okrasa


İçinde "jak" olan yorumlar
4
3.8
kamila
4
6 yıl önce
stare miasto
bardzo dobrze zrobione krewetki, szaszłyk mi smakowałjaknigdy. jeszcze ten wymyślny sos cytrynowo-maślany, niebo w gębie. jedyne co delikatnie odstrasza to cena, ale da się przeżyć.
0
zuzka
4
6 yıl önce
stare miasto
zamówiłam sobie rosołek i penne z kurczakiem. rosół smakowałjakw domu (jak w moim domu rodzinnym), za to penne jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło, było po prostu dobre, mogłoby być więcej kurczaka ;)
0
greg
2
6 yıl önce
stare miasto
słabo. nazwa mylna, wydaje się że lokal do karola okrasy należy, ale tak nie jest. pani kelnerka nas wyprowadziła z błędu, ale podobno bywa i poleca. nojaktak to po pierwszym rozczarowaniu jednak postanawiamy zostać. karta skrojona na miarę bez przesadyzmu wielorakości co jest in plus, ale mimo wszystko zanim sie zdecydowaliśmy minęły 2 podejścia różnych kelnerów do nas. wybór padł na zupę z dyni z solankowym serem i prażonym słonecznikiem na pierwsze a na drugie-'ryby, dla pani polędwica z dorsza na kurkach a dla mnie pstrąg kłodzki. zupajaktrafnie zauważyła współbiesiadująca ze mną śliczność to smak wody po kluskach śląskich, tfu... za dużo zmielonych ziemniaków do zagęszczenia, zupa bez wyrazu, ciężka i na pewno nie dyniowa, no może 40 do 60 na korzyść pyrów. dodaliśmy pieprz i sól, nie pomogło, dopiero dodatek białego dobrego wytrawnego wina z karafki mi pomogło to przełknąć, mojej pani jednak i to nie pomogło. ocena 2/10. dorsza na talerzu szukaliśmy z lupą, a kosztował 50 zł bo dodatki osobno płatne, pieczone ziemniaki 7 pln. mój pstrąg ok, szpinak ma którym leżał również. ogólnie 50 zl za pstrąga też drogo. naszym zdaniem kuchnia przeciętna, droga i niczym sie nie wyróżniającą a przyciągnęła nas znanym nazwiskiem. wabik działa, ale nas brzuchy bolały, a piszę to tuż po porannej okupacji wc, ciężko. ogólnie za te pieniądze warto szukać na starym rynku wrocławskim czegoś lepszego. we włocławku skąd jesteśmy karmią lepiej i taniej w dobrych restauracjach na kujawskiej ziemi. pozdrawiamy koneserów smaków wychowanych na tradycyjnej kuchni naszych babć i mam.
0
mary90319
2
7 yıl önce
stare miasto
już od jakiegoś czasu szukaliśmy lokalu na rodzinny obiad, po ważnym dla nas wydarzeniu. goście mieli się zjechać z daleka, dlatego zależało nam na dobrej lokalizacji lokalu w centrumjaki smacznym jedzeniu. obiad próbny udał się bardzo dobrze, dlatego zdecydowaliśmy się na zorganizowanie w okrasie naszego przyjęcia. na początku sporo wymyślaliśmy, choć ostatecznie menu było proste i przyjemne. wszystkie potrawy znajdowały sie  w menu, wiec nie nawymyślaliśmy niewiadomo jak, ale nie było to podstawowe menu na przyjęcia jakie nam zaproponowano. samo jedzenie poza zupą było do zaakceptowania. rosół natomiast był niezjadliwy, nie doprawiony, jedynym jego plusem była temperatura, bo był gorący, a na dworze był mróz. całość przyjęcia oceniam bardzo słabo. pierwsze zgrzyty pojawiły się na początku, brak serwetek na stole. każdy miał jedna swoja i na tym wszystko. poprosiliśmy obsługę i doniosła brakujący element. zupa szybko trafiła na stoły, nie spotkała sie jednak z entuzjazmem. krótko mówiąc zarówno myjaki goście byliśmy niezadowoleni. drugie dania miały być serwowane na podgrzewanych półmiskach i tak tez sie stało. jednak największym problemem było wydawanie dań.
na początku na stół trafiło większość surówek, potem dosłownie 3 półmiski klusek, gdzie półmisek to słowo dużo za duze, na jednym talerzu było max 2 porcje. następnie na stole stanęło mięso. potem znów dwie surówki i dopiero po chwili ziemniaki i reszta klusek. w trakcie jedzenia upomniałam sie o pieczone ziemniaki które również były zamówione, po chwili pojawiły sie na stole. przerwy między wydawaniem elementów dań głównych były zdecydowanie za długie, co powodowało niemiłą atmosferę wśród biesiadujących. deserjaki tort który sami przywieźliśmy byly podane sprawnie.
wszystkie mailowe ustalenia menu, cen odbywały sie w miarę sprawnie, w ostatnim etapie cos zaczęło sie nie zgrywać, a to nie ma czasu na odpisanie na mojego maila, a to ustalenia z tortem były inne itd. ogólnie cała organizacje oceniam na dość chaotyczna. obiad na 16 osób z uwzględnieniem 1 butelki wina która domówiliśmy w trakcie i domawianymi sokami kosztował 1800 zł. żeby być uczciwym muszę dodać ze zamówiliśmy po 2 porcje mięsa na osobę i było to za duzo, dlatego czesc zabraliśmy do domu.
0
przemyslaw
5
8 yıl önce
stare miasto
dania bardzo pyszne ceny przystępnejakna wrocław. polecam kurczaka jest delikatny, wyśmienity. obsługa bardzo miła. mały minus za ilość miejsca w lokalu.
0
michal
4
9 yıl önce
stare miasto
dobrze i smacznie, chociaz calosciowo bez szalu, z malymi 'ale'...

