muszę przyznać, że jestem kitą koguta tak oczarowana, że wrócę tam równie chętnie, co do sąsiedniego coctail bar maxu (którego to przepełnienie sprawiło, że w piątkowy wieczór trafiłam właśnie do kity). to według mnie idealne miejsce na pysznego drinka w miejskim klimacie. czyli coś, co od czasu do czasu bardzo lubię.
kita koguta to naprawdę ciekawy koktajl bar w idealnej lokalizacji - przy popularnej ul. kruczej. przestrzeń jest spora (parter + antresola), jednak jeśli w piątkowy wieczór chcielibyście dostać stolik, konieczna jest rezerwacja, bo można spotkać tłumy gości. szybko robi się ciasno, bo jest raczej wąsko, noaleda się przeżyć, mi panujący w lokalu radosny gwar odpowiadał i nie miałam poczucia, że jest za głośno/mam za mało przestrzeni. wystrój jest nowoczesny, ciemny. na ścianach wypisane najbardziej popularne drinki. przewija się też motyw koguta z nazwy. a główną ozdobą jest instalacja z korków od butelek zwisająca z sufitu - bardzo fajna.
my oczywiście zawczasu nie pomyśleliśmy o zabukowaniu miejsc,alemoże to i dobrze - wylądowaliśmy przy barze, gdzie można sobie poobserwować popisy super barmanów. naprawdę, panowie znają się na rzeczy i widać, że profesjonalnie przygotowują drinki wymachując butelkami. do tego są mili i bardzo otwarci na indywidualne preferencje klientów, potrafią zaproponować coś od siebie. no i co prawda z racji tłumu czasem trzeba chwilę odczekać na swojego drinka,alewidać, że panowie się uwijają.
na uwagę zasługuje też muzyka w lokalu. przy wejściu stoi dj i przyznaję, że robi naprawdę fajny klimat. muzyka przez większość wieczoru bardzo mi odpowidała, a sam dj zdawał się bardzo oddany swojej robocie i z radością czarował. no i wyglądała jak mario wyjęty prosto z gry. no taki prześmieszny gość po prostu.
hit wieczoru to oczywiście oferowane drinki. fakt, drogie (średnio 25 pln),aleto norma w porządnych koktajlbarach no i nie chodzę tam przecież na co dzień, więc na kilka drinków od święta można sobie pozwolić. bo warto - są naprawdę pyszne. zakochałam się w jednej z głównych pozycji z menu - zielonej latarni. to long z finlandii mango z dodatkiem syropu z kolendry, soku z imbiru i soku z cytryny. no po prostu skład idealny, polecam bardzo. potem miałam ochotę na coś spoza karty - poprosiłam o coś kwaskowatego na bazie czegoś wiśniowego i panu barmanowi zdecydowanie udało się sprostać mojej prośbie. luby pił whisky i także bardzo chwalił proponowane mu rodzaje. wybór był duży, od takich zwykłych po jakieś drogie, wiekowe (ponoć serio czuć różnicę i warto dopłacić :)). bardzo miłych akcentem jest podawanie do każdego zamówienia szklanki wody i kubeczka popcornu jako czekadełka. popcorn był niestety zimny,alei tak doceniam, że dostaliśmy taką małą przegryzkę.
kita to naprawdę super miejsce na weekendowy wieczór "na mieście". z chęcią będę na kruczą wracać, fajnie że ta okolica obfituje w takie świetne miejsca.