co tu dodać do recenzji elzynora? właściwie wszystko co istotne już zostało powiedziane, bo i nie o zawartość ekspresu czy szklanych witrynek tu chodzi, ale o wspaniały pomysł, którego progres wszyscy zainteresowani mogli obserwować na facebooku, a który urzeczywistniłsięw tym tygodniu w postaci otwarcia pierwszej kociej kawiarni w warszawie. ja jestem z tych, którzy lubią czasem przytulićsiędo kota, ale raczej nie czeka mnie mieszkanie z futrzakiem, więc bardzo żałuję, że właścicielce nie udałosięzdobyć lokalu gdzieś bliżej centrum (albo na przykład pod moim domem, na dolnym mokotowie), tylko na blokowej części woli, ale i tak gratuluję z całego serca.
miau cafe podzielone jest na dwie części - barek jest w wejściowej, mniejszej salce, więc jeśli ktoś chce jedynie wypić kawę (swoją drogą bardzo porządnej jakości i smaczną) i nie mieć przy tym kontaktu z kotami, jest to jak najbardziej do zrobienia. kocia część oddzielona jest podwójnymi drzwiami i tam czeka na nas prawdziwie zwierzęce królestwo - antresolka, półeczki do skakania, poduszeczki, frędzelki, drapaki (ale też sporo ciekawych książek!)... co odważniejsze kociaki schodzą pobawićsięz gośćmi, te bardziej nieśmiałe chowająsięw swoich domkach na pięterku.
menu na razie jest dosyć ubogie, ale w końcu minęło zaledwie 3 dni od otwarcia podwojów kawiarni, z tego co mówiła właścicielka mają wprowadzić zestawy śniadaniowe, na razie są ciasta, ciasteczka i paszteciki. no i dobra kawa, towarzystwo kocie i innych miłośników zwierząt. wspaniała atrakcja dla mieszkańców pobliskich domów, a zapewne też ich dzieci. wszystkiego dobrego w rozwijaniu miau cafe życzę!