przystawka - carpaccio z kaparami i czarnymi oliwkami, posypane parmezanem lub grana padano, wszystko na rukoli - przepyszne polecam kazdemu.
roladki wieprzowe na fasolce z jablkowym sosem -jakpowyzej, smaczne dobrze doprawione, pyszna kompozycja.
salata z kurczakiem w karmelu miodowo-musztardowym - tu juz gorzej. kawalki kurczaka moze i smaczne, choc troche suche. salata pod nimi to juz nic specjalnego, bez smaku, prawie bez sosu, po prostu mix salat z pomidorem, papryka itp. calosciowo raczej bez smaku, troche mdle i na pewno niewarte ceny, w porownaniu do 2 powyzszych.
czerwone wino domowe - poprawne, niezle. ze wspomniane jest wloskie pochodzenie, tojakwypominam wszystkim knajpom kierujacym sie troche w strone wloch, ja wiem ze transport kosztuje, ale 2x wieksza cena wina 'della casa' niz w ogolnie drogich wloszech to juz przegiecie (w lombardii 0,5l 4-5€, na poludniu nawet taniej).
kompletne cenowe przegiecie to - owszem kwota niewielka ale - 4zl za 1,5 kromeczki chleba (3 male poloweczki), podobniejakcena wody mineralnej, na ktorej zdzieraja juz chyba wszystkie lokale w okolicy.

