szafarnia 10


İçinde "ale" olan yorumlar
5
4.6
joanna
5
5 yıl önce
śródmieście
często restauracje są otwarte dopiero w porze lunchu, a w szafarni już o 7 rano można zjeść pyszne energetyczne śniadanko i wypić świeżo mieloną aromatyczną kawę. byłam w gdańsku przejazdem,alez chęcią wrócę spróbować dań obiadowych, bo karta jest imponująca.
0
aleksandra
5
6 yıl önce
śródmieście
w gdańsku jest sporo dobrych restauracji,aledo szafarni jednak najczęściej powracam. otwarta kuchnia jest dużą zaletą. jak się siądzie w tej 2 części restauracji gdzie jest kuchania to można obserwować kucharzy. zapach rozchodzi się po całym lokalu. smak potraw też nie do podrobienia.
0
hubert
5
6 yıl önce
śródmieście
szkoda że moja kobieta nie gotuje jak szef kuchni waszej restauracji. widać że wszystko jest przemyślane. wystrój nie jest kiczowaty, może minimalistycznyalecieszący oko. a widok za oknem sprawia że czuję się jakby się znajdywało na jakimś statku i jadło się na wodzie. zostałem miło zaskoczony jedzeniem i cała resztą, dlatego daje 5.
0
daria
5
6 yıl önce
śródmieście
jedzenie genialne. naprawdę restauracja zasługuje na pochwałę. ceny może są trochę wysokiealewiadomo wszytko kosztuje. a tutaj od a do z przygotowują potrawę nie ma mowy o odgrzewaniu czy gotowych produktach.
0
marcin
5
6 yıl önce
śródmieście
dla takich widoków warto odwiedzić restaurację. drugim powodem jest jedzenie jak się okazało bardzo dobre. nie mogłem się zdecydować co wziąc bo chciało się spróbować tego i tamtego,alew końcu się zdecydowałem na czerninę. była idealna, dobrze doprawiona. miała odpowiedni kolor. ja i mój żołądek wyszliśmy stamtąd najedzeni i zadowoleni.
0
aga
5
6 yıl önce
śródmieście
jak byliśmy z narzeczonym w gdańsku to zabrał mnie na kolacje do tego miejsca. nie wiem gdzie on wypatrzył tę restaurację domyślam się ze w interneciealejedzenie podają rewelacyjne... oświadczył mi się tam także mam duży duży sentyment do gdańska i do tego lokalu. staramy się tam choć raz w roku zajrzeć.
0
dariusz
5
6 yıl önce
śródmieście
wpadłem do szafarni na kawę i brownie, które tu podają z lodami z czarnej porzeczki. pierwszy raz jadłem taką wariację tego deseru,alesmakowało genialnie. następnym razem muszę wpaść na torcik bezowy, bo też zapowiada się pysznie.
0
krystian
5
6 yıl önce
śródmieście
fanem ryb nigdy nie byłem, więc skusiłem się na cielęcinę. mięso delikatne z dodatkami totalnie w moim guście, czyli z kapustą i ziemniakami. niby proste danie,alepięknie podane. widać, że kucharz ma serce do gotowania.
0
bartosz
5
6 yıl önce
śródmieście
jestem zachwycony nie tylko samą jakością dań,alei obsługą. krem z pomidorów konkret! duża porcja do tego podane z bazylią i oliwą. oddzielnie dostałem ciepłą bułkę do tego, pieczoną z pewnością na miejscu. zapach zupy roznosił się po całej restauracji. jak zawsze doprawiam dania to tego kremu  nie musiałem.
0
laura
5
6 yıl önce
śródmieście
dla mnie pomysł z otwartą kuchnią zasługuje na dużą pochwałę. mało jest takich lokali, w których można obserwować kucharzy i powstawanie dań. koncepcja zaczerpnięta pewnie gdzieś z zachodu,alebardzo ciekawa. a te zapachy dobiegające z kuchni jeszcze bardziej wzmagają apetyt.
0
ania
1
8 yıl önce
śródmieście
do szafarni 10 udaliśmy się na walentynki. stolik zarezerwował mój mąż na stronie internetowej restauracji.

już na samym wejściu doświadczyliśmy pierwszego zgrzytu, który trochę przyćmił romantyczny wieczór - okazało się że dostępne jest jedynie specjalne walentynkowe menu, o którym nikt wcześniej nie omieszkał nas poinformować. co więcej, mój mąż dostał potwierdzenie mailem,aleani słowa o unikalnym i wyjątkowym menu degustacyjnym, z którego nie mogliśmy zrezygnować. kelner "sprawdził", czy możemy zamówić z normalnego menu i wrócił po niecałej minucie z oświadczeniem, że niestety nie. nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień dlaczego, nikomu nie było przykro, a kelner miał wielką nadzieję w oczach, że uda się uniknąć kłopotu. menedżer nawet nie pokwapił się do naszego stolika, by przeprosić, choć była to naprawdę poważna pomyłka ze strony restauracji. być może ktoś po prostu "nie pomyślał",alełatwo byłoby również wysnuć tezę, że był to tani chwyt marketingowy.

