odwiedzenie pobitych garów, było jednym z powodów odwiedzenia gdańska w tegoroczne wakacje. lokal ma w większości same pozytywne opinie, wszyscy chwalą nieprzeciętne jedzenie, co też musiałam sprawdzić osobiście. już na samym wejściu byłam nieco zaskoczona liczbą gości, lokal pękał w szwach, ale podobno to u nich normalne. znaleźliśmy stolik który dopiero przed chwilą został opuszczony, kelnerka go sprawnie ogarnęła, wiecniemusieliśmy czekać ani obejść się smakiem. sam lokal urządzony był w nowoczesnym stylu, mały minus za lekko chwiejący się stolik.
zamówiliśmy: chłodnik, zupę pomidorową, stek angus - średnio wysmażony, oraz makaron a`la carbonara.
na koniec domówiliśmy ciasto czekoladowe. do picia lemoniadę oraz frappe. całość nas wyniosła 123 zł.
zupy na stół trafiły stosunkowo szybko. pomidorowa okazała się strzałem w dziesiątkę. miała wszystko to co pomidorowa mieć powinna w smaku, lekka słodycz i kwaśność pomidorów, fajną teksturę, z jednej strony coś na miarę kremu z drugiej strony były duże kawałki pomidorów. osobiście uważam, że na zupę mogę wrócić, a już na pewno przygotować podobną w domu. chłodnik, jak chłodnik, niczymniezaskoczył, czekaliśmy na coś nowego w chłodniku jednak tegonieznaleźliśmy.
napoje pojawiły się dopiero po zupach, i w naszym odczuciu były za słabo schłodzone. w lemoniadzie była jedna kostka lodu, która momentalnie stopniała, frappe natomiast było kawą zalaną zimnym mlekiem i z dodatkiem bitej śmietany. niestetynietego oczekiwałam. sam smak ok.
dania główne: makaron - idealny, porcja ogromna,niebyłam w stanie zjeść całości, genialnie kremowy sos, dobre dodatki. zdecydowanie jestem na tak.
stek okazał sie najgorszą zamówioną przez nas pozycją. o ile dodatki w postaci ziemniaków, cukinii, marchewki cebulki itd były do zaakceptowania. główny zarzut to za nieco surowe ziemniaki. samo mięso w odczuciu mojego partnera nieco przeciągnięte, a dodatkowo bardzo słone. jako, żeniewierzyłam w to co mówi, mimo, żeniejestem fanką steków spróbowałam i niestety stwierdziłam ze ma racje. w moim wyobrażeniu steka czuć mięso, w wykonaniu pobitych garów było ono tak przytłoczone solą, że generalnie mógł to być niemal każdy rodzaj wołowiny. ponadto bardzo na całość dania wpływała salsa pietruszkowa, która nam po prostuniesmakowała. widać było technikę, ktos kto to przygotowywał miał pojęcie jak to zrobić, ale w którymś momencie popełnił błąd.niepotrafię stwierdzić czy to ta salsa tak wpływała na poziom słoności tego dania, czy coś innego, aleniebyło to danie warte nawet połowy z 44 zł. mój partner już chciał wychodzić i był rozgoryczony poziomem steka, ja natomiast ja natomiast koniecznie musiałam spróbować ciacha czekoladowego. ciacho nieco poprawiło atmosferę, ponieważ był naprawdę bardzo dobre, sos malinowy również, jedynie lody podane do zestawu były przeciętne i je zostawiliśmy.
wszystko było bardzo dobre poza chłodnikiem, który był ok i tragicznym stekiem, który był totalnym szokiem w pobitych garach. czy wróciłabym do tego lokalu: najprawdopodobniej tak, ale na pewnoniena steka.