podsumowujac, ogolnie smacznie i warto sprobowac, oprocz salatki. 
obsluga bardzo dobra.
cenowo, dania ani tanio ani drogo, srednia okolorynkowa, za to niektore dodatki czy napoje niestety w cenach absurdalnych.
0
zadir
3
9 yıl önce
stare miasto
ogólnie kiepsko... . jedzenie nie powala, choć nie powiem, że było niedobre, ale jednak każdemu z dań, które zamówiliśmy czegoś brakowało. barszcz z pasztecikiem słabo doprawiony podobniejakśledź z czerwoną cebulką (takie bez wyrazu). roladki z pstrąga z kaszą pęczak i szpinakiem prawie w ogóle nieposolone, a makron w penne ze szpinakiem rozgotowany. kelnerom za to brakowało dość dużo do umiejętności " poruszania" się wśród gości i ogólnego obycia w tej pracy. najgorszy był czas oczekiwania na dania. przystawkę i zupę dostaliśmy po ok. 25 min. kolejne 25-30 min czekaliśmy na danie główne. ale deser przebił wszystko 50 min na 3 niewielkie gałki lodów (też zresztą bez szału). kolejne 10 min czekaliśmy na rachunek, no ale o kelnerach już wspomniałem. nie polecam (a znam się;)).
0
babezeslalbog
4
9 yıl önce
stare miasto
mniam. odwiedziliśmy restaurację rodzinnie (rodzice z dwójką większych dzieci) wieczorem w weekend. stolik mieliśmy zarezerwowany, chociaż tłumów nie było. ale pachniało dobrą kuchnią od progu. zamówiliśmy dwie kaczki z kapustą czerwoną, kotlet z sosem kurkowym i filet z kurczaka z grilla. oczekiwanie - jakieś pół godziny. i od tej chwili zaczyna się niebo w gębie. piersi z kaczki absolutnie soczyste mięciutkie i rozpływające się w ustach. kapusta ze śliwkami - obłędna. sos kurkowy przyprawił mnie o skręt skarpetek z zazdrości - nie umiem przyrządzić tak delikatnegojakten, który jedliśmy. nawet zwykłe frytki do kurczaka jakieś smaczniejsze niż gdzie indziej. wizyta 4 osobowej rodziny na kolacji opisanej powyżej plus po napoju - 140 zł, dla nas w granicach rozsądku. zdecydowanie do polecania i powtórzenia, przy kolejnej wizycie we wrocławiu.
0
mmaj
5
9 yıl önce
stare miasto
tym razem miałem okazję brać w tym lokalu udział w 'imprezie zorganizowanej' czyjakkto woli 'obiedzie proszonym'. impreza odbywała się w małej sali oddzielonej od sali głównej pzesuwnymi drzwiami. menu było ustalone – tak, że każdy znalazł w nim coś dla siebie.

w ramach przystawek - pięknie wyglądający tatar udekorowany jajkiem przepiórczym i kaparami, śliwki zapieczone w boczku wędzonym, roladki z cukinią mozarellą i suszonym pomidorem oraz buraki ćwikłowe+kozi ser, no i król przystawek a raczej królowa – wędzona kaczka na grzance z dodatkiem gruszki marynowanej w winie i miodzie.
dania główne – to pierś kacza z kluskami i modrą kapustą, halibut w domowej roboty ajwarze, przepiórka nadziewana cielęciną i kasztanami i klasyka klasyk – pierogi ruskie podane ze śmietaną, ale też pierogi z mniej klasycznym szpinakiem. 

smak specjałów podkreślały wina białe i czerwone, portugalskie i włoskie a lepsze trawienie zapewniał pan baczewski :)

dużo, pięknie, kolorowo, smacznie – warto było skorzystać z zaproszenia. szkoda tylko, że wielu z tych specjałów nie znajdziemy w karcie... były przygotowane na specjalne zamówienie. może jednak uda się choć halibuta w ajwarze albo wędzoną kaczkę na grzance wprowadzić?jakwidać – szef kuchni nie tylko radzi sobie świetnie nie tylko ze smakami klasycznymi :) 

duże uznanie dla kelnerów, którzy z wielką cierpliwością opisywali „co jest co” i doradzali przy wyborze jadła i stosownego napitku.
(wizyta dnia 17.03.2015)
_____________________________________________________
przytulnie, elegancko, smacznie... widać, że gotuje tu mistrz. w duszne burzowe popołudnie miło powspominać czasami chłodniejsze popołudnia. tamto lutowe niedzielne popołudnie spędziliśmy we wrocławskiej restauracji „okrasa”. byłem tam już wcześniej i wiem, że nazwa nie ma nic wspólnego ze znanym z tv mistrzem kuchni. „okrasa” ma zapewne własnego mistrza. :)