po krótkiej naradzie postanowiliśmy zostać i dobrze się bawić. lubimy odwiedzać różne restauracje, cieszy nas kreatywność kucharzy, a przede wszystkim wspólnie spędzony czas. rzadko pozwalamy, by błąd ze strony restauracji popsuł nam wieczór. poza tym w szafarni byliśmy już nie raz, więc ten zgrzyt postanowiliśmy zignorować.

czekając na amuse bouche zauważyliśmy brak serwetek. wtedy do mnie doszło, że witający nas w drzwiach kelner nawet nie odprowadził nas do stolika. zamiast tego powiedział coś w stylu: "prosto, państwa stolik to ostatni po lewej stronie". gdyby jednak raczył pójść z nami (nie było przecież dużego ruchu), szybko zorientowałby się, że nie ma serwetek. no cóż, zmieszany kelner, który przyniósł amuse bouche, na spostrzeżenie mojego męża pobiegł po serwetki.

przejdźmy teraz do menu. zawierało amuse bouche "dla niej" i "dla niego", z czego mogliśmy wnioskować, że "on" dostanie jedno danie, a "ona" drugie. dostaliśmy niestety to samo amuse bouche i nadal nie bardzo wiem dlaczego.

przystawki były w miarę smaczne, zupa z białych warzyw przepyszna, to chyba hit tego menu. doszliśmy do dania głównego. na białym talerzu kilka odcieni beżu i szarości, do tego biała ryba (dorsz!!!!). wygląd absolutnie nudny, wręcz mdlący od samego patrzenia. dorsz smaczny, ale... to dorsz, praktycznie najtańsza ryba w mieście! z drugiej strony w wersji mięsnej był stek wołowy (nie jemy mięsa, więc musieliśmy odpuścić), którego cena pewnie była dwa-trzy razy wyższa niż rzeczonego dorsza. myślę, że mógłby to być powód, by się na szefa kuchni obrazić - było to naprawdę nie fair oferować w tej samej cenie dorsza albo stek wołowy (nota bene, wyglądał bardzo smakowicie, miałam okazję podejrzeć na stoliku obok). jestem w stanie pomyśleć o co najmniej kilku rybach, które dorównują pod względem smakowym i cenowym owemu stekowi, niestety dorsz do tego się nie zalicza.

desery były "w miarę", mówiąc kolokwialnie. sernik zbity, wręcz ordynarny, nieciekawy. mus czekoladowy za to dobry, ciekawy sposób podania, dobrze zbalansowana słodycz z kwasotą.

dodatkowo muszę jeszcze zauważyć, że kucharz chyba spieszył się na swoje własne walentynki, bo szybkość podawania kolejnych potraw menu degustacyjnego (w teorii takie menu powinniśmy degustować, a nie biec przez wszystkie dania z szybkością usaina bolta) była porażająca. nie liczyłam czasu,alejestem przekonana, że nie minęło 60 sekund od zabrania pustego talerza i przyniesienia kolejnego. dopiero po zupie, gdy poprosiliśmy o trochę dłuższą przerwę, mieliśmy czas, żeby odpocząć trochę od jedzenia, porozmawiać i pocieszyć się wieczorem i sobą.

większość czasu restauracja była praktycznie pusta. zastanawiałam się, czy goście hotelowi, którzy "przypadkiem" znaleźli się w gdańsku w walentynki też byli zmuszani zamawiać ze specjalnego wyjątkowego menu walentynkowego.

trochę strzał w kolano, bo po pierwsze pewnie nikt ich o takim menu nie poinformował, gdy rezerwowali hotel, po drugie składniki używane w menu naprawdę nie były wysokich lotów. sąsiedzi szafarni także oferują menu degustacyjne,alejest ono o wiele ciekawsze nie tyle pod względem podania (tutaj szafarni nie mam prawie nic do zarzucenia),aleprzede wszystkim różnorodności i wykwintności dań (sos i mus z kalafiora podany z dorszem niezmiennie kojarzył nam się z zupą, którą wcześniej jedliśmy).

wyszliśmy z restauracji i chyba pierwszy raz w życiu doznaliśmy uczucia, że zostaliśmy oszukani.

wisienką na torcie był brak odpowiedzi na maila, którego wysłałam do restauracji dzień po wizycie. jak widać w safarni 10 nie jest w dobrym tonie ustosunkować się do komentarza gości. szkoda, restauracja która lansuje się na taką z wyższej półki, powinna chociaż starać się zachować dobre maniery.
0
oturum aç
hesap oluştur