraz dostępności dużej ilości win. bardzo dziękuję sommelierowi który dziś nam towarzyszył, przybliżył historię win z nowej zelandii czy niemiec i dobrał fantastyczne wina do naszej kolacji. sheesha to miejsce z ogromnym potencjałem, bardzo wam polecam!
0
mikołaj
5
8 yıl önce
ursynów
coś nowego i to pod samym "nosem". znałem to miejsce kiedy była tam grecka restauracja...
wczoraj poznałem je na nowo. wystrój bardzo przyjemny, ciepły i taki...zachęcający do spędzenia miłego wieczoru ze znajomymi.
szkoda ze trafiłem na nieaktualne menu w karcie i musiałem dopatrywać się na tablicy nad barem. no ale dzięki temu mogłem podziwiać bar...a jest super.
idąc dalej, obsługa jest fenomenalna i profesjonalna. czułem się wyjątkowo mimo, ze stoliki obok były również wymagające uwagi. kelnerka dokładnie wiedziała kiedy jest potrzebna! wielki plus dla tej wysokiej blondynki!
jedzenie...oj tak. jest pyszne i wspaniałe podane.
na pewno odwiedzę to miejscenieraz, biorąc pod uwagę że w weekend można pobawić się przy muzyce.
5!
0
kamil
5
8 yıl önce
ursynów
bardzo przyjemny lokal z fantastyczna kuchnia! rzadko kiedy tak smakowało mi podane jedzenie. miła obsługa, która potrafi doradzić a przy tym sięnienarzuca. duży, przestronny lokal z odpowiednio ustawionymi stolikami . szczerze polecam!
0
pola
5
8 yıl önce
ursynów
miejsce mi nieznane jak dotąd.
wystrój lokalu, przyjemny i gustowny. karta niestetyniejest aktualizowana, a aktualne menu napisane na tablicy, na której niestety nicniewidać.
z dzisiejszego menu zjadłam krem z pora, makaron z pomidorkami cheery, szpinakiem i z pieczarkami, oraz na deser sernik z gorzkiej czekolady.
nibo w gebie!!!! polecam to miejsce wszystkim, jedzenie doprawione i pycha!
0
oturum aç
hesap oluştur