thai garden


İçinde "jak" olan yorumlar
4
4.1
piotr
1
2 yıl önce
żoliborz
restaurację thai garden polecam każdemu kto pragnie na kilka godzin uciec od pośpiesznego życia stolicy. dla obsługi czas płynie wolniej niz na zewnątrz. na podanie menu musiałem czekać zaledwie pół godziny, natomiast przystawki(spring rolls i krązki z kalmara) pojawiły się na moim stole w (czterdziestopięciominutowym) mgnieniu oka od złożenia zamówienia. jedzenie podane zostało tak szybko, że kalmar nie zdążył się zorientować iż opuścił morze i pływał na moim talerzu w kałuzy tłuszczu. 
obsługa dokonuje wszelkich starań by oczekiwanie wydało sięjaknajktótsze, dlatego jedzenie przynoszone jest w ratach. już czterdzieści minut po zakończeniu przystawki dwie osoby przy moim stole otrzymały dania główne. pozostałe dwie musiały jeszcze poczekać, ale możliwość obserwowania części potraw na stole bardzo umiliła im tę chwilę.
teraz powinienem pewnie napisać, że jedzenie warte było oczekiwania, lecz niestety nawet całkiem przyzwoity pad thai nie był w stanie wynagrodzić mi godzin spędzonych przy lepiącym się od brudu stoliku.
do odwiedzenia restauracji thai garden zachęciły mnie pozytywne recenzje napotkane w sieci. rzeczywistość znacząco odbiegała jednak od obrazu prezentowanego w internecie. znudzona obsługa nie wykazywała najmniejszego zainteresowania gośćmi, a słowa takiejak"proszę" czy "przepraszam" nie występowały w jej słowniku.
była to moja ostatnia wizyta w tym lokalu.
0
daniel
5
2 yıl önce
żoliborz
trzeba rezerwować miejsca bo z ulicy ciężko się dostać, alejakjuż się uda to uczta wyśmienita. obsługa luźna zabawna wygadana. wystrój i ogródek na duży plus, ale co najważniejsze to nie ma tej wyjącej indyjsko-arabskiej muzykijakzazwyczaj przy tego typu restauracjach  tylko m.in soundtracki z filmów. ogólnie nikt się nie zawiedzie.
0
madeline
4
2 yıl önce
żoliborz
dawny kojot nie do poznania, zmiana zdecydowanie na plus! byliśmy na obiadku i przyznam, że tak dobrego curry dawno nie jedliśmy! ja skosztowałam gra ree (nie było ostre, ale delikatne, kokosowe z ananasem), a małżonek czerwone curry keang phed - w jego opinii przepyszne. próbowaliśmy także dania z woka - pad med mamuang - także bardzo smaczne, dobrze doprawiony sosik.

dostrzegam jednak pewne minusy - porcja dla małżonka okazała się trochę za mała, dojadał tym daniem z woka. w menu moje curry gra ree jest opisane jako "z pomidorkami cherry", a w daniu znalazłam 1 (słownie: jeden) pomidorek (chciałam się już poskarżyć obsłudze, ale małżonek czasami nie ma nastroju na moje narzekanie, więc dałam już spokój). poza tym, napoje (choć dobre), to tylko w jakiś dziwnych wysokich cenach - zwykła woda za 7 złoty, herbaty zaczynają się od 10 - no przykrość. 
i jeszcze ta szatnia - pomysł bez sensu, bojakwychodziliśmy, to sterczeliśmy przy tej szatanijakgłupki, tak 2 metry od naszych kurtek, bo akurat kelnerzy byli zajęci podawaniem dań, przyjmowaniem pieniędzy itp. a nie lepiej te wieszaczki udostępnić gościom tak po prostu...
0
foodsimple
3
6 yıl önce
żoliborz
kolacja we dwoje , niestety niezbyt udana , bo choć wnętrze urokliwe, jedzenie przyzwoite to czas oczekiwania na dania przy dwóch innych stolikach w lokalu, zadecydował o takiej ocenie a nie innej.
od początku obsługa gdzieś błądziła, kelner zajęty rozmową z barmanem, brak piwa  paulanera z nalewaka choć przy zamówieniu kelner o niczym nie uprzedza tylko śmiało leje na barze z butelki, nie wie co doradzić do warto a co nie, obojętność na gościa w każdym calu. przystawka wchodzi po 30 minutach od zamówienia, dania główne kolejne 20 minut, curry boskie, zupa z kaczki smaczna choć mało czegoś brakowało dla charakteru. smakowo porównaniejakw dobrej klasy chińczyku, podobnie z formą podania. w skrócie - nieadekwatność jakości do ceny.
0
chjena
3
6 yıl önce
żoliborz
thai garden odwiedziliśmy grupą zomatowiczów, bo nie majakspotkać się w doborowym towarzystwie i wzajemnie móc wyjadać sobie z talerzy. lokal położony w fantastycznej okolicy, do której mam ogromny sentyment - w samym sercu starego żoliborza, zajmuje może niezbyt urokliwy pawilon, ale w środku broni się całkowicie. jest zaskakująco, bo trochę klubowo, a jednocześnie orientalnie (cudne kiczowate rysunki tygrysów na ścianach), a nad wszystkim króluje ogromny taras z widokiem na warszawę.

