mieszkamy w pobliżu, a w dziurce bywaliśmy kilkakrotnie - zachęceni setkami "lików" na fb, dając jej szanse na... kolejny rewanż i... niestety. to nie jest nasza bajka. miejsce super, klimat i aranżacja wnętrza również, bardzo się nam podoba... ale reszta, albo na pokaz, albo już lansiarska, albo z zadęciem, choć właściciele uważają inaczej. taka druga boscaiola, od której... uchowaj nas... dziurka fascynuje nas bardziej od strony achów, ochów i peanów na temat "talerza", a tu już tak kolorowo nie jest wg mnie.
z deserów - tiramisu cytrynowe mdłe jak cholera, trufle za to są jak najbardziej ok. ravioli wyglądają i smakują tak, jakby cały farsz z nich zgubił się gdzieś po drodze i mało... carbonara ciężka, no ale chyba ciężka być powinna?? karbokurka - nic rewelacyjnego, za mało doprawiona, mamałygowata i makaron nie aldente - co jest częstym przypadkiem ostatnio; śmietana się ścięła... za mało rąk do pracy, za dużo gości, chyba równa się brak kontroli nad garami. zdecydowanie najlepszy maczaron, krewetki chrupiące - jest ok. eskalopki cielęce z szynką i szałwią przyzwoite, ale już polędwicy wołowej na szpinaku z mozzarellą można było sobie w ogóle darować - mięso wyschnięte na wiór, kilka mikroskopijnych kawałeczków za absurdalną cenę. zresztą ceny, mimo stolicy, nie należą do przyzwoitych, biorąc pod uwagę niezbyt okazałe porcje i tu też mam uwagę... mam wrażenie, że na wynos jest zdecydowanie mniej niż na miejscu, ale może się mylę...