wiatr, chłód, ciemno, odwilż – za oknem, a w środku – ciepłe kolory, przyjemna dla ucha muzyka, świeczki. karta ładnie wykonana i urozmaicona – kuchnia polska dominuje, ale nie tylko jej możemy tu spróbować. na pierwsze danie zamawiam krem z dyni z serem solankowym.

niezła kompozycja smaków (po tym poznać mistrza) – nieco słodko (od dyni), nieco słono (od sera), wyczuwalny pieprz. porcja wydaje się niewielka, ale okazuje się dość syta.

główne danie – halibut na plastrach buraczków z sosem porowym i do tego ziemniaczki zapiekane z rozmarynem.

ziemniaczkijakziemniaczki – dobre, ale halibut... wprost rozpływał się w ustach... po raz kolejny przekonałem się też, że sos porowy bardzo dobrze pasuje do ryb morskich. buraczki nie były jedynym dodatkiem – na talerzu znalazły się również marynowane grzybki i kawałki pora (te raczej tylko jako dekoracja). własny mistrz kuchni pokazał nie tylko swój kunszt kulinarny, ale również za kompozycję dodatków i dekorację dania należy mu się podziw.

na deser w ramach kuchni międzynarodowej wybrałem tiramisu. nie pożałowali ani kawy, ani serka mascarpone, niczego nie pożałowali... choćby na samo tiramisu i kawę (nie tylko w kuchni, ale i na barze widać mistrzostwo) warto tutaj przyjść.

obsługa fachowa, jedzenie pięknie podane i co najważniejsze - świetnie przyrządzone, cenajakna takie jedzenie i lokalizację – rewelacja. no i ta przytulna atmosfera w takie szare i mokre zimowe popołudnie – bezcenna!