i w tym półformalnym wnętrzu z każdą chwilą robiło się coraz bardziej oficjalnie. pani kelnerka w białej koszuli, bez cienia uśmiechu, podeszła do naszej grupy z dość dużym opóźnieniem,jakjuż wszyscy zaczynali się tą sytuacją niepokoić, powściągliwie potraktowała cały nasz rozgardiasz właściwy składającej zamówienie grupie znajomych. na napoje czekaliśmy stosunkowo długo, ale akurat w tym przypadku było absolutnie warto - koktajl z ananasa i mleka kokosowego jest boski, królestwo oddam jeśli ktoś będzie mi taki serwował codziennie do śniadania. koniecznie spróbujcie, podkręcicie sobie apetyt na dalsze tajskie smaki...

...kłopot w tym, że o te w thai garden może być trudno. thai rollsy z kaczką naprawdę nieszczególne i takie mało soczyste, niczym nie "naoliwione" wewnątrz. kubki smakowe stały się tym bardziej wyczulone, bo czas oczekiwania na przystawki wyniósł około 50 minut - no coś tu nie gra. kolejne pół godziny później wjechały dania główne, czyli w moim przypadku klasyczny pad thai w wersji wege. był smaczny, ale w żadnej mierze nie wybijający się na tle co lepszych tajskich barów z jedzeniem serwowanym w 10 minut i za mniej niż 20 zł, jakich coraz więcej w warszawie. do bólu poprawny, bez szczypty szaleństwa charakterystycznej dla kuchni tajskiej. próbowane potrawy od współbiesiadników także takie o: phanaeng curry z wołowiną skandalicznie wręcz jednowymiarowejakna bogactwo smaków, które powinno się łączyć na talerzu, bo wyłącznie tępo ostre, i to nawet nie ostrością wypalającą kubki smakowe. nuda, żadnej limonki, posmaku rybnego, dziabnęłam dwa kęsy i straciłam ochotę na dalsze próbowanie. tofu z nerkowcami również dość płaskie w smaku, choć same kosteczki sojowe akurat puchate - nie jestem fanką tej formy podania, ale elzynor chwalił, to już się nie czepiam.

w ramach zakończenia wieczoru czekaliśmy - ile? zgadnijcie! dużo za długo na podanie rachunku. przykre tym bardziej, że grupy mają doliczony serwis 10%, stąd odnieśliśmy wrażenie, że skoro obsługa i tak ma już zapewniony napiwek, to nawet nie będzie udawać że się stara.

reasumując: lokal z logistycznym potencjałem, przeciętnym jedzeniem i kiepską obsługą. świetnych tajczyków i ulicznych, i tych bardziej fancy jest w warszawie za dużo, bym wracała do thai garden.
0
xenna-extra
3
6 yıl önce
żoliborz
thai garden mimo mojej sympatii do tajskich smaków zupełnie mnie nie porwało. miejsce w sumie ma potencjał - dużo przestrzeni w środku, spory taras, jednak styl wnętrza zupełnie mi nie podszedł. czasem przerysowany wystrój w tego typu knajpach się sprawdza, ale tutaj poszli o krok za daleko. całości dopełnia kiepska disko muzyka.
przyszliśmy tu wszyscy pełni entuzjazmu, a kolejne elementy wizyty stopniowo rozczarowywały. obsługująca nas pani kelnerka sprawiała wrażenie raczej niezainteresowanej, rzadko podchodziła do naszego stolika, na jej twarzy nie pojawiał się nawet cień uśmiechu. po lokalu przemykali natomiast niewiadomego pochodzenia panowie, ni to ochroniarze, ni klienci, co tworzyło dziwną atmosferę.

