drugi "falafel bejrut" od niedawna mieści się przy nowolipkach, niby blisko wielkomiejskiego gwaru, a jednak w cichym i spokojnym miejscu. lokal nie jest duży,alewnętrze zagospodarowano na tyle zmyślnie, że zmieściło się kilka stolików (i parę miejsc barowych), dzięki czemu kilkanaście-dwadzieścia osób będzie w stanie zjeść w całkiem cywilizowanych warunkach.
lokal jest urządzony nowocześnie i jasno, aczkolwiek z alternatywnymi smaczkami. miękkie poduszki, a obok rowerowe koła i plakaty koncertów. w sporej kuchni obsługa uwija się jak w ukropie, dzięki czemu dania (niestety na tekturowych talerzach) trafiają na stół naprawdę szybko, biorąc pod uwagę, że nie są to trzy falafelki na krzyż, a naprawdę fajne zestawy! zdecydowałem się na "vegans kingdom", a moja współbiesiadniczka na "falafel na talerzu extra z hummusem" - oba dania były bardzo podobne, "vk" różniło się tylko zawartością wegańskiego sera, którym dodatkowo nadziano falafelki. do falafli, warzyw, hummusu (z granatem) i zieleniny (oraz - znów - granatu, kryjącego się pod kotlecikami), oczywiście obowiązkowa pita. i za nią subiektywne pół punktu w dół. osobiście lubię pitę odrobinę bardziej "puchatą", zaś w "falafel bejrut" serwowana jest jej najbardziej klasyczna postać - cienki, płaski placuszek. bardzo smaczny, żeby nie było :)
z ogromną przyjemnością będę wracał do "fb", bo naprawdę wszystko było przepyszne, a porcje (przynajmniej w opcji "danie na talerzu") naprawdę obfite. polecam bardzo!