wpadliśmy tam na obiado-kolacje z polecenia znajomych, którzy byli zachwyceni klimatem i smakiem.
wybraliśmy halloween'owy wieczór, trafiliśmy wiec na świetny wystrój! lipy nie było, dekoracje naprawdę na wysokim poziomie.
zapach troszku zbyt intensywny panował. zapach raczej japońskiego sushi baru i surowej ryby niż tajskiej restauracji. ale! trudno.
obsługa: świetny pan kelner!!! temu panu należy się podwyżka. naprawdę zaznajomiony z karta, smakami, doradzał, polecał. no super bomba! plus dodatkowym atutem jest to ze ogarniał sam cała zapełniającą się sale!
zamówiliśmy sobie lekki przekrój karty: od przystawki po deser.
na przystawkę zamówiliśmy po pia sod czyli thai rolls z mango, świeżymi warzywami i makaronem sojowym, zawinięte w papier ryżowy. wybraliśmy opcje z kaczka. przystawka zimna. ogólnie smaczna jednak bez szału. warzywa chrupiące, papier ryżowy dobrze przygotowany jednak kaczka hmmm... bardzo jej tam było mało i niestety przyprawiona mało wyczuwalnie smakowo. cena 19 zł.
zupka tom yum czyli klasyczna ostro-kwaśna zupa tajska z trawa cytrynowa, liściem limonki i kolendra. zamówiliśmy wersje warzywna jednak podano nam wersje z krewetkami. ogólnie porcja idealna do zjedzenia żeby się nie zasmarkać na amen :) dosyć ostra ale przyjemnie. bardzo smaczny kwaśnawy bulion. jak na rozstrzał cenowy miedzy warzywna wersja a ta z krewetkami (różnica 5 zł) to krewetek za mało. dodatkowy minus ze krewetki miały ogonki co w zupie jest okropnie kłopotliwe. cena za krewetkową 24 zł.
danie główne nr 1: pad thai klasyczny tajski makaron ryżowy smażony z jajkiem, tofu, cebula, szczypiorkiem podany z kiełkami mung i orzechami ziemnymi. wzięłam wersje z krewetkami. makaron bardzo smaczny. porcja idealna jak na średni głodek. orzechy drobno posiekane podane z boku dla samoobsługi. liczyłam na orzechy, które smażone bedą z makaronem. krewetek koktajlowych sztuk 6 na cały talerz... tofu natomiast za dużo... prosiłam tez o wersje lekko ostra. skończyło się na tym ze lewa strona talerza była łagodna a prawa ostra :) ogólnie smaczne. cena 38 zł.
danie główne nr 2: kaeng pa nuga czyli ostre czerwone curry z wołowina. bulion z wołowina podany w miseczce. w drugiej porcja ryżu. faktycznie ostre danie. jak dla mnie curry świetne! mleko kokosowe wyczuwalne. jednak mięska tez jak na lekarstwo. cena 39 zł.
deser to thap thim krop - kasztany wodne w syropie. pan kelner wytłumaczył ze rzeczone kasztany zrywane są wcześniej i dojrzewają w wodzie w związku z czym na zewnątrz są miękkie a chrupiące wewnątrz. podane zostały pokropione w kielichu z pokrojona tapioką w syropie. cudowne!!! no ja pierdziu super deser polecam jak nie wiem!!! cena 16 zł.
do picia zamówiłam thai basil smash czyli miks bombay sapphire z syropem cukrowym, sokiem z limonki i zmiksowana tajska bazylia. intensywny smak świeżej bazylii. świetne połączenie smaków. alkohol wyczuwalny jednak nie do przesady. polecam. cena 19 zł.
ogólne wrażenia bardzo pozytywne. trochę niedociągnięć, tu za mało, tam za dużo wiec ogólna ocena 4,0.