dania w karcie prezentowały się apetycznie, ale na same przystawki przyszło nam czekać około 45 minut... dodam, że w lokalu zajęty był wtedy tylko jeden stolik oprócz naszego. zamówione napoje przyszły chyba po 30 minutach, więc też nie za ciekawy timing. próbowałam wina śliwkowego i pinot grigio - niestety oba napoje były zbyt mało schłodzone. bardzo smaczny okazał się natomiast koktajl kokosowo-ananasowy, którego spróbowałam od współbiesiadniczki chjeny 🙂
zamówione przeze mnie phanaeng curry z mlekiem kokosowym, orzechami i liśćmi limonki podane było na płaskim talerzu, prezentowało się ładnie. wybrałam wersję z wołowiną, która była dość miękka, jednak aromaty curry rozczarowały - nie były aż tak pikantne i wielopoziomowejakobiecywał opis. z lekkim zawodem zauważyłam też, że praktycznie wszystkie nasze dania miały ten sam zestaw warzyw, o identycznym kształcie, jakby z mrożonki.

dobrze, że przyszliśmy w doborowym towarzystwie i cieszyła nas sama rozmowa, bo jednak dużo elementów wizyty pozostawiło niedosyt. automatycznie doliczony serwis 10% przy tak niewidocznej kelnerce wywołał mocno mieszane uczucia... w warszawie jest tak duży wybór tajskich restauracji, że raczej na pewno ponownie nie skieruję tu kroków.
0
elzynor
3
6 yıl önce
żoliborz
miłe kiepskiego początki - to chyba najlepsze podsumowanie wizyty tutaj. położone bardzo dogodnie tuż przy pl. wilsona thai garden kusi tarasem z widokiem na żoliborz. do lokalu wchodzi się przez klatkę schodową ozdobioną raz mniej, raz bardziej udanymi azjatyckimi akcentami. wnętrze samej restauracji sprawia podobne wrażenie i zyskałoby sporo, gdyby je lepiej doświetlić. otwarcie podczas naszego wypadku zomatowej ekipy mieli dość udane - koktajl ananasowy na bazie mleka kokosowego, mimo mojej dużej nieufności, okazał się pyszny i bardzo orzeźwiający. niestety, potem było tylko gorzej... jakieś 50 minut czekania na przystawki to gruba przesada, zwłaszcza, ze lokal był prawie pusty. nie wiem,jaksobie radzą w okresie większego tłoku. rollsy ze śladowymi ilościami kaczki były zupełnie zwykłe i mogłyby posłużyć za zapychacz w azjatyckiej lunchowni, więc nie podtrzymały dobrego efektu wywołanego koktajlem. niestety, moje główne danie - tofu z woka z orzechami nerkowca - poszło w podobnym kierunku. smakowo płaskie, bez zaskakujących kompozycji przypraw czy charakterystycznych nut, znudziło mi się  dosłownie po dwóch kęsach. uszczknąłem nieco pad thaia od chjeny i wydał mi się nieco ciekawszy, ale odległy od najlepszych, jakie do tej pory jadłem. muzyka idąca w stronę słabego klubowego łubu-dubu nie złagodziła moich obyczajów, więc nic ponad 3 nie mogę wystawić.
0
pan
4
7 yıl önce
żoliborz
na eksplorację tajskich smaków na żoliborzu wybraliśmy się większą grupą osób o najróżniejszych gustach i preferencjach dietetycznych - od zdeklarowanych mięsożerców, po równie zdeklarowanych wegan. menu widoczne na zomato wskazywało na obecność potraw tradycyjnych i wegetariańskich, po weryfikacji telefonicznej okazało się, że większość z nich można też "zweganizować", a na miejscu - że dwie lub trzy pozycje w karcie są wegańskie "by default". poszliśmy więc z założeniem "dla każdego coś miłego". i ogólnie z pozytywnym nastawieniem. nasze doświadczenia i wrażenia były dość różnorodne, począwszy od oceny wystroju ("przaśny" vs "wow" - moje odczucia gdzieś pośrodku, jest tu dość nowocześnie, z azjatyckimi smaczkami, choć miejscami faktycznie trochę kiczowato), przez kuchnię, ale wszyscy byliśmy chyba najbardziej zgodni w tym, że najsłabszym punktem thai garden jest niestety obsługa. ale o tym zaraz.