0
nanaelo
2
9 yıl önce
stare miasto
radzę omijać z daleka. poszliśmy tam, bo nazwisko znane, więc jedzenie powinno być dobre. niestety usiedliśmy. niemrawy kelner przeszedł dwa razy obok nas i nic... na moje wezwanie podszedł inny i podał menu. picia nie zaproponował, mimo że było 30 stopni ciepła, alejakjuż zamówiłam to dostałam zamiast pepsi (szklana butelka) to pepsi bez cukru i to jakąś rozcieńczoną bez bąbelków... co do dań to cóż. na 4 wybrane dania główne było 1 - jedno. skusiłam się na schabowego... i nigdy nie jadłam czegoś gorszego niż tam - żylasty, tłusty. beznadzieja.
0
elael
5
10 yıl önce
stare miasto
zachęcam do odwiedzenia tej restauracji. 15 kwietnia 2014 r. miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu okolicznościowym. muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona. podobno zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami, o godzinie 14 w malej sali zastaliśmy pięknie nakryty stół. były już nakrycia, przystawki, napoje i wino,jakrównież karta z uzgodnionym menu specjalnym. na stole były 2 przystawki. nie mogąc się zdecydować wypróbowałam zarówno śledzikajaki panierowany serek. obydwie potrawy, moim zdaniem, były smaczne. inni biesiadnicy,jaksadzę pod wpływem opinii, również sięgali po kolejna przystawkę. muszę stwierdzić, że panierowany ser był bardziej smakowity od przygotowywanego przeze mnie w domu. uprzejmy kelner dyskretnie obserwował salę i w odpowiednim momencie przyjął zamówienie na zupę. wybrałam krem z dyni z solankowym serem. podana w kwadratowej, gustownej zastawie zupa wyglądała zachęcająco, a smakowała rewelacyjnie. z zaproponowanych 4 dań głównych, zamówiłam roladki z polędwicy wieprzowej, z truflowym pesto, podaną z fasolką szparagową, z sosem z jabłek i pieczonymi kartofelkami. zaniemówiłam na widok dużego talerza z daniem kusząco przystrojonym. a zapach i smak! czysta poezja. przez moment towarzystwo ucichło delektując się wybranym daniem, tym bardziej że podano nam jednocześnie. muszę przyznać, że nie tylko ja nie byłam w stanie uporać się z całą porcją (widziałam, koleżanka także nie dała rady zjeść drugiej roladki).jakdobrze, że nikt nad nami nie stał. uroczysty obiad trwał i trwał, w miłej atmosferze. w końcu kelner widząc złożone sztućce, zaproponował wybór deseru z gorącym napojem. niektórzy podziękowali i zamawiali tylko kawę lub herbatę. ja, wielbicielka słodyczy, skusiłam się na sernik domowy z konfiturą i bitą śmietaną. podano mi naprawdę ogromną porcję. no cóż, koleżanka miała ubaw, bo tym razem wszystko skonsumowałam, tzn. łącznie z ciastem. inne osoby zrezygnowały z ciasta, i moim zdaniem, zrobiły to nie wiedząc co tracą. spód sernika był lekko twardy, ale miał smak mojego ulubionego karmelu. kelner uwzględnił także moje dodatkowe wymagania dotyczące kawy. całość obiadu była świetnie skomponowana i smaczna. zauważyłam, że w restauracji kucharz korzysta z szerokiej gamy przypraw, co znajdowało odzwierciedlenie w smaku potraw. moim zdaniem, fundator obiadu dokonał właściwego wyboru lokalu. chciałabym jeszcze tam pojechać i posmakować innych dań. i tak w miłym towarzystwie przy sutym stole upłynęły 4 godziny.
0
vivaldi22
2
10 yıl önce
stare miasto
wielkie rozczarowanie. mam nadzieję, że nazwa tej restauracji tylko przypadkowo kojarzy się z pewnym medialnym kucharzem. jeśli jednak nie, to to miejsce chwały mistrzowi nie przynosi. zresztą nikomu nie przynosi. nasze zamówienie było krótkie - rosół domowy z makaronem i warzywami, polski barszcz czerwony z mięsnym pasztecikiem, lazania ze szpinakiem, suszonymi pomidorami, karczochami i sosem gorgonzola oraz kacza pierś na modrej kapuście ze śliwkowym sosem z dodatkiem kluseczek śląskich. nazwy długie i obiecujące, jednak na dobrą ocenę zasłużyła jedynie kaczka - krucha, słusznie doprawiona. zupy niedobre - rosół cienkijakbarszcz, za to barszcz ognistyjakoddech smoka wawelskiego. paszteciki, a właściwie dwa podsuszone kawałeczki pasztecika trociniaste i nijakie. lazania utopiona w beszamelowym sosie z maleńkim dodatkiem grudek mało aromatycznej gorgonzoli. karczochy zalatujące zalewą, a szpinak rozdrobniony niczym w stołówce studenckiej. kucharz ma chyba alergię na czosnek i świeże zioła (poza gigantycznymi baldachimami pietruszki przykrywającymi makaron i kaczkę nie było innych ziół). bardzo brakowało właśnie czosnku, majeranku, bazylii. gwoździem do trumny była herbata. podana, a jakże w dzbanuszkach. niestety maczanka. za obiad zapłaciliśmy 110 zł. (cena jedzenia 99). i tak naprawdę na słowa uznania zasługują profesjonalny kelner i kaczka.
0
bartula
5
10 yıl önce
stare miasto
dobra, polska kuchnia. jest się czym pochwalić. od wielu lat jestem w norwegii. firma, dla której pracuję, kooperuje z różnymi krajami na całym świecie, między innymi z polską.
w polsce, za którą ogromnie tęsknię, bywam służbowo, przeważnie z polskim kolegą z pracy.
a że lubimy sobie smacznie pojeść, razem wyszukujemy różne ciekawe knajpki.
podczas ostatniego pobytu we wrocławiu, rzuciła nam się w oczy niewielka tablica w przejściu z rynku na więzienną.
strzałka z napisem „dobra, polska kuchnia” zaprowadziła nas prosto do „okrasy.”
wystrój skromny, w niczym nie przesadzony, czysto, schludnie, w tle spokojna, nastrojowa muzyka.
miłe wspomnienie do dziś przywołuje jedzony tam swojski żurek ze sporą ilością białej kiełbasy i soczysta polędwica z leśnymi grzybami.
kolega zamówił wtedy kremową zupę dyniową, a po tym zrazy śląskie z modrą kapustą i śląskimi kluskami.
jedzenie było bez zarzutu. smaczne, obfite, wykwintnie podane, i co też ważne - niezbyt drogie.
na deser już miejsca nie wystarczyło.

