do dziurki od klucza wybrałam się z mamą i babcią w ubiegły piątek, knajpkę wyszukałam zupełnie przez przypadek, a ich strona na facebooku bardzo mnie zachęciła do odwiedzin.
wystrój jest fantastyczny, bardzo konsekwenty i spójny, i mimo tego, że knajpka jest biało-fioletowa (wszystkie odcienie fioletu), nie ma się wrażenia, że wystrój jest "damski". fajnym motywem dekoracyjnym są klucze, wiszące, gdzie tylko sie da :).
jeśli chodzi o menu, to karta jest mała, ale każdy znajdzie coś dla siebie. oprócz kilku stałych dań codziennie jest inna karta (pewnie w zależności od tego, co ciekawego uda się kupić rano, widać, że właściciele stawiają na jakość i świeżość produktów. ja jadłam mule alla marinara (mule smażone w oliwie, czosnku, peperoncino i pomidorach) i były pyszne, choć musiałam je trochę dosolić, no i przydałoby się, żeby do muli dodać chociaż 2 kromki bułeczki, bo nie miałam czym zjeść pysznego sosu. mama i babcia zamówiły czarne makarony - z owocami morza i anchois. obydwa były bardzo smaczne, szczególnie ten z owocami morza - kucharz nie oszczędza na produktach, krewetek, muli i ośmiorniczek było bardzo dużo :).
lokal nie ma jeszcze koncesji, pani kelnerka poinformowała nas, że można przyjść z własnym alkoholem, ale pod warunkiem, że ma się paragon jako dowód zakupu. troszkę szkoda, że nie informują o tym wcześniej, np. na fb, bo jak już się przyjdzie, to jest trochę późno, żeby lecieć po wino, a nie ma to jak lampka białego wina do muli!
co do cen, uważam je za bardzo przyzwoite - szczególnie w porównaniu do innych warszawskich miejsc serwujących owoce morza - podawane porcje są naprawdę duże.
polecam dziurkę na wyjścia z koleżankami, rodzinne i na randki :). panie kelnerki bardzo sympatyczne, a kucharz zza lady wykrzykuje, które dania już się skończyły.
na pewno wrócę tam jeszcze niejeden raz!