restauracja mieści się w "merkurym" niedaleko pl. wilsona, czyli w miejscu zajmowanym niegdyś przez pub coyote. duża sala na piętrze (choć niepozorne wejście tego nie zapowiada) otwiera się na równie okazały taras. miejsca jest więc dużo. choć akurat w czwartkowy wieczór, kiedy odwiedziliśmy thai garden, gości nie było zbyt wielu. wystrój,jakwspomniałem, łączy elementy nowoczesnej restauracji z typowo azjatyckimi motywami, co absolutnie zrozumiałe. efekt jest moim zdaniem raczej niezły, choć bywałem już w azjatyckich lokalach urządzonych bardziej gustownie.

ponieważ z cvaną byliśmy pierwszymi z grupy gości, kelnerka od razu zaopatrzyła nas w karty i zaproponowała napoje, po czym... nie pojawiła się przy naszym stoliku przez długi czas, także kiedy zebrała się już cała szóstka biesiadników. początkowo radziliśmy więc sobie z dwiema sztukami menu, dopiero "przywołanie wzrokiem" poskutkowało i finalnie kart mieliśmy aż zbyt wiele. w nich bogaty wybór dań - od przystawek i dań głównych, przez desery, osobna "wkładka" z propozycjami sushi, jeszcze jedna - koktajlowa. w ofercie cała różnorodność kuchni (głównie) tajskiej - curry, pad thaie, makarony, ryżowe desery - jest co poczytać i z czego wybierać.

zdecydowałem się na smażony makaron ryżowy z warzywami i tofu - przyjemny, delikatny w smaku i w zasadzie interesujący od początku do końca, głównie za sprawą dobrze przyrządzonego tofu właśnie. natomiast na przystawkę spring rollsy ze świeżymi warzywami. rolki,jakto rolki, w takim wydaniu wymagają obfitego maczania w sosie, w przeciwnym razie nie byłby niczym szczególnym. ale jako przystawka - ok. w ciągu dość długiej (nie tylko z powodu fajnego towarzystwa, ale o tym niżej) wizyty w restauracji wysączyłem też dwa tajskie piwa - chang i singha - i szczerze, w ślepym teście pewnie bym ich nie odróżnił, takjaknie odróżniłbym ich od dowolnego "międzynarodowego lagera", czyli napoju reklamowanego jako piwo, ale od prawdziwego piwa dość odległego. czyli wody z nutą słodu i bez wyczuwalnego chmielu, sprzedawanej u nas jako żywiec/tyskie/lech/cokolwiek. mimo braku zauważalnego smaku, tajskie piwo wykazało natomiast właściwości uspokajające - pod koniec spotkania byłem dość senny, a po powrocie do domu zasnąłemjakniemowlę. generalnie jednak tutejszą kuchnię oceniam pozytywnie. spróbowałem też odrobinę ostrego dania od cvanej i było faktycznie pikantne i wyraziste, dla mnie ok. natomiast z rozmów z innymi uczestnikami kolacji wynikało, że zdania na temat zamówionych przez nich potraw są bardzo mocno podzielone.

obsługa natomiast... wspominałem już o "zaginionej" kelnerce. kiedy ostatecznie udało nam się wybrać dania, czekaliśmy na nie w nieskończoność, obserwując tylko,jakswoje talerze dostają inni, nieliczni goście. ponieważ w dniu o małym obłożeniu lokalu czekaliśmy na pierwsze przystawki 45 minut (!), aż strach pomyśleć, ile czasu muszą spędzić głodni goście w momencie, kiedy w restauracji jest komplet. gdyby nie wyborne towarzystwo i mnóstwo tematów do rozmów, chyba szlag by mnie trafił. dodam jeszcze, choć nieśmiało, że w męskiej toalecie nastąpiła awaria, której personel nie zidentyfikował samodzielnie, narażając gości na niespodziewane dodatkowe doznania. na minus - niestety - także muzyka, która z relatywnie cichych i sprzyjających konsumpcji klimatów elektroniczno-wschodnich wyeskalowała do dudniących na cały regulator remiksów popowych przebojów. gdyby klimat w restauracji sprzyjał ewolucji w stronę "klubową", byłoby to zrozumiałe, ale pod koniec wieczoru byliśmy w lokalu prawdopodobnie sami (jeśli nie liczyć kilku osób, które trudno było nam zidentyfikować jako obsługę, gości, czy może udziałowców restauracji).