w marcu tego roku znowu wybieramy się do polski, tym razem w towarzystwie naszego szefa i jego żony – rodowitych norwegów.
zależy nam bardzo, żeby pokazać im polskę zjaknajlepszej strony. będziemy też we wrocławiu i na pewno zawitamy do okrasy, bo jest się czym pochwalić.
0
mchudzinski
4
10 yıl önce
stare miasto
smacznie na każdą kieszeń. sobotni obiad z moim chłopakiem postanowiliśmy spędzić w restauracji okrasa. okazało się to strzałem w dziesiątkę. wystrój lokalu co prawda na kolana nie powala, ale jest przyzwoity - podobały mi się zwłaszcza solniczka/pieprzniczka oraz serwety na stół.
jako przystawkę wziąłem zupę cebulową. całkiem smaczna, z okrągłą grzanką, nie dorównała jednak zupie z basenowej restauracji w warszawie. niemniej jednak smakoszom polecam. jako danie główne z kolei wziąłem zraz śląski na modrej kapuście wraz z kluskami śląskimi. smakowałojakw domu - wypełnienie co prawda dość ubogie, jednak było sporo mięsa. w zestawie było jednak mało klusek -jakna 6 zł, które trzeba było za nie dodatkowo zapłacić, to trochę jestem nieusatysfakcjonowany. niemniej jednak czułem się najedzony. łącznie z napiwkiem zapłaciliśmy blisko 100 zł, co uważam, nie jest ceną zbyt wygórowaną za tego typu jedzenie. obsługa kelnerska na odpowiednim poziomie, a toaleta nie dość, że czysta, to jeszcze z interesującymi kafelkami na ścianie.
0
mroziczek
5
10 yıl önce
stare miasto
stuprocentowe zadowolenie, knajpa na każdą kieszeń. trafiłam do tej restauracji przypadkiem podczas pobytu we wrocławiu. z tego co zauważyłam, to ciężko tam o stolik, ponieważ wszystkie były zarezerwowane, ale mnie, ponieważ spędziłam tam tylko godzinę udało się załapać. nie spodziewałam się, że to tak fajna restauracja i pozytywnie się zdziwiłam patrząc na menu.

zamówiłam spaghetti carbonarę (25 zł) i była wyśmienita! tak samo dobrą jadłam ostatnio we włoszech - mogę szczerze polecić i nie jest droga, a porcja dość spora, więc spokojnie można się najeść. osoba z którą byłam, zamówiła pierś z kurczaka zapiekaną z mozzarellą i groszkiem cukrowym (31 zł) i też bardzo chwaliła!

menu bardzo zróżnicowane. są zarówno drogie pozycje,jaki tanie i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. jestem przekonana, że na pewno tam jeszcze wrócę!

wystrój w porządku i obsługa bardzo miła, dyskretna, nienamolna.

jak dla mnie rewelacja.
0
oturum aç
hesap oluştur