jedzenie na plus: świetny kurczak po kantońsku, dawno nie jadłem tak dobrego chińskiego jedzenia. warto dopłacić za makaron mie z sosem sojowym, chociaż wolałbym, żeby było go więcej, bo jadłem z prawdziwą przyjemnością. sate jest porządne, wyraźnie czuć orzeszki ziemne, wbrew menu nie jest pikantne, raczej kremowe i łagodne. danie z wyraźnym charakterem, ale nie w moim guście. podają do niego makaron mie ze smażonym boczkiem i jajkiem – ciekawy pomysł, ale wolę wersję prostszą. kapusta pok choi dobrze sprawdziła się jako przystawka.
dania bardziej aktualne: wołowina po kantońsku bardzo aromatyczna, chociaż smażony ryż był za twardy i w ogóle mi nie smakował. oryginalny w smaku chinese wok z kurczakiem - chętnie go powtórzę.
uwaga na napój rozgrzewający z imbirem i chilli – faktycznie dobrze rozgrzewa, ale ostrość była dla mnie naprawdę męcząca, a lubię pikantne rzeczy.
porcje duże, ceny rozsądne, nie czekałem długo na jedzenie. w zimie może być problem z miejscem – wnętrze jest małe. minus za warunki – w środku było nieprzyjemnie zimno, podane jedzenie przez to stygło też szybciej. wróciłem po roku i dalej jest zimno. nie miałem problemów z obsługą.
myślę, że będę wracał – dla mnie to czołówka z krakowskich lokali serwujących dania chińskie.