podsumowując - mam bardzo mieszane uczucia. wieczór zapowiadał się super, lokal ma potencjał, ale różne czynniki, choć na pozór drobne, jednak zepsuły moje wrażenie. nie przepadam też za obowiązującym także tutaj zwyczajem automatycznego doliczania 10% do serwisu przy większej grupie gości, bo po pierwsze nie widzę uzasadnienia w postaci "karania" ludzi za to, że udali się do restauracji w liczniejszym gronie (i przy okazji dali lokalowi zarobić więcej), a po drugie - napiwek jest rodzajem oceny obsługi właśnie. a w tym wypadku bardzo długi czas oczekiwania na potrawy i nasze zgodne odczucie braku opieki ze strony kelnerki, byłyby adekwatnym uzasadnieniem, aby w tym przypadku napiwku nie zostawić. choć z definicji praktycznie zawsze to robię. szczerze mówiąc, nie jestem przekonany, czy spontanicznie wrócę do thai garden, choć restauracja znajduje się bardzo blisko mojego domu.
0
olga
5
7 yıl önce
żoliborz
rewelacja! niebo w gębie jeśli ktoś lubi tajska kuchnie. jedzenie przepyszne, bardzo sympatyczna obsługa i miła atmosfera. zarówno zupajaki curry czy danie z woka nie pozostawia miejsca na rozczarowanie - nie mogłoby być lepsze. polecam bardzo 👌🏼
0
anaa
5
7 yıl önce
żoliborz
mimo olbrzymiej sympatii do kuchni tajskiej bardzo długo lekceważyłam to miejsce, z zewnątrz bardzo niepozorne przez co znaczny czas przeze mnie omijane. teraz już wiemjakdużo straciłam! w środku przestronne, mega klimatyczne, samo miejsce zachęca do dłuższego pobytu. rozmaita ilość ciekawych dań w karcie! bardzo rzadko trafia mi się kilka pozycji które chciałabym zjeść od razu, każda wydaje się równie atrakcyjna. miłość od pierwszego spróbowania
0
laila
5
7 yıl önce
żoliborz
do thai garden wybraliśmy się na kolację po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji na zomato. blisko nie mamy, ale warto było. wnętrze przytulne, przemyślane i klimatyczne. pani kelnerka miła, pojawiała się kiedy była potrzebna, nie była nachalna, takjakbyć powinno. ale przechodząc do jedzenia... na przystawkę zamowilismy rollsy z mango, spore, bardzo poprawne, z pysznym sosem i świeżymi warzywami. potem wkroczyły zupy. nie mogąc się zdecydować wzięliśmy jedna tom yum i jedna tom kha. jestem smakoszem tajskich zup w każdym wydaniu i te były idealne. chłopak lubujacy się raczej w pho też był zachwycony i ukradł mi moja tom kha ;) na danie główne wzięliśmy curry, ja czerwone, on phanaeng, oba z kurczakiem i szczerze rewelacja. smaki dobrze wywarzone, pikantnejaktrzeba i z dużą ilością warzyw co dla mnie akurat jest ważne. muszę zwrócić uwagę na duże porcje, i bez zupy byśmy się porządnie najedli, a tak musieliśmy zostawić chociaż miałam nadzieję ze starczy nam miejsca na deser. z pewnością sprobujemy następnym razem :)
za wszystko z napojami zapłaciliśmy 160zl- bardzo przyzwoiciejakna tajska kuchnie w najlepszym wydaniu.
jedyne zastrzeżenie jakie mam to stara, zbrazowiala mięta w naszych mrożonych herbatach. herbata dobra, ale stara mięta ja psuje. jednak wybaczam ten mały błąd. :)
polecam serdecznie thai garden smakoszom tajskiej kuchni oraz każdemu kto chciałby ja poznać
0
wolf
4
7 yıl önce
żoliborz
przyjemny wystrój, stoliki sensownie rozstawione, światlo i muzyka w sam raz.
smaki wyważone, potrawy aromatyczne. spring rollsy z kaczką lekkie, dobrze zestawione. zielone curry mogłoby być bardziej esencjonalne. wolowina (hit karty) na gorącym półmisku w pysznym sosie aczkolwiek.... za długo w woku i wyszła twarda, a warzywa trochę rozmiękły. super miły, kompetentny młody kelelner. relacja jakość/cenyjaknajbardziej odpowiednia. trochę zawód z konsytencją tej wołowiny ale zrekompensowana aromatami i jakością oraz świeżością produktów.
0
tru3sil
5
7 yıl önce
żoliborz
świetny wystrój sprzyja spotkaniom o charakterze romantycznym, rodzinnym czy towarzyskim ze znajomymi. obsługa sympatyczna, dosyć sprawnie działająca. jedzenie bardzo dobre i zarówno thai rolls z krewetkamijaki smażone kalmary na przystawkę okazały się dobrym wyborem. dania z woka - krewetki łagodnejaki pikantna kaczka smaczne, wyraziste, duże porcje nie do przejedzenia. na deser smażone lody kokosowe - pychota. ogólnie wrażenia pozytywne. jedyny niesmak to drinki. poprosiłam o lynchburg lemonade (sugerując się zdjęciami na zomato) pani powiedziała, że tego nie mają w ofercie (lekki zonk). okazało się potem, że aperol spritz również nie ma, tylko aperol (kolejna nietrafiona sugestia po zdjęciach). koniec końców okazało się, że to bezalkoholowa lemoniada z lychee (bardzo dobra - polecam) jest podawana w słoikach, w których podaje się lynchburg lemonade, na których centralnie figuruje ta nazwa, a z tyłu przepis na drinka. lemoniada bardzo dobra, ale sposób podania od zdjęć stanowczo odbiegał. ponieważ thai garden to nie jest jakaś podrzędna knajpa w które można oczekiwać, że w szklance z logo piwa dostanę colę proponuję również zmienić sposób podawania pysznej lemoniady. wszak na rynku jest mnóstwo słoików tego typu bez logo i obędzie się bez wprowadzania klientów w błąd. mimo wszystko zamierzam wrócić i polecać. szczególniejakzrobi się ciepło i będzie można usiąść przy stoliku na klimatycznym tarasie.
0
kamka
4
7 yıl önce
żoliborz
oboje uwielbiamy tajskie curry i staramy się przetestować je wjaknajwiększej liczbie miejsc. wpadliśmy tu w czwartkowy wieczór. było mało tłoczno, sporo stolików stało pustych. miejsce jest przestronne, przyciemnione światło robi całkiem przytulną atmosferę, ale ma się wrażenie, jakby nie wszystko do końca ze sobą współgrało. kelner miły i dobrze poinformowany co się w karcie znajduje. ja wzięłam czerwone curry z orzechową pastą, mój chłopak pozostał wierny zielonemu. dobrą decyzję podjęłam, bo moje okazało się smaczniejsze, bogatsze w smaku. do tego podane ciekawie na gorącym płaskim talerzu. bardzo dobre, ale orzechowej pasty dałabym więcej. zielone curry niezłe, ale jadałam w
warszawie lepsze.

piliśmy kilka drinków, nie pamiętam nazw, ale wszystkie były dobre. ogólnie miejsce przyjemne, obsługa miła, jedzenie smaczne. wpadniemy pewnie jeszcze przetestować sushi.
0
gmerk
4
7 yıl önce
żoliborz
bardzo dobre. zaskoczyło mnie. wiele jest restauracji tajskich w warszawie, ale mało prawdziwie tajskich....mamy albo przesłodzoną, jakąś dziwną, niezrozumiałą do dzisiaj dla mnie mieszankę azji (sygnowaną poniekąd) albo restauracje ze słabymi umiejętnościami traktowania mięsa, albo z potwornymi owocami morza, bezbarwnymi krewetkami. fuj! :)

tutaj przemiłe zaskoczenie. jakbym znalazł się na samej khao san road oprócz faktu, że dużo estetyczniej i nie na ulicy:) krewetki były dobre. teraz pomimo zapewnień ze kucharz się nie zmienił i ten sam dostawca - krewetkijakw większości miejsc. całe szczęście ze mam swoje gdzie poziom nie spada.

zupa z sosem tamaryndowym bardzo dobra. trochę mało rzeczy w środku, więc nudnawo, ale bulion, krewetka po prostu super.

pierogi na parze z krewetką. polecam wszystkim, którzy myślą, że jedzą pierogi z krewetką w warszawie i się zachwycają. tak smakuje krewetka. takjaktutaj. może miałem szczęście dzisiaj.

na drugie pad thai bardzo porządny. brakowało kiełek. wszystko ok

krewetki na woku z warzywami. hmm, bardzo tajskie. świetne.

na pewno wrócę. zniechęca czas czekania na jedzenie. na zupę i pierogi czekaliśmy 30 minut. na resztę kolejne 30.

polecam.jakdla mnie jeden z top tajskich w warszawie.
0
oturum aç
hesap oluştur